Dwa szybkie kroki doprowadziły ją do drzwi. Pchnięcie ramieniem przewróciło Wilson na podłogę. Kate dotarła całe dwa kroki za próg.
Jej pokój okazał się skrzynią ustawioną w wielkiej jak hangar hali, z dalekimi, ledwie widocznymi w słabym świetle ścianami. Wokół byli inni strażnicy, mężczyźni i kobiety: podrywali się zza biurek, sięgali po broń. Kate rozglądała się gorączkowo, nie wiedząc, w którą stronę uciekać…
Dłoń, która ją chwyciła, przypominała imadło. Wykręciła jej ramię i wygięła mały palec. Kate opadła na kolana; poczuła eksplozję bólu, kiedy pękały kości palca; nie mogła powstrzymać krzyku.
To była Wilson, oczywiście.
Kiedy odzyskała przytomność, leżała na podłodze swojej celi, skrępowana taśmą izolacyjną, a lekarz opatrywałjej palec. Inny strażnik przytrzymywał Wilson, która obrzucała Kate morderczym spojrzeniem tych obojętnych zwykle oczu.
Palec bolał jeszcze przez kilka tygodni. A Wilson, kiedy zjawiła się następnym razem, przeszyła Kate wzrokiem pełnym nienawiści. Zraniłam jej dumę, uświadomiła sobie Kate. Następnym razem zabije mnie bez wahania.
Jednak było jasne, że nawet po próbie ucieczki Wilson nie na nią kierowała swoją nienawiść. Kate zastanawiała się, kto jest prawdziwym celem strażniczki — i czy Hiram wie o tym.
Tak samo domyślała się, że nie ona jest głównym celem Hirama. Ona była tylko przynętą w pułapce. Po prostu znalazła się na drodze tych szaleńców i ich nieodgadnionych planów.
Nie warto się zastanawiać, uznała. Położyła się na łóżku. Później, zgodnie z narzuconą sobie dyscypliną, trochę poćwiczy. Na razie, w nigdy nie gasnącym blasku jarzeniówek, starała się zaciemnić umysł.
I wtedy czyjeś palce dotknęły jej dłoni.
Wśród chaosu, wzajemnych oskarżeń i gniewu, jakie nastąpiły po schwytaniu Mary i Kate, David poprosił o spotkanie z Mary. Odbyło się w chłodzie i spokoju Wormworks.
Natychmiast wstrząsnęły nim znajome niebieskie oczy dziewczyny, tak podobne do oczu, które śledził w głębinach czasu aż do Afryki. Przeszył go dreszcz na myśl o ulotności ludzkiego życia. Czyżby Mary rzeczywiście nie była niczym więcej niż chwilową manifestacją genów, przekazanych j ej przez tysiące pokoleń jeszcze z czasów neandertalskich — genów, które sama z kolei przekaże w nieznaną przyszłość? Ale WormCam rozbił tę przerażającą perspektywę: życie Mary było ulotne, ale nie mniej ważne z tego powodu. A teraz, kiedy przeszłość stanęła otworem, z pewnością będzie pamiętana, szanowana przez tych, którzy przyj da po niej.
Życie, ukształtowane przez zmieniający się szybko świat, może jeszcze doprowadzić ją w miejsca, których sobie teraz nawet nie wyobraża.
— Wyglądasz na zmartwionego — powiedziała.
— To dlatego, że nie wiem, z kim rozmawiam.
Prychnęła i na chwilę znów zobaczył przed sobą dawną, zbuntowaną, agresywną Mary.
— Wybacz moją ignorancję — dodał szybko David. — Próbuję tylko zrozumieć. Jak wszyscy. To dla nas coś nowego.
Skinęła głową.
— A więc coś, czego trzeba się lękać…? Tak — uznała po chwili. — Tak, rzeczywiście. Jesteśmy tutaj. Tunel w mojej głowie nigdy się nie zamyka, Davidzie. Wszystko, co robię, wszystko, co widzę, słyszę i czuję, co myślę, jest…
— Wspólne?
— Tak. — Przyjrzała mu się. — Ale wiem, co chcesz przez to powiedzieć: rozcieńczone. Prawda? Ale to nie tak. Nie stałam się mniej sobą. Ale jestem… poprawiona. To po prostu kolejna warstwa świadomości. Albo dodatkowe przetwarzanie danych. Warstwa nałożona na mój centralny system nerwowy, jak on został nałożony na starsze sieci, na przykład biochemiczną. Moje wspomnienia nadal należą do mnie. Czy to takie ważne, że są przechowywane w cudzej głowie?
