Bohdan Petecki - W połowie drogi

Здесь есть возможность читать онлайн «Bohdan Petecki - W połowie drogi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1971, Издательство: Czytelnik, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W połowie drogi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W połowie drogi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ludzkość odkrywa na jednej z planet Układu Słonecznego monumentalne budowle stworzone przez obcą cywilizację. Trwa ich żmudne odkrywanie przeplatane niezwykłymi i pasjonującymi przygodami. Odkrycie wszystkich tajemnic tej obcej cywilizacji pozwoli na odniesienie niewyobrażalnych korzyści przez ludzkość. W trakcie badań okazuje się, że owa cywilizacja ingerowała wielokrotnie w historię ludzkości...
W tej debiutanckiej powieści wyraźnie widać wyraźne zainteresowanie autora danikenowskimi teoriami. I chociaż troszkę trąci myszką, czyta ją się lekko i z przyjemnością. Jeszcze brak w niej późniejszych, trochę manierycznych, herosowatych bohaterów. Szczególnie warta jest uwagi warstwa opisowa niesamowitych konstrukcji obcej cywilizacji sugerująca późniejsze popisy autora ogromną wyobraźnią w kreowaniu światów.

W połowie drogi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W połowie drogi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Z wysiłkiem oderwała wzrok od szkarłatnego oka i spojrzała na zegarek. Spała półtorej godziny. Sygnał alarmowy mógł się pojawić przed chwilą, mógł jednak płonąć od kilkudziesięciu minut. W takim razie…

Jej towarzysze żyli. Gdyby nastąpiło całkowite zerwanie emisji bioprądów, odezwałby się. inny, sąsiedni czujnik, połączony z sygnałem akustycznym. Lena zawisła nieprzytomnym spojrzeniem na jego fioletowej tarczy. Może zabłyśnie w tej właśnie chwili… może za kilka sekund… za minutę…

Szybka czujnika pozostała ciemna. W kabinie panowała niczym nie zmącona cisza. Gdzieś w jednostajnym bezkresie czerwonej pustyni Ann, Piotr i Andrzej znajdo” wali się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Żyli. Jeszcze żyli. Ich świadomość przestała porządkować bodźce odbierane z zewnątrz, koordynować je, przekazywać ośrodkom ruchowym. Byli nieprzytomni.

Nagle coś ją uderzyło. Powoli, z niedowierzaniem przeniosła spojrzenie na płonący sygnał alarmu. To było złudzenie. Mimo wszystko cofnęła się i zmrużyła powieki. Dostrzegła znowu. Odwróciła twarz i zamknęła oczy. Po dobrej chwili ponownie spojrzała na pulpit. Teraz była już pewna. W głębi gorejącej czerwieni pulsował zielony refleks. Mogło to znaczyć tylko jedno. Neuraks otrzymywał normalne „zdrowe” impulsy zwrotne od Thorson, Pottona lub Batuzowa. Na łagodne szmaragdowe światło informujące bazę, że wszystko jest w porządku, nakładał się ostry szkarłat alarmu.

— Kto? Który z nich? Może ktoś jeden tylko uległ wypadkowi? Może tylko jeden ocalał? Musieli się rozdzielić. Teraz neuraks sygnalizował zanik świadomości tego, który poszedł sam. A może pozostałej pary?

W pierwszym odruchu rzuciła się do pulpitu centralki komunikacyjnej. Dać znać Ziemi! Gorączkowo pochwyciła mikrofon, sięgając drugą ręką do przełącznika wywoławczego kodu. Zawadziła o gałkę odbiornika kontrolnego, którego ekran rozjarzył się natychmiast ostrym obrazem. Ziemia nadawała reportaż z pochodu karnawałowego w Rio de Janeiro. Z ogólnej panoramy gigantycznego kalejdoskopu, poruszającego się w deszczu kolorowych ogni sztucznych, kamera przechodziła na fantazyjne pojazdy, wyłuskiwała olśniewające stroje, roześmiane twarze…

Trwała bez ruchu, pochylona, z ręką wyciągniętą w stronę przełącznika. Wreszcie wyprostowała się powoli. Odruchowo zgasiła odbiornik. Cóż oni mogą zrobić… Zaalarmuje tylko znowu cały świat, wszystkich bliskich, ojca…

Zapadał wieczór. Dochodziła dziewiąta miejscowego czasu. Wyruszyli o szóstej rano. Jeżeli nie zdążyli wrócić do komara przed zachodem słońca… Komar miał bardzo małe rezerwy energetyczne, wyposażono go natomiast w wysoko wydajne baterie słoneczne. Jeżeli nie zdążyli, to pół godziny temu zaczęło im brakować tlenu. Ogromnym wysiłkiem woli zebrała myśli. Trudno to było nazwać zastanawianiem się, nie mogła w tej sytuacji zrobić nic innego. Po prostu przepowiedziała sobie kolejność czynności. Po chwili wróciła do pulpitu i zdecydowanym ruchem zamknęła jeden po drugim miksery centrali komunikacyjnej. Ich nadajnik przeszedł automatycznie na sygnał namiarowy rakiety. Gdyby ktoś z Ziemi próbował się teraz połączyć z Kopernikiem, ten sygnał powie mu, że załoga śpi lub pracuje poza statkiem.

Szybkimi, precyzyjnymi ruchami wciągała skafander. Odrzuciła całe dodatkowe wyposażenie, poza zapasowym ogniwem i silną elektryczną latarką. Zamiast dwóch, założyła na aluminiowy stelaż cztery butle z tlenem. Po chwili zastanowienia dodała jeszcze dwie, mocując je z przodu skafandra, na skrzyżowanych pasach wykonanych z włókna azbestowego.

