Robert Silverberg - Zamknięty świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Zamknięty świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zamknięty świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zamknięty świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Oto szczęśliwy dzień w roku 2381. Poranne słońce oświetla już górne pięćdziesiąt pięter Monady 116. Charles Mattern przeciąga się, wstaje i wita z dziećmi. W głębi duszy ogromnie mu wstyd, że ma tak małą rodzinę: czy człowiek, który spłodził zaledwie czwórkę potomstwa, może być uważany za godnego szacunku obywatela?
Niestety, jego małżonka już nie urodzi więcej dzieci. Lekarze nie pozostawili im najmniejszych złudzeń, w związku z czym Mattern coraz częściej mysli o jeszcze jednej żonie. Ogromnie brakuje mu kwilenia niemowlęcia. Człowiek żyje przecież po to, żeby spełniać swoją powinność, a powinnością tą jest dawanie życia.

Zamknięty świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zamknięty świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tak, sir.

— I daj im do zrozumienia, tylko bez dosłownych sformułowań, że ich petycja została odrzucona.

— Napiszę, że przekazaliśmy ją do rozpatrzenia wysokiej radzie.

— Świetnie — chwali Shawke. — Hę czasu ci to zajmie?

— Powinienem zdążyć do jutra po południu.

— Powiedzmy: trzy dni. Nie ma pośpiechu. Administrator odprawia go gestem. Kiedy Siegmund wychodzi, Shawke mruga do niego z okrucieństwem i mówi:

— Ucałowania od Rhei.

— Nie rozumiem, czemu on mnie tak traktuje — odzywa się Siegmund, starając się, by jego głos nie brzmiał płaczliwie. — Dla każdego jest taki?

Leży obok Rhei Freehouse. Oboje są nadzy, ale tego wieczoru jeszcze się nie kochali. W górze wije się, przybierając coraz to inne kształty, świetlny wzór — nowa rzeźba Rhei, kupiona tego samego dnia od jakiegoś artysty z San Francisco. Siegmund trzyma rękę na lewej piersi dziewczyny. Twardy, drobny wzgórek ciała — sam mięsień piersiowy i tkanka sutkowa, praktycznie żadnego tłuszczu. Dotyka kciukiem brodawki.

— Tata ma o tobie bardzo wysokie mniemanie.

— Okazuje to w dziwny sposób. Bawi się mną, prawie kpi w żywe oczy. Uważa, że jestem bardzo śmieszny.

— Ubzdurałeś to sobie, Siegmundzie.

— Nie, tak jest naprawdę. Cóż, chyba nawet nie można mieć mu tego za złe. Jemu rzeczywiście muszę wydawać się zabawny. Biorę na serio problemy życia w miastowcu. Wygłaszam przydługie teoretyczne wykłady. Jego to wszystko już mało obchodzi. Nie oczekuję, że sześćdziesięciolatek będzie tak samo oddany swojej pracy, jak wtedy, gdy był o połowę młodszy. Jednak przez to jego zachowanie czuję się jak skończony osioł, kiedy sam się tak angażuję. Jak gdyby w każdym, kto naprawdę przejmuje się sprawami rządzenia, było coś dziecinnie głupiego.

— Nie przypuszczałam, że tak nisko go oceniasz — mówi Rhea.

— Tylko dlatego, że tak mało wykorzystuje swoje zdolności. Mógłby być naprawdę wielkim przywódcą. Zamiast tego siedzi sobie i kpi ze wszystkiego.

Rhea odwraca się do niego z poważnym wyrazem twarzy.

— Mylisz się co do niego, Siegmundzie. Dobro społeczeństwa leży mu na sercu tak samo jak tobie. Jego sposób bycia zwiódł cię tak bardzo, że nie zauważasz, jak pracowitym jest administratorem.

