Stanisław Lem - Głos Pana

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Lem - Głos Pana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głos Pana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głos Pana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Uczeni odkrywają przypadkiem, że na Ziemię dociera z Kosmosu sygnał, który mógłby być komunikatem od rozumnych istot. Jak jednak odczytać to przesłanie, nie wiedząc nic o nadawcach – nawet: czy istnieją? Głos Pana jest książką nietypową: brak w niej awanturniczej akcji, ale zmagania z tajemnicą poruszają i przykuwają uwagę mocniej niż w niejednej powieści przygodowej, zwłaszcza że dotknięcie Nieznanego prowokuje do zadania elementarnych pytań o istotę świata, naturę człowieka i źródła defektów Bytu.

Głos Pana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głos Pana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Można wymyślać takie mniej lub bardziej racjonalne programy, ale nie można wprowadzić ich w życie. Rzecz zawsze w końcu wiedzie do ograniczenia tych swobód, jakich tknąć nie odważył się, od narodzin cywilizacji, żaden ustrój. Żaden ze współczesnych nie miał na to, ani dość siły, ani autorytetu. Wypadłoby walczyć i z najpotężniejszym z popędów ludzkich, i z większością kościołów, i z fundamentem praw człowieka, danym tradycją. Natomiast po kataklizmie atomowym sroga reglamentacja związków i urodzin byłaby doraźną i życiową koniecznością, bo inaczej zwyrodniała od radiacji plazma dziedziczna dałaby początek niezliczonej rójce potworów. Taka doraźna reglamentacja mogła potem przejść w system ustawowy, zawiadujący rozmnażaniem się gatunku, już jako korzystnym sterowaniem jego ewolucją i liczebnością.

Wojna atomowa jest, zapewne, przeraźliwym złem, lecz jej dalsze konsekwencje mogą okazać się dobre jako zbawienne. W tym duchu wypowiedziała się część uczonych, inni sprzeciwili się i do sformułowania zaleceń jednoznacznych nie doszło.

Historia ta wzburzyła Rappaporta, im zaś bardziej się gorączkował, tym chłodniej, z wewnętrznym uśmieszkiem odpowiadał mu Dill. Intronizacja rozumu jako władcy – mówił Rappaport – jest równoznaczna z oddaniem się w opiekę obłędowi logiczności. Radość ojca, wywołana tym, że jego dziecko podobne jest do niego, nie ma żadnej racjonalnej wartości, zwłaszcza gdy ojciec to osobnik tuzinkowy, nieutalentowany – ergo, należy zakładać „banki spermy” ludzi najużyteczniejszych społecznie i sztucznym zapłodnieniem rozmnażać dzieci podobne do takich rozpłodowców, więc wartościowe. Ryzyko związane z założeniem rodziny można uznać za wysiłek marnowany społecznie, ergo, należy kojarzyć pary wedle kryteriów selekcji uwzględniającej dodatnie skorelowanie cech fizycznych i psychicznych małżonków. Nie zaspokojone pożądania budzą frustracje, zakłócające równy bieg społecznych procesów – ergo wszystkie pożądania należy albo zaspokajać naturalnie, albo równoważnikami technicznymi, bądź wreszcie usuwać chemicznie lub chirurgicznie ośrodki, które te pożądania rodzą.

Przed dwudziestu laty podróż z Europy do Stanów trwała siedem godzin; kosztem osiemnastu miliardów dolarów skrócono ten czas do pięćdziesięciu minut. Wiadomo już, że dzięki dalszym miliardom ten czas lotu uda się skrócić o połowę. Pasażer, wysterylizowany na ciele i umyśle (żeby nie zawlókł do nas ani azjatyckiej grypy, ani azjatyckich myśli), naładowany witaminami i widowiskiem filmowym z puszki, będzie mógł przenosić się z miasta do miasta, z kontynentu na kontynent, z planety na planetę – coraz pewniej i szybciej, a wizja takiej fenomenalnej sprawności instrumentów opiekuńczych ma zatkać nam usta, byśmy nie zdołali spytać, do czego właściwie te błyskawiczne peregrynacje służą. Tempa takiego nie mogło znieść nasze stare, zwierzęce ciało, przenosiny z półkuli na półkulę zbyt szybkie rozstrajają rytm jego snu i czuwania, lecz szczęśliwie wynaleziono środek chemiczny, który ów rozstrój usuwa. Co prawda środek ów czasem sprowadza depresję, ale są inne, podnoszące na duchu; wywołują one chorobę wieńcową, lecz można z kolei w tętnice serca wtykać rurki polietylenowe, żeby się nie zatykały.

Uczony w takich sytuacjach zachowuje się jak tresowany słoń, którego poganiacz ustawia czołem do przeszkody. Posługuje się siłą rozumu, jak słoń – siłą mięśni, to znaczy na zlecenie; jest to niezwykle wygodne, ponieważ uczony dlatego okazuje się gotowy na wszystko, bo za nic już nie odpowiada. Nauka staje się zakonem kapitulantów; rachunek logiczny ma zostać automatem zastępującym człowieka jako moralistę; podlegamy szantażowi „wiedzy lepszej”, która ośmiela się twierdzić, że wojna atomowa może być czymś wtórnie dobrym dlatego, ponieważ wynika to z arytmetyki. Dzisiejsze zło okazuje się jutrzejszym dobrem, ergo, to zło też jest pod pewnymi względami dobre. Rozum przestaje słuchać intuicyjnych podszeptów emocji, ideałem staje się harmonia doskonale skonstruowanej maszyny, ma się nią stać cywilizacja w całości i każdy jej członek z osobna.