Obrzuciła ostatnim spojrzeniem wnętrze kabiny. Sygnały kontaktowe milczały. Bezcieniowe lampy oblewały ściany matowym światłem. Miękkie linie foteli kusiły wizją sjesty, odpoczynku, ciekawej lektury. Dyskretny puls zegara neutronowego odmierzał czas. Jeszcze nigdy wnętrze rakiety nie wydało jej się tak zaciszne, tak bardzo godne tego, aby je nazwać domem.

Ssawki klapy przylgnęły do metalowej futryny. Nad włazem zapłonęło światło. Słuchawki w hełmie zadrżały, przenosząc syk wyrywającego się z oczyszczaczy gazu. Automat sprawdził szczelność skafandra i zamknął dopływ tlenu do śluzy. Nad włazem, pod czerwoną lampką zaświecił się zielony trójkąt. Równocześnie mikrofon pochwycił przeciągły chrobot rozsuwanych płyt helokoksowych. „Przed startem — pomyślała — trzeba będzie oczyścić mechanizm”.

Szła z trudem. Buty grzęzły w miałkim pyle, cztery dodatkowe butle obciągały niemiłosiernie ramiona; pas. do którego były przymocowane, zwinął się na plecach i boleśnie uwierał. Białe światełko pozycyjne statku dawno już przesłoniły kopulaste wierzchołki wydm. Zapomniała założyć rakiety piaskowe, kiedy się zorientowała, za późno już było wracać. Co kilkadziesiąt kroków sprawdzała na kompasie radiowym kierunek. Trzydzieści kilometrów… Z wysiłkiem odrzuciła tę powracającą natrętnie myśl. Do oporu otworzyła regulatory wzmacniaczy — mikrofonu zewnętrznego i odbiornika. Chrzęst piasku pod nogami wzmógł się, każdy krok grzmiał w słuchawkach dudniącym trzaskiem. Nagle dźwięk uległ zmianie. Wyszła na szeroką łachę żwiru. Odetchnęła z ulgą. Nogi przestały zapadać się po kostki w pyle, zelżał piekący ciężar butli. Po kilkudziesięciu metrach żwir się skończył. Tym trudniej było teraz iść dalej. Nie spoglądała już na zegarek. Minęło sporo czasu, odkąd ostatni raz sprawdziła kierunek marszu. Przez zwielokrotniony poziomem odbioru łoskot kroków przebijało bicie serca. Łomot w skroniach przeszedł w ciągłe, gorączkowe dudnienie. W oczach pojawiły się złote igły, na tle ciemnofioletowych zboczy zaczynały wirować płaty wodnistej mgły.

Nagle oprzytomniała, skupiając całą uwagę na głosach, odzywających się w słuchawkach. W przelewającym się jazgocie zakłóceń, trzaskach i dudnieniu, zabrzmiało coś…

— Andrzej! — krzyknęła rozpaczliwie, głośno. — Andrzej! — Szarpała gorączkowo regulator wzmacniacza, nastawionego od dawna na maksymalny odbiór. Uświadomiła to sobie po dłuższej chwili. Zastygła w bezruchu, wsłuchana w chaos dźwięków. Wreszcie wyłowiła — tak jej się zdawało — słowo: „idę”. Pochyliła się, splotła ręce na plecach, pod butlami i zaczęła biec. Pojemniki skakały na pasach, kując w łopatki i kręgosłup, każdy krok ściągał ją gwałtownym szarpnięciem do ziemi, utrzymywanie tempa stało się fizyczną niemożliwością, zawory butli tlenowej ledwo nadążały za płytkim, gorączkowym oddechem. Pociemniało jej w oczach, nie myślała już o niczym, przestała się wsłuchiwać w charkot głośników. Jeszcze pięć kroków, jeszcze pięć, jeszcze pięć… Nagle szpic jej buta ugrzązł w miałkim, niemal lepkim pyle, runęła gwałtownie do przodu, nie zdążyła nawet przenieść rąk spod butli, żeby osłabić upadek.

Minęło kilkadziesiąt sekund, zanim odzyskała przytomność i otworzyła oczy. Złote igły i przesypujące się płatki ustąpiły miejsca przesłaniającej wszystko mgle.

— Pójdziesz. Właśnie że pójdziesz… — niespodziewanie czysty głos Andrzeja zabrzmiał jak echo jej własnych myśli. Zerwała się gwałtownie.

— Andrzej! Andrzej!

Wydało jej się, że cała pustynia powtarza jej krzyk, że zbocza wydm. podają go sobie jedno drugiemu dalej i dalej, że jeżeli gdzieś tam w tej czerwonej głuszy jest żywy człowiek, to musi, po prostu musi usłyszeć i odpowiedzieć. Zakłócenia, trzaski, dudnienie zlały się teraz w jedno dalekie, szumiące tło.

— Wstań, mówię ci, wstań. Nieprawda, nic nie słyszysz… to dlatego, że nie chce ci się wstać…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W połowie drogi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W połowie drogi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Prosto w gwiazdy
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Tylko cisza
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Pierwszy Ziemianin
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Operacja Wieczność
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Messier 13
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Królowa Kosmosu
Bohdan Petecki
Bohdan Petecki - Strefy zerowe
Bohdan Petecki
Отзывы о книге «W połowie drogi»

Обсуждение, отзывы о книге «W połowie drogi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x