Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy
Здесь есть возможность читать онлайн «Arthur Clarke - Miasto i gwiazdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, Издательство: Mizar, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Miasto i gwiazdy
- Автор:
- Издательство:Mizar
- Жанр:
- Год:1993
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Miasto i gwiazdy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Miasto i gwiazdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Miasto i gwiazdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Miasto i gwiazdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wielcy nigdy nie powrócili. W miarę jak śmierć i zniechęcenie zmniejszały liczbę wiernych, siła ruchu malała. Pierwsi odeszli krótko żyjący wyznawcyludzie i było coś doskonale ironicznego w tym, że ostatnim stronnikiem prorokaczłowieka została istota zupełnie do Człowieka niepodobna.
Wielkiemu polipowi rola ostatniego wyznawcy Mistrza przypadła z prostej przyczyny. Był nieśmiertelny. Miliardy indywidualnych elementów, z których zbudowane było jego ciało, umierały, ale przedtem reprodukowały się. Co pewien czas stwór rozpadał się na miliardy komórek, które rozmnażały się przez podział, jeśli natrafiły na sprzyjające temu środowisko. Podczas tej fazy polip nie istniał jako świadoma, inteligenta istota — i to kojarzyło się Alvinowi z okresami, jakie mieszkańcy Diaspar spędzali w bankach pamięci miasta.
W odpowiednim czasie tajemnicza siła biologiczna gromadziła w jednym miejscu rozproszone segmenty i polip rozpoczynał nowy cykl swojej egzystencji. Powracała mu świadomość i przypominał sobie wcześniejsze wcielenia, chociaż często niedokładnie, gdyż czasem któraś z komórek przechowujących delikatną matrycę pamięci ulegała przez przypadek zniszczeniu.
Religię Wielkich w jej późniejszych stadiach zaczęto identyfikować z kultem Siedmiu Słońc. Kiedy Wielcy uparcie się nie pojawiali, przystąpiono do prób sygnalizowania im swej obecności. Już dawano temu sygnalizacja ta stała się nic nie znaczącym rytuałem, odprawianym teraz przez istotę, która zapomniała, jak się uczyć, i robota, który nie umiał zapomnieć.
Gdy ten niewiarygodnie stary głos zamarł w nieruchomym powietrzu, Alvin uświadomił sobie, że przytłacza go uczucie niewysłowionego współczucia. To niewłaściwie ukierunkowane poświęcenie, ta lojalność, która przetrwała przemijające słońca i rośliny — nigdy nie uwierzyłby w taką opowieść, gdyby nie miał przed sobą naocznego dowodu. Bardziej niż kiedykolwiek przedtem zasmucały go rozmiary własnej niewiedzy. Na chwilę rozjaśnił się maleńki fragmencik przeszłości, ale teraz znowu spowił go mrok.
Historię wszechświata musiała tworzyć masa takich nie powiązanych ze sobą wątków i nikt nie potrafi stwierdzić, które z nich są ważne, a które nieistotne. Fantastyczna opowieść o Mistrzu i Wielkich wydawała się jeszcze jedną z niezliczonych legend, jakie przetrwały od czasów cywilizacji Zarania. Jednak samo istnienie wielkiego polipa i spozierającego w milczeniu robota przemawiało za prawdziwością całej historii.
Co łączyło te dwie istoty, które choć tak różne pod wszystkimi możliwymi względami, utrzymały swe niezwykłe partnerstwo przez takie eony czasu? Miał przeczucie, że robot jest z nich dwóch o wiele ważniejszy. Był powiernikiem Mistrza, musiał więc znać jego tajemnice.
Alvin spojrzał na tajemniczą maszynę, która wciąż mu się przyglądała. Dlaczego nie przemówił? Jakie myśli przewijają się przez jej skomplikowany i być może obcy mózg? Jeśli jednak została zbudowana, aby służyć Mistrzowi, jej mózg nie mógł być całkowicie obcy i powinna reagować na rozkazy człowieka.
Myśl o tajemnicach, jakie musi znać ta uparcie milcząca maszyna, rozbudzała w Alvinie ciekawość graniczącą z żądzą. Wydawało mu się, że ukrywanie takiej wiedzy przed światem to niewybaczalne marnotrawstwo; musiały to być rewelacje, o których nie wiedział nawet Centralny Komputer z Diaspar.
— Dlaczego twój robot się nie odzywa? — spytał polipa, gdy Hilvarowi zabrakło chwilowo pytań. Padła odpowiedź, której właściwie się spodziewał.
— Mistrz nie życzył sobie, aby robot przemawiał głosem innym niż jego, a jego głos teraz milczy.
— Ale ciebie słucha?
