Robert Silverberg - Czas przemian

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Czas przemian» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Solaris, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas przemian: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas przemian»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzka kolonia na nieprzyjaznej, ubogiej planecie Borthan, pozbawiona kontaktu z Ziemią, wypracowała niespotykany nigdzie indziej system społeczny. Człowiek jest w niej skazany na samotność w tłumie — normy i zasady społeczne zakazują mówienia o sobie i swoich potrzebach czy uczuciach, bo to prowadzi jakoby do zbytniego pobłażania sobie, litowania się nad sobą i zepsucia moralnego. Kinnall Darival, syn arystokraty, pisze pamiętnik (rzecz sama w sobie niebywała), w którym używa słów “ja”, “mnie” (uznawanych powszechnie za obsceniczne) — licząc, że poruszy w ludziach jakąś czułą strunę i zdoła odmienić swój świat.

Czas przemian — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas przemian», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

49

Minął niemiły okres niepewności. Znowu ujrzałem swą misję w jasnym świetle i uznałem niezaprzeczalną wartość tego, co zobowiązałem się sam wobec siebie wykonać. Żal mi tylko tego człowieka z Kamiennej Kaplicy, który odrzucił mój dar. W ciągu tygodnia znalazłem trzech obcych, którzy zechcieli podzielić się ze mną narkotykiem. Dziwiłem się, że mogłem kiedyś w siebie zwątpić. Okres wielkiego zwątpienia miałem jednak przed sobą.

50

Próbowałem zbudować teoretyczne podstawy używania narkotyku, by stworzyć nową teologią miłości i otwarcia. Studiowałem Przymierze i liczne komentarze do Przymierza, usiłując odkryć, dlaczego pierwsi osadnicy na Veladzie Borthanie uznali za konieczny kult nieufności i wewnętrznego zamknięcia. Czego obawiali się? Co mieli nadzieję zachować? Ciemni ludzie w ciemnych czasach, z wężami pełzającymi w ich duszach i umysłach. Wreszcie ich zrozumiałem. Przekonani byli o swej własnej prawości. Postępowali jak potrafili najlepiej. Nie będziesz obnażał istoty twej duszy wobec bliźniego twego. Nie będziesz zbytecznie wgłębiał się w potrzeby własnego ja. Będziesz odmawiał sobie przyjemności sekretnych rozmów. Będziesz stawał sam przed bogami swymi. I tak żyliśmy przez setki lat, nie zadawaliśmy pytań, posłuszni, zachowujący Przymierze. Być może, większość z nas przestrzega obecnie Przymierza jedynie przez dobre wychowanie: nie chcemy własnym sprzeciwem wprawiać innych w zakłopotanie i dlatego żyjemy zamknięci z ropiejącymi wewnątrz ranami, mówimy do siebie uprzejmie w trzeciej osobie. Czy nadszedł czas, by stworzyć nowe Przymierze? Więź miłości, nakaz dzielenia się? Ukryty w swych pokojach, z najwyższym wysiłkiem podjąłem pisanie. Co mam powiedzieć, aby mi uwierzono? Że dobrze postępowaliśmy po staremu, tylko koszty osobiste były zbyt wysokie. Że nie znajdujemy się już w takich niebezpiecznych warunkach, w jakich byli pierwsi osadnicy, i pewne zwyczaje stały się raczej trudnością w życiu niż cenną wartością, powinny więc zostać zarzucone. Że społeczeństwa powinny się rozwijać, jeśli nie mają chylić się ku upadkowi. Że miłość jest lepsza niż nienawiść, że ufność jest lepsza niż niedowierzanie. Niewiele jednak z tego, co napisałem, przekonywało mnie samego. Dlaczego występowałem z atakiem na ustalony porządek rzeczy? Czy z głębokiego przekonania, czy tylko z dążenia do haniebnych przyjemności? Byłem człowiekiem epoki, tkwiłem mocno w skale, z której wyrosłem, chociaż starałem się tę skałę roztrzaskać. Miotałem się pomiędzy starymi wierzeniami a nowymi, jeszcze nie uformowanymi. Sto razy w ciągu dnia wpadałem z jednej skrajności w drugą, to ogarniał mnie wstyd, to egzaltacja. Gdy pewnego wieczoru pracowałem nad zarysem wstępu co nowego Przymierza, niespodziewanie weszła do gabinetu moja więzną siostra, Halum. — Co tam piszesz? — spytała. Przykryłem jeden arkusz papieru drugim. Na twarzy musiało mi się odmalować skrępowanie, a ona poczuła się niezręcznie, jakby chciała przeprosić mnie za najście. — Oficjalne sprawozdania — powiedziałem. — Głupstwa. Biurokratyczne nudy. — Tej nocy odczułem pogardę dla samego siebie i spaliłem wszystko, co napisałem.

51

W tamtych tygodniach podjąłem wiele podróży badawczych do nieznanych krajów. Przyjaciele, obcy ludzie, przypadkowi znajomi, kochanka — oto moi towarzysze w tych dziwnych podróżach. We wczesnej fazie czasu mych przemian nie powiedziałem Halum ani słowa o narkotyku. Zażyć go wraz z nią to był mój pierwotny cel, to właśnie dlatego podniosłem go do ust. Bałem się jednak przystąpić z tym do niej. I nie było to tchórzostwo, lecz prześladowcza myśl: a nuż, poznawszy mnie dobrze, przestanie mnie kochać?

