• Пожаловаться

Дмитрий Биленкин: Kroki w nieznane - 1970

Здесь есть возможность читать онлайн «Дмитрий Биленкин: Kroki w nieznane - 1970» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1970, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Дмитрий Биленкин Kroki w nieznane - 1970

Kroki w nieznane - 1970: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroki w nieznane - 1970»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Дмитрий Биленкин: другие книги автора


Кто написал Kroki w nieznane - 1970? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kroki w nieznane - 1970 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroki w nieznane - 1970», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Pięć po dziewiątej.

— Więc jest nieco później, niż myślałem. Trzy i pół godziny. Musiało być wpół do szóstej, kiedy znalazłem się w tym ciele, ponieważ było ono w drodze z pracy do domu, a z jego pamięci wiem, że kończy pracę o piątej.

— I czy pan… to ciało… wróciło do domu?

— Nie, byłem zbyt zdenerwowany. Zresztą to nie jest mój dom. Ja jestem Marsjaninem. Czy pan tego nie rozumie?

Zresztą nie mogę mieć do pana pretensji, bo sam też tego nie rozumiem. Ale szedłem… I ja… to znaczy Howard Wilcox poczuł pragnienie i wszedł… to jest, ja wszedłem…

Utknął i zaczął od nowa: — To ciało poczuło pragnienie i wszedłem tutaj, żeby się napić. Po dwóch czy trzech piwach pomyślałem sobie, że może barman potrafi mi coś poradzić, i zacząłem z nim rozmowę.

Pochyliłem się do niego przez stół. — Niech mnie pan posłucha — zacząłem. — Miał pan przyjść do domu na obiad i teraz żona zamartwia się o pana. Czy dzwonił pan do domu?

— Nie, skąd. Przecież nie jestem Howardem Wilcoxem. Widać jednak było, że moje słowa trafiły do niego.

— Lepiej zadzwonić do domu — powiedziałem. — Co ma pan do stracenia? Niezależnie od tego, czy jest pan Janganem Dalem, czy Howardem Wilcoxem, tam w domu siedzi kobieta i martwi się o pana. Proszę do niej zadzwonić. Chyba pamięta pan numer? — Oczywiście. Przecież to mój własny… to jest Wilcoxa.

— Niech pan przestanie wikłać się w sieciach gramatyki i niech pan idzie do telefonu. I proszę nie próbować niczego wyjaśniać żonie, jest pan zbyt zdenerwowany. Niech pan jej powie, że jest zdrów i cały i że porozmawiacie w domu.

Wstał jak lunatyk i skierował się w stronę automatu telefonicznego.

Podszedłem do lady i wypiłem jeszcze jedną whisky.

Barney nachylił się do mnie. — Czy on jest…

— Jeszcze nie wiem — powiedziałem. — Jest coś, czego jeszcze nie rozumiem. Wróciłem do stolika. Mój facet uśmiechał się blado.

— Była wściekła jak diabli. Kiedy ja… Kiedy Wilcox wróci do domu, musi mieć w pogotowiu jakąś prawdopodobną historię. — Pociągnął łyk piwa. — W każdym razie bardziej prawdopodobną niż moja.

Powoli jakby stawał się bardziej ludzki. Jednak po chwili wrócił do swojej opowieści.

Popatrzył na mnie. — Zapewne powinienem panu opowiedzieć, jak się to wszystko zaczęło. Tam na Marsie byłem zamknięty w pokoju. W mieście Skar. Nie wiem, dlaczego mnie zamknięto, ale tak było. A potem przestali mi przynosić jedzenie i głód tak mi dokuczał, że wyrwałem kamień z podłogi i zacząłem nim rozbijać drzwi. Osłabłem z głodu i zajęło mi to trzy dni — marsjańskie, to jest około sześciu ziemskich. Resztkami sił dotarłem do miejsca, gdzie było jedzenie. Nie było tam nikogo. Najadłem się i potem… — Niech pan mówi, słucham.

— Wyszedłem z budynku i wszyscy leżeli na ulicach martwi. Rozkładali się. — Zasłonił rękami oczy. — Zaglądałem do niektórych domów. Nie wiem, czego tam szukałem, ale zobaczyłem, że nikt nie umarł w domu. Wszyscy leżeli ma otwartej przestrzeni i nie było ciał wyschniętych — więc to nie kryl ich zabił.

— Potem, jak już mówiłem, ukradłem targan. Właściwie nie można powiedzieć, że ukradłem, bo nie miał on już właściciela i poleciałem na poszukiwanie innych ludzi. Za miastem było tak samo: wszyscy leżeli na otwartej przestrzeni w pobliżu domów — martwi. W Undanelu i Zandarze — to samo.

Wspominałem panu, że Zandar to największe miasto, stolica. W środku Zandaru jest wielkie gładkie pole, stadion sportowy. Cała ludność Zandaru tam się zbiegła, tak to przynajmniej wyglądało. Trzy miliony ciał leżało obok siebie, jakby się tam zeszli, aby umrzeć. Jakby wiedzieli. Leżeli na otwartej przestrzeni, tak jak wszędzie, ale tutaj zgromadziła się w jednym miejscu cała ludność stolicy.

