James White - Gwiezdny chirurg

Здесь есть возможность читать онлайн «James White - Gwiezdny chirurg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2002, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiezdny chirurg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiezdny chirurg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nieśmiertelny półbóg Levellin stanowi wystarczająco poważny problem dla Conwaya. Tymczasem dochodzi do największego kryzysu w całej historii Szpitala Kosmicznego. Kiedy bowiem Levellin zwraca się do Conwaya o pomoc w wyleczeniu trapionej zarazą populacji pewnej planety Imperium, gwiezdny chirurg stwierdza isnienie nie tylko choroby, lecz również monstrualnego, nikczemnego spisku przeciwko całej planecie! Imperium, chcąc ukryć swoje zbrodnie, wypowiada wojnę bezbronnemu Szpitalowi Kosmicznemu.
Conway, personel Szpitala oraz wszyscy pacjenci muszą nagle stawić czoło oblężeniu. I nawet jeśli Federacji uda się wygrać tę wojnę, to niewykluczone, że centrum galaktycznego lecznictwa przemieni się w stos radioaktywnego gruzu!

Gwiezdny chirurg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiezdny chirurg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— I ja o ciebie — wtrąciła cicho Murchison. — Kręciłeś się po całym Szpitalu i za każdym razem, gdy czułam trafienie… Robiłeś, co trzeba, ale… bałam się, że zginiesz.

Jej twarz niknęła w cieniu, mokry uniform przylgnął do ciała. Conway poczuł, że zaschło mu w ustach.

— Byłeś wspaniały tego dnia, gdy operowaliśmy TRLH. Całkiem, jakbym pracowała z Diagnostykiem. Siedem taśm… Tak powiedział O’Mara. A gdy ja poprosiłam go wcześniej chociaż o jedną, żeby ci pomóc, to odmówił, bo… — Zawahała się i odwróciła głowę. — Powiedział, że młode kobiety zbytnio przebierają wśród tych, którym pozwolą zapanować nad swoimi myślami.

— Zbytnio przebierają? — spytał nieco chrapliwie Conway. — Czy to wyklucza z ich wyborów przyjaciół?

Pochylił się odruchowo przy tych słowach, puścił krzesło i uniósł się ku sufitowi, aż trącił czołem jedną z przyklejonych do niego wodnych półkul. Jej napięcie powierzchniowe zelżało i woda spełzła mu na twarz. Odgarnął ją na ile się dało i rozbił w chmarę kropelek.

Wtedy dostrzegł w kącie jedyny niepokojowy akcent tego wnętrza — stertę nie uzbrojonych pocisków przytwierdzonych do podłogi klamrami i dodatkowo, na wypadek gdyby klamry ustąpiły przy wstrząsie, oplecionych siatką. Nie wypuszczając dłoni Murchison, odepchnął się nogą i popłynęli w kąt, gdzie odszukał skraj siatki i ją uniósł.

— Trudno rozmawiać, polatując w powietrzu — powiedział. — Zapraszam do środka.

Może siatka nazbyt kojarzyła się z pajęczyną, a może jego głos zabrzmiał trochę jak namowy drapieżnego pająka, dość że Murchison wyraźnie się zawahała. Jej dłoń zadrżała.

— Wiem… wiem, co czujesz — powiedziała szybko, nie patrząc na niego. — Też cię lubię. Może nawet więcej. Ale to nie w porządku. Wiem, że nie znajdziemy lepszej pory, ale zaszywanie się tutaj wydaje mi się takie… samolubne. Nie mogę przestać myśleć o tych wszystkich rannych na korytarzach i wszystkich ofiarach, które jeszcze nam przywiozą. Wiem, że to pompatyczne, ale teraz najpierw powinniśmy myśleć o innych. I dlatego…

— Dziękuję — mruknął zirytowany Conway. — Przypomniałaś mi o moich obowiązkach.

— To nie tak! — krzyknęła Murchison i nagle znów do niego przylgnęła. — Nie chcę ci sprawiać przykrości i nie chcę, żebyś mnie znienawidził. Nie myślałam, że wojna może być taka straszna. Boję się. Nie chcę, żebyś zginął i zostawił mnie samą. Proszę… przytul mnie… i powiedz mi, co robić…

Oczy jej lśniły, ale dopiero gdy przez twarz dziewczyny przewędrowała plamka światła, Conway zorientował się, że Murchison bezgłośnie płacze. Tego się nie spodziewał. Objął ją mocno i trwali tak przez dłuższy czas, aż w końcu odsunął ją łagodnie.

— Nie mam do ciebie pretensji, a to rzeczywiście nieodpowiednia chwila na rozmowę o uczuciach. Chodź, odprowadzę cię do pokoju.

Ale nie zdołał tego zrobić. Kilka minut później w całym Szpitalu rozległ się sygnał kolejnego alarmu, a głośniki obwieściły, że doktor Conway ma się zgłosić do najbliższego interkomu.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

W izbie przyjęć, gdzie kiedyś trzech szybko mówiących Nidiańczyków radziło sobie ze złożonymi problemami związanymi z przybywaniem pacjentów do Szpitala, teraz mieściła się kwatera główna. Dwudziestu Kontrolerów mruczało nieustannie swoje do mikrofonów krtaniowych i wbijało oczy w ekrany ukazujące przeciwnika z daleka i z bliska, czasem nawet w powiększeniu rzędu pięciu tysięcy razy. Dwa z trzech głównych ekranów przedstawiały zgrupowania wrogiej floty. Na obraz jednostek nakłady się widmowe linie i figury geometryczne przedstawiające ich prawdopodobne kolejne ruchy. Na trzecim ekranie malował się uzyskany szerokokątną kamerą obraz kadłuba Szpitala.

