Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia
Здесь есть возможность читать онлайн «Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kosmicni bracia
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1987
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kosmicni bracia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kosmicni bracia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Заключительный роман "Космической трилогии".
Kosmicni bracia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kosmicni bracia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Na placu wrzało jak w ulu. Jedni w skupieniu kontemplowali dziejową chwilę, której wagę trudno było przecenić. Inni przekrzykiwali się wzajemnie jakby w przeczuciu, że to ostatnie minuty swobodnego modelowania historii rozpędzonej jak rakieta. Potem będą już tylko fakty dokonane.
Wśród trzeźwiejszych wypowiedzi wybijał się głos studenta Europejskiej Akademii Biologicznej o górowaniu wiedzy urpiańskiej nad ludzką. Najpierw przytoczył on przykład mido jako symbolu hermetycznej dla nas — gdyż na razie w ogóle nie poznanej — techniki pyłów telesterowanych, stawiającej ewentualną pomoc urpiańska poza wszelką kontrolą. Przechodząc na grunt nauk biologicznych powtórzył tezy z głośnego wykładu profesora tej sławnej warszawskiej uczelni, Józefa Dolniaka, na temat przywróce-nia wzroku Zoe Karlson — by uwypuklić nie tylko znacznie wyższy poziom medycyny urpiańskiej od naszej, lecz także jej diametralną odrębność. Kunszt biologów z Układu Tolimana uwidaczniał się w tym zabiegu jeszcze wyraziściej niż w bardziej spektakularnej umiejętności doboru cech przyszłego ustroju żywego w wyniku syntezy chromo-somalnej genów.
Te ostatnie działania, roztrząsane przez różnych mówców ze względu na ich społecz-nie nader niepokojący charakter, dobrze współbrzmiały z możliwościami biotechnik stosowanych na Ziemi. Już od dawna bez udziału podobnych praktyk nikt sobie nie wyobrażał racjonalnej hodowli zwierząt i uprawy roślin. Natomiast konwencja z dwudziestego pierwszego wieku.zabraniała takich eksperymentów na ludziach. W przeciwieństwie bowiem do zwierząt, u których metodami inżynierii genetycznej możemy nasilić wystąpienie tej cechy, na której nam akurat zależy (jak mleczność u krów albo nieśność kur), biologia nie może przesądzać, jakie psychiczne i fizyczne właściwości człowieka są najbardziej pożądane. Filozofia, znacznie bardziej uprawniona do takich ocen, też nie ma patentu na ludzką doskonałość, bo nieskończenie zróżnicowana jest osobowość człowieka. Nie mówiąc o tym, że dążenie do chociażby względnego ujednolicenia puli genetycznej gatunku ludzkiego mogłoby w przyszłości wystawić populację na śmiertelne zagrożenia, zgoła nie dające się przewidzieć.
Potęga wiedzy urpiańskiej budziła podziw i strach. Wprost trudno było pojąć, że bardzo krótki okres badań wystarczył im, aby posiąść tak precyzyjną znajomość wszelkich subtelności funkcjonowania ludzkiego organizmu, o jakiej ziemska fizjologia na razie mogła tylko marzyć. Dawało to rękojmię, iż korekcja chromosomalna, mająca wyłącznie zneutralizować genetyczne skutki szkodliwego napromieniowania, nie przekroczy zamierzonych ram i przeciwdziałając wystąpieniu y przyszłych generacjach zgoła przypadkowych, najczęściej zgubnych, mutacji, sama nie wywoła, w charakterze dzia-łań ubocznych, jakichś innych ukierunkowanych zmian.
Pozwalało to wierzyć, że w ramach takiej globalnej akcji nie przydarzy się Urpianom fatalny w skutkach błąd w sztuce. Było to mocne przeświadczenie o wiarygodności ich nauki i techniki. Czy jednak właśnie ta cywilizacyjna doskonałość nie obróci się prze-ciwko ludziom?
Ufność wobec rozległej wiedzy tych kosmitów bynajmniej nie oznaczała zaufania do ich morale. Wprost przeciwnie, pewne poszlaki narzucały daleko posuniętą ostrożność. Wprawdzie Urpianie podobno uznali za pomyłkę swe początkowe dążenie do przekształcenia ludzkiej psychiki na ich własną modłę, ale w tej kwestii nie wszystko było jasne. Nikt nie mógł zaręczyć, że ci przybysze z Juventy nie zechcą znowu rozmyślnie narzucić ludziom takich cech, które uznają za potrzebne, że nie wszczepią choćby tylko bezkrytycznego podziwu oraz ślepego posłuszeństwa wobec ich kultury planetarnej, a zwłaszcza wobec ich wyrachowanej, beznamiętnej i obcej nam psychiki.
