Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro

Здесь есть возможность читать онлайн «Aleksander Kroger - Ekspedycja Mikro» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ekspedycja Mikro: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ekspedycja Mikro»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ekspedycja Mikro — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ekspedycja Mikro», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeżeli Chrisa zdziwiło milczenie pilota – chociaż uważał jego zachowanie się za cechę charakteru – to zupełnym zaskoczeniem dla niego byli ludzie spotkani teraz na “Oceanie” po trzymiesięcznej rozłące, zaaferowani, poważni, nieskorzy do żartów. Po drodze spotkał Jensa Relpeka, a widząc jego przygnębienie, zapytał:

– Powiedz, co się tu dzieje?

– Ty jeszcze o niczym nie wiesz… – stwierdził Jens. – Potem machnął ręką i dodał: – Tocs. Wypadek. Jest umierający.

Ta wiadomość spadła jak cios. Tocs! Podczas długiej podróży Chris poznał go jako doświadczonego, rozważnego i mądrego kierownika ekspedycji, i za to cenił go bardzo. Nie był to typ służbisty, postępował zawsze konsekwentnie i rzeczowo. Mimo kariery, jaką zrobił, pozostał człowiekiem, z którym dało się rozmawiać. Rewolucjonista Tocs, który jako jeden z pierwszych ujął się za ludźmi pozbawionymi praw.

Chris musiał też przyznać w duchu, że właśnie dzięki Tocsowi nabrał otuchy, kiedy objął funkcję

Ennila. Mając pomoc Tocsa nie można wypaść źle,

To była jego dewiza. Tak samo myślało zresztą wielu innych,

Chris nie czuł się teraz na siłach, żeby zameldować swoje przybycie. Usiadł w fotelu w przestronnym foyer i poprosił Jensa, żeby zajął miejsce obok niego. Przez chwilę zbierał myśli, a następnie zapytał:

– Jak to się stało?

– Trudno dokładnie powiedzieć. Jechali dżipem na inspekcję, jak zwykle. Przeprowadziliśmy do wody ten podziemny kanał, żeby w razie czego móc dotrzeć na “Oceanie” do morza również zimą…

Chris skinął głową; wiedział o tym.

– Tocs chciał zobaczyć, jak postępują prace przy śluzie. Byli w czwórkę. Oprócz Tocsa uratował się tylko jeden. Podobno góra, kanał i śluza zawaliły się, grzebiąc ich pod sobą. U kierowcy wszystko skończyło się na złamaniu kości. Dwaj towarzysze Tocsa, Rellim i Drof, zostali zasypani. On sam ma zmiażdżoną dolną część ciała. To tylko kwestia godzin… – Relpek urwał na chwilę, potem mówił dalej: – Badania przeprowadzone w ciągu dnia pozwoliły wykryć długi ślad o ostrych kantach. Zdjęcia lotnicze wykazały, że jest on podobny do tych, które ciągnęły się wzdłuż wybrzeża. Najprawdopodobniej jest to ślad stopy makrosa. Wkrótce zobaczysz zdjęcia.

– A wy nie widzieliście go, jak nadchodził?

– Nie, “Ocean” jest w tej idiotycznej kotlinie. Teraz przenosimy miejsce postoju do jaskini na zboczu.

– Co nam jeszcze przyniosą kontakty z tymi potworami! – zawołał Chris w podnieceniu. – Nie wiemy nawet, w jaki sposób porozumieć się z nimi. A oni nie mają w ogóle pojęcia o naszym istnieniu, sam widzisz… – Potrząsnął głową. – Ale to nas nie odstraszy! Nie poddamy się, Jęjis!

– Nie trać czasu – przypomniał mu po chwili Relpek. – Chciał się z tobą zobaczyć. Jest przytomny i haruje jak wół. Mieh uśmierzył mu bóle, odżywia go sztucznie. Nic więcej nie można zrobić. Tocs wie, co go czeka.

Chris musiał się przemóc, zanim zameldował się u Tocsa. Nic nie wskazywało na to, że leży tu ktoś śmiertelnie chory; żadnej pielęgniarki, żadnego zapachu lekarstw. Tylko referentka, zazwyczaj radosna i uśmiechnięta, siedziała z poważną miną.

– Wejdź! – rozległ się głos z otwartego gabinetu.

Chris drgnął. To był głos Tocsa, brzmiał jak zwykle, może tylko bardziej szorstko. Czy rzeczywiście była to już kwestia kilku godzin?

Tocs półleżał w fotelu. Ubrany był w swój ulubiony pulower. Wyglądał tak, jak go pamiętał Chris, jedynie twarz była może trochę bardziej pożółkła. Obok stały dwa dyktafony i kilka telefonów.

– Zbliż się, chłopcze, usiądź – powiedział. – Słyszałeś już chyba, że mi się dostało, chociaż zabroniłem na razie o tym rozpowiadać. I tak już za dużo ludzi się załamało. Ale teraz dajmy temu spokój. Nigdy jeszcze nie odczuwałem tak silnie, jak cenną rzeczą jest czas! – Uśmiechnął się. – No cóż, złóż mi krótkie sprawozdanie, co u was słychać, w jaki sposób chcecie wziąć się za tych cholernych, człapiących olbrzymów. Chciałbym dożyć tego… Ale nie zbliżajcie się do nich za bardzo, sam widzisz, czym to grozi!