Nadlatujący pocisk wyglądał na nim jak spadająca gwiazda. Potem następował drobny błysk i w próżnię strzelała fontanna odłamków. Rozbrzmiewający w sali rozdzierający, metaliczny łoskot trafienia dziwnie nie pasował do czegoś tak mało spektakularnego.

— Wycofali się poza zasięg ciężkiej broni pokładowej Szpitala i rażą nas stamtąd rakietami — powiedział Dermod. — Zamierzają w ten sposób zmiękczyć naszą obronę i wymęczyć nas przed głównym szturmem. Gdybyśmy przeprowadzili kontratak, reszta naszych sił zostałaby unicestwiona. Przewyższają nas liczebnie tak bardzo, że możemy się im efektywnie przeciwstawiać tylko przy wsparciu baterii Szpitala. Nie mamy zatem wyboru: musimy przetrzymać to bombardowanie i zachować siły na…

— Jakie siły? — spytał ze złością Conway.

Stojący za nim O’Mara chrząknął upominająco, a siedzący za biurkiem dowódca floty spojrzał krytycznie na chirurga. Gdy znów się odezwał, patrzył wprost na Conwaya, ale nie odpowiedział na jego pytanie.

— Możemy też oczekiwać krótkich wypadów małych i zwinnych jednostek, które wprowadzą zamieszanie i się wycofają. To, żeby nie dać nam zasnąć. Należy się liczyć z kolejnymi ofiarami wśród Kontrolerów z obsady baterii Szpitala i wśród załóg okrętów. Ofiary poniesie też nieprzyjaciel. W związku z tym chciałbym coś wyjaśnić. Z tego, co wiem, zajmuje się pan również rannymi przeciwnika, doktorze. Poświęca im pan sporo czasu. Sam mi pan powiedział, że pracujecie ostatkiem sił…

— Co pan może o tym wiedzieć? — rzucił Conway. Oblicze Dermoda stężało jeszcze bardziej, ale tym razem odpowiedział na pytanie:

— Otrzymuję meldunki o pacjentach, którzy kładzeni są obok siebie, bo reprezentują ten sam typ fizjologiczny, ale mówią całkiem różnymi językami. Co zamierza pan przedsięwziąć…

— Nic! — odparł Conway, którego ogarnęła nagle zimna pasja. Chętnie potrząsnąłby tym nieczułym służbistą, aby zrobił się trochę bardziej ludzki.

Na początku sądził, że lubi Dermoda. Uważał go za myślącego i wrażliwego kompetentnego wyższego oficera, jednak w ciągu kilku ostatnich dni dowódca floty zaczął uosabiać w oczach Conwaya tę ślepą, niszczycielską siłę, która uwzięła się na Szpital. Podczas spotkań, które organizowano, gdy zaczął się kolejny atak, Conway coraz częściej ścierał się z Dermodem.

Jednak dowódca floty nie reagował zwykle na uwagi Conwaya, tylko patrzył na niego tak, jakby go w ogóle nie widział. Sytuacji nie poprawiły też uwagi O’Mary, aby Conway powściągnął nieco język i nie był taki napastliwy, gdyż Dermod ma teraz wojnę na głowie i działa pod wielką presją, można mu zatem wybaczyć chwilowy brak dobrych manier.

Conway beształ się właśnie w duchu za brak cierpliwości do tej umundurowanej zimnej ryby, gdy usłyszał oschły głos:

— Ale chyba nie poświęca pan rannym przeciwnika tyle samo uwagi, ile naszym?

— Czasem trudno ich odróżnić — powiedział Conway tak spokojnie, że O’Mara aż zerknął na niego z niepokojem. — Ani pielęgniarki, ani ja nie znamy się na typach skafandrów kosmicznych, a mundury bywają zbyt zniszczone albo przesiąknięte krwią, aby cokolwiek rozpoznać. Środki przeciwbólowe i uspokajające sprawiają, że mało który pacjent mówi artykułowanie. Może jest jakiś sposób, aby odróżnić krzyk bólu Kontrolera od krzyku wroga, ale ja go nie znam — mówił Conway, podnosząc głos. Ostatnie zdanie prawie że wykrzyczał: — Ani mój personel, ani ja nie zamierzamy zresztą robić żadnej różnicy między pacjentami. To szpital, do cholery! Czy pan tego jeszcze nie zauważył?

— Spokojnie, synu. To na pewno jest szpital — wtrącił się O’Mara.

— A także placówka wojskowa! — warknął Dermod.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiezdny chirurg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiezdny chirurg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


James White - Jenseits des Todes
James White
James White - Chef de Cuisine
James White
James White - Radikaloperation
James White
James White - Major Operation
James White
James White - Star Chirurg
James White
James White - Hospital Station
James White
James White - Zawód - Wojownik
James White
James White - Gwiezdny terapeuta
James White
James White - Sektor dwunasty
James White
Отзывы о книге «Gwiezdny chirurg»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiezdny chirurg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x