Ursula Le Guin - Słowo „las” znaczy „świat”

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursula Le Guin - Słowo „las” znaczy „świat”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: CIA-Books-Svaro, Fenix Publications, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Słowo „las” znaczy „świat”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Słowo „las” znaczy „świat”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziemscy kolonizatorzy zasiedlają kolejną planetę, tym razem pokrytą lasami, które są całym światem tubylczego rozumnego gatunku. Gatunek ten ewoluował podobnie do homo sapiens, jego przedstawiciele są jednak niżsi i pokryci zielonym futrem, przez co traktowani są przez ludzi jako coś pośredniego między zwierzętami a dziećmi. Widok istoty mniejszej, więc w założeniu słabszej, może wywoływać, oprócz obojętności, skrajnie różne postawy: opiekuńczą bądź dominującą — i te dwa sposoby traktowania małych ludzi zetrą się w powieści tworząc mieszankę wybuchową.

Słowo „las” znaczy „świat” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Słowo „las” znaczy „świat”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

We śnie usta Ljubowa poruszyły się, lekko dotykając jego własnej dłoni; Selver spojrzał w dół i zobaczył, jak oczy martwego człowieka otwierają się. Na ich powierzchni świeciły płomienie dogasających ogni. Po chwili wypowiedział imię Selvera.

— Ljubow, dlaczego tu zostałeś? Mówiłem ci, żebyś tej nocy był poza miastem. — Tak powiedział Selver we śnie, ostro, jak gdyby był zły na Ljubowa.

— Jesteś więźniem? — rzekł Ljubow słabo, nie podnosząc głowy, ale tak zwykłym głosem, iż Selver przez chwilę wiedział, że nie jest to czas snu, ale czas świata, noc lasu. — Czy może ja?

— Żaden z nas, obaj, skąd mam wiedzieć? Wszystkie silniki i maszyny są spalone. Wszystkie kobiety są martwe. Pozwoliliśmy uciekać mężczyznom, jeśli chcieli. Powiedziałem, żeby nie podpalali twego domu, książkom nic się nie stanie. Ljubow, dlaczego nie jesteś jak inni?

— Jestem taki, jak oni. Człowiek. Jak oni. Jak ty.

— Nie. Ty jesteś inny…

— Jestem taki jak oni. I ty też. Słuchaj, Selver. Nie idź dalej. Nie możesz więcej zabijać ludzi. Musisz wrócić… do twego własnego… do swoich korzeni.

— Kiedy twoich ludzi nie będzie, skończy sic zły sen.

— Teraz — rzekł Ljubow próbując unieść głowę, ale miał złamany kręgosłup. Spojrzał w górę na Selvera i otworzył usta, żeby coś powiedzieć. Odwrócił wzrok i spojrzał w inny czas, a jego usta zostały rozchylone, milczące. Oddech świszczał mu lekko w gardle.

Wołali imię Selvera, wiele głosów z daleka, wołali i wołali.

— Nie mogę zostać z tobą, Ljubow! — rzekł Selver we łzach i kiedy nie otrzymał odpowiedzi, wstał i spróbował odbiec. Lecz w ciemności snu mógł iść jedynie bardzo powoli, jak gdyby szedł przez głęboką wodę. Przed nim szedł Duch Jesionu, wyższy niż Ljubow lub jakikolwiek jumen, wysoki jak drzewo, nie odwracając do niego swej białej maski. Kiedy Selver odchodził, przemówił do Ljubowa:

— Wrócimy — rzekł. — Wrócę. Teraz. Wrócimy, teraz, obiecuję ci, Ljubow!

Lecz jego przyjaciel, ten łagodny człowiek, który uratował mu życie i zdradził jego sen, Ljubow, nie odpowiedział. Szedł gdzieś w nocy obok Selvera, niewidomy i cichy jak śmierć.

Grupa ludzi z Tuntaru natknęła się na Selvera błąkającego się w ciemności, szlochającego i coś mówiącego, opanowanego przez sen; zabrali go z sobą wracając szybko do Endtoru.

Tam w prowizorycznym Szałasie, namiocie na brzegu rzeki leżał bezradny i majaczący dwa dni i dwie noce, podczas gdy Starzy Mężczyźni pielęgnowali go. Przez cały ten czas ludzie przychodzili do Endtoru i odchodzili z niego, wracając do Miejsca Eshsen, które poprzednio nazywano Centralem, chowając tam swoich zmarłych i zmarłych obcych; swoich ponad trzystu, tych innych ponad siedmiuset. Około pięciuset jumenów było zamkniętych w zagrodach dla stworzątek, które, puste i na uboczu, nie zostały spalone. Tyluż uciekło, z czego część dotarła do obozów drwali położonych dalej na południe, które nie zostały zaatakowane; na tych, którzy jeszcze się ukrywali i wędrowali po lesie lub Wyciętych Ziemiach, urządzano polowania. Niektórych zabito, bo wielu Młodych Myśliwych ciągle słyszało tylko głos Selvera mówiący: „Zabić ich”. Inni pozostawiali za sobą noc rzezi, jakby to był koszmar, zły sen, który trzeba zrozumieć, aby się nie powtórzył; i ci, spotkawszy spragnionego, wycieńczonego jumena kulącego się w gąszczu, nie mogli go zabić. Więc może on zabijał ich. Były grupy dziesięciu i dwudziestu jumenów, uzbrojone w siekiery drwali i broń ręczną, choć niewielu miało jeszcze amunicję; te grupy tropiono, aż w lesie wokół nich ukryło się wystarczająco wielu ludzi, jumenów wtedy atakowano, wiązano i prowadzono z powrotem do Eshsen. Schwytano wszystkich w dwa lub trzy dni, ponieważ cała ta część Sornolu roiła się od ludzi lasu; żaden człowiek nie pamiętał połowy dziesiątej części tak wielkiego zgromadzenia ludzi w jednym miejscu, a niektórzy ciągle nadchodzili z odległych miast i innych Lądów, inni już wracali do domu. Schwytanych jumenów umieszczano wśród innych w obozie, choć był już zatłoczony, a chaty były za małe dla jumenów. Dawano im wodę, karmiono dwa razy dziennie i cały czas pilnowało ich parę setek uzbrojonych myśliwych.

