Marek Huberath - Balsam długiego pożegnania

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Huberath - Balsam długiego pożegnania» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Balsam długiego pożegnania: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Balsam długiego pożegnania»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Twórczość Marka S. Huberatha w pigułce! Zbiór najlepszych opowiadań zajdlowskich autora, oraz całkiem nowych nigdzie dotąd nie publikowanych.
Opowiadania Huberatha są nie tylko oryginalne, w dużej mierze nieprzewidywalnej zaskakujące bogactwem tworzonych światów, ale dotyczą spraw ważnych, wokół których nie ustają publiczne dyskusje i spory. Sam autor twierdzi, że uprawia fantastykę właśnie dlatego, iż pozwala mu ona mówić o ludzkich problemach, o słabościach, o nietolerancji, zawiści i krótkowzroczności, oraz o rozterkach każdego człowieka myślącego: skąd się wzięliśmy? Kim jest Bóg? Czemu istnieje zło w naszym świecie? Te opowieści angażują czytelnika nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie.
Tytułowy „Balsam długiego pożegnania”, „Akt szkicowany ołówkiem”, „Trzeba przejść groblą”, to nowe propozycje autora.
Czytelnik w proponowanym tomie znajdzie również starsze teksty: nagrodzone Zajdlem „Karę większą, nominowane do tej nagrody „Ostatni którzy wyszli z raju”, oraz inne popularne: „Trzy kobiety Dona”, „Kocią obecność”, „Absolutnego powiernika Alfreda Dyjaka” oraz debiutanckie „Wrocieeś Sneogg, wiedziaam…” nagrodzone w II Konkursie Literackim „Fantastyki”.

Balsam długiego pożegnania — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Balsam długiego pożegnania», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Druga z lekarek, chyba najpiękniejsza, ogniście ruda, z rumieńcami silnie zaznaczonymi różem i wiśniowo-czerwonymi ustami, przyglądała się Rudowi z widocznym zainteresowaniem. Trzecia, siedząca obok rozpięła mundur i kitel niemal do pasa, ciągle poprawiała i przesuwała dłonią piersi. Co chwilę pomiędzy jej ręką i tkaniną ukazywały się fragmenty gładkiej skóry. Nie zwracając uwagi na Ruda, rozmawiała z sąsiadką o pielęgnacji piersi i ich jędrności. Wreszcie wyciągnęła jedną jeszcze bardziej i niby zasłaniając się przed Rudem, pokazywała koleżance brodawkę, chwaląc się idealnie kolistym kształtem i kolorem aureoli, co podobno było efektem długich masaży i maści sporządzonych według specjalnego przepisu. Rudowi kręciło się w głowie z wrażenia. Anielice… – myślał z zachwytem…

Czwarta lekarka wysłuchiwała opowieści koleżanki o piersiach, gryząc świeżutkiego pączka posypanego cukrem pudrem i cicho siorbiąc, popijała kawę ze szklanki.

– No, wreszcie przysłali nam z dołu kogoś sensownego – powiedziała wiśniousta, biorąc teczkę z aktami – bo zwykle to zasuszone dziady, napuchłe grubasy albo embriony. Ho, ho, ho – okazała zdumienie, przeglądając akta – ale był z niego kobieciarz… Tyle kobiet… – zamilkła, wczytawszy się w dokumentację. – Hm… – mruknęła i z zainteresowaniem przyjrzała się Rudowi. Leciutki, zmysłowy uśmieszek dodawał wdzięku jej nieco agresywnej urodzie.

– Nazywacie się Rudolf Milenkowicz? – zapytała po chwili znaczącego milczenia.

– Ruder nie Rudolf – sprostował. – Ojciec był emigrantem.

