Tim Powers - Ostatnia Odzywka
Здесь есть возможность читать онлайн «Tim Powers - Ostatnia Odzywka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ostatnia Odzywka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ostatnia Odzywka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatnia Odzywka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ostatnia Odzywka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatnia Odzywka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jezu! – powiedział Mavranos, kiedy przejeżdżali przez rozległy parking w kierunku tego dziwowiska. – To wygląda jak coś, do czego Obcy mogliby zwabiać ludzi, a potem zwijać się przed świtem i odlatywać z nimi na Marsa.
– Czy lampka sufitowa działa, Archimedes? – spytał Ozzie.
– Możesz się o to założyć.
– Obejrzyjmy te mapy w samochodzie. Nie podoba mi się pomysł, żeby oglądać je wewnątrz tego budynku.
Mavranos zaparkował, zgasił silnik oraz reflektory i włączył lampkę pod sufitem, a Ozzie wyjął ostrożnie mapy spod sztor-miaka. Zaczął rozkładać jedną z nich.
Zakurzony mały morris, brzęcząc w anonimowej ciemności, przecinanej światłami reflektorów z autostrady, zostawił po prawej zjazd do Whiskey Pete’s, zmierzając na wschód, w kierunku Las Vegas.
ROZDZIAŁ 16. Boże, tutaj jest walet!
– Polska? – zdziwił się Crane, patrząc na jedną z map. – Nie mogła „latać w trawie” w Polsce, prawda? I, cholera, spójrzcie tylko na nagłówek: „Rozbiór Polski, 1939”.
Rozłożył mapę na oparciu przedniego siedzenia tak, żeby pozostali mogli ją widzieć.
– Spójrz jednak – rzekł Mavranos, zezując spoza papierosowego dymu – zaznaczył pół tuzina różnych dróg, wiodących skądś dokądś.
Zrogowaciałym palcem przesunął po jednej z kilku grubych ołówkowych linii, które meandrowały po mapie.
– Ta tutaj to Kalifornia i Nevada – odezwał się Ozzie z napięciem, patrząc na mapę, którą dopiero co rozłożył. – Tu jest jeszcze więcej zaznaczonych tras.
Stary człowiek podniósł mapę i Crane usiłował wyłowić jakiś sens, kryjący się w liniach, które zostały naniesione grubym ołówkiem. Rzeka Kolorado była zaznaczona, w dół swego biegu, od mniej więcej Laughlin do Blythe, a potem krecha odbijała w głąb lądu do miejscowości zwanej Desert Center. Autostradę 62 zaznaczono od granicy Nevady do skrzyżowania nr 177; jedna linia podążała wzdłuż granicy kalifornijskiej, od I-15 do rzeki, chociaż wzdłuż tej marszruty nie przebiegała żadna droga – była to wyimaginowana prosta kreska; grube ołówkowe krechy przekreślały dwie nazwy. Crane znalazł w schowku na rękawiczki ołówek z gumką i starł lśniące, czarne ślady, a potem patrzył, równie zdumiony, co poprzednio, na odsłonięte napisy: „Góry Świętej Marii” i „Góry Sacramento”.
– To wygląda na wielką trasę objazdową – powiedział Scott – z Riverside do granicy, wzdłuż niej do Blythe, a potem nie utwardzonymi drogami do Czterdziestej i z powrotem do Riverside.
– Z mnóstwem skoków w bok – rzekł Ozzie. – Zauważcie słabiej widoczne linie wzdłuż tych gruntowych dróg wokół Dziewięćdziesiątej Piątej.
– Panowie – rzekł Mavranos podniośle – ten facet to czubek.
Ale Ozzie potrząsnął z powątpiewaniem głową.
– Księżyc, walet i dama kier… Wpadł na coś. Nie wyrzucajcie tego.
Były tam jeszcze dwie mapy, jedna Michigan i jedna Włoch, obie mocno poznaczone ołówkowymi kreskami.
– Zastanawiam się, czy zauważy ich brak? – odezwał się Crane.
– Tak – powiedział Mavranos tonem pozbawionym współczucia. – Następnym razem, kiedy będzie w Polsce, siądzie nad Gównianym Strumieniem bez-wiesz-czego, jak mawiała moja mama. Wchodzimy do środka czy jak?
– Możesz iść”? – spytał Crane Ozziego, kiedy ten otworzył drzwi i gramolił się na ziemię.
– O mnie się nie martw – odparł stary z rozdrażnieniem.
Ozzie ruszył szybszym krokiem w stronę męskiej toalety, a Scott i Mavranos stanęli w wejściu i rozglądali się po rozświetlonej punktowo ciemności.
Tuż za ścianą szklanych drzwi, oddzielone od wyłożonej czerwonym dywanem podłogi przez krąg aksamitnych sznurów, które wisiały na mosiężnych słupkach, stało auto z lat dwudziestych o karoserii podziurawionej otworami po pociskach dużego kalibru. Znajdująca się w pobliżu tablica oznajmiała, że jest to samochód, w którym zostali zastrzeleni Bonnie i Clyde. Witajcie w Nevadzie, pomyślał Crane.
