Isaac Asimov - Nagie Słońce

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Nagie Słońce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Nagie Słońce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Nagie Słońce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To miała być po prostu kolejna sprawa Elijaha Baleya. Co prawda embriolog Rikaine Delmarre zginął w niezwykłych okolicznościach i nie odnaleziono narzędzia zbrodni, ale zamordować go mogła tylko jedna osoba — jego żona Gladia. Okazuje się jednak, że Delmarre był Przestrzeńcem, że śledztwo trzeba przeprowadzić na dalekiej Solarii i że nowojorskiemu detektywowi raz jeszcze towarzyszyć będzie humanoid Daneel Olivaw. Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że Baleyowi powierzono tajną misję, która może pogorszyć i tak już napięte stosunki Ziemian z Przestrzeńcami. Czy rozwiązanie zagadki morderstwa na odległym Świecie Zaziemskim może zaważyć na przyszłości Ziemi?

Nagie Słońce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Nagie Słońce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Mogła wiedzieć lepiej.

Baley uderzył pięścią w dłoń. — Przypisujesz jej zbyt wiele sprytu. To do niej niepodobne. W każdym razie nie można postawić oskarżenia o morderstwo, jak długo nie można wytłumaczyć braku narzędzia zbrodni.

Daniel z niewzruszoną powagą rzekł — Mogę to wytłumaczyć, partnerze Eliaszu.

Baley patrzył z osłupieniem na robota — Jak?

— Jak pamiętasz, twoje rozumowanie wyglądało tak: jeśli pani Delmarre była morderczynią, broń musiała pozostać na miejscu zbrodni. Roboty, które zjawiły się prawie natychmiast, nie znalazły nawet śladu broni, musiała więc zostać usunięta z miejsca zbrodni, musiał ją więc usunąć morderca, stąd — mordercą nie może być pani Delmarre. Czy to się zgadza?

— Zgadza się.

— A jednak, — ciągnął robot — było jedno miejsce, gdzie roboty nie szukały broni…

— Jakie miejsce?

— Pod panią Delmarre, która leżała zemdlona, zakrywając swym ciałem broń.

— Znaleziono by więc broń, gdy tylko ją przeniesiono.

— Tak jest — potwierdził robot — ale roboty jej nie przenosiły. Mówiła nam wczoraj przy obiedzie, że doktor Thool kazał robotom podłożyć jej poduszkę pod głowę i zostawić ją w spokoju. Pierwszy dotknął jej sam doktor Altin Thool, kiedy przybył ją zbadać.

— I cóż?

— Wynika z tego, partnerze Eliaszu, że pojawia się nowa możliwość. Pani Delmarre jest morderczynią a broń była na miejscu zbrodni ale doktor Thool zabrał ją i zniszczył, by chronić panią Delmarre.

Baley poczuł rozczarowanie. Spodziewał się usłyszeć coś bardziej rozsądnego. — Całkowicie brak tu motywów. Dlaczego doktor Thool miałby coś takiego robić?

— Miał pierwszorzędny powód. Pamiętasz, co mówiła o nim pani Delmarre? „Leczył mnie, odkąd byłam dzieckiem. Zawsze był miły i przyjaźnie usposobiony”. Zastanawiałem się, czy mógł istnieć powód jego szczególnej troski o nią. Dlatego właśnie odwiedziłem żłobek i sprawdziłem rejestry. Moje przypuszczenia okazały się prawdą.

— Co takiego?

— Doktor Thool jest ojcem Gladii Delmarre i, co więcej, wie o tym.

Baleyowi ani przez myśl nie przeszło by podawać te słowa w wątpliwość. Żałował tylko, że to robot pani Olivaw, a nie on sam, przeprowadził te logiczną analizę. Tak, czy inaczej, nie wszystko jeszcze zostało wyjaśnione.

— Czy mówiłeś z doktorem Thoolem?

— Tak. Jego również zaniknąłem w areszcie domowym.

— A co on mówi?

— Przyznaje, że jest ojcem Gladii Delmarre. Przedstawiłem mu zapisy jego badań jej zdrowia w okresie dzieciństwa. Jako lekarz miał w tym względzie większe możliwości niż inni.

— Dlaczego miałby interesować się jej zdrowiem?

— Zastanawiałem się i nad tym, Eliaszu. Był już starym człowiekiem, kiedy uzyskał pozwolenie na dodatkowe dziecko i udało mu się zostać ojcem. Jego zdaniem, zawdzięcza to swym genom i swojej dobrej formie. Jest z tego bardziej dumny, niż to w jego świecie jest przyjęte. Ponadto jego zawód, niezbyt ceniony na Solarii, bo wymagający kontaktów osobistych, pozwalał mu na niezakłócony kontakt z latoroślą.

— Czy Gladia wiedziała o tym?

— Zdaniem doktora Thoola nie wiedziała.

— Czy doktor Thool przyznaje się do tego, że usunął broń?

— Nie, do tego się nie przyznaje.

— Niczego więc nie osiągnąłeś, Danielu.

— Niczego?

— Jak długo nie jesteś w stanie znaleźć broni i udowodnić, że ją usunął, a przynajmniej uzyskać przyznanie się, nie masz dowodu. Zgrabny łańcuch dedukcji, to nie dowód.

