– Nie wiesz. Nie wiesz. Więc po prostu zawierzyłeś swoim wizjom.
– Nigdy mnie nie zawiodły.
– A tego to nie możesz być w stu procentach pewny.
– Teraz ty mi coś powiedz: czy wierzysz w moje zwycięstwo za trzynaście lat?
– Tak.
– Dziękuję.
– Nie ma za co. Masz to darmo. Przeklinam dzień, w którym usłyszałem o tobie po raz pierwszy.
Xavras zwalił się na wznak w mokrą trawę, rozrzucił szeroko ręce i wybuchnął głośnym śmiechem. Smith nie rozumiał.
– O co chodzi?
– Odpowiedziałeś mi kwestią Szczygła! – wykrztusił rozrechotany Wyżryn. – Nie pamiętasz? Słowo w słowo to, co Szczygieł mówi Fourtree'emu w „Nieuchwytnym", tuż po tym, jak wysadzili ten pociąg.
Smith sięgnął nieposłuszną pamięcią wstecz.
– Widocznie zapamiętałem – mruknął.
– Aha. Widocznie zapamiętałeś – pułkownik powoli się uspokajał. – No nic. Trzeba się zbierać. Zbliża się pora.
Wyżryn wstał, otrzepał spodnie i koszulę. Podszedł do swojego plecaka, Ian obserwował, jak Xavras przebiera się w to samo ubranie, które miał na sobie podczas wywiadu po eksplozji moskiewskiej bomby. Nawet te same rękawiczki wciągnął i ten sam beret nasadził na głowę. Wyjął lusterko i długą chwilę się w nim przeglądał, poprawiając detale, które mu się nie podobały.
Wreszcie odwrócił się przodem do Smitha i odstąpił dwa kroki wstecz.
– Jak wyglądam? Ian wydął wargi.
– Ujdzie. No, może trochę brudu na kamizelce i swetrze, za czyste są.
Xavras podniósł z ziemi garść błota i rozsmarował na sobie.
– Będzie?
– Okay.
– Nałóż kołpak, trzeba sprawdzić ujęcie.
Smith nałożył. Siedział pod skałą, jak w pół złamany, z nogami wyciągniętymi w przód, nie mógł się poruszyć, nie mógł wstać – siłą rzeczy zdejmować będzie Wyżryna od dołu. Przez kilka minut dyrygował Xavrasem – bliżej, dalej, w lewo, w prawo, nie, tam słońce, jeszcze pół kroku do tyłu – wypracowując optymalne warunki. W tym czasie ustał deszcz. W końcu Ian zdecydował, że nic lepszego już nie wymyśli. Wyżryn wyrył piętą linię w ziemi, aby wiedzieć, gdzie stanąć, gdy nadejdzie czas. Potem usiadł przy lanie.
Czekali.
Ewangelia według świętego Jewrieja
Samotny bombowiec nadleciał przez nikogo nie zauważony. Nikt także nie widział spadającej bomby. Xavras Wyżryn stał wówczas nad rzeką, ciesząc oczy widokiem miasta, nad którym po raz pierwszy od siedemdziesięciu sześciu lat powiewała polska flaga. Cudzoziemski dziennikarz przeprowadzał z nim wywiad. Xavras Wyżryn obudził się tego dnia ze złym przeczuciem. „Teraz", powiedział dziennikarzowi, lecz dziennikarz oczywiście nie zrozumiał i nikt na świecie nie zrozumiał. Xavras Wyżryn rozłożył ramiona. Bomba eksplodowała. Zalało go najjaśniejsze ze świateł i najczystszy z ogni, i wypalił się w kamieniu czarny cień jak krzyż, czarny cień, który możecie pójść i zobaczyć, dotknąć własną dłonią, wyżegnany na wieczność w chwili jego śmierci cień Xavrasa Wyżryna.
kwiecień-sierpień 1996
Zarówno motto, jak i wtrącone w tekst nie oznaczone cytaty, cokolwiek zresztą zniekształcone, pochodzą z wierszy Zbigniewa Herberta. Cytaty oznaczone natomiast: z Conrada, bo Smith przytacza go świadomie, co jest możliwe, jako że pierwsze wydanie Jądra ciemności ukazało się w roku 1902; oraz, rzecz jasna, z Apokalipsy świętego Jana w anachronicznym tłumaczeniu o. Augustyna Jankowskiego OSB, które to tłumaczenia uznałem za bardziej pasujące do stylistyki mojej powieści niż, na przykład, tłumaczenie ks. Wujka, jako że cytaty owe wpierw przekładane były wszak przez Smitha ze współczesnego alternatywnego rosyjskiego. Historię o doświadczeniach sir Jeremiego Bowesa na dworze cara Iwana IV zaczerpnąłem z Dziennika Samuela Pepysa i również mam ją za prawdziwą. Stanowisko Departamentu Stanu alternatywnych USA w sprawie walk w Republice Nadwiślańskiej jest oparte na autentycznych wypowiedziach pana Burnsa, który na konferencji prasowej w dniu 8 sierpnia 1996 r. reprezentował Departament Stanu USA; konferencja dotyczyła Czeczenii i jedyne zmiany dokonane przeze mnie w przytaczanych fragmentach dotyczą nazewnictwa oraz szczegółowych danych typu: daty, liczby itp.
Opowiadanie stosuje się do logiki alternatywnego rozwoju dziejów we wszystkim prócz języka; zrezygnowałem z jego totalnej bądź jedynie dialogowej alternatywizacji, rozumiejąc, iż zadanie wykreowania w całkowitej zgodzie z regułami filologii nowych gałęzi rosyjskiego i polskiego przerasta, póki co, moje umiejętności i wiedzę – nawet jeśli mamy tu do czynienia z odrostem tych gałęzi stosunkowo późnym, bo zaszłym już w XX wieku.