Bohdan Petecki - Messier 13

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Messier 13» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Messier 13: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Messier 13»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Messier 13 to nazwa gwiazdozbioru, w pobliżu którego odkryta została pewna planeta, na której odnaleziono ślady obcej cywilizacji. Planetę tę badają naukowcy, których z kolei strzeże tajna struktura o pięknej nazwie Słoneczna Agencja Ochrony (SAO), ale metodach działania nieodmiennie kojarzących się z KGB, SB, UB itp.
Główny bohater jest funkcjonariuszem SAO, więc dokładnie poznajemy styl i sposób działania organizacji i jedyne, co mi przychodzi na myśl, to że pomysł na taką powieść mógł powstać tylko w głowie pisarza wychowanego w ustroju totalitarnym.
Niemniej jednak, jeśli pominąć odczucia wywołane istnieniem, możliwościami i metodami działania tejże SAO, powieść czytało mi się zaskakująco dobrze.
Stara (1975 r.), dobra powieść o badaniu Kosmosu i kontakcie.

Messier 13 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Messier 13», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lekarzy mieliśmy dobrych. Bezpośrednio po obudzeniu się z narkozy mogłem biegać, jeść, mogłem, krótko mówiąc, wszystko. A co najważniejsze, byłem zdolny do służby. Od razu. Oczywiście to akurat było najważniejsze nie tylko dla mnie.

Mimo wszystko nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, żeby wypróbować moje łóżko w przydzielonej mi miniaturowej kabince. Wyciągnąłem się jak długi na wznak, z uczuciem, że unoszę się w powietrzu, nad powierzchnią materaca. Ten przeklęty garb dał mi się jednak we znaki. Tyle tylko, że wydawałem się sobie jakiś taki… goły. W każdym razie przez pierwsze godziny szczelnie zapinałem kombinezon, chociaż wszyscy pozostali chodzili tylko w slipach. Planeta, na której mieszkają kosmacze, musi mieć chyba niższą średnią temperaturę niż Ziemia.

Naukowcy na Petty siedzieli cicho. Z ich rozmów, które stały się bardziej lapidarne i z których przebijała mniej lub bardziej tajona gorycz, wynikało, że wspomnienie spotkania z obcym zbladło wobec zapowiedzianego oddania ekspedycji pod kontrolę „Trójki”. Nietrudno było zgadnąć, jakie przyjęcie czeka agenta, który obejmie tam służbę. Tylko że ten agent nie spodziewał się niczego innego. I zrobi swoje, czy im się to będzie podobało, czy nie. Poleci dostatecznie wyposażony… nie tylko w pełnomocnictwa. Mogłem to sobie wyobrazić bardzo dokładnie. W końcu wiedziałem przecież, kto będzie tym agentem.

Kompletowano sprzęt. Z Ziemi przyleciały dalsze dwa statki, wyposażone w najnowsze modele anihilatorów. Każdy z nich mógł zamienić w płonące strzępy planetę wielkości Petty.

A nawet większą. Uzupełniano park automatów i przygotowywano specjalne programy obronne, uwzględniające także wszelkie możliwe zjawiska fotooptyczne. Nikt nie rozumiał, dlaczego czujniki, które miałem ze sobą w czasie pierwszego pobytu na Petty, nie przyjmowały informacji świetlnych, tak intensywnych, że nie przeoczyłby ich nawet ślepiec. Oprócz rakiety z kabiną pilota miały lecieć dwie inne, bezzałogowe, przeznaczone do zadań specjalnych. Czyli do powitania obcych, gdyby podeszli zbyt blisko jak na możliwości ekranów, chroniących ludzi przed promieniowaniem.

Odprawa trwała krótko. Topografia Petty była mi już znana, zresztą bębny pamięciowe komputerów także zostały odpowiednio uzupełnione. Rejestr „zjawisk” pozostał niezmieniony. Tak samo system łączności. Tyle tylko, że na stacji miały odtąd czekać w pełnej gotowości do startu trzy następne statki, a na orbitę wokół Petty wprowadzono dodatkowe bezzałogowe stacje obserwacyjne. Wydawało się, że zrobiono co tylko w ludzkiej mocy, by zapobiec jakimkolwiek niespodziankom. Archeolodzy powiedzieliby z pewnością, że zrobiono nawet zbyt dużo. Ale ich zdania nie mogliśmy brać pod uwagę. Spotkanie ze mną z pewnością ich rozczarowało, nie przestali jednak przecież trwać przy swym humanizmie, pojętym między innymi jako poczucie braterstwa z wszystkim, co żyje choćby w najdalszych galaktykach.

Rośliny nauczyły niegdyś ludzi ponadczasowego kontaktu myślowego. Łączność taka wymagała treningu, zdarzały się wypadki mylnej interpretacji przesyłanych tą drogą informacji.