— Tak. Mistrz oddał go pod nasze rozkazy. Widzimy jego oczyma, gdziekolwiek się uda. On opiekuje się maszynami, które chronią to jezioro i dbają o czystość wody. Jednak bardziej bliskie prawdy byłoby stwierdzenie, iż jest on naszym partnerem, nie sługą.
Alvin zamyślił się. W jego mózgu zaczął kiełkować jakiś pomysł. Może zainspirowała go zwykła żądza wiedzy i władzy; kiedy później wspomniał tę chwilę, nigdy nie był pewien, jakie motywy wtedy nim kierowały. Mogły wynikać z pobudek egoistycznych, ale zawierały też jakiś element współczucia. Gdyby potrafił, przerwałby tę kruchą egzystencję i uwolnił te stworzenia od ich fanatycznego obowiązku. Nie wiedział, jak mógłby pomóc polipowi, ale istniała może szansa na wyleczenie z szaleństwa robota, co mogłoby się wiązać z wyciągnięciem na światło dzienne jego bezcennych, zazdrośnie strzeżonych wspomnień.
— Jesteś pewien — powiedział powoli, zwracając się do polipa, ale kierując swe słowa do robota — że naprawdę wypełniasz wolę Mistrza pozostając tutaj? On pragnął, aby świat poznał jego nauki, ale zapomniano o nich, kiedy ukrywałeś się w Shalmirane. Znaleźliśmy cię tylko przez przypadek, a są być może i inni, którzy chcieliby usłyszeć naukę o Wielkich.
Hilvar zerknął na Alvina z ukosa, najwyraźniej nieświadom jego intencji. Polip sprawiał wrażenie poruszonego i jednostajne pulsowanie jego organów oddychania wypadło na kilka sekund z rytmu. Po chwili odezwał się niezupełnie kontrolowanym głosem:
— Rozważaliśmy ten problem przez wiele lat. Ale nie możemy opuścić Shalmirane i dlatego świat musi przyjść do nas bez względu na to, ile czasu to zajmie.
— Mam lepszy pomysł — powiedział żarliwie Alvin. — To prawda, że ty będziesz chyba musiał zostać tu, w jeziorze, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby twój towarzysz poszedł z nami. Będzie mógł wrócić, kiedy tylko zechce albo kiedy będziesz go potrzebował. Wiele zmian zaszło od śmierci Mistrza. Powinniście zaznajomić się z tymi zmianami, ale nigdy ich nie poznacie, jeśli pozostaniecie tutaj.
Robot nie drgnął nawet, ale polip w męce niezdecydowania zanurzył się całkowicie pod powierzchnię jeziora i pozostał tam przez kilka minut. Być może odbywał bezgłośną naradę z samym sobą; kilka razy zaczynał się wynurzać, zmieniał zamiar i pogrążał się znowu w odmętach. Hilvar skorzystał z okazji, aby zamienić parę słów z Alvinem.
— Chciałbym wiedzieć, do czego zmierzasz — powiedział cicho. — A może sam jeszcze tego nie wiesz?
— Na pewno żal ci tej biednej istoty — odparł Alvin. — Nie wydaje ci się, że uwalniając go spełnilibyśmy dobry uczynek?
— Owszem, ale poznałem cię już na tyle, żeby wiedzieć, iż altruizm nie jest twoją dominującą cechą. Musisz mieć w tym jakiś interes.
Alvin uśmiechnął się smutno.
— Twoi ludzie mają zadziwiająco potężne umysły — odparł starając się sprowadzić rozmowę na bezpieczniejsze tory. — Sądzę, że mogliby coś uczynić, jeśli już nie dla tej istoty, to chociaż dla robota. — Mówił bardzo cicho. Ten środek ostrożności mógł się okazać nieskuteczny, ale jeśli nawet robot słyszał jego słowa, to nie dał tego po sobie poznać.
Na szczęście, zanim Hilvar zdążył zapytać o cokolwiek więcej, polip wynurzył się jeszcze raz z jeziora. Przez ostatnie kilka minut skurczył się znacznie, a jego ruchy były teraz mniej skoordynowane. Na oczach Alvina segment jego skomplikowanego, przezroczystego cielska oderwał się od głównej masy i rozsypał na mnóstwo mniejszych sekcji, które powoli zanikały. Stwór zaczynał się na ich oczach rozpadać.
Jego głos, gdy przemówił, rwał się i trudno go było zrozumieć.
— Zaczyna się nowy cykl — wyrzucił z siebie urywanym szeptem. — Nie spodziewaliśmy się tego tak szybko… minęło dopiero kilka minut… zbyt silny bodziec… nie możemy utrzymać się już dłużej razem…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Miasto i gwiazdy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Miasto i gwiazdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Miasto i gwiazdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.