Isaac Asimov - Gwiazdy jak pył

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Gwiazdy jak pył» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Prima, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gwiazdy jak pył: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gwiazdy jak pył»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bohaterem powieści jest Byron Farrill, student Uniwersytetu Ziemskiego, urodzony w odległych Królestwach Nebuli, podbitych i rządzonych przez planetę Tyrann, która pośród gwiazd buduje swoje okrutne Imperium. Ojciec Byrona został zamordowany za próbę przeciwstawienia się tyranii; teraz ktoś usiłuje zabić młodego Farrilla. Dlaczego? Byron ucieka z Ziemi i przyłącza się do rebeliantów walczących z władcami Tyranna. Rozwiązanie zagadki śmierci ojca może przynieść zagładę lub wolność całej Galaktyce…

Gwiazdy jak pył — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gwiazdy jak pył», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

A teraz, kiedy poznał prawdę — a przynajmniej znaczna jej cześć — o roli ojca w konspiracji, dokument, który miał wydostać z ziemskich archiwów, nabrał dodatkowego znaczenia. Lecz jego czas już się skończył. Nie zdąży zdobyć dokumentu. Nie ma czasu na rozmyślania. Na ratowanie ojca. Być może, nie pozostało mu już zbyt wiele czasu na życie.

— Zrobię tak, jak mi powiedziałeś.

Sander Jonti przystanął na chwilę na schodach akademika i rozejrzał się szybko po terenie uniwersytetu. W jego spojrzeniu nie było podziwu.

Kiedy szedł brukowaną ścieżką wijąca się po campusie. utrzymanym w stylu rustykalnym, jak wszystkie campusy uniwersyteckie od czasów starożytnych, widział światła jedynej liczącej się ulicy miasta. Za nimi, przytłumiony światłem poranka, ale jeszcze widoczny, połyskiwał błękitem radioaktywny horyzont. niemy świadek prehistorycznych wojen.

Jonti zapatrzył się przez chwilę w niebo. Minęło już ponad pięćdziesiąt lat, odkąd przybyli Tyrannejczycy i nagle położyli kres istnieniu dwóch tuzinów podupadających i rozkrzyczanych jednostek politycznych w głębi Mgławicy. Teraz, nieoczekiwanie i przedwcześnie, na ich gardłach zacisnęła się dławiąca ręka Pokoju.

Burza, jaka dosięgła ich w jednym potężnym uderzeniu. wywołała wstrząs, po którym wciąż nie mogli dojść do siebie. Pozostał jedynie tępy ból. Czasem jakieś królestwo protestowało nieśmiało. Zorganizowanie owych protestów, połączenie ich w jeden potężny wybuch stanowi trudne zadanie i potrwa wiele lat. Cóż, i tak zbyt długo już oddawał się lenistwu na Ziemi. Pora wracać.

Odrobinę przyspieszył kroku.

Gdy wszedł do pokoju, natychmiast odebrał przekaz. To by promień osobisty i Jonti nie obawiał się, że ktoś inny może go podsłuchać. Niepotrzebny był żaden specjalny odbiornik, kawałek metalu ani drutu, aby złapać nikły strumień elektronów, niosący przez nadprzestrzeń wieści ze świata odległego o pięćset lat świetlnych.

Przestrzeń w jego pokoju została spolaryzowana i przygotowana do odbioru. Była wolna od zakłóceń. Nie istniał żaden sposób wykrycia tej polaryzacji z wyjątkiem odbioru wiadomości. A w tym szczególnym fragmencie przestrzeni tylko jego własny umysł mógł działać jako odbiornik. Jedynie jego osobiste pole magnetyczne reagowało na przekazujące informacji drgania.

Każda wiadomość była równie osobista, jak niepowtarzalny jest zapis fal mózgowych. W całym wszechświecie, z jego kwadrylionami ludzkich istot, prawdopodobieństwo natknięcia się na człowieka zdolnego do odbioru wezwania osobistego innej osoby było jak jeden do jedynki z dwudziestoma zerami.

Mózg Jontiego począł błyskawicznie tłumaczyć pozornie bezsensowne fale nadprzestrzenne.

— …wzywam… wzywam… wzywam… wzywam… Wysłanie wiadomości nie było już tak proste jak odbiór. Do wytworzenia wysoce specyficznych fal, które mogły nawiązać kontakt spoza Mgławicy, potrzebna jest specjalna aparatura Zamontowano ją w ozdobnym guziku, który Jonti nosił na prawym ramieniu. Gdy odbiorca znalazł się w spolaryzowanej przestrzeni, aparatura uruchamiała się automatycznie — musiał tylko pomyśleć i skoncentrować się.

— To ja! — nic więcej nie było potrzebne do identyfikacji. Monotonne powtórzenia sygnału wywoławczego umilkły i w jego go głowie rozbrzmiały słowa.

— Witamy. Widemos został stracony. Jak dotąd, informacja o egzekucji jest utrzymywana w tajemnicy przed opinią publiczną

— To mnie nie dziwi. Czy jeszcze ktoś został oskarżony?

— Nie, panie. Rządca nic nie zeznał. Dzielny i lojalny człowiek.

