Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1979, Издательство: Nasza Księgarnia, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Królowa Kosmosu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Królowa Kosmosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Królowa Kosmosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Królowa Kosmosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Znowu!…” — jęknął w duchu Radek, myśląc z rozpaczą, że jak tak dalej pójdzie, za rok będzie grubszy od najgrubszego z łakomych łysych chemików.

Zaraz jednak otrząsnął się z tej koszmarnej wizji, bo za Patt ujrzał wdzięczną główkę Anik. Dziewczyna kroczyła z dumnym wyrazem twarzy, ale w jej niebieskich oczach chłopiec dostrzegł jakieś przekorne figlarne ogniki, które go zachwyciły, choć równocześnie wpra-wiły w dziwne zaniepokojenie. Za Anik, także obarczoną jakimś słodkim ciężarem, szedł Black Rondell, wyprzedzając profesora Kuningasa sprowadzonego specjalnie na tę okazję z dyspozytorni. Dalej, wysoko nad głowami innych, lśniły w świetle lamp białe włosy Coxa. Pochód zamykali Bysson i Dauba. Byli bladzi i wymi-zerowani, ale nikły uśmieszek na twarzy fotonika świadczył o tym, że przedstawiciel Centrali Ochrony Planet zdążył im już powiedzieć coś, co trochę poprawiło ich samopoczucie.

— A to niespodzianka! — zawołał z radosnym zdumieniem profesor Yaic.

— Brawo, brawo! — Oleg Zadra błyskawicznym ru-chem wyrwał swoją kamerę Nikowi, zanim ten zdążył odskoczyć na bezpieczną odległość.

Rudy spojrzał na ojca z niemym wyrzutem, ale szybko zapomniał o doznanej krzywdzie, a nawet po chwili zaczął nucić pod nosem melodię marsza. Wypadło to trochę cienko i trochę — co tu ukrywać — fałszywie, lecz przecież podróżnik i badacz kosmosu nie musi być zaraz śpiewakiem operowym.

— Wyszło szydło z worka! — zaśmiał się Cox. — To jest dopiero prawdziwy spisek! Nawet mnie nie powiedzieli, co tam pitraszą!

— Ja wiedziałem — pochwalił się Mig Fufurya wykonując skróconą wersję swojego najpiękniejszego wężowego piruetu. — Wiedziałem! — powtórzył triumfal nie. — Ale nikomu ani mru-mru, chociaż ten szpieg — łypnął na Radka — chciał ze mnie wszystko wyciągnąć!

— Ach! Ach! Ach! — powtarzał Baś nie mogąc wymówić nic więcej.

Doktor Olcha przyjrzał się promieniejącej szczęściem twarzy swojej młodszej pociechy, następnie zerknął na Anik i Radka, po czym niespodziewanie wpadł w istny szał radości. Porwał za ręce synów i — nie zwracając uwagi, że obaj powiewają nad podłogą na kształt karnawałowej serpentyny — wirował w miejscu z oszałamiającą szybkością, a następnie zaczął wycinać hołubce, których próżno by szukać w jakimkolwiek podręczniku tańca.

Uroczysty korowód okrążył stół i zatrzymał się. Wtedy profesor Kuningas rozwinął wielką kolorową płachtę i zawiesił ją na ścianie. Zabłysła korona słoneczna, z której strzeliły promienie, prześwietlając artystyczne wyobrażenia planet i satelitów. Splecione w uścisku ludzkie dłonie unosiły drzewo, na którym przysiadł rój wielobarwnych motyli. Dopiero z bliska można było dostrzec, że te motyle to pięknie wymodelowane flagi.

Doktor Olcha znieruchomiał, co jego synom pozwoliło na powrót nawiązać kontakt z podłogą.

Pierwszy odzyskał mowę Radek.

— Godło! — zawołał z przejęciem. — Godło! Nastała cisza. Wszyscy patrzyli jak urzeczeni w słoneczny obraz symbolizujący treści drogie każdemu człowiekowi.

— Mamy przecież Błękitne Igrzyska — powiedział wreszcie profesor Kuningas, na próżno starając się pokryć wzruszenie żartobliwym tonem. — Już ostatni dzień, ale dotychczas, jak wszyscy wiecie, nie mieliśmy ani głowy, ani ochoty do zabawy. Za to teraz jesteśmy wreszcie razem, nikomu nic już nie grozi, stacja K-1 zakończyła działalność. Może nieco inaczej, niż to leżało w naszych planach, ale — tak czy owak — swoje zadanie spełniła znakomicie. Najwyższy czas uczcić Wielką Rocznicę. A poza tym powinniśmy okazać naszą wdzięczność i uznanie ludziom, którzy u progu drogi do gwiazd wykazali się odwagą i hartem ducha, zdając wielki kosmiczny egzamin. Sądzę — profesor spojrzał na udekorowaną przez siebie ścianę — że to godło będzie najwłaściwszym tłem dla małej uroczystości, którą postanowiliśmy powitać… a właściwie pożegnać Błękitne Święta.