Tym samym cywilizacyjne środki wymieniono na cele i za ludzkie wartości podstawiono wygody; reguła nakazująca zastępować korki w butelkach kapslami, a kapsle – plastykowymi kapturkami, odskakującymi od prztyczka palcem, jest niewinna jako ciąg udoskonaleń, który ma ułatwić nam otwieranie flaszek. Ta sama reguła, zastosowana do perfekcjonowania ludzkiego mózgu, staje się czystym szaleństwem; każdy konflikt, każdy trudny problem zrównany zostaje z opornym korkiem, który należy wyrzucić, i, zastąpić odpowiednią łatwizną. Baloyne nazwał Projekt – Masters Voice, bo to hasło jest dwuznaczne: głosu jakiego Pana właściwie mamy słuchać – tego z gwiazd, czy tego z Waszyngtonu? W gruncie rzeczy jest to operacja „Lemon Squeeze” – wyciśnięcia, jak cytryny, nie naszych mózgownic, ale kosmicznego przesłania, lecz biada mocodawcom i ich sługom, jeśli się naprawdę uda.

Takimi rozmowami wieczornymi zabawialiśmy się w drugim roku trwania prac MAVO, w wyraźniejącej aurze niedobrych przeczuć, które zwiastowały to, co niebawem miało „Operację Lemon Squeeze” wypełnić treścią nie ironiczną już, ale złowrogą.

X

Jakkolwiek Żabi Skrzek i Pan Much były tą samą substancją, przechowywaną tylko na rozmaite sposoby w zespole biofizyków i biologów, na terytorium każdego używano wyłącznie lokalnie obowiązującej nazwy, w czym, jak sobie myślałem, przejawiał się pewien drobny rys charakterystyczny historii nauki. Gdyż ani przypadkowe skręty dróg badawczych, ani okoliczności akcydentalne, które asystowały porodom odkryć, nie odklejają się całkowicie od ich ostatecznego kształtu. Zapewne, niełatwo jest rozpoznać te relikty właśnie przez to, że, zastygłe przenikają do wnętrza teorii i wszystkich ujęć późniejszych jako wytłoczony ślad, jako piętno trafu, który skamieniał w regułę myśli.

Nim zobaczyłem Żabi Skrzek po raz pierwszy u Romneya, zastosowano do mnie klasyczną już procedurę obowiązującą przybyszów z wielkiego świata. Wysłuchałem najpierw owego zwięzłego wykładu z taśmy magnetofonowej, który zacytowałem, następnie, po dwuminutowej podróży metrem, dostałem się do budynku chemii syntez, gdzie pokazano mi wznoszący się w osobnej sali, pod dwupiętrowym szklistym kołpakiem, niby powiększony do rozmiarów atlantozaura szkielet rozwielitki, model trójwymiarowy jednej drobiny Żabiego Skrzeku. Poszczególne grupy atomowe przedstawiały podobne do gron, czarne, purpurowe, liliowe i białe kule, połączone przezroczystymi rurkami polietylenu. Marsh, stereochemik, demonstrował mi poszczególne rodniki amonu, grupy alkilowe oraz podobne do dziwnych kwiatów „reflektory molekularne”, które wchłaniały energię powstającą w jądrowych reakcjach. Reakcje owe pokazywano, uruchomiwszy aparaturę, która zaświecała kolejno neonowe rurki i lampki ukryte we wnętrzu modelu, sprawiające wówczas wrażenie futurystycznej reklamy, skrzyżowanej z choinką. Ponieważ oczekiwano tego po mnie, przejawiłem podziw i mogłem iść dalej.

Właściwe procesy syntezy toczyły się w podziemiach gmachu, pod nadzorem maszyn programujących, w pojemnikach otoczonych izolującymi cylindrycznymi powłokami, bo na pewnych etapach przejściowo powstawały dość przenikliwe promieniowania korpuskularne, ustające jednak, gdy synteza dobiegała końca. Główna hala syntezy zajmowała cztery tysiące metrów kwadratowych. Dalsza droga wiodła z niej do tak zwanej srebrnej części podziemia, gdzie – jak w skarbcu – spoczywała podyktowana przez gwiazdy substancja. Był tam okrągły pokój, czy też komora bezokienna, o ścianach z wypolerowanego na lustro srebra; wiedziałem, czemu było to konieczne, ale zapomniałem już. Oblany zimnym blaskiem świetlówek, na masywnym postumencie, stał szklany zbiornik, podobny do sporego akwarium, prawie pusty – tylko dno jego zalegała warstwa silnie opalizującej, nieruchomej, sinawej cieczy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głos Pana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głos Pana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stanisław Lem - Podróż jedenasta
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Podróż ósma
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Ananke
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Patrol
Stanisław Lem
libcat.ru: книга без обложки
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Fiasko
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Planeta Eden
Stanisław Lem
Stanisław Lem - Příběhy pilota Pirxe
Stanisław Lem
Отзывы о книге «Głos Pana»

Обсуждение, отзывы о книге «Głos Pana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x