— Tak. Trzeba jednak czegoś więcej niż odwaga i lojalność, Najlepszy dowód, że został schwytany. Odrobina tchórzostwa może się czasem przydać. Zresztą to nieważne! Rozmawiałem z jego synem, nowym rządcą. Otarł się już o śmierć. Wykorzystamy go.

— Czy możemy wiedzieć, w jaki sposób?

— Lepiej, żeby pokazały to fakty. Na tak wczesnym etapie nie mogę przewidzieć wszystkiego. Jutro rusza w podróż do Hinrika z Rhodii.

— Hinrik! Ten młody człowiek podejmuje ryzykowną grę.

Czy jest świadom, że…

— Powiedziałem mu tyle, ile mogłem — odparł szorstko Jonti. — Nie możemy mu zbytnio ufać, zanim się nie sprawdzi. W obecnej sytuacji należy traktować go jak zwykłego człowieka, takiego jak inni. Nie jest niezastąpiony. Nie wywołujcie mnie tu więcej, opuszczam Ziemię.

W ciszy i zadumie rozważał wypadki minionej doby. Powoli uśmiech rozjaśnił jego twarz. Wszystko zostało doskonale przygotowane, teraz dramat może rozwijać się sam.

Niczego nie pozostawiono przypadkowi.

3. Przypadek i zegarek

Pierwsza godzina lotu statku kosmicznego upłynęła zwyczajnie. Od kiedy pierwsza dłubanka zanurzyła się w nurcie rzeki, zamieszanie związane z wyjazdem jest zawsze takie samo.

Otrzymujesz swoje miejsce, oddajesz bagaże; nadchodzi pierwsza chwila obcości i bezsensownej krzątaniny. Ostatnie okrzyki pożegnania, zapadająca cisza, metaliczny odgłos zamykanych śluz i następujący po nim delikatny poświst po kiedy drzwi śluz przekręcają się wolno niczym ogromne śruby aż do osiągnięcia pełnej hermetyzacji.

Wreszcie wszechogarniająca cisza i czerwone sygnały rozbłyskujące w każdym pokoju: „Dopasować kombinezony antyprzyspieszeniowe… Dopasować kombinezony antyprzyspieszeniowe… Dopasować kombinezony antyprzyspieszeniowe”.

Stewardowie porządkują korytarze, pukają do drzwi kabin i zaglądając do środka mówią:

— Proszę uprzejmie założyć kombinezon.

Walczysz z kombinezonem, zimnym, ciasnym, niewygodnym — ale wyposażonym w hydrauliczne systemy równoważące przeciążenia, niezbędne przy starcie.

W dali rozbrzmiewa odgłos silników nuklearnych, pracujących na małej mocy manewrowej, i towarzyszący mu syk oleju w uginających się hydraulicznych amortyzatorach kombinezonów. Odchylasz się do tyłu, a potem wraz ze spadkiem przeciążenia wracasz do pozycji wyjściowej. Jeśli w tym momencie przetrzymasz mdłości, prawdopodobnie uda ci się uniknąć choroby morskiej do końca podróży.

Przez pierwsze trzy godziny lotu sala widokowa była zamknięta dla pasażerów. Długa kolejka chętnych czekała, aż statek opuści atmosferę i otworzą się podwójne drzwi. Czekali nie tylko stuprocentowi planetarianie (ci, którzy nigdy jeszcze nie byli w kosmosie), ale także sporo bardziej bywałych podróżnych.

Obejrzenie Ziemi z przestrzeni kosmicznej było jednym z turystycznych „obowiązków”.

Sala widokowa stanowiła pęcherz na „skórze” statku, bańkę z wygiętego, metrowej grubości plastiku o wytrzymałości stali. Ruchome osłony ze stali irydowej chroniły jego powłokę przed uszkodzeniami, gdy statek mknął przez atmosferę. Wygaszono światła i galeria była pełna ludzi. W blasku rzucanym przez Ziemię wyraźnie rysowały się spoglądające ponad osłonami twarze.

Patrzyli na zawieszoną nad nimi Ziemię, gigantyczny, lśniący pomarańczowo-niebiesko-białymi plamami balon. Widoczna półkula jaśniała w słonecznym blasku; kontynenty przysłonięte chmurami, pomarańczowe pustynie poprzecinane cienkimi liniami zieleni. Niebieskie morza ostro kontrastowały z otaczającą glob czernią kosmosu. W czystej czerni dookoła planety świeciły gwiazdy.

Obserwatorzy czekali cierpliwie.

Półkula dzienna nie była tą, na którą oczekiwali. Polarna czapa, oślepiająco jasna, przesunęła się ku dołowi. Statek, niezauważalnie przyspieszając, opuszczał płaszczyznę ekliptyki. Powoli wpełznął na planetę cień nocy i wielka wyspa Afryki i Eurazji majestatycznie zajęła miejsce na scenie, północną stroną „w dół”.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gwiazdy jak pył»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gwiazdy jak pył» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gwiazdy jak pył»

Обсуждение, отзывы о книге «Gwiazdy jak pył» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x