Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia
Здесь есть возможность читать онлайн «Кшиштоф Борунь - Kosmicni bracia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1987, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kosmicni bracia
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1987
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kosmicni bracia: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kosmicni bracia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Заключительный роман "Космической трилогии".
Kosmicni bracia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kosmicni bracia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Rem szła chwilę w milczeniu. Zbliżali się do centralnej kopuły, pod którą funkcjonował jeden z głównych zespołów sieci: magazyn wiedzy o silikokach gromadzonej przez Pamięć Wieczystą. Oboje byli w stałym kontakcie radiowym z resztą grupy uderzeniowej, która w sześciu oddziałach operacyjnych okrążała teren. Najbliższy postępował za nimi w odległości sześćdziesięciu metrów, której Rem poleciła nie zmniejszać. Trzy dalsze szły im na spotkanie i miały połączyć się tuż przed głównymi urządzeniami; dwa pozostałe oskrzydlały obszar po bokach.
Nagle potworny blask rozświetlił krajobraz pogrążony w łagodnej poświacie Ziemi. Nie spływał z żadnego kierunku, w jednej chwili ogarnął okolicę w sposób tak dokuczliwy dla oczu, że wszyscy jak na komendę przestawili urządzenia filtracyjne w hełmach.
Rem instynktownie zrobiła półobrót, rozglądając się po otoczeniu.
Franek nie poszedł za jej przykładem. Nie opuściła go przytomność umysłu i dobrze pojmował, że sprawcami tej iluminacji, będącej przestrogą lub przygotowaniem do ataku, są pyły autosterowane kierujące budową Pamięci Wieczystej.
Urpianie posiadali umiejętność rozregulowywania aparatów na dowolną odległość. Pozwalało im to unieszkodliwiać wszelkiego typu pociski. Ze starożytną bronią palną mieliby większy kłopot, lecz rozsiane po muzeach karabiny maszynowe i szybkostrzelne pistolety nie nadawały się do użytku. A poza tym czas naglił. Każda sekunda była darowana przez Urpian. Już następna mogła przynieść zagładę.
Światło przygasło raptownie, ale tylko po to, by po krótkiej chwili objawić swoje nowe wcielenie. Tym razem gorzało kolejno wszystkimi barwami tęczy, od soczystej czerwieni do głębokiego, nasyconego fioletu.
Franek spojrzał w górę i nakłonił Rem do tego samego. Pyły telesterowane w swej poprzedniej postaci zniknęły. Natomiast na nie określonym pułapie świecił klucz kilkunastu kolorowych ognisk, jak ciało sztywne obracający się powoli dookoła osi. Zagadkowe światła, których to przybywało, to ubywało, ciągle zmieniały barwę.
Zaledwie Rem trochę oswoiła się z tym obrazem, groźnym swoją tajemniczością, wszystko zgasło. Gdzieś, prawdopodobnie wyżej, zapłonęła jaskrawa, zielona kula, która następnie przybrała kolor srebrnobiały. Kula spęczniała do pozornej wielkości Ziemi oglądanej z Księżyca. Po chwili przygasła, a wypukłą jej powierzchnię pokryły zarysy ziemskich kontynentów. Czerwone ich obrzeżenie wolno rozlało się na wyobrażane w ten sposób części świata, a oceany na tym dziwnym globusie, wirującym wokół osi, pociemniały niewyraźną szarością. Wizerunek Ziemi rósł w oczach; aż zajął niemal pół nieba.
Nagle w odbiornikach zabrzmiało donośne zawołanie, jakby skandowało je wielu ludzi:
— Tylko Pamięć Wieczysta może ocalić Ziemię! Odstępujemy od zamiaru zniszczenia Pamięci Wieczystej!
Rem powtórzyła to zawołanie. Powtórzyła je trochę bezmyślnie, trochę bezwolnie. Usłyszała własny głos. Zmieszała się, ale nie wiedziała dlaczego.
Franek poszedł w jej ślady. Potem trwali chwilę w milczeniu, przykuci do miejsca.
Raptem Franek drgnął, jakby chciał otrząsnąć się z koszmarnego snu. Górną połowę ciała pochylił do przodu i sprawiał wrażenie, iż musi coś przezwyciężyć. Ugiął nogi w kolanach i zrobił krok przed siebie. Równocześnie, prawie z wysiłkiem, wydał gardłowy okrzyk:
— Naprzód! Odpowiedziało mu milczenie.
— Naprzód! Naprzód!
Powtarzał ten wyraz kilkakrotnie, jakby w obawie, że go zapomni. Znów nikt nie odpowiadał. W ciszę świata rzucał wciąż to samo zawołanie. Aż ochrypł.
Rem stała nieporuszona. Ktoś z grupy, która zatrzymała się naprzeciwko nich, zaczął wygłaszać całe przemówienie o tym, że bez Pamięci Wieczystej zginęłaby Ziemia, a więc trzeba koniecznie ratować Pamięć
Wieczystą.
— Rem! Kochana, opamiętaj się! — zawołał Franek rozpaczliwie. — Naprzód! Rozumiesz? Naprzód! Nie poruszyła się. Milczała, nie wiedząc dlaczego milczy.
