Marek Huberath - Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Huberath - Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"To zaledwie drugie opowiadanie tego ukrywającego się pod pseudonimem autora, który wkroczył do literatury jako w pełni ukształtowana osobowość artystyczna. Opowiadanie Huberatha powinno się stać wydarzeniem w całej polskiej literaturze współczesnej"
Lech Jęczmyk, "Nowa Fantastyka"
Spośród trzech kolejnych opowiadań prezentowanych w "Nowej Fantastyce" dwa dostały nominację do nagrody Zajdla. W książce "Ostatni, którzy wyszli z raju", oprócz tytułowej minipowieści znajdują się opowiadania: "Trzy kobiety Dona", "Kocia obecność", "Kara większa, -Wrócieeś Sneogg, wiedziaam…".

Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Och, Graham, przecież gazeta jest tak droga. Jeden egzemplarz kupuje dziesięć osób; najpierw go czytamy, a potem rozdzielamy na części. Dzisiaj na mnie wypadł sport, co mnie kompletnie nie obchodzi. Notatka o spaleniu to była wiadomość dnia i nauczyłam się jej na pamięć, żeby przekazać przyjaciołom.

Gdy koleżanki poszły Agnes nadal kręciła się wokół Grahama. Wyczuł, że czegoś chciała.

– Masz ochotę na moje ziółka? – zaproponowała. Widać, nie bardzo wiedziała, jak zacząć rozmowę.

Sama jesteś nieznośne ziółko:… – pomyślał.

– Pewnie – powiedział na głos. – Lubię od czasu do czasu zakosztować tej waszej goryczy. Jeśli do picia, oczywiście… – uśmiechnął się.

Zakrzątnęła się przy palniczku gazowym. Graham dawno już obliczył, ile kosztuje jego grant codzienne gotowanie wody w celach towarzyskich. Dawno już zamierzał z tego zrezygnować, ale jakoś nie mógł się zdobyć, żeby im to powiedzieć Agnes z reguły przynosiła te swoje heddeheńskie ziółka, Ken parzył herbatę, a Graham często ograniczał się do gorącej wody.

– To jest jedna receptura czy różne zestawy? – zapytał Ken, który spodziewał się, że też zostanie poczęstowany.

– Skądże, panie Ken – wtrącił się Graham. – Gdzieżby miała jeszcze ze sobą zestaw oryginalnych ziół z Heddehen. To zwykłe ziele zbierane w lecie na łąkach wokół miasta, albo nawet na campusie i potem suszone, dokładnie według książki ”Zdrowa kuchnia” Bomberga.

– Część jest zbierana przeze mnie, część kupowana w specjalnym sklepie zielarskim – Agnes leciutko się naburmuszyła. – Obojętne, czy byłaby to jedna, czy więcej receptur, nie rozpoznalibyście swoimi ziemskimi językami, dla was to zwykła gorycz…

– Założę się, że ty też nie poznajesz. Tylko pachnie inaczej – zachichotał Graham, obserwując jak ona krząta się ze złością, ale i z wdziękiem wokół dymiącego kociołka, z którego już rozchodził się przyjemny aromat.

– Za to dzisiaj poznałeś stuprocentową Heddeni, tysiącprocentową powiedziała, nieco zbyt gwałtownie stawiając przed nim kubek z gorącym płynem.

– Tę czarnowłosą piękność? – zaciekawił się – Zdumiewająca twarz: piękna, ale łatwo ją sobie wyobrazić w gniewie jako straszliwą maskę… Mogłaby – być księżniczką, to kapryśną, to despotyczną, to znów piękną…

– W Heddehen pewnie by była… – burknęła niezadowolona Agnes. – Pochodzi z rodu, który wydał przynajmniej kilką tysięcy księżniczek i kilka tysięcy książąt dla ludu Urhenn, także sporo królów i królowych w ostatnich kilkudziesięciu tysiącach lat.

– To dało się wyczuć. Jeszcze nigdy nie spotkałem autentycznej królowej – ucieszył się Graham. – Nawet tylko potencjalnej.

Wypił kilka gorących łyków, starannie odcedzając przez zęby rozmoczone zielsko.

Zamyślił się.

– Kobiety z rodu Kessalom i wszystkich rodów książęcych, które wydawały władców narodowi Urhenn, nie mają piersi – Agnes przerwała jego rozmyślania.

– Jak to, nie mają?

– Zwyczajnie – przycisnęła lekko dłońmi sweterek na piersiach, niby je spłaszczając, ale naprawdę tylko podkreślając, jak wiele się pod tym porozciąganym sweterkiem kryje. – Tu są zupełnie płaskie. Jak ty albo Ken.

– No, wiesz, wszędzie rodzą się dziewczyny z małymi piersiami…

– Nie tak. Żadna z nich nie ma piersi. Żeby podkreślić, że są władczyniami i nie muszą karmić swoich dzieci.