— Przecież tu nie chodzi o coś w rodzaju lepszej sieci telefonicznej — zaprotestował David. — Wy, Złączeni, macie większe ambicje. Czy jest w tym nowa osobowość, nowe, wspólne „ja”? Wyłaniający się z sieci zbiorowy umysł z tunelami podprzestrzennymi zamiast włókien nerwowych?
— Sądzisz, że byłoby to coś strasznego, prawda?
— Sam nie wiem, co mam o tym myśleć.
Przyglądał się jej, próbując w skorupie Złączoności pochwycić samą Mary.
W dodatku Złączeni szybko stali się znani jako znakomici aktorzy — albo kłamcy, mówiąc brutalnie. Dzięki rozdzielonym warstwom świadomości każdy z nich w pełni kierował mową własnego ciała, mięśniami twarzy — zyskiwali władzę nad kanałami komunikacji, które ewoluowały, by przekazywać informację szczerze i uczciwie. Złączeni przewyższali w tym względzie najznakomitszych aktorów. David nie miał powodu przypuszczać, że Mary go okłamuje — niepokoiło go, że nie może stwierdzić, czy to robi.
— Dlaczego nie zapytasz o to, co naprawdę chciałbyś wiedzieć? — odezwała się po chwili.
— Dobrze — odpowiedział zakłopotany. — Mary… Jakie to uczucie?
— Takie samo — odparła powoli. — Tylko… bardziej. To jakby rozbudzić się w pełni, poczuć całkowitą jasność umysłu, pełną świadomość. Musisz to znać. Nie jestem naukowcem, ale rozwiązywałam zagadki. Na przykład gram w szachy. Nauka jest trochę podobna, prawda? Wymyślasz coś i nagle widzisz, że cała łamigłówka zaczyna się układać. Jak gdyby chmury rozstąpiły się na moment i widzisz dalej, o wiele dalej niż przedtem.
— Tak — przyznał. — Przeżyłem w życiu kilka takich chwil. Miałem szczęście.
Ścisnęła jego dłoń.
— A ja to czuję przez cały czas. Czy to nie cudowne?
— Rozumiesz, dlaczego ludzie się was boją?
— Nie tylko się boją — wyznała spokojnie. — Polują na nas. Atakują. Ale nie mogą nam zaszkodzić. Widzimy, gdy po nas idą, Davidzie.
To go zmroziło.
— I nawet jeśli ktoś z nas zginie… nawet jeśli ja zginę… i tak my, wyższa istota, przetrwamy.
— Co to niby ma znaczyć?
— Sieć informacyjna, która określa Złączonych, jest rozległa. I cały czas rośnie. Prawdopodobnie jest też niezniszczalna, jak Internet umysłów.
Zmarszczył brwi, nie wiadomo dlaczego zirytowany.
— Słyszałeś o teorii przywiązania? — zapytała. — Opisuje psychologiczną potrzebę tworzenia bliskich związków, posiadania bliskich osób. Takie związki są nam niezbędne, by ukryć straszną prawdę, którą odkrywamy, dorastając: że każdy z nas jest samotny. Największym konfliktem ludzkiej egzystencji jest próba pogodzenia się z tym faktem. I dlatego bycie Złączonym wydaje się takie atrakcyjne.
— Ale chip w głowie ci nie pomoże — przerwał jej brutalnie. — W ostatecznym rozrachunku musisz umrzeć sama, tak jak ja.
Uśmiechnęła się łagodnie i David poczuł, że czerwieni się ze wstydu.
To nie musi być prawdą — powiedziała. — Może zdołam przetrwać śmierć mojego ciała… ciała Mary. Ale moja jaźń, świadomość i wspomnienia, nie będą umieszczone w ciele jednego z członków sieci, ale rozdzielone. Między wszystkich. Czy to nie wspaniałe?
— Ale czy to nadal będziesz ty? — szepnął. — Czy w ten sposób naprawdę możesz uniknąć śmierci? A może ta podzielona jaźń będzie tylko kopią?
Westchnęła.
— Nie wiem. Poza rym technice trochę jeszcze brakuje do realizacji takiego zadania. Na razie podlegamy chorobom, wypadkom, śmierci. I zawsze będziemy się smucić.
— Im jesteście mądrzejsi, rym większy ból.
— Tak. Stan ludzkości jest tragiczny, Davidzie. Im więksi są Złączeni, tym wyraźniej to widzę. I mocniej odczuwam.
Jej twarz zmieniła się nagle w widmową, o wiele starszą maskę.
Читать дальше