Harry Harrison - Planeta Smierci 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Harrison - Planeta Smierci 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Planeta Smierci 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Planeta Smierci 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ścigany listem gończym międzyplanetarny szuler Jason dinAlt zostaje schwytany przez szalonego fanatyka. Mikah Samon zamierza dostarczyć swojego jeńca na Cassylię, gdzie czeka go sąd i pewna śmierć. W czasie podróży Jasonowi udaje się doprowadzić do awarii pokładowego komputera nawigacji. Pozbawiony systemów sterowania statek rozbija się na tajemniczej planecie…

Planeta Smierci 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Planeta Smierci 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Skąd wzięły się tu kusza i krzesiwo? Stanowiły przecież świadectwo cywilizacji bardziej zaawansowanej w rozwoju niż ci prymitywni nomadzi. Był to pierwszy dowód świadczący o tym, że może tu istnieć społeczeństwo o wyższym poziomie kulturalnym. Nieco później, gdy wszyscy byli zajęci pożeraniem ledwo osmalonego mięsa, Jason odciągnął Mikaha na bok i zwrócił mu uwagę na te spostrzeżenia.

— Jest jeszcze pewna nadzieja. Te ciemne zbiry nigdy nie byłyby w stanie wyprodukować kuszy, czy krzesiwa. Musimy dowiedzieć się, skąd one pochodzą i spróbować się tam dostać. Kiedy Ch'aka wyciągnął bełt, miałem możność mu się przyjrzeć i mógłbym przysiąc, że zrobiono go ze stalowego pręta.

— Czy to ma jakieś znaczenie? — zapytał zdziwiony Mikah.

— To oznacza, że istnieje tu społeczeństwo przemysłowe i, być może, kontakty międzygwiezdne.

— Musimy więc zapytać Ch'akę skąd je ma i natychmiast się tam udać. Będą tam jacyś przedstawiciele władz, skontaktujemy się z nimi, wyjaśnimy naszą sytuację, postaramy się o środek transportu na Cassy-lię. Nie aresztuję cię aż do tej pory.

— To miłe z twojej strony! — odparł Jason unosząc jedną brew. Mikah był zupełnie niemożliwy i dinAlt spróbował znaleźć jakiś słaby punkt w pancerzu jego zasad moralnych. — Czy nie będziesz czuł wyrzutów sumienia sprowadzając mnie tam na pewną śmierć? W końcu byliśmy współtowarzyszami niedoli — i ocaliłem ci życie.

— Będzie mi cię żal, Jasonie. Widzę, że choć jesteś złym człowiekiem, trudno cię uznać za złego do szpiku kości i gdyby się tobą zająć we właściwy sposób, mógłbyś być pożytecznym członkiem społeczeństwa. Jednak moje osobiste uczucia nie mogą mieć wpływu na bieg wydarzeń — zapomniałeś, że popełniłeś przestępstwo i musisz ponieść karę.

Ch'aka beknął przeciągle wewnątrz swego hełmu i wrzasnął na swych niewolników.

— Dość obżerania się, świnie! Zrobicie się tłuści. Zawińcie mięso i zabierzcie je — jest jeszcze dość jasno, by szukać krenoj. Ruszać się!

Ponownie ustawiono się w tyralierę i rozpoczęto powolny marsz na pustynię. Znaleziono dalsze jadalne korzenie i zatrzymano się raz na chwilę, by napełnić bukłaki wodą ze źródełka bijącego z piasku. Słońce opadło w stronę widnokręgu i ta niewielka ilość ciepła, jaką wysyłało, została pochłonięta przez ławicę chmur. Jason rozejrzał się wokoło i zadygotał. Nagle zauważył na samym horyzoncie poruszający się szereg kropek. Trącił Mikaha, który ciągle opierał się na jego ramieniu.

— Wygląda na to, że mamy towarzystwo. Ciekaw jestem, czy pasują do układu.

Ból zaćmił uwagę Mikaha, który nic nie dostrzegł i co było dość zaskakujące, nie uczynił tego ani nikt z niewolników, ani sam Ch'aka. Punkty rosły w oczach i wkrótce przekształciły się w drugi rząd piechurów pochłoniętych najwyraźniej tym samym zajęciem, co grupa Ch'aki. Brnęli przed siebie uważnie wpatrując się w piasek, a za nimi kroczyła samotna postać ich pana. Obie linie powoli zbliżały się do siebie, podążając równolegle do brzegu.

Niedaleko wydm znajdowała się prymitywna sterta kamieni i tyraliera niewolników Ch'aki zatrzymała się natychmiast, gdy się z nią zrównała. Wszyscy, z pełnym zadowolenia postękiwaniem opadli na piasek. Piramida była najwidoczniej znakiem granicznym. Ch'aka zbliżył się do niego i postawił stopę na jednym z kamieni, obserwując zbliżającą się linię niewolników. Przybysze również zatrzymali się przy piramidzie i usiedli na ziemi — obie grupy patrzyły na siebie tępo, bez cienia zainteresowania i tylko obaj władcy okazywali niejakie poruszenie. Nowo przybyły zatrzymał się w odległości dziesięciu kroków przed Ch'aką i zakręcił nad głową paskudnie wyglądającym kamiennym młotem.