Wzrastające od kilku dni opory przeciwko przyjęciu urpiańskiej pomocy w jakiejkolwiek formie wiązały się z dalszymi sukcesami w zwalczaniu silikoków. Większość metod została wypracowana przez Pamięć Wieczystą, lecz teraz mogły już być one stosowane z powodzeniem bez pomocy tego superkomputera. Postępy prac w tej dziedzinie w kilku instytutach naukowych Europy i Azji sugerowały, że samodzielne zwalczanie inwazji krzemowców jest możliwe. Dlatego przeciwko Pamięci Wieczystej występowali również ludzie, którzy za nic w świecie nie godzili się oddać bez walki ojczystą Ziemię kosmicznym uzurpatorom. Wyraziciele tego poglądu reprezentowali centrum. Obrońcy Ziemi ze skrajnego skrzydła głosili, iż jest ona dobrem najwyższym, bez którego człowiek żyć nie może. Dlatego w niepewnej sytuacji wojny z krzemowcami widzieli w Urpianach rękojmię zwycięstwa.
Ekstremiści z przeciwnego obozu, bardziej krzykliwi i zaborczy, uznawali nie skrępowaną swobodę człowieka za dobro naczelne, któremu trzeba podporządkować wszystkie inne wartości łącznie z kosmiczną ojczyzną. Sekundowali im czciciele wolności — naprędce zrodzona sekta religijna, która podniosła wolność do rangi bóstwa, wiążąc z tym rozmaite perwersyjne i orgiastyczne rytuały. Niemistyczni obrońcy wolności widzieli w nich fanatyczną siłę destrukcyjną, którą wygodnie mogliby manipulować.
Tak rozumował również Franek Skiepurski. Lądując na lotnisku rakietowym w Warszawie przysłuchiwał się w skupieniu dudniącym w słuchawkach pokrzykiwaniom jednego z czcicieli, który utożsamiał siebie z wolą boga wolności i uroczyście ręczył w jego imieniu, że ci, którzy zdemolują Pamięć Wieczystą, zostaną z duszą i ciałem uniesieni do niebiańskiego raju.
Franka radowały te bredzenia, bo tworzyły dobrą atmosterę dla jego przemówienia. Spóźnił się jednak. Kiedy dotarł na plac Wolności Człowieka, owacyjnie witany przez swoich stronników, w gronie kilku młodzieńców stał na prowizorycznie skleconej mównicy starszy pan o twarzy patriarchy i wołał frenetycznie do mikrofonu:
— Ziemia ginie! Ulitujcie się nad nią, jedyną ojczyzną człowieka! Bujna czupryna trzęsła mu się jak mlecznozłote runo podświetlone słonecznym popołudniem. Machinalnie głaszcząc siwą brodę zamierzał mówić dalej, nawet więc nie spostrzegł wejścia Franka, który z przesadną, komediowo-teatralną kurtuazją skłonił się przed nim, by niemal w tym samym momencie powoli, ale stanowczo przesunąć go na bok i bez wstępów przemówić:
— Gadki na potem! Przybyliśmy tu, aby działać. Nie muszę nikogo przekonywać, że wolność jest człowiekowi potrzebna jak powietrze. Bracia, słuchajcie mnie: wolność jest zagrożona! Jakież inne niebezpieczeństwo mogłoby ludzi mocniej scementować w pospólnym działaniu? Jakąż wartość chcielibyście przeciwstawić świętej i nie skrępowanej wolności? Nie ma takiej…
— Nieprawda! — tubalny głos huknął w pobliżu tak prowokująco, że Franek rozejrzał się dokoła.
— Ziemia w niebezpieczeństwie! — rozległ się ten sam głos. — Za Matkę-Ziemię polegniemy pokotem wszyscy jak zżęte kłosy. Planeto! Nasza Ziemio… Franek brutalnie wpadł mu w słowa:
— Jesteś dla mnie kupą kamieni. Ziemio, martwa i nie czująca na sobie żywego, wolnego człowieka. Mówicie: Ziemia w niebezpieczeństwie — podjął pospiesznie z obawy, aby mu znowu nie przerwano. — I cóż z tego? Gdybyśmy jej obronę mieli okupić ograniczeniem swobody działania albo przyjęciem sztywnych praw dyktujących człowiekowi, jak ma postępować — to niechaj ginie Ziemia. Powtarzam: niechaj ginie! — jeśli mielibyśmy wybierać pomiędzy nią a wolnością!
— Nic ponad wolność! — zabrzmiało z kilku stron. Franek powtórzył ten okrzyk, jak głośno potrafił. Aż zjeżył się usłyszawszy z kolei obrońców Ziemi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kosmicni bracia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kosmicni bracia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kosmicni bracia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.