— Dni Starej Ziemi — Piotr Jardin uniósł wysoko brwi i rozejrzał się ze zdziwieniem. — Zupełnie zapomniałem.

— Nie ty jeden — zapewnił go Oleg Zadra.

— No, a teraz — szczupłą twarz Kuningasa rozjaśnił szeroki uśmiech — prosimy bohaterów! Bartosz Olcha!

— Ooiii! — zawiadomił o swojej obecności wezwany.

— Podejdź bliżej.

Kierownik bazy Instytutu Galaktycznego skinął na Basia i odebrawszy od Patt tacę, ceremonialnie wręczył ją chłopcu. Ten natychmiast zbliżył nos do powierzchni smakowitej konstrukcji. Na jego okrągłej twarzy odmalował się wyraz niewysłowionej błogości.

— Uuuuu… — zaintonował.

Odpowiedziały mu zmieszane głosy oczarowanych widzów. Tylko profesor Kuningas zachował niezmąconą powagę.

— To dzięki tobie mogliśmy uratować naszych kolegów i przyjaciół, którym groziło, że pochłonie ich topniejąca kometa. Podsunąłeś nam pomysł, jak się okazało, skuteczny. Niech twoja fantazja zawsze służy ludziom i pozwoli ci przeżyć najpiękniejszą bajkę wśród gwiazd. Dziękuję.

— Cudo! — zawołał Oleg Zadra. — Od dziś zaczy nam uczyć się na pamięć wszystkich bajek! Może i ja kiedyś zasłużę na taki tort!

— Za późno — burknął życzliwie profesor Fufurya. — Jesteś za stary.

Baś, odprowadzany oklaskami, wrócił na swoje miejsce przy stole, a profesor Kuningas wezwał z kolei jego brata.

— Radosław Olcha!

Drugi bohater ruszył bez pośpiechu w stronę uczonego.

— Dajcie mu kość — mruknął Fufurya. — Będzie mógł sobie trochę poćwiczyć zęby.

— Tsss — uciszył go niecierpliwie O’Claha.

— Poczekajcie! — krzyknął Piotr Jardin. — Zostawcie to mnie!

Odebrał od córki prezent przeznaczony dla Radka, spojrzał chłopcu prosto w oczy i powiedział poważnie:

— Dziękuję. Gdyby nie ty, spałbym teraz dalej, ale już snem wiecznym. I przepraszam wszystkich, że wymyśliłem takie hasło.

— Och, hasło było wspaniałe! — bez zastanowienia zaprotestował rozpromieniony Radek.

Za jego plecami rozległy się przytłumione śmiechy, które jednak ustały, jak nożem uciął, kiedy po raz drugi zabrzmiało: — Dziękuję — tym razem wypowiedziane cichym cienkim głosikiem. Wszyscy niczym na komendę zwrócili głowy w stronę Anik.

Dziewczyna, zarumieniona z zażenowania, dodała sobie odwagi przybierając wyzywającą minę, z czym zresztą było jej szalenie do twarzy.

— Zrobiłam to sama — powiedziała odrobinę za głośno. — Nie wiem, czy będzie ci smakowało.

Chłopiec z trudem oderwał wzrok od jej lekko przymrużonych niebieskich oczu, by obejrzeć swój upominek. Patrzył przez chwilę, jakby nie dowierzając samemu sobie, po czym z jego piersi wyrwał się zdławiony okrzyk:

— Nie! Dlaczego?

Na białej okrągłej tacy leżał — zwinięty jak wąż — złocisty warkocz sporządzony z mieszaniny najwymyślniejszych kremów. Pachniał tak, że można było dostać zawrotu głowy.

— Nie podoba ci się? — spytała niewinnym głosikiem Anik, teraz dopiero spuszczając oczy. — A mówiłeś…

— Ależ on jest zachwycony — przerwał jej wyręczając syna doktor Olcha — tylko z wrażenia stracił mowę. A poza tym zastanawia się pewnie, co by tu zrobić, żeby ten słodki warkocz zachować na zawsze w takim stanie, w jakim jest teraz! Niestety, to niemożliwe. Nawet jeśli go zamknie w sondzie i wystrzeli w przestrzeń, Baś i tak do niego trafi. Ale przecież możesz zawsze popatrzyć na oryginał! — podsunął Rad kowi zdumiewająco proste rozwiązanie. — Pewnie kiedyś razem polecicie do gwiazd, a mam nadzieję, że Anik nie zmieni fryzury. Zresztą stanowczo tak właśnie powinna pokazać się istotom z innych światów — stwierdził autorytatywnie, mierząc dziewczynę zachwyconym wzrokiem. — Od razu nabiorą wysokiego mniemania o mieszkańcach Ziemi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Królowa Kosmosu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Królowa Kosmosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Królowa Kosmosu»

Обсуждение, отзывы о книге «Królowa Kosmosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x