Bohdan Petecki - Taki, co przyszedł z góry

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - Taki, co przyszedł z góry» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1995, Издательство: Wydawnictwo Dolnośląskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Taki, co przyszedł z góry: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Taki, co przyszedł z góry»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Taki, co przyszedł z góry” jest powieścią niezwykłą. Przełamując wszelkie konwencje obecne dotąd w polskiej s.f., autor zaprasza nią do wspólnej, intelektualnej zabawy nie tylko miłośników gatunku, lecz czytelników chętnie sięgających po prostu po niebanalną, frapującą beletrystykę. Ta wielowarstwowa, przy pozorach dowolności skonstruowana z niesłychaną precyzją, nieco diaboliczna powieść, spełniająca formalnie wszystkie kryteria obowiązujące w fantastyce, równocześnie śmiało może być bowiem zaliczona do współczesnej literatury tzw. głównego nurtu. Alternatywa: oportunizm i świadomy sprzeciw, dylematy jednostki szukającej własnej drogi i zwykłego, ludzkiego szczęścia w labiryncie uzależnień cywilizacyjnych, presji historii, szumie informacyjnym pseudonaukowego bądź ideologicznego ogłupienia, to sprawy najgłębiej wpisane w rzeczywistość dzisiejszego człowieka, nawet umownie uwolnionego od fizycznych i materialnych plag w jakimś sztucznie wykreowanym rezerwacie. Podobnie jak względność czasu, konfrontacja z szarlatańskimi próbami zbawiania świata, konieczność powrotu — w imię przetrwania — do podstawowych, humanistycznych wartości, oraz nieuchronność decydującego życiowego wyboru. A to właśnie jest treścią tej książki.

Taki, co przyszedł z góry — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Taki, co przyszedł z góry», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chwilę leżałem gapiąc się bezmyślnie w sufit. Wreszcie oprzytomniałem. Sen to sen. Trochę dziwny jak na mnie, ale kto powiedział, że we śnie też muszę stale tylko chichotać, jak zidiociały pastuch, podsuwający pięty kozie, żeby je lizała. Lepiej popatrzę na Helenę. Tak ślicznie wygląda, kiedy śpi.

Jednak Helena również nie spała. Leżała na wznak i spoglądała w górę, jak ja jeszcze przed chwilą. W kącikach jej oczu wezbrały łzy.

Wyglądała ślicznie, lecz nie był to widok, jakiego oczekiwałem.

Wstałem, obszedłem łóżko dokoła, podniosłem z podłogi cienki koc i narzuciłem go na nią tak, żeby sięgał jej powyżej piersi. Następnie usiadłem obok niej.

— Czy coś się stało? — spytałem. — Czy ta noc zostawi bliznę na czymś delikatnym i ważnym… co nigdy nie powinno było zostać draśnięte? Może ja wczoraj wieczór…

— Nie, nie — nie pozwoliła mi skończyć. Odwróciła twarz. Jej głowa znalazła się tam, gdzie dopiero co leżała moja, pełna samotnych marszów, trudów, gwiaździstych medali i rozczarowań. — Ja także tego chciałam…

— W takim razie, skąd te łzy?

— Nie wiem — wyszeptała. — Dobrze mi teraz. Może dlatego przyszło mi na myśl, że właśnie nie mam niczego, co powinno pozostać niezadraśnięte. Tak dla siebie, wiesz. Niczego, ani nikogo… — dodała jeszcze ciszej. — Och! — wykrzyknęła pełnym głosem. Usiadła, wyprostowała się i szybko otarła oczy. — Nie zwracaj na mnie uwagi. Po prostu jestem głupia. Nagle, ni w pięć ni w dziewięć zaczęłam się nad sobą rozczulać. Idiotka.

Chciałem się roześmiać, a potem z udaną powagą przyznać jej rację, ale zamiast tego spytałem:

— Jak to możliwe, żeby taka dziewczyna nie miała kogoś dla siebie? Kogoś, kogo wybrałaby sobie z tysiąca najlepszych?

Przesunęła się na drugą stronę łóżka, wstała i owinęła się kocem.

— Co to znaczy: taka? Dziewczyna i tyle. Każda albo kogoś ma, albo nie. Mnie na studiach coś się zdarzyło… ale nie trwało długo. Pewnie to była moja wina. A odkąd zaczęłam pracować w instytucie… — wzruszyła ramionami. Zrozumiałem, że praca nie zostawia jej czasu na życie osobiste, miłość, dom i inne nienaukowe banialuki. Niemniej chałupę w górach mimo wszystko sobie kupiła. Cóż, lepsze to, niż jeszcze jeden robot z kukułką i fontanną. Najpewniej jednak w grę wchodziło coś całkiem innego. Jeśli stale przebywała jedynie w towarzystwie Jałowca, Kobry i im podobnych…?

Teraz bez udawania mógłbym jej powiedzieć, że istotnie jest głupia, choć nie z powodu, jaki wymieniła. Ale nie zrobiłem tego i tym razem. Zresztą, nie dała mi okazji. Nie oglądając się na mnie poszła do łazienki, podnosząc po drodze swoją ściągaczkę na srebrnym łańcuszku i zamknęła za sobą drzwi.

Przeszedłem się do sypialni, zajrzałem do dużego pokoju, wróciłem, włożyłem slipy, spodnie, usiadłem na łóżku, oparłem łokcie na kolanach, brodę i nos umieściłem w złożonych dłoniach i wbiłem wzrok w drzwi, zza których dochodził szum wody. Jak wczoraj. Jednak dziś Helena zabawiła w łazience o wiele krócej. Chociaż nie jestem pewny, czy gdyby przebywała w niej okrągłą godzinę, nie zastałaby mnie w nie zmienionej pozie, wpatrującego się w te zamknięte drzwi, jakbym spodziewał się ujrzeć w nich za chwilę samego siebie, tego siebie, którego nie znałem. Nie miałem ochoty się ruszać. Nie myślałem o niczym.

