Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Hm – mruknął Jack. Nie zabrzmiało to jednak markotnie. – To mnie cieszy. W każdym razie jestem pewien, że nie wydostaniemy się stąd tak szybko.

Chris przeklinał się w duchu za własną nieostrożność. Jak daleko wolno mi się posunąć? – zastanawiał się. Narażam przecież na niebezpieczeństwo całą wyprawę. Ale czy istnieje inny sposób, żeby zetknąć się z ludźmi makro? Gdyby ów człowiek zorientował się, że przed jego okiem leci nie owad czy obce ciało, tylko helikopter, ryzyko by się opłaciło.

No cóż, on nie miał o tym pojęcia, a rezultatem tego jest katastrofa. Chris postanowił opracować program całej ekspedycji, który uwzględniałby prawdopodobieństwo wszystkich zaistniałych dotychczas wypadków. A potem, pomyślał, musimy pracować intensywniej, żeby poznać ludzi makro. Powiódł wzrokiem po kabinie. W pasach wisiały nietknięte przyrządy elektroniczne. Przyszło mu na myśl oko i to, co powiedział mu Tocs. Na pewno porozumienie jest możliwe, nawet jeżeli na przeszkodzie stoją wieki!

Podczas gdy Chris usiłował dojść z samym sobą do ładu, Jack robił przegląd śmigłowca. Po chwili stwierdził:

– Zdaje się, że wszystko gra. Ale nie chciałbym ryzykować teraz startu. Chyba utknęliśmy w śniegu. Jeżeli śmigło uderzy o kryształ, może się złamać. Najpierw trzeba helikopter uwolnić.

– Najpóźniej nastąpi to wtedy, kiedy stopnieje śnieg – zauważył z przekąsem Chris. – Nie wiem, czy starczy nam żywności na tak długi okres.

Jack zamyślił się.

– Powiedziałeś: “Kiedy stopnieje śnieg?” – zapytał, nie czekając w ogóle na odpowiedź. Wprawnie zapuścił silnik i wkrótce turbiny napędowe ruszyły z hukiem.

Chris zrozumiał jego zamiar. Jack wyłączył sprzęgło, a prąd ciepłego powietrza z silnika zaczął ogrzewać śnieg.

– Wyjdę na zewnątrz – powiedział Chris. Właz odchylił się tylko częściowo. Jack pomógł Chrisowi. Osiadłe na klapie kryształy lodu ustępowały ze zgrzytem. Wreszcie Chris przecisnął się na zewnątrz.

Istniała jeszcze groźba ześlizgu. Helikopter utknął śniegu na głębokość około pięćdziesięciu stóp.

Jedna z łopat śmigła tkwiła w białej masie. Pod helikopterem leżała warstwa śniegu o grubości co najmniej czterystu stóp. Na sam widok szczelin i rozpadlin pomiędzy kryształami Chrisa przeszedł dreszcz.

Minęło już południe, kiedy po niewymownych trudach i niebezpiecznej pracy siedzieli wreszcie w swoich fotelach, gotowi do ciągle jeszcze ryzykownego startu.

Jack nie tracił otuchy, ale westchnął z ulgą, kiedy sterowany przez niego ostrożnie helikopter oderwał się od śniegu. Maszyna chwiała się jeszcze, ale coraz szybciej nabierała wysokości.

– Śnieg nas uratował – przekrzykiwał huk silnika Chris. – Co by było, gdyby tamten cisnął nami o twardą ziemią! Ale oko miał ładne, prawda? – dodał.

Czuł, że musi rozładować sytuację. Sam nie wiedział, co ma o tym myśleć: owszem, udało im się wystartować, ale równie dobrze próba mogła się zakończyć fiaskiem.

Nie trzeba było zbliżać się do tamtych! A może pomysł był dobry, tylko że mnie nie wolno tego robić? Z całej ekspedycji tylko Jens i ja znamy nasze pochodzenie! Dopiero – teraz zdał sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności, jaka spoczywała na nim od chwili śmierci Tocsa. Zachował się lekkomyślnie! Coś podobnego nie może się już nigdy powtórzyć!

W dole rozpościerała się nieprzejrzana biel. Jack utrzymywał maszynę na tak dużej wysokości, że olbrzymie drzewa pokryte śniegiem zdawały się zlewać z całą powierzchnią, pełną ciemnych pól.

Chris myślał o bazie zasypanej śniegiem. Nikt nie mógł przewidzieć, jak długo jeszcze będą musieli siedzieć bezczynnie pod białym całunem.

