• Пожаловаться

Marina Diaczenko: Zoo

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko: Zoo» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, год выпуска: 2008, ISBN: 978-83-89951-93-9, издательство: Solaris, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Marina Diaczenko Zoo

Zoo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zoo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marina Diaczenko: другие книги автора


Кто написал Zoo? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Zoo — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zoo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wadik zdjął kask i długo wycierał chusteczką czoło, skronie i pozlepiane od potu włosy. Denis siedział, niczego wokół nie zauważając i przyglądał się obrazowi na ekranie notebooka.

— A skąd wasza mysz zna litery? — Zapytał Wojkow.

— To nie mysz — patrząc w przestrzeń odpowiedział Wadik. — To Denis. Ma wyższe wykształcenie, a pisze „chorągjewka”.

— A kto teraz niby po okręgu biegał? Ty biegałeś?

— Hm… — Wadik wzruszył ramionami. — Nie tak dosło… To znaczy nie tak wprost… Ja tylko dałem impuls, a biegał Kryształ…

Kryształ. Tak właśnie nazywał się kucyk. Teraz, gdy Wadik zdjął swój kask, konik cały czas jeszcze zdawał się być zdziwiony: jakby olśnienie, które pobudziło go do zrobienia dwóch rund kłusem po okręgu i które pod wpływem źrebięcego impulsu kazało mu stanąć dęba, wciąż w nim tkwiło.

Następnego dnia Wojkow obwieścił wynalazcom swoją decyzję: przyjmie ich na okres próbny, na trzy miesiące, ale jeśli w ciągu tych trzech miesięcy ogród zoologiczny nie odczuje wyraźnego zysku — zostaną zwolnieni. Wszystkie eksperymenty powinny przebiegać podczas nieobecności zwiedzających, a każdy ich krok będzie kontrolowany osobiście przez Wojkowa. Zgadzają się — mogą działać. Nie zgadzają się — do widzenia.

Wynalazcy, po zastanowieniu, zgodzili się.

* * *

Przez trzy tygodnie Denis i Wadik pracowali z Kryształem. Nawiasem mówiąc sami karmili i czyścili kuca. Nocami zaś przeprowadzali eksperymenty: za pomocą swojej sekretnej metody oddziaływali na korę mózgową Kryształa, „przetaczając” — zgodnie z terminologią Wadika — przez nią specjalnie dobrane obrazy, bodźce, komendy. Wojkowowi zdarzyło się słyszeć, jak młodzi naukowcy dyskutowali o rzeczach, nawet dla niego, doktora nauk biologicznych, nie do końca zrozumiałych, w tym czasie, kiedy zapomniany pony drzemał w kącie zagrody. Była głucha noc, spało miasto i spało zoo, a wynalazcy siedzieli jeden naprzeciw drugiego, każdy z notebookiem na kolanach i popychali naukę na nowe tory.

Minął miesiąc, liczba chętnych, którzy chcieli pojeździć na kucyku wzrosła trzykrotnie. Zwierzę nauczyło się gdzieś cyrkowych sztuczek: chodziło, tańcowało podrygując nogami, kłaniało się na komendę, a jeśli głośno śpiewało mu się piosenkę — wybijało kopytem rytm, co, nawiasem mówiąc, nie było spotykane w repertuarze żadnego cyrku. Malcy piszczeli z zachwytu, rodzice zajmowali miejsce w kolejce do kasy. Wojkow wyczekiwał dalszego rozwoju sytuacji.

Tymczasem Denis i Wadik postanowili się rozdzielić. Nie dlatego, że się pokłócili — chociaż ich naukowe dysputy od czasu do czasu groziły przeistoczeniem się w awanturę — a dlatego, że postanowili sprawdzić równocześnie dwie hipotezy. Denis chciał zająć się ptakami. W tym celu wybrał strusia. Wadik skupił się na zebrze.

Wojkow wyraził zgodę.

Minął następny miesiąc. Nastała zima. W tym czasie w zoo zazwyczaj następował „martwy sezon” i tak było zawsze, ale nie tym razem. Struś, nawet zamknięty w śmierdzącej ptaszarni, nigdy nie przysiadał, żeby odpocząć — od otwarcia do zamknięcia ogrodu chodził po wolierze jak modelka po wybiegu. Podchodził blisko szkła i pochylając głowę, zaglądał widzom w oczy. Kłaniał się, wykonując coś w rodzaju dygnięcia: publiczność klaskała. Przedsiębiorczy Wojkow wymyślił, żeby pod tabliczką „Struś” postawić puszkę na datki pieniężne „na wsparcie utalentowanego ptaka”; zwiedzający śmiali się, ale pieniądze rzucali.

Zebra, która zimę spędzała na odkrytym wybiegu, także zaczęła zarabiać pieniądze. Nie chodziła, jak zwykle wzdłuż parkanu, dopraszając się dokarmiania i pieszczot, ale biegała, przeskakiwała przez przeszkody, tarzała się po ziemi machając zadartymi nogami, a także zaczepiała swoją towarzyszkę, z którą Wadik nie pracował i która z tego powodu zupełnie nie mogła pojąć przemiany w zachowaniu swojego flegmatycznego współlokatora.