Teraz jednak przygotowaliśmy się i na taką ewentualność. Anteny stymulujące odpowiednie pola elektromagnetyczne, wraz z bateriami wzmacniaczy, zainstalowano i przy centrali komunikacyjnej stacji, i na dziobach rakiet. Słowem nasza agentura na satelicie Petty przeobraziła się w poligon doświadczalny, który z kolei w każdej chwili mógł się zamienić w pole bitwy. Pierwszej w dziejach SAO. Dla „naszych specjalistów” była to wyjątkowa gratka, nic dziwnego, że z każdym kolejnym statkiem przybywającym z Ziemi ich liczba rosła. Stacja pękała już w szwach. Byłem rad, że opuszczę to miejsce, gdzie bez skafandra i ekwipunku próżniowego nie mogłem liczyć na krótką choćby chwilę samotności. Byłem rad, że znajdę się na Petty, wśród niewielkiego grona obcych ludzi, z których i tak żaden nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Liczyłem godziny pozostałe do startu.

Nie zwlekali z nim zbyt długo. Sytuacja skłaniała do pośpiechu. Wprawdzie od owej sceny nad brzegiem morza, w sąsiedztwie jednego z obozów archeologów, na Petty panował spokój, ale każda noc mogła przynieść elektryzującą wiadomość. Byłem tam wszystkiego cztery doby z hakiem i czterokrotnie alarmowały mnie zagadkowe zjawiska, z których co najmniej dwa wiązały się bezpośrednio z obecnością obcych.

Startowałem piątego dnia po operacji, która przywróciła mi ludzki wygląd. Do ostatniej chwili widziałem twarze przylepione do pancernej szyby bunkra na lądowisku. Nie ulegało wątpliwości, że wiążą z moim zadaniem niemałe nadzieje. Cóż, każdy na coś liczy. Historycy na Petty marzą o zaprzyjaźnieniu się z obcą cywilizacją. Ci tutaj myślą o praktycznym sprawdzeniu ich od stuleci rozbudowywanych teorii, które dotychczas były właśnie tylko teoriami. Sami zapewne nie zdają sobie sprawy, że w tych nadziejach wiele miejsca zajmuje chęć umocnienia motywacji ich pracy i ich istnienia. Ja chciałem być sam. Sam ze swoją misją, automatami i aparaturą. Sam, w okolicznościach, które zmuszą mnie do maksymalnej koncentracji uwagi i nie pozwolą mi uciekać myślą ku przeszłości ani też śnić po nocach.

Szedłem bezpośrednim korytarzem, obliczonym tak, żeby prostopadle przecinał wszystkie możliwe orbity wokół Petty, na których, być może, patrolowały oprócz naszych także jakieś obce jednostki. Zjawiałem się nie zapowiedziany. Przemówiłem do nich przez radio dopiero wtedy, kiedy wisiałem już nieruchomo na strumieniach buchających z chemicznych silników, dwa kilometry nad główną bazą badawczą. Zaraz potem zszedłem niżej. Osadziłem statki W ten sposób, że utworzyły jakby trójkąt, którego podstawą był brzeg morza. Południowy kraniec tego trójkątnego pola stanowił jeden z bezzałogowych statków, pilotowanych zdalnie. Drugiemu powierzyłem funkcję wierzchołka, sadzając go w miejscu najbardziej oddalonym od wybrzeża. Na wschodzie, w kierunku, na przedłużeniu którego leżały filie głównej bazy uczonych, lądowałem sam. Usiadłem jako ostatni, sprawdziwszy uprzednio grunt, na którym spoczęły kratownice dwóch pierwszych rakiet. Był pewny.

Nie musiałem się śpieszyć. Odczekałem, aż powietrze oczyści się z chmury kurzu, wznieconej przez lądujące statki, po czym otworzyłem właz i zjechałem na ziemię. Jak się spodziewałem, w polu widzenia ani żywej duszy. Gdyby nie płaskie dachy zabudowań bazy, widoczne niespełna dwieście metrów od miejsca, gdzie stałem, i jakby nachylające się ku morzu, bo wkomponowane w łagodne zbocze dawnej wydmy, teraz porośniętej już bujną zielenią, mógłbym uwierzyć, że wylądowałem w rejonie, którego nie oglądało dotąd oko człowieka.

Wydeptana w roślinności dróżka zaprowadziła mnie do przejścia w niskim ogrodzeniu, otaczającym budynki. Zaraz za nim spostrzegłem poukładane w nierówne stosy aparaty pomiarowe, części robotów, dwa lub trzy otwarte pojazdy terenowe oraz najzwyklejsze motyki i miotełki. Leżały tam także różnej wielkości kamienie, niektóre ozdobione płaskorzeźbami, i metalowe oraz ceramiczne sprzęty, po których widać było, że czekały tu na ludzi tysiące lat.

Główny budynek bazy był, rzecz jasna, wykonany z tego samego materiału, co wszystkie obiekty pozaziemskie, odporny na wszelkie możliwe wstrząsy, promieniowanie i uderzenia. Niemniej postarali się o to, żeby z daleka przynajmniej wyglądał jak wielki szałas w którymś z górskich rezerwatów. Pokryli go jakimiś taśmami, imitującymi drewno. Obok zbudowali kilka prowizorycznych pomieszczeń, wykorzystując miejscowe drzewa, wysokie i chude, za to niesłychanie giętkie, stanowiące zatem nie najgorszy materiał konstrukcyjny. Miałem nadzieję, że nikomu nie przyszło na myśl spać w tych szopach, jak na ziemskim letnisku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Messier 13»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Messier 13» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Messier 13»

Обсуждение, отзывы о книге «Messier 13» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x