Mam do dyspozycji mocny, zatankowany helikopter dalekiego zasięgu i odważnego pilota. Nie musielibyśmy nakładać dużo drogi, gdybyśmy odwiedzili miasto ludzi makro. Tam właśnie należałoby zainstalować nadajnik. To by chyba nie było tak bardzo skomplikowane.

Rozważał też możliwość wylądowania w bazie i przekazania tej misji komuś innemu, jednak byłoby to równoznaczne ze zmniejszeniem na pewien czas liczby członków załogi.

– Jack, wznieś się wyżej, ile tylko możesz. Spróbuję przesłać radiotelegram.

Jack skinął głową i chwycił za stery.

Uzyskanie łączności kosztowało Chrisa wiele trudu, w końcu jednak dowiedział się, że górna platforma szybu jest akurat na równym poziomie z warstwą śniegu. Zarządził przygotowania do rozładunku helikoptera, ale zapytany o czas lądowania zawahał się, po czym dał jakąś wymijającą odpowiedź.

Przed nimi ukazało się znowu miasto ludzi makro. Pomiędzy wiszącymi domami przelatywały samoloty. Drzewa na peryferiach dźwigały na sobie gruby kożuch śniegu. W czasie nocnego lotu przed dziesięcioma dniami Chris przeoczył jedno: śnieg leżał tylko na skraju miasta, centrum zaś było czyste, tworząc na owej śnieżnej pustyni kolistą, równo wytyczoną plamę.

Porozumieli się wzrokiem. Chrisa znowu ogarnęły wątpliwości. Wyzwał siebie w duchu od ludzi chwiejnych, niepewnych i lekkomyślnych, wreszcie skinął głową na znak zgody.

Z włączonym radarem maszyna poleciała w stronę najbliższego domu, wiszącego na skraju miasta. I znowu kontury domu, w miarę zbliżania się, rosły w nieskończoność.

W polu widzenia znalazła się teraz ściana odbijająca świetlne refleksy. Wkrótce ukazało się pomieszczenie, co oznaczało, że ściana była przezroczysta. W urządzeniu radarowym odezwał się brzęczyk alarmowy. Widocznie przekroczyli dopuszczalne minimum odległości do jakiejś przeszkody.

– To okno! – zawołał nagle Jack. – Tu jest szyba!

Chris nie odpowiadał. Na razie nic nam nie grozi, pomyślał, jeszcze nie mam sobie nic do zarzucenia, możemy przecież zawrócić. Nie wydawał jednak rozkazu.

Jack podciągnął maszynę tuż przed szklaną ścianą pionowo do góry.

Brzęczyk nagle ucichł; a wiać minęli już przeszkodę. Nie widać było również świetlnych refleksów. Mieli teraz przed sobą jak na dłoni ciemny pokój z jego konturami. Słupek rtęci w zewnętrznym termometrze wzniósł się do góry.

– Tędy moglibyśmy dostać się do środka – zauważył Jack, patrząc przed siebie. Zmniejszył obroty silnika i trzymał wyczekująco ręce na sterach.

Chris zawahał się. Gdyby nie ponosił odpowiedzialności za losy ekspedycji, nie traciłby nawet sekundy. Zerwał się z miejsca i przeszedł do tyłu, po czym w zamyśleniu spojrzał na nadajnik. Wystarczyłoby wcisnąć guzik, aby włączyć urządzenie na dłuższy czas. Całą operację można przeprowadzić w dziesięć minut.

Przypomniał sobie człowieka makro, który uderzył w ich helikopter. Jednocześnie pogratulował sobie w duchu, że wtajemniczył Relpeka w testament Tocsa.

Stał nadal za fotelem, zatopiony w myślach. Jack spoglądał na niego wyczekująco. Wiedział, o co chodzi. A potem Chris skinął głową, prawie niedostrzegalnie i jakby wbrew swej woli. Ale ten drobny gest sprawił, że helikopter przechylił się, sunąc ostrożnie w kierunku ciemnej powierzchni. Znaleźli się nagle w dużym pomieszczeniu.

Jack wprowadził helikopter ponownie w stan spoczynku. Maszyna powoli obróciła się wokół swej osi. Ściśle geometryczny porządek pokoju. Kontury czegoś, czego ich wzrok nie potrafił objąć. Może meble?

Chris poczuł zimno gdzieś w okolicy żołądka. Należało działać szybko.

W dalszym ciągu rozglądali się wokoło. W kącie stał jakiś zielony, dziwaczny przedmiot, sięgający aż; do górnej krawędzi pomieszczenia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dwaj filozofowie
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Ekspedycja Mikro»

Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x