• Пожаловаться

Дмитрий Биленкин: Kroki w nieznane - 1970

Здесь есть возможность читать онлайн «Дмитрий Биленкин: Kroki w nieznane - 1970» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1970, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Дмитрий Биленкин Kroki w nieznane - 1970

Kroki w nieznane - 1970: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroki w nieznane - 1970»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Дмитрий Биленкин: другие книги автора


Кто написал Kroki w nieznane - 1970? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Kroki w nieznane - 1970 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroki w nieznane - 1970», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Slepper wyraził chęć pójścia, ale Cargan spojrzał na mnie. — Jesteś wolny, Bili? — spytał. — To ma być śmieszna historia, a ty masz lekkie pióro. — Wiadomo — mruknąłem. — Pójdę.

— Może to tylko jakiś pijak się wygłupia, ale jeżeli facet ma rzeczywiście szmergla, dzwoń po policję, chyba że będziesz widział w tym coś zabawnego. Jak go zaaresztują, to też będzie materiał.

— Cargan to by kazał aresztować rodzoną babcię, żeby zdobyć materiał — stwierdził Slepper. — Czy mogę pójść z nim, dla towarzystwa?

Nie, ty i Johnny zostańcie. Nie przenosimy redakcji do Barneya powiedział Cargan i wrócił do siebie.

Podpisałem swoje sprawozdanie z bankietu i posłałem je pocztą pneumatyczną. Wziąłem płaszcz i kapelusz.

— Wypij za moje zdrowie, Bili — powiedział Slepper. — Tylko nie za dużo, żebyś nie przepił swojego lekkiego pióra. — Dobra, dobra — mruknąłem i opuściłem pokój.

Wszedłem do Barneya i rozejrzałem się po sali. Nie była nikogo z Trybuny i tylko przy jednym ze stolików kilku facetów z drukarni grało w karty. Oprócz samego Barneya, który stał za ladą, w lokalu znajdował się jeszcze tylko jeden człowiek. Wysoki mężczyzna, chudy i blady, siedział samotnie przy stoliku wpatrując się tępo w pustą szklankę po piwie.

Pomyślałem, że lepiej będzie zasięgnąć najpierw opinii Barneya, podszedłem więc do lady. — Jedna mała. Woda oddzielnie. Czy ten długi to jest Marsjanin, o którym mówiłeś Carganowi? Kiwnął głową i nalał mi whisky.

— Co mam robić? Czy powiedziałeś mu, że będzie z nim rozmawiał reporter? Może postawić mu piwo i wyciągnąć z niego, co się da! Czy on jest bardzo nie tego…?

— Niewąsko. Mówi, że przyjechał z Marsa dwie godziny temu i próbuje teraz wszystko zrozumieć. Mówi, że jest ostatnim żywym Marsjaninem. Nie wie, że jesteś reporterem, ale przygotowałem go do rozmowy.

— W jaki sposób?

— Powiedziałem mu, że mam bardzo inteligentnego przyjaciela, który potrafi mu coś poradzić.

Nie wymieniałem nazwiska, bo nie wiedziałem, kogo Cargan przyśle. W każdym razie facet jest gotów wypłakać ci się w kamizelkę.

— Wiesz, jak on się nazywa?

Barney skrzywił się. — Mówi, że Jangan Dal. Tylko proszę ostrożnie. Nie chcę tutaj żadnych awantur. Wypiłem whisky i popiłem wodą sodową. — Okay, Barney — powiedziałem. — Proszę mi dać dwa piwa i pójdę do niego.

Barney nalał dwa piwa i zgarnął pianę. Wziąłem z lady resztę i zaniosłem szklanki do stolika.

— Pan Dal? — spytałem. — Jestem Bill Everett. Barney powiedział mi, że ma pan jakieś kłopoty i że potrzebuje pan pomocy.

Spojrzał na mnie. — To on do pana dzwonił? Proszę usiąść. Bardzo dziękuję za piwo.

Usiadłem obok niego. Facet dopił resztkę swojego piwa i nerwowym ruchem objął szklankę, którą przed nim postawiłem.

— Pan pewnie pomyśli, że zwariowałem — powiedział. — I możliwe, że tak jest rzeczywiście, ale… ja sam tego nie rozumiem. Barman zdaje się uważa mnie za wariata. Przepraszam, czy pan jest lekarzem?

— Niezupełnie. Może pan naszą rozmowę uważać za konsultację psychologiczną. — Czy pan uważa mnie za wariata?

— Większość ludzi chorych umysłowo uważa się za zupełnie normalnych. Na razie jednak nic mi pan o sobie nie opowiedział.

Pociągnął łyk piwa i odstawił szklankę, nie wypuszczał jej jednak z rąk, być może, aby ukryć ich drżenie.

Po chwili powiedział. — Jestem Marsjaninem. Ostatnim Marsjaninem. Wszyscy inni nie żyją. Widziałem ich trupy zaledwie dwie godziny temu.

— Był pan na Marsie dwie godziny temu? Jak się pan dostał z powrotem?

— Nie wiem. To jest najokropniejsze. Nie wiem. Wiem tylko, że inni byli nieżywi, ich ciała zaczynały gnić. To było straszne. Było nas sto milionów, a teraz jestem sam. — Sto milionów. Tylu jest mieszkańców Marsa?