Wczesnym wieczorem po Nocy Eshsen nadleciał z łoskotem ze wschodu statek powietrzny i zniżył się jakby do lądowania, ale potem wystrzelił w górę jak drapieżny ptak, który chybił celu, i okrążył zniszczone lądowisko, tlące się miasto i Wycięte Ziemie. Reswan zadbał o to, aby zniszczono urządzenia radiowe i może właśnie ich milczenie sprowadziło statek z Kushilu lub z Rieshwelu, gdzie znajdowały się trzy małe miasta jumenów. Więźniowie w obozie wybiegli z baraków i krzyczeli do statku, ile razy przelatywał z hałasem nad ich głowami i raz zrzucił on do obozu jakiś przedmiot na spadochronie; w końcu z hałasem odleciał w niebo.

Na Athshe zostały teraz cztery takie uskrzydlone statki, trzy na Kushilu i jeden na Rieshwel, wszystkie małego typu mieszczące po czterech ludzi; mogły także przewozić karabiny maszynowe i miotacze ognia i bardzo ciążyły na umyśle Reswana i innych, podczas gdy Selver leżał stracony dla nich wędrując po tajemnych ścieżkach innego czasu.

Zbudził się dla czasu świata trzeciego dnia, wychudzony, oszołomiony, głodny, milczący. Po kąpieli w rzece i posiłku wysłuchał Reswana i przywódczyni z Berre oraz innych wybranych na przywódców. Powiedzieli mu, jak toczył się świat, kiedy on śnił. Gdy ich wszystkich wysłuchał, rozejrzał się po nich i zobaczyli w nim boga. W fali obrzydzenia i strachu, jaka ogarnęła ich po Nocy Eshsen, niektórzy zaczęli wątpić. Ich sny były niepokojące i pełne krwi i ognia; cały dzień byli otoczeni obcymi, ludźmi przybyłymi ze wszystkich lasów, setkami ich, tysiącami, zebranymi tutaj jak sępy nad ścierwem, nie znającymi się między sobą: i wydawało się im, że nadszedł już koniec i że nic już nie będzie takie samo albo właściwe. Lecz w obecności Selvera przypomnieli sobie cel; ich cierpienie zostało ukojone i czekali, aż on przemówi.

— Zabijanie już się dokonało — rzekł. — Sprawdźcie, czy wszyscy o tym wiedzą. — Spojrzał po nich. — Muszę porozmawiać z tymi w obozie. Kto im tam przewodzi?

— Indyk, Płaskostopy i Wilgotnooki — odpowiedział Reswan, były niewolnik.

— Indyk żyje? Dobrze. Pomóż mi wstać, Gredo, mam węgorze zamiast kości…

Kiedy postał chwilę, nabrał sił i w ciągu godziny wyruszył do Eshsen, znajdującego się o dwie godziny drogi od Endtoru.

Kiedy dotarli na miejsce, Reswan wspiął się na drabinę opartą o ścianę obozu i wrzasnął w łamanym angielskim, którego uczono niewolników:

— Donga przyjść do brama, szybko-szybko!

W dole, w uliczkach pomiędzy przysadzistymi cementowymi barakami kilku jumenów krzyknęło i rzuciło w niego grudkami ziemi. Reswan uchylił się i czekał.

Stary pułkownik nie pojawił się, ale z chaty wyszedł utykając Gosse, którego nazywali Wilgotnookim, i krzyknął do Reswana:

— Pułkownik Dongh jest chory, nie może wyjść.

— Chory, jaka choroba?

— Jelita, choroba wodna. Czego chcesz?

— Mówić-mówić. Mój panie boże — rzekł Reswan we własnym języku patrząc w dół na Selvera — Indyk chowa się, czy chcesz rozmawiać z Wilgotnookim?

— Dobrze.

— Uważajcie na tę bramę, łucznicy! — Do brama, pan Goss-a, szybko-szybko!

Brama została otworzona tylko na taką szerokość i na tak długo, aby Gosse mógł się przecisnąć na zewnątrz. Stał przed nią sam, zwrócony do grupy Selvera. Utykał na jedną nogę zranioną podczas Nocy Eshsen. Miał na sobie piżamę, zabłoconą i przesiąkniętą deszczem. Jego siwiejące włosy wisiały w rzadkich kosmykach wokół uszu i nad czołem. Dwukrotnie wyższy od zwycięzców, trzymał się bardzo sztywno i patrzył na nich z odwagą i gniewnym cierpieniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Słowo „las” znaczy „świat”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Słowo „las” znaczy „świat”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Słowo „las” znaczy „świat”»

Обсуждение, отзывы о книге «Słowo „las” znaczy „świat”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x