Isaac Asimov - Fundacja i Ziemia

Здесь есть возможность читать онлайн «Isaac Asimov - Fundacja i Ziemia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Fundacja i Ziemia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Fundacja i Ziemia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Trevize, Pelorat i przedstawicielka planety Gai, Bliss, poszukują legendarnej kolebki ludzkości — Ziemi. Na każdej z odwiedzanych planet spotykają inną cywilizację bądź ślady dawnych cywilizacji. Trevize pragnie przekonać się, czy wybierając Gaję jako model dalszego rozwoju ludzkości podjął słuszną decyzję. Odpowiedź znajdzie dopiero na Księżycu, gdzie rozegra się zaskakujący finał wyprawy.

Fundacja i Ziemia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Fundacja i Ziemia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Ma? — na twarzy Pelorata pojawił się tak szeroki uśmiech, jakiego Trevize jeszcze nigdy u niego nie widział.

— Oczywiście! Spójrz sam. Mamy maksymalne powiększenie.

Pelorat ujrzał dwie półkule, z których jedna była wyraźnie większa i jaśniejsza od drugiej.

— Ta mniejsza to satelita? — spytał.

— Tak. Znajduje się dalej od planety, niż można się było spodziewać, ale bez wątpienia obraca się wokół niej. Chodzi tylko o wielkość tej małej planety, jest mniejsza niż którakolwiek z tych czterech krążących wokół słońca. Jednak, jak na satelitę, jest duża. Ma średnicę przynajmniej dwóch tysięcy kilometrów, co umieszcza ją w rzędzie dużych satelitów obracających się wokół olbrzymów gazowych.

— Nie większą? — Pelorat sprawiał wrażenie zawiedzionego. — A więc nie jest olbrzymim satelitą?

— Owszem, jest. Satelita o średnicy dwóch do trzech tysięcy kilometrów krążący wokół potężnego olbrzyma gazowego to zupełnie co innego niż taki sam satelita krążący wokół niewielkiej, skalistej, nadającej się do zamieszkania planety. Średnica tego satelity wynosi ponad jedną czwartą średnicy Ziemi. Słyszałeś kiedy o takim prawie równorzędnym układzie między satelitą a planetą nadającą się do zamieszkania?

— Bardzo mało wiem o tych sprawach — odparł nieśmiało Pelorat.

— Wobec tego uwierz mi na słowo, Janov. To rzecz unikalna. Mamy przed sobą coś, co jest praktycznie podwójną planetą, a jest bardzo mało planet, wokół których krążą ciała większe od kamyków… Janov, jeśli weźmiesz pod uwagę fakt, że na szóstym miejscu w tym systemie planetarnym znajduje się ten olbrzym gazowy z potężnymi pierścieniami, a na trzecim ta planeta z potężnym satelitą — o których dowiedziałeś się z nieprawdopodobnych, wydawałoby się, legend — to świat, na który patrzymy, musi być Ziemią. Niemożliwe, żeby było to coś innego. Znaleźliśmy ją, Janov, znaleźliśmy ją!

90

Już drugi dzień zbliżali się powoli do Ziemi. Siedzieli właśnie przy obiedzie. Bliss ziewnęła i powiedziała:

— Zdaje mi się, że powolne zbliżanie się do planet i oddalanie się od nich zajęło nam więcej czasu niż wszystko inne. Dosłownie całe tygodnie.

— Jest tak po części dlatego — powiedział Trevize — że skok w bliskim sąsiedztwie gwiazdy jest zbyt niebezpieczny. A w tym przypadku zbliżamy się tak powoli również dlatego, że nie chcę, lecąc zbyt szybko, narazić się na jakieś inne niebezpieczeństwo.

— Powiedziałeś, zdaje mi się, że czujesz, iż nikt nas nie zatrzyma.

— Powiedziałem tak, ale nie chcę narażać się, opierając wszystko na przeczuciu. — Trevize popatrzył na łyżkę, zanim podniósł ją do ust, i powiedział: — Wiecie, brak mi tych ryb, które jadłem na Alfie. Zjedliśmy tam wszystkiego trzy posiłki.

— Szkoda — przyznał mu rację Pelorat.

— No cóż — powiedziała Bliss — odwiedziliśmy pięć światów i każdy z nich musieliśmy opuścić w takim pośpiechu, że nie zdążyliśmy nawet uzupełnić zapasów żywności. I to nawet, kiedy dany świat miał nam co zaoferować, jak choćby Comporellon czy Alfa i prawdopodobnie…

Nie skończyła zdania, bo Fallom szybko podniosła głowę i powiedziała:

— I Solaria? Nie mogliście tam dostać jedzenia? Jest tam mnóstwo jedzenia. Tyle co na Alfie. I to lepszego.

— Wiem o tym, Fallom — powiedziała Bliss. Po prostu nie mieliśmy na to czasu.

Fallom spojrzała na nią poważnie.

— Czy zobaczę jeszcze kiedyś Jemby’ego, Bliss?

Powiedz prawdę.

— Może tak, jeśli wrócimy na Solarię — powiedziała Bliss.

— A wrócimy kiedyś na Solarię?

Bliss zawahała się.

— Trudno powiedzieć.

