Bohdan Petecki - Strefy zerowe

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Strefy zerowe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1983, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Strefy zerowe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Strefy zerowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohdan Petecki pisał powieści kryminalne i science fiction skierowane głównie do młodzieży. Mimo upływu lat i zmiany ustroju (który jest widoczny w jego książkach) są to pozycje przyciągające czytelników. Ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie i wartka akcja czynią z książki Strefy zerowe trzymającą w napięciu lekturę.

Strefy zerowe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Strefy zerowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Niewiele mogę zrobić — powiedziałem powoli, nie spuszczając wzroku z jej twarzy. — Jeśli spodoba im się to, co widziałaś, jutro już mnie tu nie będzie. Chyba — uśmiechnąłem się — że tam masz coś do załatwienia.

Skinęła poważnie głową.

— Tak — szepnęła. — Właśnie tam.

A więc jednak. Uniosłem się na łokciach i spojrzałem na nią zachęcająco.

— Ann jest moją siostrą — powiedziała cicho. — Wiesz…

Nie wiedziałem, oczywiście. Skąd miałem wiedzieć. Ann. Poleciała z wyprawą kontaktową. Uchodziła za wybitnego egzobiologa.

— Chcesz, żebym ją przywiózł z powrotem? — spytałem po chwili półgłosem. — Po to tam lecimy — skłamałem. — Tylko minęło już kilka lat i…

— Wiem — przerwała. — Nie jestem dzieckiem. Chciałam… — ściszyła głos. — Nie wskórasz nic, jeśli od razu zaczniecie strzelać. Przepraszam — dodała szybko. Ale w jej głosie nie było śladu skruchy.

— Nie szkodzi — powiedziałem.

Chwilę nie mówiliśmy nic. Nie miało sensu jej tłumaczyć. Wiedziała wszystko równie dobrze jak ja.

— Może za wcześnie przychodzisz z tym do mnie — powiedziałem wreszcie.

— Było nas sześciu…

— Nie — przerwała znowu. W jej głosie zabrzmiała pewność.

— Powiedzieli ci? Potrząsnęła główką.

— Nie musieli mi mówić — oświadczyła z powagą. — Widziałam. Byliście lepsi.

Wstałem i przeszedłem się po pokoju. Miła dziewczyna. Jej twarz, odrobinę za pełna, miała w sobie coś z górskiego kwiatu. Takiego, co rozwinął się w słońcu i któremu nie przeszkodziły deszcze ani wiatr. Zatrzymałem się tuż za nią i położyłem rękę na jej ramieniu.

— Dziecinko — powiedziałem z uśmiechem — jesteśmy tacy sami. Wszyscy. Nie ma wśród nas lepszych. A już na pewno gorszych.

Okręciła się zwinnie w miejscu, tak że jej twarz znalazła się tuż pod moją. Duże, szeroko rozstawione oczy, wąski nos z delikatnie zarysowanymi nozdrzami i ciemne brwi, wygięte ku górze. Miła dziewczyna.

— Nadludzie? — spytała drwiąco. — Czy może automaty? Zapominasz, że jestem lekarzem. Byliście lepsi o trzy punkty. To znaczy tamci byli trzykrotnie bliżej błędu,

— Ale go nie popełnili?

Żachnęła się.

— Tak czy owak poleci twoja załoga — powiedziała. — Wiedziałam o tym… — zawahała się.

— Jak tylko nas ujrzałaś? Zrozumiałaś, że albo nikt, albo my. Była kiedyś taka piosenka.

Pomyślała chwilę, czy się rozgniewać. Ale dała spokój.

— Nie was — poprawiła. — Ciebie. Może jesteście tacy sami. W służbie i tak dalej. Ale nie dla dziewcząt. W każdym razie nie dla mnie. Dość, że wiedziałam. Przyjmij to jako fakt, równie pewny, jak moja obecność tutaj, w twojej kabinie. Widzisz, to przecież ciebie właśnie przyszłam prosić, żebyś zrobił wszystko dla Ann… Wszystko, co będzie możliwe…

Już od pewnej chwili przestałem się uśmiechać. Teraz poczułem, że w pokoju robi się chłodno. Wstałem i przesunąłem rączkę klimatyzatora. Zrobiłbym jeszcze coś, co zajęłoby trochę czasu. Ale nic nie przychodziło mi na myśl.

Wróciłem powoli na tapczan i spojrzałem jej w oczy. Patrzyła na mnie spokojnie.

— Dziecinko — mój głos brzmiał odrobinę ciszej, niż należało — nie licz na to za bardzo. Rozumiem, co chciałaś mi powiedzieć. Tylko tyle.

Skinęła głową.

— O to mi właśnie chodziło — wyszeptała. — I nie myśl, że przyszłabym z tym do każdego. Pomimo — uśmiechnęła się — że jesteście tacy sami…

Zapanowało milczenie. Wiedziałem, co zrobię, a czego nie. Powiększenie marginesu w naszych programach nie wchodziło w rachubę. Byłby to zawsze margines błędu. Błędu, który mógłby kosztować wszystko. Swoją drogą dziwne, że wybrali akurat mnie. Tak naprawdę nie wierzyłem ani przez chwilę, że moje machinacje z butlerem pozostały nie zauważone. Aparatura kontrolna stymulatorów w centrali musiała coś zarejestrować. Ale byłem spokojny. Cały czas. Może to dlatego?

