Orson Card - Planeta spisek

Здесь есть возможность читать онлайн «Orson Card - Planeta spisek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Planeta spisek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Planeta spisek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mieszkańcy księstwa Mueller na planecie Spisek tylko z pozoru żyją w średniowieczu. Choć mieszkają w zamkach i toczą wojny używając broni rodem z czasów europejskiego rycerstwa, posiedli imponującą wiedzę z zakresu inżynierii genetycznej. Wszyscy Muellerowie mają właściwość natychmiastowego gojenia się ran, a nawet regeneracji utraconych lub bezpowrotnie uszkodzonych części ciała. Co jakiś czas jednak w wyniku eksperymentów pojawiają się mutacje… Jeżeli tylko ktoś okaże się być mutantem, traci wszystko i przestaje być uznawany za istotę ludzką.
Syn i spadkobierca księcia, Lanik, jest mutantem i tajemnica ta wychodzi na jaw. Dla Lanika chwila ta nie jest początkiem upadku. Wprost przeciwnie…

Planeta spisek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Planeta spisek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mogła to być jedna z przyczyn, dla której pasterz zaprosił mnie do domu. Humpersi wiedzieli bardzo dobrze (wszystkie nowiny rozchodzą się szybko w podobnych odosobnionych miejscach), że nikt dotychczas mnie nie przyjął do siebie. Że choć spędzałem noc po nocy na wzgórzach, wciąż żyłem. Dodawało mi to w ich oczach potęgi i świętości, patrzono na mnie z nabożną trwogą. Kiedy jednak, pomagając pasterzowi, dowiodłem, że moje zamiary są przyjazne, zostałem zaakceptowany, nie jako jeden z nich, lecz jako ktoś, komu chętnie użyczą miejsca w swoich małych domach i z kim ochoczo podzielą się swymi skromnymi zapasami.

Kolacja składała się z gulaszu, a ponieważ żona pasterza nie wiedziała, że przyjdę, garnek był niewielki. Jedzenie wcale nie było mi potrzebne, wziąłem więc najmniejszą porcję, jaką wypadało mi wziąć, żeby nie sprawiać wrażenia, iż odrzucam poczęstunek. A kiedy garnek okrążył już wszystkich i gospodyni wyskrobała go do dna na swój własny talerz, pasterz popatrzył na mnie.

Po co? Czyżby ci ludzie modlili się przed posiłkiem? Czy może istniał jakiś zwyczaj, któremu musiał podporządkować się poczęstowany jedzeniem człowiek? Nie wiedziałem, więc uśmiechnąłem się i rzekłem:

— Nazywam się Jeziorny Pijak i ilekroć będę mógł uczynić dla was coś dobrego, zawsze to uczynię.

Pasterz poważnie skinął głową i zwrócił się do żony. Położyła dłonie na stole, zamknęła oczy i zaśpiewała:

Słońce w zbożu
Chleb wypieka,
Warzy strawę
Dla człowieka.
Dobrem w życiu
Nas obleka.

Potem trójka dzieci, z których najstarsze nie miało więcej niż pięć lat, z nabożeństwem patrzyła, jak matka z własnego talerza nabiera łyżką trochę gulaszu i daje mężowi, który z powagą żuje i przełyka kawałki mięsa. Potem mąż nabrał gulaszu ze swego talerza i podał mi, a ja to zjadłem. Nie byłem pewien, co robić dalej, ale rytuał miał pewną wewnętrzną logikę, więc nabrałem gulaszu z własnego talerza i nałożyłem po trochu każdemu z dzieci. Popatrzyły na mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami, ale zjadły, co im dałem.

Pasterz spojrzał na mnie ze łzami w oczach i rzekł:

— Zawsze będziemy cię z radością gościć.

Potem zabraliśmy się do jedzenia i gulasz znikł w ciągu paru minut.

Zrobili dla mnie miejsce w największym łóżku — ramie wypełnionej słomą i przykrytej kocami, a sami przygotowywali się do spędzenia nocy na podłodze z ubitej ziemi. Spałem na ziemi wielokrotnie podczas manewrów polowych w Mueller, na długo zanim ziemia w Schwartz nauczyła mnie przytulać się do siebie. Nie potrzebowałem wygody w czasie snu. Nie skorzystałem więc z ofiarowanego mi łóżka i zwinąłem się w kłębek na podłodze przy drzwiach. Spod drzwi mocno ciągnęło, ale dla mojego wytrenowanego w Schwartz ciała nie był to żaden problem i rodzice, choć się dziwili, położyli się spać na posłaniu ze słomy.

Rano byłem już jednym z rodziny i dzieci swobodnie trajkotały w mojej obecności.

— Glain — rzekł pasterz. Następnie spojrzał na żonę i rzekł: — Vran.

Od tej chwili, to co trzeba było powiedzieć, mówiono, chociaż konwersacja nigdy nie była ożywiona.

