• Пожаловаться

Robert Silverberg: Prądy czasu

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg: Prądy czasu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 1997, ISBN: 83-7180-135-1, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Robert Silverberg Prądy czasu

Prądy czasu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prądy czasu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gdyby ktoś chciał wybrać się na wycieczkę w przeszłość, w roku 2058 byłoby to możliwe, ale nie łudźmy się, ani tanie, ani bezpieczne. Należy przede wszystkim przestrzegać przepisów ustalonych przez służbę czasową. Co ma zrobić pilot wycieczki, jeśli niesforny turysta umknie z grupy i zagubi się w czasie? Przydarzyło się to Judsonowi Danielowi Elliotowi III… i zakończyło niewesoło.

Robert Silverberg: другие книги автора


Кто написал Prądy czasu? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Prądy czasu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prądy czasu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Poważnie skinęliśmy głowami.

— Myślcie o sobie jako o przebranych chrześcijanach, którzy znaleźli się w świętym mieście muzułmanów, Mekce. Jak długo nie zostaniecie zdemaskowani, nic się nikomu nie stanie, w przeciwnym razie znajdziecie się w poważnym niebezpieczeństwie. Więc we własnym dobrze pojętym interesie trzymajcie gębę na kłódkę, oglądajcie sobie to, co obejrzeć warto, i nie odzywajcie się wcale. Wszystko będzie dobrze, jeśli tylko nie zwrócicie na siebie uwagi.

Od Sama usłyszałem, że turyści bardzo często ładują się w kłopoty w stosunkach z żyjącymi pod prąd ludźmi, niezależnie od wysiłków kurierów robiących wszystko, by uniknąć tego typu sytuacji. Czasami daje się zapobiec nieszczęściu dzięki dyplomatycznym wyjaśnieniom; obrażonemu tłumaczy się po prostu, że ma do czynienia z człowiekiem niespełna rozumu. Niekiedy konieczna jest jednak szybka ewakuacja całej wycieczki. Wówczas kurier ucieka ostatni, taka jest zasada, co w przeszłości powodowało sporo śmiertelnych wypadków wśród kurierów. W szczególnie trudnych sytuacjach wkracza Patrol i rektroaktywnie odwołuje wycieczkę winnego, nie dopuszczając do popełnienia przestępstwa.

— Niektórzy z tych bogatych sukinsynów — mówił mi Sam — dosłownie wpadają w furię, kiedy pojawia się funkcjonariusz Patrolu i rozkazuje takiemu wycofać się z wycieczki, bo w przeszłości popełni tragiczne fauxpas. Nic nie rozumieją. Obiecują, że będą grzeczni, nie zdając sobie sprawy, że takie obietnice nie są nic warte, bo ich zachowanie już zostało zarejestrowane. Kłopot z tymi idiotami polega przede wszystkim na tym, że nie potrafią myśleć czterowymiarowo.

— Ja też nie potrafię — oznajmiłem, kompletnie zbity z tropu.

— To się naucz. Tak będzie dla ciebie lepiej — poradził mi Sam.

Przed skokiem w 1935 rok przeszliśmy jeszcze szybki hipnokurs z podstaw zachowań tej epoki. Wpompowano w nas informacje o Wielkim Kryzysie, o Nowym Ładzie, o rodzinie Longow z Luizjany, o tym jak Huey Long zdobywał sławę, o jego programie „Dzielmy się bogactwem” polegającym na odbieraniu bogatym i dawaniu biednym, o sporze z prezydentem Franklinem Delano Rooseveltem i marzeniach o prezydenturze w 1936 roku, o tym jak radośnie lekceważył tradycję i jak demagogicznie manewrował ludźmi. Przekazano nam też informacje o drobiazgach: słynnych ludziach, wynikach sportowych, kursach akcji — nie mogliśmy za bardzo rzucać się w oczy.

Na końcu dostaliśmy ubrania z epoki. Łaziliśmy w kółko chichocząc i dowcipkując; bawił nas widok nas samych ustrojonych w tyle ciuchów. Jeff Monroe jeszcze raz wszystko sprawdził, przypominając przy tym mężczyznom o rozporkach — jak ich używać i że stale powinny być zapięte — kobietom zaś, że ukazywanie piersi od sutek w dół jest zakazane. Bardzo poważnym tonem uprzedził, że udajemy się w czasy wyjątkowo purytańskie; czasy gdy neurotyczne zahamowania uważano za cnotę, a normalną dla nas swobodę w zachowaniu za grzeszną i bezwstydną.

W końcu byliśmy gotowi.

Zabrali nas na górę, do Starego Nowego Orleanu; skok z któregoś z poziomów z pewnością nie wyszedłby nam na zdrowie. W jednej ze starych czynszówek na North Rampart Street mieliśmy pokój do skoków w dwudziesty wiek.

— No to pod prąd — powiedział Madison Jefferson Monroe i dał sygnał aktywujący nasze timery.

14.

Nagle znaleźliśmy się w 1935 roku.

W zaniedbanym pokoju nie stwierdziliśmy żadnych zmian, niemniej wszyscy wiedzieliśmy, że skoczyliśmy pod prąd.

Byliśmy ubrani w ciasne buty i śmieszne ubrania, mieliśmy też prawdziwe pieniądze, amerykańskie dolary, bo odciski kciuków nie były tu legalnym środkiem płatniczym. Ktoś ze Służby był tu już wcześniej i na pierwszą część pobytu zarezerwował nam miejsca w dużym hotelu na Canal, na granicy starej dzielnicy francuskiej. Jeff Monroe jeszcze raz uświadomił nam wszystkie niebezpieczeństwa wycieczki, po czym wyszliśmy i za rogiem skręciliśmy w wiodącą do hotelu ulicę.

