Orson Card - Planeta spisek

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Planeta spisek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Planeta spisek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Planeta spisek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mieszkańcy księstwa Mueller na planecie Spisek tylko z pozoru żyją w średniowieczu. Choć mieszkają w zamkach i toczą wojny używając broni rodem z czasów europejskiego rycerstwa, posiedli imponującą wiedzę z zakresu inżynierii genetycznej. Wszyscy Muellerowie mają właściwość natychmiastowego gojenia się ran, a nawet regeneracji utraconych lub bezpowrotnie uszkodzonych części ciała. Co jakiś czas jednak w wyniku eksperymentów pojawiają się mutacje… Jeżeli tylko ktoś okaże się być mutantem, traci wszystko i przestaje być uznawany za istotę ludzką.
Syn i spadkobierca księcia, Lanik, jest mutantem i tajemnica ta wychodzi na jaw. Dla Lanika chwila ta nie jest początkiem upadku. Wprost przeciwnie…

Planeta spisek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Planeta spisek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Potem spojrzałem stworzeniu w twarz, zastygłą, patrzącą na miejsce, gdzie stałem przed chwilą. Rozpoznałem potwora i wszystko uległo zmianie.

Twarz należała do mnie. Ten dziwaczny zestaw kończyn i wypustek wieńczyła głowa Lanika Muellera. Mimo uszu, oczu i nosów rosnących nie na miejscu, rozpoznałem siebie. To ja stałem obok tronu — nie Lanik Mueller wyleczony w Schwartz, ale Lanik Mueller, radykalny regenerat, potwór, dziecko.

To był mój sobowtór, zrodzony w lasach Nkumai.

To niemożliwe! — krzyczał mój mózg. To stworzenie nie istniało, kiedy Dinte od lat już mieszkał z nami. To stworzenie nie mogło, według wszelkiego prawdopodobieństwa, być Dintem.

Z początku próbowałem wytłumaczyć sam sobie, że była to tylko iluzja wtórna, że ten Anderson znalazł sposób, by również w czasie szybkim mnie ogłupić. Ale to był nonsens — gdyby jeden Anderson potrafiłby mnie zwieść, inny uczyniłby to już dawno.

Tak więc, w czasie szybkim, podszedłem do tronu, siadłem na nim i powróciłem do czasu rzeczywistego.

Rzadko demonstrowałem to wcześniej: nagle zniknąłem z jednego miejsca i pojawiłem się w innym. Po tłumie rozniósł się gorączkowy szmer. Ale Dinte (teraz z normalną liczbą rąk i nóg, taki, jakiego zawsze znałem — mały drań) nie wyglądał na zdziwionego.

— Dinte — powiedziałem. — Wszyscy ci ludzie są zaskoczeni, widząc mnie, jak tu siedzę, ale ty i ja wiemy, że Lanik Mueller zasiadał na tym tronie od lat.

Popatrzył na mnie przez chwilę, a potem lekko skinął głową.

— A więc, Dinte, spotkajmy się prywatnie, w pokoju, gdzie trzymałem swą kolekcję ślimaków, kiedy miałem pięć lat.

Wszedłem znów w czas szybki i opuściłem salę tronową.

Moją kolekcję ślimaków trzymałem na dawno nie używanym strychu w jednej ze starszych części pałacu. Pomieszczenia tego nigdy nie zamykano na klucz, ponieważ można się było do niego dostać tylko po drabinie i przez kręte korytarze, które rzadko odwiedzano. Skierowałem się tam w czasie szybkim, potem zwolniłem prawie do czasu rzeczywistego i zacząłem czekać. Zatrzymałem sobie jedynie taką przewagę szybkości, że jeśli Lanik/Dinte zamyślał jakąś zdradę, byłem w stanie zawsze wyprzedzić jego atak.

Jeśli był oszustem, jeśli nie był naprawdę mną, nie mógł wiedzieć, który pokój miałem na myśli.

Czekałem piętnaście minut. Potem nadszedł zakurzonym korytarzem na strychu i usiadł obok mnie na podłodze. Było mu trudno iść z tymi jego niezręcznymi rękami i nogami, a gdy siedział, był śmieszny, ale mnie to nie bawiło. Wspomniałem, jak po opuszczeniu singerskiego statku niewolniczego ciężko mi było wspinać się po nawet niezbyt stromym zboczu w Schwartz. Trzy lata czasu rzeczywistego zajęło mu osiągnięcie stanu, w jakim ja się znalazłem po miesiącach zamknięcia na statku. Ale pamiętałem: byłem już przedtem w środku tego ciała. Wiedziałem dokładnie, kto to jest i jak się czuje.

Zwolniłem całkowicie do czasu rzeczywistego i odezwałem się łagodnie:

— Cześć, Lanik.

— Cześć, Lanik — odpowiedział z bladym uśmiechem na skrzywionej twarzy.

— Ostatnim razem, kiedy się widzieliśmy, chciałem cię zabić — przypomniałem mu.

— Wielekroć od tamtej pory żałowałem, że ci się to nie udało.

Siedzieliśmy w ciszy przez kilka chwil. O czym rozmawiać, kiedy spotkasz siebie samego po tylu latach?

— Jak się tu znalazłeś? — zapytałem, choć odgadłem już większość jego życiorysu. — Jak się nauczyłeś być siewcą złudzeń?