Chris czuł się nieswojo. Nie mógł udawać, że wszystko jest w porządku, ani ukrywać, jak bardzo boleje nad Tocsem. Po raz pierwszy z trudem podporządkował się woli dowódcy. Wiedział, że tak trzeba i że właśnie taka postawa sprzyja działaniu Tocsa. Dowódca czynił to, co Chris zaniedbał w bazie podczas świąt Bożego Narodzenia: dawał innym przykład, robił wszystko, żeby ów nieszczęśliwy wypadek nie zaciążył na losie całej ekspedycji. Chris zaczął niepewnie opowiadać, starając się przy tym, aby sprawozdanie było zwięzłe. Przede wszystkim poinformował, że projekt nawiązania kontaktu nie został jeszcze opracowany.

Tocs słuchał w milczeniu, a potem powiedział:

– Nie mogę dać ci żadnego przepisu, ale nie radziłbym robić cokolwiek teraz, zimą. Na razie jesteśmy unieruchomieni, bardziej niż zazwyczaj. Pracujcie dalej, również nad sposobem łączności. I lepiej będzie, jeżeli poświęcicie dodatkowo jeszcze pół roku na poznanie tych makrosów. Zawsze marzyłem o tym, żeby nawiązać kontakt z innymi istotami rozumnymi – Tocs mówił teraz cicho. – Nigdy jednak nie zastanawiałem się, czy tamci też sobie tego życzą i czy taki kontakt jest w ogóle możliwy. To jeszcze bardziej zwiększa ryzyko. O tym, jacy oni są, wiemy tyle co nic. – Tocs uśmiechnął się chytrze: – Do ich przeszłości wrócimy jeszcze. Wiemy tylko, że język angielski odgrywa u nich nadal dużą rolę. Ich mieszkania są zawieszone na linach. Czy to świadczy już o wyższym stopniu rozwoju? Część naszych specjalistów twierdzi, że to jest przyszłość budownictwa. Istnieje wiele materiałów odpornych bardziej na rozciąganie niż na ciśnienie. – Tocs uczynił ręką niezdecydowany gest. Po chwili włączył magnetofon i zaczął mówić urzędowym tonem, który sprawił, że Chris wyprostował się mimo woli:

– Chris Noloc, życzą sobie, żebyś został moim następcą, ale ze zmienionym zakresem odpowiedzialności: Ty poprowadzisz akcję makro, a tu, na “Oceanie”, polecam ci zostawić swojego stałego zastępcę, powiedzmy Relpeka. Sprawą dla nas najważniejszą jest nawiązanie kontaktu, przy czym należy unikać zbędnego ryzyka, o ile to będzie w ogóle możliwe. Chris, niniejszym przekazuję ci funkcję i związaną z nią odpowiedzialność dowódcy ekspedycji. – Po tych słowach Tocs wyłączył magnetofon. – To by była część oficjalna. – Znowu spojrzał chytrze, zmarszczył czoło i zapytał: – Chyba zgadzasz się na to?

Chris czuł, że coś drapie go w gardle, ale uśmiechnął się i skinął głową.

– To dobrze, chłopcze. A teraz słuchaj uważnie. Nie, najpierw wyjmij ze skarbca tą starą księgę. – Podał Chrisowi klucz i po chwili tamten wyciągnął z szafy pancernej owinięty wstęgą foliał. – Tajemnica państwowa wielkiej wagi – wyjaśnił Tocs, robiąc przy tym ważną, ale jednocześnie ubawioną minę. – Według mnie cały ten szum wokół tego to głupota. Ale zostałem zobowiązany do zachowania tajemnicy i tego samego powinienem był żądać od ciebie. Powiedziałem: powinienem był. Nie mówmy więcej o tym. A więc tu w środku – stuknął palcem w foliał – kryje się nasza historia. Bo trzeba ci wiedzieć, że ona istnieje. Wysłuchaj, co mam ci do powiedzenia. A kiedy skończę, zrozumiesz i ty, dlaczego potrzebny nam jest ten kontakt, tak bardzo potrzebny! – Przez chwilę spoglądał w milczeniu za okno. – To sprawa wielkiego znaczenia! – powtórzył cicho i z naciskiem. Potem opadł z powrotem na oparcie fotela i przymknął oczy, jakby wyczerpany. – Poczekaj – trochę, wydaje mi się, że powinienem najpierw coś zjeść.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ekspedycja Mikro»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ekspedycja Mikro» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Aleksander Filonow
Aleksander Świętochowski - Wesele satyra
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Woły
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Nad grobem
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Na pogrzebie
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Starzec i dziecię
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Strachy Pentelikonu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Cholera w Neapolu
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dafne
Aleksander Świętochowski
Aleksander Świętochowski - Dwaj filozofowie
Aleksander Świętochowski
Отзывы о книге «Ekspedycja Mikro»

Обсуждение, отзывы о книге «Ekspedycja Mikro» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x