Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1979, Издательство: Nasza Księgarnia, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Królowa Kosmosu
- Автор:
- Издательство:Nasza Księgarnia
- Жанр:
- Год:1979
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Królowa Kosmosu: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Królowa Kosmosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Królowa Kosmosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Królowa Kosmosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Baza wędrowała pod dobrą opieką przez bezmiar międzyplanetarnej przestrzeni. Lud Arbanin nie żartował. Postanowił, że załoga wielkiego satelity beztrosko spędzi ostatnie godziny lotu i było to postanowienie nieodwołalne.
— Mig, dlaczego nic nam nie powiedziałeś?! — profesor Yaic podszedł żywo do Fufuryi. Na jego twarzy malowała się radość i zaciekawienie.
— Przyjmij moje gratulacje — uścisnął serdecznie kościstą dłoń grawitonika. — Bardzo się cieszę. Ale powiedz coś więcej o tej teorii.
Człowiek-wąż wygiął się do tyłu i zrobił niechętną minę.
— Siły grawitacyjne w przestrzeni międzygwiezdnej są bardzo słabe, ale jeśli tym mądralom, konstruktorom, uda się zrobić silniki, które będą je stale wzmacniać, to statek o takim napędzie będzie też stale przyspieszał, aż wreszcie osiągnie każdą szybkość, jaka nam się tylko zamarzy. Jednak na razie to tylko hipoteza.
— Ale wspaniała! — wykrzyknął z entuzjazmem doktor Olcha.
Profesor Kuningas pokręcił głową i powiedział:
— Skoro Arbanin mówił o największej naukowej rewelacji stulecia, a Rada Naukowa powołała od razu zespoły robocze, to chodzi o coś więcej niż hipotezę. Gratuluję, Mig. Serdecznie gratuluję. Że też nie pisnąłeś ani słówka!
— Niezupełnie — mruknął jeszcze bardziej ponuro Fufurya. — Black i Sean wiedzieli. Pierwszy określił charakterystykę paliwa, jakie mogłoby napędzać silniki wzmacniające, a drugi pomógł mi w ostatniej fazie, przy obliczeniach. Ja je potem tylko sprawdziłem.
— No i odkryliśmy nowy spisek! — zaśmiał się Cox. — Jak tak dalej pójdzie, będę musiał wezwać na pomoc cały zespół Centrali!
— Obyśmy takich spisków mieli bez liku — rozmarzył się profesor Yaic. — A kiedy właściwie zdążyłeś przekazać swoją teorię Radzie Naukowej? — zwrócił się znowu do Fufuryi. — Tyle się tu ostatnio działo.
— A działo się, działo — przytaknął grawitonik. — Obliczenia sprawdziłem w nocy na korytarzu i zaraz nadałem je na. Ziemię. A chwilę później zostałem pokąsany — dodał przewracając groźnie oczami.
Radek osłupiał. Więc wtedy, w nocy, Fufurya posłużył się „zieloną” ścianą, żeby ostatni raz przed opublikowaniem sprawdzić swoje odkrycie. Odkrycie, które być może otworzy ludziom drogę do gwiazd, na krańce wszechświata! A on myślał… on myślał…
Z odrętwienia wyrwał go cichy głos Witolda Dauby.
— A ja, głupi, szukałem rewelacji w purchawkach— szepnął fotonik. — Tymczasem rozwiązanie przyszło z Ziemi… bo przecież umysł człowieka należy do Ziemi…
— Jak zwykle, jak zwykle — odpowiedział Daubie równie cicho profesor Yaic. — Kosmos wiele już nas nauczył, a w przyszłości z pewnością będziemy mu mieli jeszcze więcej do zawdzięczenia. Przecież Ziemia z kolei należy do kosmosu. Cieszę się jednak, że to powiedziałeś. Będziemy razem pracować nad tymi silnikami, prawda?
Fotonik otworzył usta, ale nie był w stanie wykrztusić słowa.
Nagle dyspozytornię przeszył straszliwy ryk genialnego odkrywcy.
— Co to?! Co to?! Precz! Nie życzę sobie! — wrzeszczał Fufurya, który teraz dopiero zauważył, że Oleg Zadra cały czas celuje w niego obiektywem swojej kamery. — Przynajmniej uczesałbym się i zrobił mądrą minę — zakończył łagodniej, choć z wyraźną pretensją.
Słynny podróżnik — zupełnie nie speszony gromami, jakie spadły na jego głowę — odjął kamerę od oka.
— Musiałem przecież sfilmować autora naukowej rewelacji stulecia, w momencie kiedy przyjmuje pierwsze gratulacje — powiedział. — Ale nie martw się, profesorze — dodał przymilnym tonem. — Sportretuję cię także, kiedy będziesz w pełnej gali.