– Okaleczali je?…

– Nie i nie. One takie się rodzą. Tak zostały wyselekcjonowane w rodach władców Urhenn. Na uroczystościach oficjalnych występowały rozebrane do pasa jak mężczyźni, żeby podkreślić swoją przynależność do rodów, z których pochodzą władcy.

– Cię… Słyszałeś, panie Ken?

– Emigrantów lepiej nie pytać – Ken jak zwykle szczerzył zęby. – Mogą za wiele powiedzieć…

– Słyszałem, że są emigrantki z sześcioma piersiami, ale żeby wcale…

– Ta mała, Havannanah, co przyszła z Attą, ma sześć piersi, dlatego wygląda jak tłusty wałeczek, chociaż wcale nie jest aż tak tłusta. Wyobrażasz sobie sześć równych, foremnych piersi u jednej dziewczyny, jaka frajda… – uśmiech Agnes należał do najzjadliwszych. W wąskich szparkach jej zmrużonych oczu migały iskierki.

– Sześć obok siebie? – Graham był niezrażony.

– Nie, po dwie, tak coraz niżej… – pokazała palcami na sobie. Dociekliwość Grahama najwyraźniej peszyła ją lub złościła. Ostatecznie, sama zaczęła ten temat.

– I te, co miały po sześć, karmiły dzieci tym, co nie miały wcale?… – dalej dopytywał się.

– Gdzie tam – parsknęła śmiechem. – To zupełnie inne narody, żyły na innych kontynentach oddzielonych oceanem…

– Wypiłeś już, panie profesorze? – sięgnęła po jego kubek. – Chcę to posprzątać.

– A twój naród jak się nazywał, Agnes?

– Mój naród wywodzi się wprost od Hawy, czy jak wy ją tam zwiecie, Ewy. Nie ma swojej nazwy…

– Gdzie tam, panie Graham, Agnes po prostu zapomniała – roześmiał się Ken. – Tak jak zapomniała języka emigrantów.

– Nic nie zapomniałam – wydęła usta. – Nigdy nie umiałam. Rodzice starali się wychować mnie na Ziemiankę, dlatego uczyłam się tylko po amerykańsku, a w szkole trochę języka europejskiego. Sami też nauczyli się po amerykańsku i starali się tylko w tym języku mówić przy mnie. Nawet nadali mi tylko ziemskie imię. Myśleli, że najlepiej będzie, gdy stanę się kimś z was. Myślę, że pomylili się, zakładając, że pozwolicie na to…

– Mam nadzieję, że oni mieli rację, nie ty – powiedział Graham. – Ty należysz do jednej z wymierających ras, które bada Zuriaąu?

– W tym samym stopniu, co ty albo Ken, albo profesor Hyman, który jest czarny jak węgiel. To właśnie z mojej rasy przed dziesiątkami tysięcy lat wyselekcjonowano wasze, ziemskie rasy.

XIII

Akurat trwał okres największego nasilenia wystąpień przeciw emigrantom. W miastach wybrzeża emigrantów celowo przesiedlono do zamkniętych kolonii, aby łatwiej można było zapewnić im bezpieczeństwo. W większych miastach zdarzało się nawet, że osoby o rzucającym się w oczy wyglądzie emigranckim były nakłaniane przez policjantów do pozostawania w gettach nawet w ciągu dnia. Oczywiście, dla własnego, dobrze pojętego bezpieczeństwa. Potem, gdy fala tych ekscesów opadła, emigranci pozostali w wydzielonych gettach.

Sprawa petycji, nieoczekiwanie, nie okazała się beznadziejna. Graham zaczął ją sondować wśród przyjaciół, jak zwykle, przy kapuście na stołówce. Zarówno Uijthof, jak i Tonkine, a także – nieoczekiwanie Heeyers, zapalili się do tego pomysłu. Heevers był jednocześnie w zarządzie Komitetu Obrony i Czujności. Widocznie uważał, że należy nieco utemperować emigrantów, unikając jednak niepotrzebnej przesady.

– Myślę, że nasz uniwersytet mógłby dać bardzo dobry przykład rozsądnej i wyważonej postawy – powiedział Heevers, energicznie pałaszując kapustę, aż trzęsły się skromne siwe piórka okalające jego łysinę – Zdajemy sobie sprawę zarówno z istnienia zagrożenia ludzi przez emigrantów (i dlatego założyliśmy jako jeden z pierwszych uniwersytetów, komitet obrony), jak i jesteśmy w pełni za uszanowaniem ich podstawowych praw obywatelskich, w szczególności najbardziej fundamentalnego prawa do życia… Tak, tak, podoba mi się ta inicjatywa petycji… Na pewno ją podpiszę… – jego wypowiedź dzieliły chwile, kiedy żuł i łykał kolejne kęsy. – Wiesz, Graham, chyba wszyscy ocknęli się w porę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni, Którzy Wyszli Z Raju» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x