Ozzie wrócił po kilku minutach, blady, z caerwonymi oczyma, opierając się na swojej laseczce.
– A z Ozziem jest nas trzech – rzekł Crane, udając, że w wyglądzie starego nie zauważył niczego niezwykłego.
Był to pierwszy raz od ponad piętnastu lat, kiedy Scott znalazł się w kasynie w Nevadzie: Jednak, idąc pomiędzy rzędami stukających jednorękich bandytów w stronę restauracji leżącej w głębi, miał wrażenie, jakby od chwili, gdy był w tym wszechobecnym, hałaśliwym holu, do którego wejście można znaleźć w setce takich miejsc, jak Nevada długa i szeroka, nie minął więcej niż tydzień. Czy wejdziesz przez drzwi w Tahoe, Reno lub Laughlin, czy też przekroczysz zaśmiecony trotuar w Glitter Gulch, dzielnicy w centrum Las Vegas, czy zejdziesz po wypolerowanych, marmurowych schodach przy Strip, to zawsze wydaje ci się, że znalazłeś się w tym samym wielkim, hałaśliwym, ciemnym pomieszczeniu. Podłoga pokryta jest wykładziną, a ono samo pachnie ginem, papierowymi pieniędzmi, tytoniem i klimatyzowanym powietrzem; sporo spośród ludzi męczących się przy stolikach i automatach do gry okaże się okaleczonych, zdeformowanych lub przerażająco otyłych.
Mavranos rozglądał się, mrugając w oszołomieniu.
– Gdzie, do diabła, podziewają się ci ludzie, kiedy nie są tutaj? – zapytał cicho Scotta.
– Myślę, że wyglądają jak ludzie tylko w tym świetle – odparł Ozzie ze zmęczonym uśmiechem na twarzy. – Zanim wpadną tutaj przed zachodem słońca przez obrotowe drzwi, są małymi trąbami powietrznymi, toczonymi przez wiatr krzakami i zrzuconymi przez węże skórami, a ich pieniądze pokręconymi kawałkami poszarpanej fatamorgany. O świcie wyjdą stąd wszyscy i gdybyś to obserwował, to zobaczyłbyś, jak przyjmują z powrotem swoje prawdziwe kształty.
Crane wyszczerzył się, uspokojony faktem, że Ozzie przędzie nadal swoje dziwaczne fantazje, ale zauważył, iż Mavranos wygląda na jeszcze bardziej zalęknionego.
– On żartuje – rzekł Scott.
Mavranos wzruszył z irytacją ramionami.
– Wiem o tym.
Bez słowa, trzej mężczyźni zaczęli iść pomiędzy rzędami automatów do gry.
W restauracji Ozzie wziął kanapkę z serem i coorsa, Mavranos miskę chili i coorsa, a Crane wypił tylko colę i zjadł krakersy Mavranosa.
Arky zaczął opowiadać Ozziemu o grubasie Mandelbrota, a Crane wstał i powiedział, że teraz on musi iść do toalety.
Po drodze zatrzymał się, żeby wrzucić ćwiartkę do jednorękiego bandyty. Pociągnął za dźwignię, nie patrząc nawet w okienko maszyny, po czym dwadzieścia ćwiartek, jedna po drugiej, wysypało się do pojemnika z wygranymi.
Zgarnął je w obie dłonie i wcisnął do kieszeni kurtki, a potem dotknął wajchy maszyny.
– Dzięki – powiedział.
Udawał, że automat odparł: Nie ma za co. Potem stwierdził, że zgrywa się, iż urządzenie powiedziało: Choć jeden buziak na pożegnanie.
– Nie… mogę – szepnął Crane.
Czy ona nie zasługuje choćby na tyle? – zdawała się pytać maszyna. Boisz się po raz ostatni spojrzeć jej w w twarz?
Nie wiem, pomyślał Scott. Będę musiał wrócić do ciebie z tą sprawą.
Pokuśtykał wolno od rzędu automatów do baru i wywalił garść dwudziestopięciocentówek na polerowaną powierzchnię kontuaru.
– Lufę Wild Turkey i dwa budweisery – powiedział do barmana.
Ostatni pocałunek, pomyślał. Nie stanowię dobrego towarzystwa dla swoich przyjaciół, kiedy jestem rozedrgany i zapomi-nalski.
Równo z powierzchnią baru wstawiony był w jego blat szklany ekran z wideogrą w pokera; Crane wrzucił ćwiartkę do szczeliny i nacisnął przycisk uruchamiający urządzenie. Na płaskim monitorze mignęły obrazy wzorkowanych koszulek kart, które zaczęły się odwracać, a potem Scott ujrzał bezwartościową rękę blotek – nie do koloru i bez kierów. W tym samym momencie, około czterdziestu mil dalej na wschód od miejsca, w którym znajdował się Crane, pięcioro ust zakrzyknęło: „Boże, tam jest walet!”
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ostatnia Odzywka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatnia Odzywka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ostatnia Odzywka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.