Kir Bułyczov - Ludzie jak ludzie
Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczov - Ludzie jak ludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ludzie jak ludzie
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ludzie jak ludzie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ludzie jak ludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ludzie jak ludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ludzie jak ludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
I usłyszałem, jak znowu dzwoni telefon w porzuconym nie sprzątniętym mieszkaniu, telefon, którego słuchawka była omotana taśmą izolacyjną, ponieważ kiedyś któryś z podpitych przyjaciół zrzucił aparat ze stołu, żeby zrobić miejsce dla szachownicy.
— Idę — powiedziałem do gościa.
— Nie — odparł tamten. — Za późno na powrót. Zresztą powroty w przeszłość są bezsensem. W daleką przeszłość.
— Do widzenia — powiedziałem.
Opuściłem statek, ponieważ tego wieczora nauczyłem się wielu rzeczy, których istnienia przedtem nawet nie podejrzewałem.
Ziemia zbliżała się i Moskwa znowu przemieniła się w bezgraniczne morze świateł. I z trudem odszukałem swój czteropiętrowy blok, tak bliźniaczo podobny i smutny w szeregu współbraci.
Dogonił mnie jego głos.
— Przez całe życie będziesz dążył do nas, do mnie. Ale będzie za późno. Opamiętaj się. Nie wolno ci wracać.
Drzwi balkonowe były otwarte. Telefon już zamilkł. Znalazłem go po omacku, nie zapalając światła. Zadzwoniłem do Katrin i zapytałem:
— Dzwoniłaś do mnie, Katiuszka?
— Zwariowałeś — powiedziała Katrin. — Jest pierwsza w nocy. Wszystkich sąsiadów obudzisz.
— To ty dzwoniłaś?
— To na pewno twój zwariowany Krogius. Szukał cię po całym mieście. Ma jakieś nieprzyjemności.
— Szkoda — powiedziałem.
— Krogiusa?
— Nie, szkoda, że to nie ty dzwoniłaś.
— A dlaczego powinnam dzwonić?
— Żeby powiedzieć, że zgadzasz się wyjść za mnie za mąż.
— Zwariowałeś. Przecież ci powiedziałam, że nigdy nie wyjdę za przybysza z kosmosu i moralnego potwora, który może we mnie wmówić, że jest Jeanem Paulem Belmondo.
— Nigdy?
— Idź spać — powiedziała Katrin. — Inaczej cię znienawidzę.
— O której kończysz pracę?
— To nie twoja sprawa. Mam randkę.
— Masz randkę ze mną — powiedziałem surowo.
— No dobrze, z tobą — powiedziała Katrin. — Tylko nie wyobrażaj sobie zbyt wiele.
— W tej chwili prawie nie jestem w stanie wyobrazić sobie czegokolwiek.
— Całuję cię — powiedziała Katrin. — Zadzwoń do Krogiusa. Uspokój go, bo on oszaleje.
Zadzwoniłem do Krogiusa i uspokoiłem go.
Potem zdjąłem buty i już zasypiając, przypomniałem sobie, że skończyła mi się kawa i jutro muszę koniecznie wpaść do sklepu na Kirowską i odstać tam gigantyczną kolejkę.
Przełożyła IRENA LEWANDOWSKA
DZIEWCZYNA, KTÓREJ NIGDY NIE STANIE SIĘ NIC ZŁEGO
Jutro Alisa idzie pierwszy raz do szkoły. To będzie nadzwyczaj interesujący dzień. Dziś od rana wideofonują przyjaciele oraz znajomi Alisy i wszyscy jej gratulują. Zresztą Alisa już od trzech miesięcy nie daje nikomu spokoju — ciągle opowiada o swojej przyszłej szkole.
Marsjanin Bus przysłał jej jakiś bardzo dziwny piórnik, którego jak dotąd nikt nie zdołał otworzyć. Ani ja, ani moi współpracownicy, wśród których nawiasem mówiąc było dwóch doktorów i główny mechanik ogrodu zoologicznego.
Szusza powiedział, że pójdzie do szkoły razem z Alisa i sprawdzi czy jej nauczycielka ma wystarczające doświadczenie.
Zdumiewająco dużo zamieszania. Mam wrażenię, że kiedy ja szedłem pierwszy raz do szkoły, zamieszania było znacznie mniej.
Teraz jakby trochę ucichło. Alisa poszła do ogrodu zoologicznego, żeby pożegnać się z Brontkiem.
Póki w domu panuje spokój, postanowiłem zanotować kilka historii z życia Alisy i jej przyjaciół. Poślę te wspomnienia nauczycielce Alisy. Uważam, że powinna wiedzieć, z jakim niepoważnym człowiekiem będzie miała do czynienia. Być może te nagrania pomogą nauczycielce w edukacji mojej córki.