— Ten człowiek nie przyznałby się, chyba w krzyżowym ogniu pytań, do czego nie jestem zdolny. Córka jest mu droga.

— Otóż nie. Jego uczucia dla córki nie są takie, jakich się spodziewamy. Solaria jest inna.

Baley przeszedł tam i z powrotem po pokoju, by ochłonąć. — Danielu, to co zrobiłeś jest logiczne ale nie jest rozsądne (logiczny ale nierozsądny — czy to nie definicja robota?) Ciągnął dalej — Doktor Thool jest starym człowiekiem, mającym za sobą swe najlepsze lata, bez względu na to, że przed trzydziestu laty spłodził córkę. Nawet Kosmici bywają sędziwi. Czy możesz wyobrazić go sobie jak bada zemdloną córkę i ogląda zwłoki zięcia? Czy widzisz jak niezwykła to sytuacja? Czy sądzisz, że aż tak nad sobą panował, by podjąć całą serię działań?

— Po pierwsze, musiał spostrzec broń, tak ukrytą pod ciałem jego córki, że nie zauważyły jej roboty. Po drugie, jeśli coś dostrzegł, musiał uświadomić sobie, że to broń i natychmiast pojąć, że jeśli zdoła niespostrzeżenie ją wynieść, nie będzie można oskarżyć jego córki o morderstwo. Rozumował bardzo jasno jak na starego człowieka ogarniętego paniką. Po trzecie musiał wykonać swój plan, a to również niełatwa rzecz dla przerażonego starego człowieka. A w końcu musiałby zdecydować się na dalsze pogrążanie samego siebie poprzez upieranie się przy kłamstwie. Wszystko to można logicznie uzasadnić ale nie wydaje się to rozsądne.

— A czy masz inne rozwiązanie, partnerze Eliaszu?

Baley usiadł w trakcie swej przemowy a teraz spróbował znów się podnieść ale stanęły mu na przeszkodzie zmęczenie i głębokość fotela. Wyciągnął rozdrażniony, dłoń — Czy mógłbyś mi podać ręko, Danielu?

Daniel przyjrzał się swojej ręce — Słucham cię, Eliaszu? Baley, klnąc w duchu dosłowność tamtego, powiedział — Pomóż mi wstać z fotela.

Silne ramię Daniela podniosło go bez trudu.

— Dzięki! Nie, nie mam innego rozwiązania, a raczej mam, ale cała rzecz zależy od znalezienia broni.

Podszedł do ciężkich zasłon, zakrywających jedną ze ścian i nie zastanawiając się nad tym, co robi odsunął skraj zasłony. Gapił się na czarną taflę szkła, zanim pojął, że to okno, a za oknem noc. Wypuścił zasłonę właśnie w chwili, gdy zbliżający się Daniel wyjął mu ją z palców.

W tym ułamku sekundy, gdy Baley przyglądał się ręce robota, odbierającego mu zasłonę z troskliwością matki chroniącej dziecko przed ogniem, nastąpił decydujący zwrot.

Porwał znów zasłonę, wydzierając ją z uchwytu Daniela.

— Eliaszu! — powiedział spokojnie Panie — Wiesz przecież, czym ci grozi otwarta przestrzeń.

— Wiem, — odpowiedział Baley — ile jej zawdzięczam!

I ciągnąc z całej siły, zdarł zasłonę z okna.

Patrzył w nie. Widział tylko ciemność, ta ciemność jednak była otwartą przestrzenią. Była to nieprzerwana, nieograniczona mroczna przestrzeń, a on się w nią wpatrywał.

Po raz pierwszy patrzył w przestrzeń Z własnej chęci. Nie brawura była powodem ani niezdrowa ciekawość, ani poszukiwanie rozwiązania zagadki morderstwa! Przestrzeń była mu potrzebna. Wszystko się zmieniło.

Ściany, mrok, tłumy, były podporami kalectwa! Musiał tak o nich podświadomie myśleć nawet wtedy, gdy sądził, że ich potrzebuje, że darzy je miłością. Czemu aż tak bardzo go dotknął gest Gladii, okrywającej jego portret szarością?

Przepełniało go uczucie tryumfu. Wtem nadleciała nowa myśl, niemal eksplodując w głowę Baleya.

Odwrócił się chwiejnie do Daniela — Wiem — wyszeptał. — Na Jozafata! Wiem!

— Co wiesz, Eliaszu?

— Wiem, co się stało z bronią. Wiem, kto jest winien. Wszystko pasuje do siebie.

17. Zebranie

Daniel nie dopuścił do rozpoczęcia akcji natychmiast.

— Jutro! — powiedział z szacunkiem, ale stanowczo — Taka jest moja rada, partnerze Eliaszu. Już późno, a ty potrzebujesz odpoczynku.

Baley musiał przyznać mu racjo, trzeba tez było poczynić przygotowania. Był pewien, że zna rozwiązanie zagadki morderstwa. To rozwiązanie było jednak w tym samym stopniu oparte na dedukcji, co teoria Daniela i równie mało warte jako dowód. Solarianie musieliby mu pomóc.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Nagie Słońce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Nagie Słońce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Nagie Słońce»

Обсуждение, отзывы о книге «Nagie Słońce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x