— Rem, odpowiedz! — nalegał. — Czemu nic nie mówisz? Naprzód! Zniszczyć Pamięć Wieczystą! Zniszczyć tyrana! Rem! Powiedz, czyżbyś stchórzyła? Ty, Rem? Odpowiedz! Zaraz! Zaraz!
— Wracam na Ziemię… — rzuciła cicho jakby ze wstydem. I urwała. Dopiero teraz Franek przemógł jakiś wewnętrzny opór, który niemal Fizycznie przeszkadzał mu wyjaśnić to, co się działo z nimi wszystkimi. Teraz słowa potoczyły się jak lawina.
— Ty nie wiesz, o co chodzi! Nie znajdujesz się w pełni władz psychicznych. Ty i my wszyscy. Twoja wola jest osłabiona, jakby sparaliżowana. Urpianie narzucili ci to, co chcieli. Taką bezkrwawą przemocą chcą zmusić nas do poniechania szturmu. O, jacyż oni podstępni! Jacy nikczemni!
W tym miejscu Franek przełączył nadajnik na falę, którą mógł odebrać każdy w bliskiej okolicy.
— Urpianie próbują narzucić nam swoją wolę. To ich bodźce elektromagnetyczne wywołały w naszych mózgach z góry zaplanowane reakcje. Rozumiecie, bracia?! To nie wy przemawiacie, nie my przemawiamy — poprawił się — nie my mówimy, że trzeba odstąpić od zamiaru zniszczenia Pamięci Wieczystej. To oni mówią za nas, naszymi ustami do nas samych. Nie dajmy się zwodzić! Nie wierzcie swoim słowom. Ja także czuję ucisk w mózgu, gdy to mówię; gdy przeciwstawiam się obcej, narzuconej woli. Ludzie, zrozumcie! Jesteśmy w potrzasku myślowym. Jeśli nie oprzemy się przemocy Urpian, zginiemy z kretesem! Nawet gdyby oni ocalili Ziemię, my zginiemy jako ludzie: staniemy się cywilizacją żywych automatów! I — o zgrozo! — przystaniemy do naszych perfidnych prześladowców. Ale nie! Po stokroć —nie przystaniemy!! Nie możemy! Nie chcemy! Ludzie, nie wierzcie temu, co się dzieje w waszych mózgach. Nie wierzcie! Nie wierzcie…
— Franku! — usłyszał miękki kobiecy głos.
Był zbyt wstrząśnięty, by należycie ocenić ciepło, jakie dźwięczało w tym jednym słowie. Zaczął mówić szybko:
— Zrozum, pomyśl… Wszak przybyliśmy tu po to, żeby zniszczyć Pamięć Wieczystą. Żeby ocalić ludzką wolność. Nie zmieniliśmy zdania. Nie zaszło nic takiego, co skłoniłoby nas do cofnięcia się. A jednak wszyscy teraz paplamy jak papugi, że tylko Pamięć Wieczysta może ocalić Ziemię. To Urpianie spętali naszą swobodę myślenia. To oni dokonali zamachu na naszą wolność. Zamachu na ludzkość, na jej istnienie. Bo przecież ludzkość niewolna nie byłaby już ludzkością… Mnie się także chce wołać o odwrót, o odstąpienie od ataku, bo ucisk Urpian nie ustał. Ale przyrodzona człowiekowi miłość wolności jest niepokonana, silniejsza ponad wszystko! Nawet nad precyzyjną urpiańska technikę oddziaływania na ludzki mózg…
Rem czuła silny, nienaturalny ból głowy. Kłębiły się w niej w nieładzie wciąż nowe myśli o odwrocie. Zagłuszała je, powtarzając sobie, że Franek ma słuszność, że ma słuszność na pewno. Heroicznym wysiłkiem woli zmuszała się do zduszenia tamtych obcych i narzuconych pragnień.
Przychodziło jej to z trudem. Nie była w stanie wyrzec ani słowa. Spojrzała na Franka i kurczowo uczepiła się myśli, że nie musi dobierać stów ani wypracowywać dalszego działania. Nagle wydał jej się bohaterem. W tej egzaltacji odzyskiwała spokój i równowagę ducha. On, jej Franek, czuwa. Czuwa za siebie i za nią.
Ucisk na mózg ustępował. Powoli wracało uczucie własności myśli.
Pod głównymi urządzeniami dyspozycyjnymi Pamięci Wieczystej coś się kotłowało. Olbrzymiejące skrzydlate widma co chwila przysłaniały gwiazdy wiecznie pogodnego nieba, strzelając strasznymi, fosforyzującymi ślepiami. Co parę sekund dziwne fontanny kolorowych pyłów rozsypywały się, natychmiast niknąc w księżycowej próżni. Było ich coraz więcej, wytryskiwały z przodu, z tyłu, z boku — prędzej, wciąż prędzej, aż sprawiały wrażenie zupełnej ciągłości. Jak gdyby Księżyc wzbogacił się o atmosferę — nieprzejrzystą, gęstą, trochę niesamowitą.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kosmicni bracia»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kosmicni bracia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kosmicni bracia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.