— Nienawidzę cię, Ch'aka! — ryknął.

— Nienawidzę cię, Fasimba! — zagrzmiało w odpowiedzi.

Ta wymiana grzeczności była ceremonialna jak pas de deux i równie wojownicza. Obydwaj mężczyźni przez chwilę wymachiwali bronią i wykrzyczeli parę obelg, po czym zabrali się do spokojnej rozmowy.

Fasimba był ubrany w tak samo odrażający i straszliwy strój jak Ch'aka. Różnice polegały jedynie na szczegółach. Głowa Fasimby była ukryta w czaszce jednego z dwudysznych rosmaroj, zaopatrzonej w dodatkowe kły i rogi. Różnice pomiędzy obydwoma właścicielami niewolników były niewielkie i ograniczały się do ozdób i szczegółów uzbrojenia. Obaj byli posiadaczami niewolników i równymi sobie.

— Zabiłem dziś rosmaro, drugiego w ciągu dziesięciu dni — oznajmił Ch'aka.

— Masz dobry kawałek brzegu. Dużo rosmaroj. Gdzie dwaj niewolnicy, których jesteś mi winien?

— Jestem ci winien dwóch niewolników?

— Jesteś mi winien dwóch niewolników. Nie udawaj głupiego. Dostałem dla ciebie od d'zertanoj żelazne strzały. Jeden z niewolników, którymi zapłaciłeś, umarł. I ciągłe jesteś mi winien drugiego.

— Mam dla ciebie dwóch niewolników. Zdobyłem dwóch niewolników. Wyciągnąłem ich z oceanu.

— Masz dobry kawałek brzegu.

Ch'aka przeszedł się wzdłuż szeregu, aż wreszcie dotarł do tego zbyt zuchwałego, którego wczoraj nieomal okulawił kopniakiem. Podniósł go na nogi i popchnął w stronę drugiej grupy.

— Tu masz dobrego — oznajmił dostarczając towar pożegnalnym kopem.

— Wygląda chudo. Nie bardzo dobry.

— Nie, same mięśnie. Dobrze pracuje. Mało je.

— Jesteś kłamcą!

— Nienawidzę cię, Fasimba!

— Nienawidzę cię, Ch'aka! A gdzie drugi?

— Mam dobrego. Obcy z oceanu. Może ci opowiadać śmieszne historie, dobrze pracuje.

Jason uchylił się na tyle szybko, by uniknąć całej siły kopniaka, ale i tak, to co oberwał, rozciągnęło go na piasku. Zanim zdołał się podnieść, Ch'aka schwycił Mikaha Samona za ramię i przeciągnął go przez niewidzialną linię w kierunku drugiej grupy niewolników. Fasimba podkradł się, by zbadać Mikaha. Trącił go spiczastym czubkiem buta. / — Nie wygląda dobrze. Duża dziura w głowie.

— Dobrze pracuje — oznajmił Ch'aka. — Dziura prawie zagojona. Bardzo mocny.

— Dasz mi innego, jeżeli ten umrze? — zapytał Fasimba z powątpiewaniem w głosie.

— Dam. Nienawidzę cię, Fasimba!

— Nienawidzę cię, Ch'aka! Oba stada niewolników zostały poderwane na nogi i wysłane w kierunku, z którego przybyły.

— Poczekaj! — krzyknął Jason. — Nie sprzedawaj mojego przyjaciela. Pracujemy lepiej, kiedy jesteśmy razem. Możesz oddać kogoś innego…

Niewolnicy słysząc to, wytrzeszczyli oczy, Ch'aka zaś obrócił się gwałtownie, wznosząc maczugę.

— Ty milcz. Ty jesteś niewolnik. Jeszcze raz powiesz co mam robić, to cię zabiję.

Jason umilkł, rozumiejąc, że jest to jedyna rzecz, która mu pozostała. Czuł pewne wyrzuty sumienia, myśląc o losie jaki czeka Mikaha — jeżeli nie wykończy go rana, to na pewno nie okaże się on facetem, który schyli czoło przed realiami życia niewolnika. Ale cóż, Jason zrobił wszystko, co mógł, by go ocalić, a teraz nadeszła najwyższa pora, by Jason nieco zatroszczył się o Jasona.

Zdołali dokonać krótkiego przemarszu, zanim zapadła ciemność, a druga grupa niewolników zniknę-ła z pola widzenia. Wtedy zatrzymali~się na nocleg. Jason usadowił się pod wzgórkiem, który osłabiał nieco siłę wiatru i odwinął nadwęglony kawałek mięsa ocalony z poprzedniej uczty. Był twardy i oleisty, ale o wiele lepszy od prawie niejadalnych krenoj, stanowiących podstawowy składnik miejscowej diety. Głośno obgryzał kość i rozglądał się wokoło, podczas gdy jeden z niewolników przysunął się do niego z boku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Planeta Smierci 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Planeta Smierci 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Planeta Smierci 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Planeta Smierci 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x