Wyszła wyświeżona, w swojej białej, idealnie odprasowanej sukience, uczesana i trochę sztywna. Powiedziałem sobie: dosyć tych głupstw, zerwałem się i pobiegłem z kolei sam dokonać porannej toalety. Po powrocie nie zastałem jej w sypialni. Wziąłem bluzę i nie wkładając jej na razie, przeszedłem do reprezentacyjnego pomieszczenia. Nie było jej także tutaj. Spojrzałem w stronę drzwi po prawej stronie pustego regału. Mogły prowadzić jedynie do kuchni. Zajrzałem tam. Tak, kuchnia. Mała, kawalerska, bez tysiąca i jednego robotów, za to świetnie przystosowana do korzystania z gotowych wyrobów. W sterylnych szafkach było ich tu na sto śniadań, pożywnych, zdrowych i obrzydliwych. Ale Heleny nie zastałem również w kuchni. Zawróciłem, przemierzyłem zielonkawą przestrzeń dużego pokoju i wyszedłem na zewnątrz domu. Siedziała na niższym z dwóch stopni, jak wtedy, kiedy upierała się, że zaczeka na mnie przed wejściem. Nie była już sztywna. Ukryła twarz w kolanach, a dłonie splotła sobie na karku. Rysunek jej pleców przypominał łabędzia.

— Co tu robisz? — spytałem inteligentnie.

Wyprostowała się, ale nie popatrzyła na mnie.

— Nic.

— To najlepsze zajęcie, jakie znam — stwierdziłem. — Ale dlaczego miałabyś nie robić nic tam w środku, razem ze mną, po małym śniadanku? Będę najznakomitszym kompanem. Wobec ciebie mogę przyjmować jedynie dwie postawy. Pierwsza polega na najrozkoszniejszym nieróbstwie. Druga, stokroć bardziej rozkoszna, wymaga jednak…

— Właśnie — przerwała mi gorzkawym tonem, jakby przytakiwała swoim myślom, które akurat chodziły jej po głowie. — Właśnie…

— Co właśnie?

— Niewiele cię to obejdzie — uprzedziła. — Ale jeśli chcesz wiedzieć… Wyszłam tutaj, bo bałam się, że będziesz żartować.

Stałem chwilę w milczeniu, po czym zszedłem niżej i pogładziłem ją po włosach. Spojrzała na mnie skosem, jakoś dziwnie. Wyciągnąłem do niej rękę. Od razu ją chwyciła, podniosła się i wróciła ze mną do domu.

X. Ziemia dwa. Jeden

Skończyliśmy superdietetyczne śniadanie i siedzieliśmy naprzeciw siebie przy niskim stole. Helena już parokrotnie spoglądała w stronę wyjścia. Cóż to za nieznośny tyran, poczucie obowiązku. Udawałem, że niczego nie widzę i bawiłem się szklaneczką. Na jej dnie pozostał mały łyczek wody, którą spłukiwałem smak koncentratów. Mogłem pić ten łyczek do wieczora. Niestety, dziewczyna po raz któryś posłała tęskne spojrzenie ku drzwiom i nagle znieruchomiała z szeroko otwartymi oczami. Niezbyt spiesznie podążyłem za jej wzrokiem. Popatrzyłem, kiwnąłem głową i mruknąłem z wyrzutem:

— Widzisz? Nie wywołuj wilka z lasu. Jak człowiek ciągle popatruje w jednym kierunku, to w końcu zawsze wypatrzy coś, czego wolałby nie oglądać. Taki już jest ten nasz świat, a mam powody twierdzić, że nie tylko nasz.

W łukowatym przejściu stał obcy wysoki mężczyzna, w bluzie i spodniach przypominających moje, ale skrojonych w jakiś szczególny sposób. Od pierwszego rzutu oka kojarzyły się z mundurem.

— Czołem — cisnął we mnie jak piłką. — Dzień dobry pani — krótko skinął głową Helenie. — Pilot porucznik Aron — przedstawił się. — Przepraszam, jest pół do dziesiątej — to również było przeznaczone dla mojego gościa. — Punkt o dziesiątej zaczyna się rozprawa — dopiero teraz znowu spojrzał na mnie. — Przyleciałem po ciebie. Gotowy?

W pokoju powiało duchem regulaminu, jak z wyglancowanej lufy niemieckiej haubicy na początku Drugiej Wojny Światowej.

Ktoś, kogo znam. Rozprawa, o której wiem. Pilot porucznik. Wojsko? Policja? Służby kosmiczne? Wszystko jedno. Tak czy owak nikt, z kim dzisiaj chciałbym być po imieniu. „Gotowy”?

— No… — mruknąłem, ponieważ tego rodzaju odpowiedzi na pewno nie przewiduje żaden z możliwych regulaminów. Ale nie udało mi się go zrazić.

— Czekam na polanie — oświadczył dziarsko. — Do widzenia pani — zrobił w tył zwrot i wyszedł.

— Kto to był? — spytała Helena. — Dokąd masz z nim lecieć?

Czułem, że przyglądam jej się badawczo, niby uprzejmy oficer kontrwywiadu, który nie ma jeszcze stuprocentowej pewności, czy rzeczywiście siedzi przed nim agent numer jeden. Jednak nie patrzyłem w ten sposób dłużej niż przez pięć sekund. Nie. Ona naprawdę nie wiedziała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Taki, co przyszedł z góry»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Taki, co przyszedł z góry» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - W połowie drogi
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «Taki, co przyszedł z góry»

Обсуждение, отзывы о книге «Taki, co przyszedł z góry» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x