Początkowo Alisa była dzieckiem jak inne. Mniej więcej od trzech lat. Dowodem niech posłuży pierwsza historia, którą zamierzam opowiedzieć. Ale już w rok później, kiedy poznała Brontka, w jej charakterze pojawiła się skłonność do robienia wszystkiego na odwrót, znikania w najbardziej niestosownych momentach i nawet przypadkowo dokonywała odkryć, które przekraczały możliwości naszych najwybitniejszych uczonych. Alisa potrafi wykorzystywać to, że jest lubiana, a jednak ma wielu oddanych przyjaciół. Ale nam, jej rodzicom, bywa nieraz ciężko. Nie możemy przecież bez przerwy siedzieć w domu — ja pracuję w ogrodzie zoologicznym, a nasza mama buduje domy i to często na innych planetach.
Chcę zawczasu ostrzec nauczycielkę Alisy — ona także nie będzie miała łatwego życia. Jako dowód niech posłużą te absolutnie prawdziwe historie, jakie zdarzyły się z Alisa w ciągu ostatnich trzech lat w różnych punktach Ziemi i kosmosu.
Przełożyła IRENA LEWANDOWSKA
NAKRĘCAM NUMER
Alisa nie śpi. Dziesiąta godzina, a ona wciąż jeszcze nie śpi. Mówię do niej:
— Alisa, masz natychmiast spać, bo inaczej… — Bo "inaczej" co, tatusiu?
— Bo inaczej zawideofonuję do Baby Jagi.
— A kto to taki Baba Jaga?
— No, takie rzeczy dzieci powinny wiedzieć. Baba Jaga to straszna wiedźma, która zjada małe niegrzeczne dzieci.
— A dlaczego?
— Dlatego, że jest zła i głodna; — A dlaczego jest głodna?
— Bo w jej chatce na kurzej nóżce nie ma kanału spożywczego.
— A dlaczego nie ma?
— Dlatego, że jej chatka jest bardzo stara i stoi daleko w lesie.
Alisa tak się zainteresowała, że aż usiadła na łóżku.
— To ona pracuje w rezerwacie?
— Alisa, natychmiast spać!
— Ale przecież obiecałeś mi zawołać Babę Jagę. Proszę cię, tatusiu najdroższy, wezwij Babę Jagę!
— Dobrze. Ale gorzko tego pożałujesz. Podszedłem do wideofonu i nacisnąłem na chybił-trafił kilka guzików. Miałem cichą nadzieję, że połączenia nie będzie i Baby Jagi "nie zastanę w domu".
Niestety pomyliłem się, ekran wideofonu pojaśniał, mocno rozbłysnął, rozległ się trzask, ktoś przycisnął guziczek odbioru na drugim końcu linii i zanim zdążył się pojawić obraz, usłyszałem senny głos.
— Ambasada Marsjańska, słucham.
— No i jak, tatusiu, przyjedzie? — zawołała z sypialni Alisa.
— Ona już śpi — odpowiedziałem gniewnie.
— Ambasada Marsjańska, słucham — po-powtórzył senny głos.
Odwróciłem się. Z ekranu spoglądał na mnie młody Marsjanin o zielonych pozbawionych rzęs oczach.
— Pan wybaczy — powiedziałem. — Zapewne pomyliłem numer.
Marsjanin uśmiechnął się. Patrzył nie na' mnie, ale na coś za moimi plecami. Oczywiście Alisa wylazła z łóżka i teraz stała boso na podłodze.
— Dobry wieczór — powiedziała do Marsjanina.
— Dobry wieczór, dziewczynko.
— Czy to u pana mieszka Baba Jaga? Marsjanin spojrzał na mnie pytająco.
— Rozumie pan — powiedziałem — Alisa nie może zasnąć, więc chciałem zawideofonować do Baby Jagi, żeby ją ukarała. Niestety pomyliłem numer.
Marsjanin znowu się uśmiechnął.
— Dobrej nocy, Alisa — powiedział. — Trzeba spać, bo inaczej tatuś zawoła Babę Jagę.
Marsjanin pożegnał się i wyłączył aparat.
— A teraz już pójdziesz spać? — zapytałem. — Słyszałaś, co powiedział ten z pan z Marsa?
— Pójdę. Ale weźmiesz mnie kiedyś na Marsa?
— Jeśli będziesz grzeczna, polecimy tam latem.
W końcu Alisa zasnęła, a ja znowu siadłem do roboty. Zasiedziałem się do pierwszej w nocy. W pewnym momencie coś cicho zatrzeszczało w wideofonie. Nacisnąłem guzik. Patrzył na mnie Marsjanin z ambasady.
— Daruje pan, że niepokoję go tak późno w nocy. Ale pański wideofon nie był wyłączony, więc pomyślałem, że jeszcze pan nie śpi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ludzie jak ludzie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ludzie jak ludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ludzie jak ludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.