— Wtedy nikt go nie pozna — zauważył pogodnie O’Claha.
Wszyscy się roześmieli, a profesor Kuningas, uprzedzając ripostę człowieka-węża, zawołał wesoło:
— Przybyło nam bohaterów! Patt i spółka będą musieli znowu popracować w kuchni. A teraz zróbmy tak, jak nam radził Arbanin, i zacznijmy wreszcie świętować.
— Wszystko pięknie — podchwycił Piotr Jardin. — Tylko że mieliśmy już bajki dla dziewcząt, torty dla chłopców, a gdzie jest szampan dla królewiczów i odkrywców?
— Znajdzie się i szampan — zapewnił go poważnie-Black Rondell.
— Całe szczęście — odetchnął egzobiolog. — Wypiję zdrowie bohaterów i utopię własne smutki. Ani warkocza, ani Orderu Pierwszej Gwiazdy.
— Naprawdę? — zdziwił się z figlarnym błyskiem. w oczach Oleg Zadra. — A mnie się wydawało, że kto jak kto, ale właśnie ty zdobyłeś tutaj swoje s ł o ń c e!
Patt skwapliwie mu przytaknęła.
— Oczywiście! W ogóle jest bajecznie! — orzekła z przekonaniem. — Lodowe kamienie, wystrzelenie stacji, wyprawa ratunkowa, hasło, odkrycie profesora Fufuryi, Krzyże Słoneczne. Może to naprawdę tylko. bajka? Baś, czy przypadkiem nie wymyśliłeś tego wszystkiego?
— Nie — odrzekł po krótkim zastanowieniu Baś. — To nie ja.
Doktor Olcha spojrzał z uśmiechem na syna, po czym nagle spoważniał.
— Bajka… — powtórzył jakby do siebie. — Kto wie, kto wie? Czy to nie bajka, że potrafiliśmy pokonać wszystkie kłopoty, od których roiła się nasza ziemska historia, zlikwidować choroby, głód, granice i uczynić z mieszkańców Ziemi jedną wielką rodzinę? Czy to nie bajka, że ludzie umieli budować wciąż doskonalsze maszyny, a równocześnie pisać wiersze, malować, komponować symfonie i wymyślać cudowne historie o śpiących królewnach, dobrych wróżkach, Kopciuszkach i Czerwonych Kapturkach? Czy to nie bajka, że s ą bajki? A to, że mądry uczony, układając się do samotnego snu w hibernatorze na dalekiej komecie, ostatnią myślą przywołał obraz pewnej dziewczęcej główki z warkoczami i że potem znalazł się ktoś, kto w porę krzyknął: „warkocze!” — czy to nie jest cudowne? Albo że budując supermozgi i komputery, wyzywając gwiazdy, tak łatwo się wzruszamy, cieszymy, martwimy. I że chociaż pracy poświęcamy życie, to kochamy tylko ludzi? — Odwrócił się nagle twarzą do ekranu i wskazał niebo z biliardami gwiazd. — A czy to nie bajka, że istnieje wszechświat? I że my będziemy tam… o, tam, gdzie świeci to złote oczko.
Uderzył palcem w dolny róg tarczy, trafiając w ja-kąś małą gwiazdkę.
Przez chwilę było cicho jak makiem zasiał. Wszyscy utkwili wzrok w mikroskopijnej iskierce, która w isto-cie była ogromnym Słońcem otoczonym planetami, gdzie — być może — ktoś inny w tym samym momencie myślał o tym samym i tak samo jak ludzie…
Profesor Kuningas westchnął. Było to jakby hasło do powrotu z czarnego nieba na ziemię, a raczej na pokład podróżującej przez przestrzeń ziemskiej bazy.
Stanko Yaic uśmiechnął się i pokiwał głową.
— Ładnie to powiedziałeś, ale…
— …ale za długo! Za długo! — wpadł mu w słowo Fufurya. — Miało już nie być gadania! Teraz jeszcze zacznie ten krzykacz — wyszczerzył zęby do O,Cla-hy — i będzie po świętach!
— A żebyś wiedział, że zacznę! — podchwycił z entuzjazmem matematyk. — Ale nie mowę, tylko bal! Orkiestra! Szampan! Efekty! Główne atrakcje: cudowne dzieci i człowiek-wąż! Tańce! W pierwszej parze Patt i Piotr! Zaraz za nimi ja z Anik!
— A Baś udekoruje ściany — uzupełnił Rondell. — Chodźmy, chodźmy!
Dyspozytornia opustoszała. Pozostał tylko Radek ciągle jeszcze zapatrzony w ekran z gwieździstym niebem i… Anik.
W pewnym momencie chłopiec, jakby czując na sobie jej wzrok, odwrócił się.
— To ty… — szepnął.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Królowa Kosmosu»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Królowa Kosmosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Królowa Kosmosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.