— Podaj mi chociaż jeden przykład jego…

— Bardzo często — ciągnie wątek Rhea — przypisujemy innym ludziom nasze własne ukryte i stłumione poglądy. Jeżeli sami jesteśmy w głębi duszy przekonani, że coś jest trywialne czy bezwartościowe, z oburzeniem zarzucamy taką postawę innym. Jeśli sami mamy wątpliwości, czy rzeczywiście podchodzimy do naszych obowiązków z taką sumiennością i oddaniem, jak to głośno przedstawiamy, narzekamy, jacy to próżniacy z innych. W twoim gorliwym poświęceniu sprawom zarządzania, Siegmundzie, może być więcej z żądzy przeskakiwania kolejnych szczebli kariery niż prawdziwej troski o innych. Twoje poczucie winy z powodu wybujałych ambicji jest tak duże, że wydaje ci się, iż inni myślą o tobie w takich samych kategoriach, jak ty sam.

— Dosyć! Kategorycznie zaprzeczam tym…

— Daj spokój, Siegmundzie. Nie mówię tego, aby cię poniżyć. Próbuję tylko podsunąć ci ewentualne wytłumaczenie twoich kłopotów w Louisville. Jeżeli wolisz, bym przestała…

— Nie. Mów dalej.

— Powiem tylko jeszcze jedno, choć potem być może znienawidzisz mnie za to. Jak na pozycję, jaką zajmujesz, Siegmundzie, jesteś straszliwie młody. Wszyscy wiedzą, że jesteś piekielnie zdolny i w pełni zasługujesz na to, aby prędko znaleźć się w Louisville, ale na razie sam jesteś zakłopotany szybkością, z jaką wspinasz się na szczyt. Próbujesz to ukryć, ale mnie nie oszukasz. Boisz się, że ludzi może oburzać twój sukces — czasami myślisz, że nawet niektórzy z tych, którzy wciąż jeszcze stoją wyżej od ciebie, mogą czuć się dotknięci. Więc jesteś zakłopotany. Reagujesz nadwrażliwością. Niewinne ludzkie reakcje interpretujesz jako najgorsze, największe zło. Na twoim miejscu, Siegmundzie, wyluzowałabym się i postarała przyjemniej spędzać czas. Nie przejmuj się tym, co ludzie o tobie myślą, albo wydaje ci się, że myślą. Nie obwiniaj się za to, że robisz karierę — twoim przeznaczeniem jest osiągnąć szczyt, to ci nie ucieknie, więc wolno ci trochę poproznować, a nie tylko stale łamać sobie głowę nad teoriami zarządzania monadą. Spróbuj być bardziej na luzie. Mniej służbowy i nie tak nachalnie przejęty własną karierą. Przyjaźnij się więcej z rówieśnikami — ceń ludzi dla nich samych, a nie tylko za to, jak daleko mogą pomóc ci zajść. Chłoń ludzką naturę, pracuj nad tym, by samemu stać się bardziej ludzki. Pokręć się trochę po całym miastowcu, wybierz się czasem polunatykować w Pradze albo w Warszawie. To nietypowe, ale nie zakazane, i powinno wytrząsnąć z ciebie przynajmniej trochę tej sztywności. Zobacz, o ile prościej żyją inni ludzie. Zgadzasz się chociaż trochę z tym, co powiedziałam?

Siegmund milczy.

— Trochę — odzywa się w końcu. — Bardziej niż trochę.

— To dobrze.

— Jestem poruszony. Nigdy przedtem nikt tak do mnie nie mówił.

— Gniewasz się na mnie?

— Nie. Skądże.

Rhea delikatnie wodzi opuszkami palców wzdłuż krawędzi jego brody.

— Więc może zechciałbyś mnie wreszcie pokryć? Niezbyt odpowiada mi rola inżyniera moralnego, kiedy leżę z kimś na platformie.