– Niech będzie. Rozbierajcie się – zakomenderowała. Zanim zaskoczony Rud zdołał zareagować, strażniczki zdarły z niego więzienną koszulę. W lustrze przed sobą z przerażeniem ujrzał swoje zrujnowane ciało. Makabrycznie nabrzmiałą twarz ze szparkami oczu w sinych, napuchniętych oczodołach. Złamany nos, wargi rozdęte i zniekształcone. Potwornie wychudzone kończyny pokryte zaschłą krwią, potem i brudem; otwarte rany i pokracznie, krzywo zrośniętą prawą nogę. Zwisające, strzępy uszu…

Dopiero po chwili, jakby czekając, aż Rud zdąży się dokładnie obejrzeć, lekarki gruchnęły śmiechem.

– Przecież mężczyzna ma w tym miejscu co innego, a nie takie strzępy – wypaliła ta, co piłowała paznokcie, a inne wybuchły głośnym śmiechem.

– Czy to w ogóle jeszcze jest mężczyzna? Jest gorszy niż jakiś dziad albo zawałowiec! – rechotały jedna przez drugą. – Ale nędza fizyczna! – zarumienione i ożywione, lekarki przekrzykiwały się, kipiąc płciową kobiecością…

– Zobaczymy, co się z tego da zrobić – stwierdziła najpiękniejsza i podeszła do Ruda.

– No, nasi chłopcy zdrowo nad nim popracowali – powiedziała, trącając ołówkiem resztki genitaliów Ruda. – Porozrywane i popalone strzępy; teraz zupełnie zakażone, zropiało – powiedziała. – Zaprotokołować: nadaje się do całkowitego usunięcia.

– Podłączali mi elektrody… szarpali haczykami… – wybąkał głucho Rud.

– Zgadza, się. Dlatego skóra jest zwęglona – odpowiedziała. – Nic się nie martw. Założymy ci fajną rurkę. Będziesz sikać bez bólu.

Serce Ruda szarpnęło się jak uwięziony ptak.

– Czujesz coś? – zapytała, dla odmiany zagłębiając ołówek w obszernej, gnijącej ranie, sięgającej od obojczyka do barku. Musiała go głęboko wcisnąć, zanim Rud syknął z bólu. Długo zastanawiała się nad jego nogą, w końcu stwierdziła, że kość gnije i nogę trzeba obciąć pod kolanem.

Powolny stuk archaicznej maszyny pieczętował wyrok nad nieszczęsnym ciałem Ruda. Protokolantka myliła się, klęła i narzekała, że pisanie niszczy jej lakier na paznokciach.

Lekarka dłużej zastanawiała się nad jego twarzą.

– Małżowiny chyba usuniemy do reszty, bo niewiele z nich zostało… – zawahała się. – Nos też by się przydało…

Widocznie zrobiło się jej żal Ruda, gdyż dodała:

– Ciężka sprawa z tobą… Jest bardzo mało zdrowej skóry do uzupełnień.

– Bili mnie, aż skóra pękała – powiedział. – Polewali kwasem pod pachami…

– Przestańcie skomleć, Milenkowicz – rzuciła twardo, a jej piękna twarz nieoczekiwanie stwardniała w wyrazie widywanym u Neuheufla. – To jest zwykła procedura przesłuchań. Bez powodu tam nie trafiliście.

Zaraz jednak znowu zmieniła ton.

– Mogę zrobić małżowiny uszne, ale wtedy nie starczy na rurkę do sikania… – powiedziała bardziej życzliwie. – Zrobię ci dziurkę jak dziewczynie, ale będziesz musiał sikać na siedząco.

– Może zrobić z niego dziewczynę – zachichotała ta, co bawiła się piersią. – Zrobimy mu dziurkę do sikania i piersi wypchane gąbką. Wtedy starczy skóry, żeby mu odstawić buziaka na cacy.

– Nie… nie możecie… nie zgadzam się – gwałtownie zaprotestował Rud.