Zobaczyłem to z góry, kiedy przelatywałem nad miastem. Było tam coś pośrodku boiska, na podwyższeniu. Zniżyłem się i zatrzymałem targan w miejscu (zapomniałem powiedzieć, że przypomina on wasze helikoptery), żeby się temu przyjrzeć. Stało tam coś w rodzaju kolumny z czystej miedzi. Miedź na Marsie to tak jak złoto na Ziemi. U stóp kolumny znajdowała się tablica rozdzielcza ozdobiona drogimi kamieniami. Obok niej leżał Marsjanin w błękitnej szacie. Tak jakby nacisnął guzik i padł martwy. I wszyscy inni razem z nim. Cała ludność Marsa z wyjątkiem mnie.

Wylądowałem na podwyższeniu, wysiadłem i nacisnąłem guzik. Chciałem umrzeć; wszyscy umarli i ja też chciałem umrzeć. Ale nie umarłem. Ocknąłem się na Ziemi, w autobusie, w drodze z pracy do domu i nazywałem się…

Dałem znak Barneyowi. — Niech pan mnie posłucha, Howardzie — powiedziałem. — Wypijemy jeszcze po jednym piwie i proszę wracać do domu, do żony. I tak czeka pana awantura, a im dłużej pan zwleka, tym będzie gorzej. I jeśli ma pan olej w głowie, to niech pan kupi po drodze pudełko czekoladek i kwiaty i wymyśli jakąś historię. Tylko nie tę, którą mnie pan opowiedział. — Zastanawiam się…

— Nie ma się co zastanawiać. Nazywa się pan Howard Wilcox i musi pan wracać do domu, do żony. Powiem panu, co mogło się zdarzyć. Wiemy bardzo mało o ludzkiej psychice i dzieją się z nią czasem dziwne rzeczy. Być może w średniowieczu mieli trochę racji, kiedy mówili o opętaniu. Chce pan wiedzieć, co sądzę o pańskim przypadku?

— Na litość boską, jeśli może mi pan dać jakiekolwiek wyjaśnienie z wyjątkiem tego, że zwariowałem…

— Myślę, że grozi to panu, jeśli nadal będzie pan się nad tym zastanawiał. Załóżmy, że jest jakieś naturalne wyjaśnienie całej tej sprawy, i nie myślmy o niej. Mogę spróbować jednej z wielu możliwych hipotez.

Barney przyniósł nam piwo i zaczekałem, aż odejdzie. — Wyobraźmy sobie — powiedziałem — że człowiek… to jest Marsjanin nazwiskiem Jangan Dal rzeczywiście umarł dzisiaj na Marsie. Może był on naprawdę ostatnim Marsjaninem. I być może w chwili śmierci jego psychika w jakiś sposób zmieszała się z pańską. Nie twierdzę, że tak właśnie było, ale nie jest to rzecz całkowicie nieprawdopodobna. Niech pan przyjmie to wyjaśnienie i weźmie się w garść. Niech pan robi wszystko tak, jakby był pan Howardem Wilcoxem — i jeśli będzie pan miał co do tego wątpliwości, to niech pan spojrzy w lusterko. A teraz proszę iść do domu i udobruchać żonę, tak żeby jutro mógł pan pójść do pracy i zapomnieć o wszystkim. Czy nie sądzi pan, że to jest najlepsze wyjście?

— Możliwe, że ma pan rację. Jeśli mam wierzyć swoim zmysłom…

— Trzeba im wierzyć. Przynajmniej do czasu znalezienia lepszego wyjaśnienia sprawy.

Skończyliśmy nasze piwa i wsadziłem go do taksówki. Przypomniałem mu, żeby kupił coś dla żony i żeby wymyślił sobie dobre i prawdopodobne alibi zamiast tej historii, której ja wysłuchałem.

* * *

Wróciłem do Trybuny, wszedłem do pokoju Cargana i zamknąłem za sobą drzwi. — Wszystko w porządku — powiedziałem. — Załatwiłem go. — Co to było?

— To był rzeczywiście Marsjanin — ostatni, który pozostał na Marsie. Nie wiedział, że przenieśliśmy się tutaj, i myślał, że wszyscy umarli.

— Jak to się mogło stać, że go przeoczono? Jak mógł nie wiedzieć?

— To jest imbecyl. Przebywał w szpitalu dla umysłowo chorych w Skarze i przez niedopatrzenie pozostawiono go w zamkniętym pomieszczeniu, kiedy naciśnięto guzik… Dlatego nie dotarło do niego promieniowanie, które przeniosło nasze psychiki na Ziemię. Potem udało mu się wydostać, odnalazł miejsce w Zandarze, gdzie odbyła się ceremonia, i sam nacisnął guzik. Widocznie pozostało dosyć energii, żeby go przesłać w ślad za nami.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroki w nieznane - 1970»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroki w nieznane - 1970» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Дмитрий Биленкин: Искатель. 1970. Выпуск №6
Искатель. 1970. Выпуск №6
Дмитрий Биленкин
Henryk Gajewski: Kroki w nieznane - 1971
Kroki w nieznane - 1971
Henryk Gajewski
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Дмитрий Биленкин
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Дмитрий Биленкин
Отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1970»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1970» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.