— Około tego. Może trochę więcej. Tylu było mieszkańców. Teraz wszyscy nie żyją, z wyjątkiem mnie. Sprawdzałem w trzech miastach, w trzech największych miastach. Byłem w Skarze i kiedy zobaczyłem, że wszyscy tam umarli, wziąłem targan — nikt nie mógł mi w tym przeszkodzić — i poleciałem do Undanelu. Nigdy przedtem nie latałem, ale okazało się, że to zupełnie łatwe. W Undanelu też wszyscy byli martwi. Uzupełniłem paliwo i ruszyłem dalej. Leciałem nisko i rozglądałem się — nigdzie żywej duszy. Dotarłem do Zandaru, naszego największego miasta, gdzie mieszkało przeszło trzy miliony ludzi. Wszyscy byli nieżywi i zaczynali się rozkładać. To było okropne, powiadam panu, okropne. Wciąż jeszcze nie mogę przyjść do siebie.

— Wyobrażam sobie — powiedziałem.

— To przekracza ludzkie wyobrażenie. Oczywiście to był i tak umierający świat; zostało nam może ze dwadzieścia pokoleń. Dwieście lat temu było nas trzy miliardy — większość z nich głodowała. Potem wiatry z pustyni przyniosły kryl — chorobę, której nasi uczeni nie potrafili pokonać. W ciągu dwóch stuleci zmniejszył on liczbę ludności do jednej trzydziestej i szalał nadal.

— Więc wasi ludzie umarli na ten… kryl?

— Nie. Marsjanin umierając na kryl wysycha. Ciała, które widziałem, nie były wyschnięte.

Wstrząsnął się i wypił resztę piwa. Zauważyłem, że zaniedbałem swoją szklankę i też wypiłem. Podniosłem dwa palce w stronę Barneya, który spoglądał na nas z zafrasowaną miną.

Mój Marsjanin mówił dalej: — Usiłowaliśmy opanować technikę lotów kosmicznych, ale bez rezultatu. Sądziliśmy, że chociaż niektórzy z nas uciekną przed krylem, jeśli uda im się ujść na Ziemię lub na inne światy. Jednakże wszystkie próby skończyły się niepowodzeniem. Nie potrafiliśmy nawet dotrzeć do naszych księżyców, Dejmosa i Fobosa.

— Nie opanowaliście podróży kosmicznych? Więc w jaki sposób…

— Nie wiem. Nie wiem i powiadam panu, że to doprowadza mnie do szału. Nie wiem, jak się tutaj dostałem. Jestem Jangan Dal, Marsjanin. I jestem tutaj, w tym ciele. To wszystko doprowadza mnie do szału.

Barney przyniósł piwa. Wyglądał na bardzo przejętego, więc zaczekałem, aż się oddali, i spytałem:

— Jak to w tym ciele? Chce pan powiedzieć…

— Oczywiście. To nie jest moje ciało. Nie sądzi pan chyba, że Marsjanie wyglądają identycznie jak ludzie? Mam dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i ważyłbym tu na Ziemi około dwunastu kilo. Mam cztery ręce, po sześć palców na każdej. To ciało, w którym się znalazłem, napawa mnie odrazą. Nie rozumiem go, podobnie jak nie rozumiem, skąd się tu wziąłem.

— A skąd pan zna angielski? Czy potraf i pan to wytłumaczyć?

— Owszem, w pewnym stopniu. To ciało nazywa się Howard Wilcox. Jest buchalterem. Jest ożenione z samicą swojego gatunku. Pracuje w przedsiębiorstwie Humbert Lamp Gompany. Rozporządzam wszystkimi jego wspomnieniami i wiem wszystko to, co on wie, czy raczej wiedział. W pewnym sensie jestem Howardem Wilcoxem. Posiadam na poparcie tego dowody w swoich kieszeniach. Ale to wszystko nic nie znaczy, ponieważ naprawdę jestem Jangan Dal, Marsjanin. Odziedziczyłem nawet upodobania tego ciała. Lubię piwo. I kiedy pomyślę o jego żonie… to… ja ją kocham.

Popatrzyłem na niego, wyjąłem papierosy i poczęstowałem go. — Zapali pan?

— To ciało, Howard Wilcox, nie pali. Dziękuję. Pozwoli pan, że teraz ja zamówię piwo. W kieszeniach tego ubrania są pieniądze.

Kiwnąłem na Barneya. — Kiedy to się zdarzyło? Mówi pan, że zaledwie dwie godziny temu. Czy kiedykolwiek przedtem wydawało się panu, że jest pan Marsjaninem? — Nic mi się nie wydawało. Ja byłem Marsjaninem. Która jest teraz godzina? Spojrzałem na zegarek.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroki w nieznane - 1970»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroki w nieznane - 1970» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Дмитрий Биленкин: Искатель. 1970. Выпуск №6
Искатель. 1970. Выпуск №6
Дмитрий Биленкин
Henryk Gajewski: Kroki w nieznane - 1971
Kroki w nieznane - 1971
Henryk Gajewski
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Дмитрий Биленкин
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Дмитрий Биленкин
Отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1970»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroki w nieznane - 1970» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.