– Jeśli się nie zgodzicie na operację, to w ogóle nie będziemy was leczyć, Milenkowicz – powiedziała twardo najpiękniejsza. – Wolna droga! Z gnijącymi genitaliami i gnijącą raną na barku niedługo pociągniecie. Najwyżej dziesięć dni. Już się wywiązuje ogólne zakażenie.

Rud skulił się.

– Wasza zgoda na wszelkie zabiegi operacyjne i amputacje jest warunkiem rozpoczęcia leczenia. Macie absolutną wolność wyboru. Proszę bardzo, wybierajcie – prychnęła.

Chwilę odczekała na jego odpowiedź. Rud ścierpł ze strachu.

– No – powiedziała z wyraźnym triumfem. – Nie zrobimy z niego kobiety. W papierach pisze, że to mężczyzna, to ma być mężczyzna. Musi się zgadzać.

– Można mu uciąć nogę ponad kolanem, to będzie z tego trochę skóry na naprawę twarzy – podsunęła jedząca pączki.

– Szkoda stawu – myślała na głos piękna lekarka. – Chyba nie jest zniszczony. Będzie łatwiej zamontować protezę.

– Chyba nie ma na składzie krótkich protez – nie ustępowała jedząca pączki, oblizując słodki puder z warg – tylko te długie, na pełny wymiar.

– Przecież protezę dopasowuje się do nogi, do kikuta, a nie odwrotnie – ośmielił się powiedzieć Rud.

– Nie wtrącajcie się, Milenkowicz – warknęła bawiąca się piersią i jak rewolwer wycelowała w niego okazałą brodawkę – i tak wyglądacie jak ostatnia ruina. Dwadzieścia centymetrów krótszy kikut nie zrobi wam różnicy. Ładnie by wyglądało, gdyby nasz przemysł musiał robić każdemu protezę indywidualnie. Nigdy byście sobie nie kupili takiej indywidualnej protezy, tyle by to musiało kosztować. Czy wy w ogóle słyszeliście o taśmowej produkcji?

Rud przestał wtrącać się do dyskusji nad swoim ciałem. Nie protestował, był przecież w Niebie.

III

Przed, operacją, dla zaleczenia otwartych ran umieszczono go w szpitalu. Pokryty gęstym żelem, który wywoływał nieznośne swędzenie skóry, Rud szaleńczo podskakiwał i miotał się po zastawionej piętrowymi łóżkami, zatłoczonej sali. Rozwścieczało to innych chorych. Niektórzy z nich, ci z górnych łóżek, oblewali go herbatą albo resztkami zupy. Jeden z nich poparzył Rudowi skórę na głowię gorącym mlekiem. Do reszty wyszły mu wtedy włosy. Inni chorzy, którzy lepiej pamiętali, co sami przeszli, zachowywali się życzliwiej. Na ogół byli to słabi, zmęczeni życiem, pomarszczeni starcy, którzy obawiali się kulejącego wprawdzie, ale silniejszego fizycznie Ruda.

Przygotowanie do operacji obejmowało także codzienne płukanie żołądka, od którego aż skręcały się wnętrzności, oraz codzienną lewatywę.

– Pewnie chcą ci rozwalić ten mięsień okrężny, co się nie zrasta… – komentował epileptyk Tony. – Wtedy zrobią ci sztuczną dupę na brzuchu. Żebyś stale śmierdział gównem. Tak robią każdemu… A tobie przez przypadek zapomnieli rozwalić dupę podczas przesłuchań. Włączali ci kompresor do dupy?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Balsam długiego pożegnania»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Balsam długiego pożegnania» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Huberath - Nest of Worlds
Marek Huberath
Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Harlan Coben - Bez pożegnania
Harlan Coben
Marek Huberath - Gniazdo Światów
Marek Huberath
Marek Huberath - Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
Sándor Alexandre - Marek
Sándor Alexandre
Отзывы о книге «Balsam długiego pożegnania»

Обсуждение, отзывы о книге «Balsam długiego pożegnania» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x