Myśli Siegmunda krążą wokół jej słów. Czuje się upokorzony, ale nie odbiera ich jako zniewagi, bo większość z tego, co powiedziała, wygląda na prawdę. Pochłonięty analizą samego siebie, odwraca się do niej mechanicznie i, pieszcząc jej piersi, mości się między rozwartymi udami. Ich brzuchy przywierają do siebie. Siegmund próbuje zrobić swoje, ale jego męskość jest całkiem bez życia; jest tak zajęty roztrząsaniem konsekwencji wniknięcia Rhei w jego psychikę, że niemal przegapia fakt, iż sam nie jest w stanie wniknąć w nią. W końcu dziewczyna sama uświadamia mu tę chwilową utratę wigoru, kołysząc figlarnie jego zwisielcem.

— Nie zainteresowany? — pyta.

— Tylko zmęczony — kłamie Siegmund. — Szparkowanie bez kimania robi z Siegmunda miękkiego w kroku.

Rhea parska śmiechem. Bierze go do ust i członek od razu pęcznieje; to rozproszenie uwagi, nie żadne zmęczenie, zawiniło, że nie chciał mu stanąć. Podnieta, płynąca z dotyku jej ciepłych, wilgotnych warg, sprawia, iż wraca mu chętka, by bez reszty oddać się najwłaściwszemu w tej chwili zajęciu. Jest gotów. Rhea otacza go swoimi giętkimi nogami. Szybkim pchnięciem nurkuje w jej szparkę. Tylko tak może odpłacić przyjaciółce za jej mądrość. W tej chwili nie ma w niej już nic ze spostrzegawczej wyroczni, tak dojrzale osądzającej ludzką naturę; Siegmund widzi normalną, leżącą pod nim kobietę. Rhea sapie i podryguje. Siegmund uczciwie ją wynagradza; pompuje niezmordowanie, doprowadzając ją do pełni rozkoszy. W oczekiwaniu na jej ekstazę, rozmyśla o tym, ile musi zmienić w swoim wizerunku publicznym. Nie będzie już pośmiewiskiem światka Louisville. Ma dużo do zrobienia. Rhea drży właśnie u szczytu spełnienia; jeszcze jedno pchnięcie i Siegmund także kończy. Kiedy opada fala orgazmu, wysuwa się z niej, spocony i przygnębiony.

Z powrotem w domu. Dopiero niedawno minęła północ. Dwie głowy na platformie sypialnej: u Mamelon jest lunatyk. Nic w tym niezwykłego — Siegmund wie, że jego żona należy do najbardziej pożądanych kobiet w miastowcu. Całkiem zasłużenie. Stoi przy wejściu i leniwie przygląda się baraszkującym w pościeli ciałom. Mamelon wydaje namiętne westchnienia, ale dla Siegmunda jasne jest, że udaje, chcąc sprawić przyjemność niezbyt zręcznemu kochankowi. Mężczyzna stęka chrapliwie w szale końcowej rozkoszy. Siegmund czuje się jakoś mgliście urażony. Jak już przyszedłeś do mojej żony, koleś, to chociaż zrób jej dobrze. Rozbiera się i myje pod spłukiwaczem. Gdy wychodzi spod naddźwiękowego strumienia, para leży już bez ruchu skończywszy swój akt. Gość posapuje ciężko, za to oddech Mamelon jest prawie równy, co potwierdza przypuszczenie Siegmunda, że z jej strony było to tylko przedstawienie. Chrząka dyskretnie. Amator Mamelon podnosi wzrok, mrugając oczami. Jest czerwony na twarzy i wyraźnie spłoszony. Patrzcie, toż to ten nieszkodliwy facecik od Micaeli, Jason Quevedo, historyk. Mamelon nawet go lubi, choć Siegmund nie ma pojęcia, za co. Inna rzecz, której nie może pojąć, to jak Quevedo radzi sobie z taką nieposkromioną babką jak Micaela, ale to w końcu nie jego problem. Widok historyka przywodzi mu na myśl, że dobrze będzie niedługo znów wpaść do Micaeli. Poza tym, ma przecież zadanie dla Jasona.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zamknięty świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zamknięty świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zamknięty świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Zamknięty świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x