Przed wybiegiem zebr Wojkow także wystawił puszkę na datki.

Stróże doszli do wniosku, że zarobione tak przez zebrę, jak i przez strusia pieniądze także im się należą; Wojkow brutalnie rozwiał ich nadzieje. Pieniądze każdego wieczora były konfiskowane i zasilały kasę zoo. Dla gospodarstwa zoologicznego były to, oczywiście, kwoty niewielkie, ale na drobne reklamowe cele, takie jak plakaty, ulotki, ogłoszenia w gazetach w zupełności starczało. Z czasem okazało się, że struś „dostaje” więcej; Wadik, pracujący z zebrą, podśmiewał się z tego, ale śmiech ten, z jakiegoś powodu, był z lekka wymuszony.

Okres próbny dla wynalazców minął. Wojkow zaliczył ich do etatowych pracowników i obu podniósł pensje. Denisowi, za strusia, trochę więcej.

Wkrótce po tym druga zebra nagle także „przebudziła się”. Obie zebry biegały po wybiegu, grały w berka, nieomal tańczyły czardasza; zarobek kopytnych szybko przerósł dochody ptaka.

— A ty co, cudaczysz! — Krzyczał Denis na Wadika. — Prawidłowości szukaj, częstotliwości zjawisk!

Sam jednak nauczył strusia chować głowę do donicy ze specjalnie spulchnionym piaskiem, ale nie tak po prostu, a tylko wtedy, kiedy do puszki wpadał papierowy pieniądz. W ptaszarni zrobiło się ciasno — niewielka przestrzeń nie była wystarczająca dla tłumu śmiejących się gapiów.

Wojkow zamówił reklamę w radiu, a potem, nadszarpując budżet zoo, i w telewizji. Kadr ze strusiem, za pieniądze chowającym głowę w piasek, ostatnimi dniami stał się słynny. Wojkow dzięki odpowiednim ludziom zapukał do drzwi światowych organizacji lobbujących na rzecz zwierząt. Wszędzie rozesłał swoje materiały; do towarzystw przyrodniczych, do innych ogrodów zoologicznych, do każdego zakątka globu, gdzie zajmowano się zwierzętami.

Zaczęła się wiosna. Do kas zoo ustawiały się kolejki. Wojkow przyjął do pracy dwóch nowych kasjerów i chciał, aby Denis i Wadik zatroszczyli się o niedźwiedzie.

— Robimy pracę naukową, czy bawimy się w cyrk? — Dla porządku oburzył się Denis.

— Niedźwiedzie — Wadik zatarł ręce. — Chcieliśmy popróbować na niedźwiedziach, pamiętasz?

Z niedźwiedziami nie poszło jednak tak łatwo. Zwierzęta trzeba było uśpić, żeby nałożyć im płytki niezbędne do pierwszego kontaktu; weterynarz odmówił kategorycznie zastosowania środków nasennych.

— A jeśli się nie obudzą? Kogo pociągniecie do odpowiedzialności? Zwierzęta są osłabione, awitaminoza i związana z nią apatia…

Wojkow z jednej strony rozumiał weterynarza; z drugiej — należało spojrzeć na problem od strony potrzeb ogrodu zoologicznego. Wadik podsunął pomysł, żeby wykorzystać zamiast lepkich płytek, szybkoschnący żel z wysoką zawartością metalu. Przygotowali w końcu taki żel na podstawie kleju stolarskiego i za pomocą długiego pędzelka namalowali zwierzętom „nauszniki” na skroniach, z boku, w każdym razie, wyglądało to tak, jakby miśki słuchały walkmana.

Po tych zabiegach sława strusia ustąpiła przed popularnością niedźwiedzi. Nie wylegiwały się już, jak zwykle, w odległych kątach klatki i nie kołysały się w prawo i w lewo przed siatką, wywołując u dzieci i ich rodziców tylko litość. Pod mentalnym kierownictwem Wadika niedźwiedzie siłowały się, robiły koziołki, stawały na głowie, a z czasem nawet zaczęły tańczyć w przysiadach. Publiczność waliła tłumnie na niedźwiadki.

Denis, którego struś stracił dawną popularność, pozazdrościł koledze i wyprosił u Wojkowa pozwolenie na zajęcie się lwem.

W tym czasie wydarzyło się coś zaskakującego — jedna z setek wędek, jakie Wojkow zarzucił w rybne jezioro międzynarodowych fundacji, drgnęła. Został przydzielony grant, może nie największy, ale zupełnie przyzwoity. Tak więc równocześnie z pozwoleniem na pracę z lwem, Denis otrzymał jeszcze trzy młode lwice, zdrowe i drogie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zoo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zoo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Marina Diaczenko: Ostatni Don Kichot
Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko: Tron
Tron
Marina Diaczenko
Отзывы о книге «Zoo»

Обсуждение, отзывы о книге «Zoo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.