Clifford Simak - Czas jest najprostszą rzeczą

Здесь есть возможность читать онлайн «Clifford Simak - Czas jest najprostszą rzeczą» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1993, ISBN: 1993, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas jest najprostszą rzeczą: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas jest najprostszą rzeczą»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Najpierw w świetle reflektorów spostrzegli tuż nad szosą niezwykły ruch. Po chwili, na tle rozjaśnionego blaskiem księżyca nieba rozpoznali lecące postacie ludzkie. Właściwie nie leciały, bo nie miały skrzydeł, lecz unosiły się w powietrzu, poruszając z lekkością i gracją, jaką mają tylko ptaki. Na pierwszy rzut oka sprawiały wrażenie stada ciem ciągnących do światła lub jakichś drapieżnych nocnych ptaków, które nagle spadają z nieba na ziemię. Po chwili jednak, gdy minęło osłupienie i górę wziął rozsądek, Blaine domyślił się, kim są owe postacie. Byli to lewitujący ludzie.

Czas jest najprostszą rzeczą — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas jest najprostszą rzeczą», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Uważam, że jak na wymyśloną na poczekaniu, była genialna.

— Zgoda, niemniej znajdujemy się. zaledwie dziesięć mil od miasta.

— I tak musze tam wrócić dzisiejszej nocy. Trzeba sprawdzić, co się stało z ciężarówką Rileya. Wiesz przecież.

— Wkładasz sam sobie stryczek na szyje — wzruszyła ramionami Harriet.

Zahamował gwałtownie przed niewielkim budyneczkiem z napisem. „Biuro. Mężczyzna, zamiatający schody przed budynkiem, przerwał swoje zajęcie i podbiegł do samochodu. Twarz rozjaśniał mu szeroki uśmiech.

— Witam państwa serdecznie — wykrzyknął radośnie. — Czym może służyć Ptainsman?

— Czy dostaniemy dwa połączone pokoje?

— Oczywiście. Tak się szczęśliwie składa, że właśnie zwolnił się dwupokojowy segment. Zapowiada się cudowna pogoda, prawda?

— Wspaniała — zgodził się Blaine, krzywiąc lekko.

— Niestety, każdego już dnia spodziewamy się nadejścia słoty. Ale ostatecznie już najwyższa pora. Pamiętam jak spadł tutaj śnieg…

— Ale chyba nie w tym roku? — spytał Stone.

— Nie, nie… pan pytał się o połączone pokoje?

— Jeśli to tylko możliwe…

— Proszę w takim razie pojechać tą aleją — wskazał ręką w prawo. — Numer 10 i 11. Klucze dostarczę za chwile osobiście.

Stone włączył silnik odrzutowy i samochód uniósł się łagodnie na poduszce powietrznej. Pojazd ruszył w kierunku wskazanym przez właściciela motelu. Mijali zaparkowane przed poszczególnymi segmentami auta. Z jednych właściciele wyciągali właśnie bagaże, inne były zamknięte, a ludzie siedzieli w wiklinowych fotelach na maleńkich patio przed domkami. Gdy dojechali do wyznaczonego im lokum oznaczonego podwójnym numerem, Stone wyłączył silnik i samochód opadł miękko na ziemię.

Pierwszy wysiadł Blaine. Obszedł samochód w kółko i otworzył drzwi Harriet.

Wreszcie jest dobrze — myślał, spoglądając ukradkiem na profil dziewczyny. Jesteśmy już razem, ze Stonem i Harriet. A to tak, jakbym wrócił po latach do domu; do ludzi dawno utraconych, których odzyskałem na powrót.

Motel był położony w przepięknym widokowo miejscu, na wyniosłym wzgórzu ponad rzeką. Roztaczał się stąd przepyszny widok na północ i wschód, na tereny rozciągające się daleko wyniosłymi pagórkami poprzedzielanymi gęstwą drzew porastających wąwozy którymi potoki i strumienie spływały do głównej doliny, tam gdzie rzeka toczyła czekoladowe wody. Wijąc się meandrycznie, tworzyła zakola i odnogi, jakby sama nie potrafiła zdecydować się, którędy płynąć. Jej drogę znaczyły porozrzucane nieregularnie stawki, bajora i kałuże skrzące się w blasku słońca.