Jak na kryzys, ruch samochodowy był fantastyczny. Hałas także. Szliśmy przed siebie parami, prowadzeni przez Jeffa. Strasznie się na wszystko gapiliśmy, ale to akurat nie było niebezpieczne, co najwyżej miejscowi obywatele pomyślą sobie, że przyjechaliśmy z Indiany. Ciekawość nie czyniła z nas jeszcze przybyszy z 2059 roku.

Thibodeaux, facet z elektrowni, nie potrafił pogodzić się z widokiem zawieszonych na słupach przewodów wysokiego napięcia.

— Czytałem o tym — powtarzał kilkakrotnie — ale nie wierzyłem, że tak naprawdę było!

Kobiety podkpiwały sobie z mody. Był ciepły, wilgotny wrześniowy dzień, a ludzie chodzili po ulicach okutani po szyję! Nie potrafiły tego zrozumieć.

Wszyscy mieliśmy problemy z pogodą. Nigdy przedtem nie doświadczyliśmy prawdziwej wilgotności, w podziemnych miastach to zjawisko nie występuje, a tylko szaleńcy jeżdżą na górę, kiedy pogoda nie sprzyja. Mordowaliśmy się więc i pociliśmy na potęgę.

W hotelu nie było klimatyzacji. Sądzę, że nie została jeszcze wynaleziona.

Zameldował nas Jeff. Kiedy już wszyscy podpisaliśmy się w księdze gości, recepcjonista — człowiek oczywiście, a nie komputerowy terminal — walnął w dzwonek i krzyknął: „Od frontu!”. Obskoczył nas tłum czarnych, przyjaznych bojów hotelowych, zabierając wszystkie bagaże.

— Myślisz, że to niewolnicy? — spytała męża szeptem pani Bienvenu.

— Nie, nie! — zaprotestował jej mąż. — Niewolnictwo zniesiono siedemdziesiąt lat temu!

Recepcjonista musiał go usłyszeć. Ciekawe, co sobie pomyślał?

Kurier zameldował mnie w jednym pokoju z Florą Chambers. Uprzedził, że jesteśmy państwem Elliott i że w tej epoce niezamężne pary nie mogą mieszkać w jednym pokoju, nawet jeśli należą do tej samej wycieczki… Flora uśmiechnęła się bladym, lecz pełnym nadziei uśmiechem.

— Będziemy udawać, że mamy czasówkę — powiedziała.

Monroe spojrzał na nią wściekle.

— Nie rozmawiamy o obyczajach obowiązujących z prądem!

— To w 1935 roku nie było związków czasowych?

— Cicho bądź! — warknął Jeff.

Rozpakowaliśmy się, wzięliśmy kąpiel i poszliśmy obejrzeć miasto. Byliśmy na Basin Street. Wysłuchaliśmy całkiem przyzwoitego prymitywnego jazzu. Potem poszliśmy kawałek dalej, na Bourbon Street, na striptiz. Lokal był pełen; zdumiało nas, że dorośli mężczyźni i dorosłe kobiety przez godzinę znoszą bez protestów tak zanieczyszczone powietrze i tyle kiepskiej muzyki tylko po to, by zobaczyć, jak jakaś dziewczyna zdejmuje parę sztuk ubrania.

Kiedy wreszcie skończyła, piersi nadal zasłonięte miała lśniącymi małymi tarczkami, a łono kawałkiem materiału. Każdy zainteresowany prawdziwą nagością może ją sobie przecież obejrzeć codziennie w publicznej łaźni. Ale oczywiście społeczeństwo to było społeczeństwem zakłamanym, zwłaszcza pod względem seksualnym.

Drinki i inne opłaty objęto jednym rachunkiem. Płacił wyłącznie Jeff Monroe. Służba Czasowa nie chciała, by zwykli turyści posługiwali się nie znanymi sobie pieniędzmi, chyba że byłoby to absolutnie konieczne. Jeff zręcznie opędzał nas od pijaków, żebraków i alfonsów, oblegających nasz stolik i stawiających nas wobec trudnych problemów obyczajowości 1935 roku.

— Ciężko być kurierem — zauważyła Flora.

— Tylko pomyśl, tyle podróży za darmo — odparłem.

Zdumiała nas przede wszystkim brzydota ludzi. Dopiero teraz naprawdę zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie było tu salonów genspirali, że nie znano mikrochirurgii kosmetycznej, że genetyka estetyczna, gdyby nawet w 1935 roku coś o niej wiedziano, uważana byłaby prawdopodobnie za komunistyczny lub faszystowski zamach na prawo wolnego człowieka do płodzenia brzydkich dzieci. Mimo wszystko reagowaliśmy zaskoczeniem na odstające uszy, niezdrową cerę, nosy jak kartofel i inne cechy fizyczne nie programowanych, nie opracowanych ludzi. W porównaniu z nimi najbrzydszy członek naszej grupy był piękny jak bóstwo.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prądy czasu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prądy czasu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Silverberg: W dół, do Ziemi
W dół, do Ziemi
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Maski czasu
Maski czasu
Robert Silverberg
Poul Anderson: Patrol czasu
Patrol czasu
Poul Anderson
Robert Silverberg: Stochastyk
Stochastyk
Robert Silverberg
Robert Silverberg: Ciernie
Ciernie
Robert Silverberg
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Prądy czasu»

Обсуждение, отзывы о книге «Prądy czasu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.