Psy pasterza zdechły w jednym tygodniu, niecały miesiąc temu i od tamtego czasu stracił prawie tuzin owiec, które przypadkowo odłączyły się od stada i których nie zdołał z powrotem zagnać. Początkowo pasłem owce z nim razem, a on równocześnie tresował szczeniaka, którego dostał od sąsiada. Później zostawałem w domu i zajmowałem się ogrodem warzywnym, gdyż jego żona spodziewała się czwartego dziecka i czuła się źle.

Z początku wytrącała mnie z równowagi konieczność wyciągania z ziemi tylu żywych kamieni i układania ich w martwe stosy. Już tak dawno niczego nie zabiłem, że trapił mnie nawet fakt, iż rośliny, które sadziłem, rosną tylko po to, by zostać zabite. W nocy zapytałem o to ziemię, ale jedyną odpowiedzią była obojętność. Miliardy roślinnych śmierci powodowały potężny dźwięk, ale ten rodzaj śmierci był konieczny dla życia. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że mimo wszystkich talentów Schwartzów, ich obsesyjne unikanie zabijania było, w dalekiej perspektywie, nieproduktywne. Podobnie zresztą nieproduktywny był sposób, w jaki Ku Kuei samolubnie władali czasem. Schwartzowie byli bardziej niewinni, niż wymagała tego od nich ziemia. W ten sposób inne istoty ludzkie nie miały szans, by chociaż dążyć do osiągnięcia niewinności.

To, co sprawiało skale prawdziwy ból, to krzyk śmierci niepotrzebnych i bezlitosnych, to wycie mordowanych. Słyszałem wszystkie dźwięki, czułem całe cierpienie, ale doszedłem do wniosku, że, poza Schwartz, śmierć była rzeczą normalną. Nawet zabijanie było częścią przyrody, jeśli dokonywano go z potrzeby. Przez całe życie jadłem martwe rośliny i zwierzęta, a jednak piasek mnie przyjął, kiedy rzuciłem się ze szczytu skały. Tak więc bez względu na to, co mówili Schwartzowie, wiedziałem, że w rolnictwie nie ma mordowania. Pracowałem ciężko i z pożytkiem dla Glaina i Vran.

Z czasem odwiedziły nas inne rodziny pasterzy i w końcu wszyscy przezwyciężyli swą nieśmiałość w mojej obecności. Wiedziałem, że wszystkim znane były opowieści i o tym, jak spędzałem noce na wzgórzach, i jak sypiałem na podłodze, w najzimniejszym miejscu. Mimo że wszyscy zwracali się do mnie „Jeziorny Pijaku”, podsłuchałem, iż używali imienia „Człowiek Wiatru”, legendarnej postaci, która przybywa, by leczyć lub zabijać, przyniesiona przez zimny wiatr i zabrana w końcu przez morze.

Nie byli przyzwyczajeni do tego, by wśród nich przebywał człowiek potężny i obdarzony prestiżem, nie wiedzieli więc, jak okazać mi szacunek; traktowali mnie zatem tak, jak traktowali siebie nawzajem. W miejscach, gdzie wszyscy cierpią taki sam niedostatek, jedyną nagrodą jest zaufanie i ja je otrzymałem. Nauczyłem się postępować z owcami, strzyc wełnę szklanym ostrzem, nie kalecząc zwierzęcia, pomagać przy koceniu się, rozpoznawać, kiedy owce są zdenerwowane, a kiedy chore. Poznałem glebę nie jako osobistego przyjaciela, jak w Schwartz i Ku Kuei, ale jako opornego sprzymierzeńca w walce z głodową śmiercią. Chociaż sam nigdy nie czułem głodu, znałem wyraz twarzy dzieci, kiedy były głodne. Dlatego ciężko pracowałem.

Poród Vran zaczął się tydzień przed terminem. Byłem wtedy sam z nią i z dziećmi. Bardzo szybko stało się jasne, że dziecko nie wydostanie się łatwo. Vran była w domu i wrzeszczała, a dzieci zostały ze mną na dworze. Matki z Humping rodzą dzieci bez żadnej pomocy, same — mężczyznom zakazany jest wstęp do domu w czasie porodu. Ale kiedy przestraszone dzieci siedziały w ogrodzie, położyłem się na ziemi i słuchałem wrzasków Vran, tak jak słyszała je ziemia. Wiedziałem, że śmierć jest blisko.

Jest czas przestrzegania zakazów i czas ich ignorowania, więc gdy usłyszałem szczególnie rozdzierający wrzask, który sygnalizował, że nadeszła fala jeszcze mocniejszych bólów, wstałem i wszedłem do domu.

Naga Vran przykucnęła na słomie w swym łóżku. Koce były usunięte. Ręce miała zanurzone w twardej darni pokrywającej ścianę, z bólu czepiała się gliny i korzeni. Spojrzała na mnie przestraszonymi oczyma, a ja zobaczyłem, jak ciągłym strumieniem wycieka z niej krew, wsiąkając w słomę.

Podszedłem do niej i ostrożnie ułożyłem ją w pozycji leżącej. Tak jak czyniłem to z kocącymi się owcami, sprawdziłem ręką, jak ułożone jest dziecko. W kanale rodowym była ręka i stopa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Planeta spisek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Planeta spisek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Planeta spisek»

Обсуждение, отзывы о книге «Planeta spisek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x