Opowiedział mi. Jak leżał na wpół martwy, kiedy jego osłabione ciało usiłowało regenerować czaszkę i skórę i powstrzymać tkankę mózgową od degeneracji. Jak został znaleziony przez dużą grupę poszukiwawczą wysłaną po mnie przez Nkumai.

— Gdyby mnie nie znaleźli — rzekł — z pewnością szukaliby aż do chwili, gdy znaleźliby ciebie. Kiedy w końcu zdali sobie sprawę z tego, co się wydarzyło, i próbowali znów iść za tobą, szli po twoim śladzie aż do wybrzeża. Dość łatwo było cię znaleźć. Gdyby ruszyli za tobą od razu, nie uciekłbyś. — Uśmiechnął się. — Ocaliłem ci życie.

Potem opowiedział mi o swoich dniach i tygodniach z Mwabao Mawą w nadrzewnym domu. Me ciało, budując Lanika, wyposażyło go w moje wspomnienia; lub może, kiedy razem szliśmy przez las, a ja byłem w delirium, włożyłem w niego wszystko, co miało znaczenie, wszystko, co sprawiało, że byłem tym, czym byłem. Mwabao dopiero po pewnym czasie zdała sobie sprawę, że był on tylko moim duplikatem.

— Wtedy miała już dosyć informacji i była pewna, że pochodzę z Mueller. Wypowiadałem w szaleństwie imiona Dintego i Ojca, a jej pobratymcy, Andersonowie, byli już tutaj, o czym zapewne wiesz.

Natychmiast podchwyciła okazję — obecność mojego sobowtóra. Pobudzała jego nienawiść do mnie, jego poczucie bezwartościowości, gdyż zawsze miał być potworem, czymś okropnym, stworzeniem, które nie miało prawa istnieć. Dosyć szybko przekonała go, aby się zgodził poprowadzić armie Nkumai i ich sprzymierzeńców do walki przeciw Muellerowi.

On jednak wyznaczył cenę, którą Mwabao Mawa zaakceptowała nadzwyczaj chętnie. Poprosił o wyszkolenie w andersonowskiej sztuce omamiania i Mwabao Mawa wprowadziła go w to. Kiedy ja w Schwartz uczyłem się sterować ziemią, on uczył się sterować umysłami ludzi.

— Ludzkie przekonania nie istnieją w izolacji — wyjaśnił. — Wszystko, w co ktoś mocno wierzy, wywiera ogromny nacisk na innych. Oczywiście mówię nie o opiniach, mówię o przekonaniach. My… Oni… mogli każdemu kazać myśleć, że słońce jest niebieskie i że zawsze było niebieskie. Oczywiście, im dalej będziesz od miejsca, gdzie inni ludzie mocno wierzą w oszustwo, tym mniej będziesz poddany jego wpływom. Jednakże wtedy zadanie będzie już wykonane. Kiedy ktoś głęboko uwierzy, że coś jest faktem, nigdy nie będzie w to wątpił, dopóki nie ujrzy bardzo przekonujących dowodów, że tak nie jest.

Z tego właśnie powodu Lord Barton był w stanie poznać prawdziwe fakty, kiedy znajdował się tysiąc kilometrów od Britton, ale musiał walczyć ze sobą, by je pamiętać, kiedy wrócił do domu, gdzie inni byli również zniewoleni przez kłamstwo.

Mój sobowtór powiedział mi, że nie zgodził się na niszczenie kraju przy przejściu armii nkumajskiej przez równinę Rzeki Buntowników. Ja nie mógłbym tego zrobić — on też nie mógł.

— A potem znowu się pojawiłeś — rzekł — a my nie wiedzieliśmy, co robić. Aż razem z Ojcem uciekłeś do Ku Kuei. Wtedy stało się jasne, że muszę zniknąć, tak by potwór, którego ze mnie zrobili, mógł zabarwić postrzeganie ciebie przez innych i osłabić skuteczność twych działań. W tym czasie, Lanik, byłem z tego zadowolony. Nie możesz pojąć, jak cię nienawidziłem. Ty mnie nienawidziłeś nie ze względu na to, jaki byłem, ale dlatego że w ogóle istniałem.

Z początku nie wiedzieli, co z nim począć, gdy Lanik Mueller był oficjalnie na wygnaniu w Ku Kuei.

— Aż do chwili, kiedy doszła do nas wiadomość, że Dinte zniknął. Mwabao Mawa wpadła w panikę. Jak to możliwe, że ktoś wiedział, jak się mają sprawy z Dintem, i zabił go, a jednak nie podniósł publicznie krzyku na temat jego tożsamości? Jeśli ktoś go zabił, to z pewnością zobaczył, jak się zmienia na jego oczach z młodego następcy tronu w starszego mężczyznę.

Wtedy zdałem sobie sprawę z czegoś, co powinno być dla mnie oczywiste znacznie wcześniej.

— To ja zabiłem Dintego — powiedziałem memu sobowtórowi. — Poderżnąłem mu gardło, kiedy opuszczałem pałac. Przypuszczałem, że się zregeneruje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Planeta spisek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Planeta spisek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Planeta spisek»

Обсуждение, отзывы о книге «Planeta spisek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x