52

Kilka razy byłem już blisko, by podjąć z nią ten temat. Powstrzymywałem się. Nie śmiałem zbliżyć się do niej. Jeśli chcesz, możesz ocenić mą szczerość poprzez moje wahanie. Jak czyste, mógłbyś zapytać, jest to moje nowe credo otwarcia, skoro uznałem, iż nie może ono dotyczyć mojej więźnej siostry? Otóż wcale nie upieram się, że moje myślenie było wtedy logiczne. Wyzwolenie się z tabu dotyczącego samo-obnażania się było moją świadomą decyzją, nie nastąpiło w drodze naturalnej ewolucji — i musiałem ustawicznie walczyć przeciwko starym nawykom przestrzegania zwyczajowego prawa. Chociaż w rozmowach ze Schweizem i innymi osobami, z którymi razem przyjmowałem narkotyk, mówiłem “ja” i “mnie”, to jednak nigdy nie czułem się swobodnie. Wciąż krępowały mnie resztki zerwanych więzów. Patrzałem na Halum i wiedziałem, że ją kocham, i mówiłem sobie, że jedyna droga do spełnienia tej miłości wiedzie poprzez połączenie naszych dusz i że dysponuję proszkiem, który mógłby nas połączyć. Ale nie śmiałem. Nie miałem odwagi, by to uczynić.

53

Dwunastą osobą, z którą podzieliłem sumarański narkotyk, był mój więźny brat Noim. Przybył na tydzień do Manneranu jako mój gość. Nadeszła zima, w Glinie padał śnieg, więc mieszkańców północy nie trzeba było długo namawiać, żeby zawitali do naszej ciepłej prowincji. Noima nie widziałem od ubiegłego lata, kiedy to polowaliśmy razem w górach Huishtor. W zeszłym roku jakby oddaliliśmy się od siebie, w pewnym sensie miejsce Noima w moim życiu zajął Schweiz i już nie odczuwałem takiej jak kiedyś potrzeby obecności więźnego brata.

Noim był obecnie bogatym właścicielem ziemskim w Sal-li, odziedziczył bowiem majątki rodziny Condoritów, jak również krewnych swej żony. W wieku męskim stał się pulchny, chociaż nie otyły i ani jego dowcip ani spryt nie utonęły w pokładach tłuszczu. Skórę miał ciemną, nieskazitelnie gładką, jakby posmarowaną oliwą, wargi pełne, okrągłe szydercze oczy, na twarzy wyraz samozadowolenia. Mało co zdołało ujść jego uwagi. Po przybyciu do mego domu przyglądał mi się wnikliwie, jakby chciał policzyć moje zęby i wszystkie zmarszczki wokół oczu. Po zwyczajowych braterskich powitaniach, po wręczeniu mi podarku od siebie i od Stirrona, gdy już podpisaliśmy kontrakt między gościem a gospodarzem, Noim odezwał się niespodziewanie:

— Masz jakiś kłopot, Kinnallu?

— Czemu o to pytasz?

— Zaostrzyły ci się rysy twarzy. Schudłeś. Usta… masz skrzywione, co świadczy o wewnętrznym napięciu. Wokół oczu widać czerwone obwódki, uciekasz wzrokiem w bok. Stało się coś złego?

— Były to najszczęśliwsze miesiące w życiu mówiącego — powiedziałem być może zbyt gwałtownie.

Noim zignorował moje zaprzeczenie. — Masz jakieś problemy z Loimel?

— Każde z nas chodzi w swoją stronę.

— A więc trudności z pracą w Urzędzie?

— Proszę, Noim, zechciej uwierzyć, że…

— Na twojej twarzy malują się zmiany — oświadczył. — Nie zaprzeczysz, że coś zmieniło się w twoim życiu.

— A gdyby nawet?

— Zmiany na gorsze?

— Mówiący nie jest tego zdania.

— Dajesz wymijające odpowiedzi, Kinnallu. Ale pomyśl, po co ma się więźnego brata, jeśli nie po to, by podzielić się z nim swymi kłopotami.

— Nie ma żadnych kłopotów — upierałem się.

— Doskonale. — I wreszcie porzucił ten temat. Widziałem jednak, że obserwował mnie przez cały wieczór, a potem, następnego dnia przy porannym posiłku, badał mnie i sondował. Nigdy nie potrafiłem nic przed nim ukryć. Popijaliśmy niebieskie wino i rozmawialiśmy o zbiorach w Sal-li, o nowym programie Stirrona dotyczącym reformy wymiaru podatków, o ponownym wzroście napięcia między Sallą i Glinem, o krwawych starciach na granicy, które ostatnio kosztowały mnie życie siostry. Przez cały czas Noim mnie obserwował. Halum jadła z nami obiad i opowiadaliśmy sobie o naszych dziecinnych latach, a Noim mnie wciąż obserwował. Flirtował z Loimel, ale oczu ze mnie nie spuszczał. Gnębiło mnie jego zatroskanie moją osobą. Wkrótce na pewno będzie wypytywał innych, będzie starał się dowiedzieć od Halum lub Loimel, co też może mnie gryźć, aż wzbudzi w nich niepotrzebną ciekawość. Nie mogłem pozwolić, żeby dłużej nie wiedział o zasadniczym wydarzeniu w życiu więźnego brata. Późnym wieczorem następnego dnia, kiedy już wszyscy udali się na spoczynek, zabrałem Noima do gabinetu i otworzyłem schowek, gdzie przechowywałem biały proszek. Spytałem, czy wie coś o sumarańskim narkotyku. Twierdził, że nic o nim nie słyszał. Opisałem mu pokrótce, jakie wywołuje efekty. Zasępił się i jakby cofnął w głąb siebie. — Często to zażywasz? — zapytał.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas przemian»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas przemian» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Voyage to Procyon
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Maski czasu
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Księga Czaszek
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Prądy czasu
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Czas przemian»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas przemian» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x