— Teraz lecimy na Ziemię, prawda? Czy to nie jest ta planeta, z której — jak mówiłaś — wszyscy pochodzimy?

— Z której pochodzili nasi dziadowie — poprawiła ją Bliss.

— Potrafię powiedzieć „przodkowie” — rzekła Fallom.

— Tak, lecimy na Ziemię.

— Po co?

— Każdy chyba chciałby zobaczyć świat swoich przodków — powiedziała lekkim tonem Bliss.

— Myślę, że jest w tym coś więcej. Wszyscy wydajecie się tacy niespokojni.

— Bo jeszcze nigdy tam nie byliśmy. Nie wiemy, czego się spodziewać.

— Myślę, że jest w tym coś więcej.

Bliss uśmiechnęła się.

— Skończyłaś jeść, Fallom, więc może byś poszła do siebie i zagrała nam jakąś serenadę na flecie. Grasz coraz piękniej. No, idź już, idź. — Klepnęła ją lekko w pupę i Fallom wyszła, obróciwszy się tylko raz i spojrzawszy z zadumą na Trevizego.

Trevize popatrzył za nią z wyraźną niechęcią.

— Czy toto potrafi czytać w myślach? — spytał.

— Nie nazywaj jej tak, Trevize — powiedziała ostro Bliss.

— Czy ona potrafi czytać w myślach? Powinnaś potrafić to spostrzec.

— Nie, nie potrafi. Ani Gaja. Ani Druga Fundacja. Czytanie w myślach w sensie podsłuchiwania rozmowy czy dokładnego odczytywania myśli to coś, czego nie potrafi dokonać nikt, ani teraz, ani w dającej się przewidzieć przyszłości. Możemy wykrywać, interpretować i w pewnym sensie zmieniać emocje, ale to zupełnie co innego.

— Skąd wiesz, że ona nie potrafi robić tego, czego rzekomo nie można zrobić?

— Stąd, że — jak sam powiedziałeś — powinnam potrafić to spostrzec.

— Może tak umiejętnie postępuje z tobą, że nie dostrzegasz tego, że ona to potrafi.

Bliss westchnęła i zwróciła oczy do góry.

— Bądź rozsądny. Nawet gdyby miała niezwykłe umiejętności, to ze mną by sobie nie poradziła, gdyż nie jestem Bliss, lecz Gają. Stale o tym zapominasz. Wiesz, jaka jest siła inercji mentalnej całej planety? Myślisz, że jeden izol, choćby nie wiem jak utalentowany, mógłby pokonać tę inercję?

— Nie wszystko wiesz, Bliss, więc nie bądź zbyt pewna siebie — powiedział Trevize ponuro. — Toto… ona jest z nami od niedawna. Ja przez ten czas mógłbym co najwyżej poznać podstawy obcego języka, a ona mówi doskonale po galaktycznemu i ma duży zasób słów. Owszem, wiem, że jej pomagasz, ale chcę, żebyś przestała.

— Mówiłam ci, że jej pomagam, ale mówiłam też, że jest nadzwyczaj inteligentna. Na tyle inteligentna. by została częścią Gai. Gdyby udało się nam włączyć ją do Gai, jeśli jest jeszcze wystarczająco młoda na to, to moglibyśmy dowiedzieć się o Solarianach tyle, by w końcu wchłonąć cały ten świat. Mogłoby to być dla nas korzystne.

— Czy zdajesz sobie sprawę, że nawet według moich kryteriów Solarianie to patologiczni izole?

— Zmieniliby się, gdyby stali się częścią Gai.

— Myślę, że się mylisz, Bliss. Myślę, że to dziecko jest niebezpieczne i że powinniśmy się go pozbyć.

— Jak? Wyrzucając ją przez luk? A może mamy ją zabić, posiekać i dodać do naszego jedzenia?

— Och, Bliss! — powiedział Pelorat.

— To, co mówisz, jest wstrętne i niczym sobie na to nie zasłużyłem — rzekł Trevize. Słuchał przez chwilę. Z kabiny Fallom dobiegał czysty, bez żadnych fałszów dźwięk fletu i rozmawiali półszeptem. — Kiedy to się skończy, musimy odstawić ją z powrotem na Solarię i upewnić się, że Solaria zostanie na zawsze odcięta od reszty Galaktyki. Osobiście uważam, że powinna zostać zniszczona. Nie ufam im i obawiam się ich.

Bliss zastanawiała się chwilę, a potem powiedziała:

— Słuchaj, wiem, że posiadasz talent podejmowania słusznych decyzji, ale wiem też, że od samego początku czułeś niechęć do Fallom. Podejrzewam, że mogło się to wziąć stąd, że doznałeś na Solarii upokorzenia i w rezultacie znienawidziłeś planetę i jej mieszkańców. Ponieważ nie wolno mi manipulować twoim mózgiem, nie mogę tego stwierdzić na pewno. Pamiętaj, jednak, proszę, że gdybyśmy nie zabrali Fallom ze sobą, to teraz bylibyśmy nie tu, ale na Alfie — martwi i pewnie już w piachu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Fundacja i Ziemia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Fundacja i Ziemia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Fundacja i Ziemia»

Обсуждение, отзывы о книге «Fundacja i Ziemia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x