Spojrzałem na dziewczynę. Siedziała bez ruchu, przyglądając mi się uważnie. Jej twarz była czujna, choć zniknęło z niej napięcie. Jakby właśnie zażegnała grożące jej niebezpieczeństwo.

— Od dawna jesteś tutaj? — spytałem.

— Od sześciu lat — odpowiedziała obojętnym tonem. Skinąłem głową.

— Czekam — dodała po chwili. — Dali mi przydział, chyba ze względu na Ann. Ja… — zawahała się — my byłyśmy zawsze razem…

— To kawał czasu — mruknąłem. Odniosłem wrażenie, że za chwilę się rozklei. Nie lubiłem tego. — Kiedy, u licha, zdążyłaś skończyć studia? — spytałem szybko.

Uśmiechnęła się blado.

— Mam dwadzieścia sześć lat — oświadczyła bez przykrości. — Kiedy wrócisz, będę starsza od ciebie.

Obliczyłem szybko.

— O rok — wzruszyłem ramionami. — I będziesz już profesorem. A ja pójdę do przedszkola. Żeby się nauczyć, co zrobiliście przez te trzynaście lat.

Potrząsnęła przecząco głową.

— Studia skończyłam tutaj — wyjaśniła. — Nie będę profesorem — dorzuciła po chwili.

— Co robisz po pracy?

Spojrzała na mnie, jakby nie rozumiejąc. Wreszcie uniosła brwi i rozłożyła bezradnie ramiona.

— Mamy tu kluby… uczę się trochę… chodzę na spacery.

— Na powierzchni?

— Też. Ale nie za często. Zwykle idę do ogrodów. Porobili tam kawiarenki, takie jak na dole.

Uśmiechnąłem się mimo woli. Wyrażenie „na dole” należało do żargonu przyjętego we wszystkich pozaziemskich stacjach. Oznaczało oczywiście Ziemię i jak wiele zwrotów tego żargonu zawierało podświadomy bunt przeciw odkryciom Kopernika, w momencie kiedy przychodziło doświadczyć ich prawdziwości na własnej skórze.

— Poszłabyś tam ze mną? — spytałem!

Ożywiła się.

— Teraz? — spytała, wstając.

— Uhm. Na jutro nie mogę się, niestety, umawiać.

Oprowadziła mnie po całej bazie. Zrobiliśmy, lekko licząc, dwadzieścia kilometrów. Najpierw zjechaliśmy na trzeci poziom, najniższy. Zlokalizowano tam całą produkcję. I energetykę. Mijaliśmy nie kończące się ciągi przewodów, węzły, rozdzielnie niebotytanowych kabli kriogenicznych, a raczej ich pancerzy, w których krążył powoli płynny wodór. Piece wodne, ogrzewające wszystkie zakamarki bazy i stanowiące dodatkowe źródło energii. Na ekranach, wmontowanych w ścianę korytarza, można było śledzić toczący się w nich nieustannie proces łączenia deuteru w hel. Dalej fabryki broni. Hala laserów chemicznych, stosowanych jako zapalniki bomb i pocisków kwarkowych. Generatory laserowe i miotacze. Mnóstwo zabawnych rzeczy do zabijania, trucia i spalania. Jednodniowa produkcja dostarczała energii, zdolnej do rozwalenia całego układu planetarnego. Na tym poziomie znajdował się dworzec kolei grawitacyjnej, łączącej bazę z innymi placówkami na całym globie. Ale pociągi przychodziły tu rzadko i nieregularnie. Teren specjalny.

Nie zabawiliśmy tam długo. Ani też na średnim poziomie, zwanym dyspozycyjnym, gdzie mieszkała prawie cała załoga. Tu zresztą zaczęliśmy nasz powitalny spacerek. Teraz pojechaliśmy wyżej. Pięć szóstych powierzchni poziomu zajmowały tutaj ogrody. Poza nimi znalazło się miejsce na plac alarmowy i startowy. Wszystko na jednej, najwyższej płaszczyźnie, częściowo, jak na przykład w wypadku ogrodów, przykrytej tylko wypukłym przezroczystym pancerzem, pozwalającym wreszcie sięgnąć wzrokiem do postrzępionego horyzontu bez pośrednictwa telewizji. Obejrzałem otaczający bazę pierścień ogniw fotoelektrycznych, niewidocznych z pola startowego. Bliżej ogrodów znajdowały się wytwórnie wody, które jednak na powierzchnię wystawiały zaledwie szczyty wież destylacyjnych. Wodoru i tak zresztą stale przybywało, dzięki zwykłemu metabolizmowi, zachodzącemu w organizmach żywych. W sąsiedztwie tych wież zbudowano szerokie, płaskie tlenownie. Już w pierwszych bazach pracowały na podobnej zasadzie. Były tylko dziesięć razy mniejsze. Całkiem niedawno, chyba jedenaście lat temu, ekipie Riona i Lampila udało się ostatecznie uporać z ucieczką lżejszych molekuł w słabych polach grawitacyjnych. Dopiero wtedy produkcja tlenu z minerałów i wody krystalicznej nabrała znaczenia w skali przemysłowej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Strefy zerowe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Strefy zerowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Strefy zerowe»

Обсуждение, отзывы о книге «Strefy zerowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x