Był w tym widoku jakiś trudny do wyrażenia, kojący spokój i majestat. Przestrzeń i świeżość. Pojawił się właściciel zajazdu z kluczami w dłoni. Otworzył drzwi i zwrócił się ku gościom.

— Znajdziecie tu państwo wszystko, co może być potrzebne. I będziecie zupełnie bezpieczni. Jesteśmy ostrożni i przezorni. We wszystkich oknach są okiennice, a drzwi zaopatrzyliśmy w najlepsze zamki. Znajdziecie również cały zestaw potrzebnych znaków magicznych i amuletów. Mieliśmy początkowo zwyczaj instalować je sami, ale wielu naszych gości woli używać ich według własnego uznania.

— O, to bardzo pomysłowe — pochwalił Stone.

— Wygoda i bezpieczeństwo gości są naszą główną troską — pochwalił się właściciel.

— Wydaje mi się, że nie mogliśmy lepiej trafić — wtrąciła Harriet.

— Mamy też własną restauracje…

— To doskonale — klasnęła w ręce Harriet. — Umieram wprost z głodu. Zaraz się tam pojawimy.

— W wolnej chwili proszę wstąpić do biura i wpisać się w rejestrze gości.

— Tak, oczywiście. Zrobimy to — zgodziła się Harriet.

Właściciel wręczył klucze Harriet, ukłonił się i odszedł spiesznym krokiem w kierunku nowych, przybyłych właśnie gości.

— Cóż, wejdziemy — mruknął Stone przytrzymując drzwi Harriet. Potem, przepuściwszy również Blaine a, sam wszedł do środka i dokładnie zamknął za sobą drzwi.

Harriet rzuciła klucze na dużą komodę z lustrem i przystąpiła natychmiast do szczegółowych oględzin pokoju.

— No, mów teraz o sobie — zwróciła się do Blaine a kiedy skończyła lustracje pokoju. — Co się z tobą działo? Wróciłam tam jeszcze raz. Wrzało w miasteczku jak w ulu. Musiało się wydarzyć coś okropnego. Ale nie zdążyłam się dokładniej wywiedzieć, gdyż musiałam uciekać. I to bardzo szybko.

— Mnie również udało się wymknąć — mruknął dyplomatycznie Blaine.

— W ogóle udało ci się lepiej niż mnie — wtrącił się do rozmowy Stone wyciągając w stronę Blaine a rękę. — Udało ci się przynajmniej od razu zwiać Fishhookowi.

Dłoń Blaine a zniknęła w uścisku ogromnej ręki Stonea. Ten trzymał ją dłuższą chwile, bacznie przyglądając się twarzy Blaine'a.

— Okropnie jestem rad, żeś przybył i jesteś już ze mną — rzekł cicho, serdecznie spoglądając mu w oczy.

— Zaskoczył mnie wówczas twój nocny telefon — odparł Blaine. — Ale pamiętałem o nim cały czas. I nie czekałem aż przyjdą po mnie. Uciekłem.

Stone puścił jego dłoń. Stali dłuższą chwile milcząc, patrząc sobie nawzajem w oczy. Był to już inny Stone niż ten, którego przed laty znał i jakim go zapamiętał Blaine. Zawsze był potężnym, atletyczne zbudowanym mężczyzną. Takim też pozostał. Lecz obecnie rzucała się w oczy nie czysto fizyczna wielkość tego człowieka. Czuło się w nim, przede wszystkim, potężnego ducha. W jakiś przedziwny sposób głównie ta właśnie cecha rzucała się w oczy; bardziej jeszcze niż jego masywna sylwetka. I jakiś niezauważalny przedtem upór, twardość, stalowe lśnienie w oczach.

— No, tego akurat nie jestem tak bardzo pewien, czy dobrze dla ciebie, że się pojawiłem. — Blaine próbował się lekko uśmiechać. — Podróżowałem wolno i z wieloma kłopotami. Fishhook jest już z pewnością na moim tropie.

Stone wzruszył tylko obojętnie ramionami, jakby Fishhook i jego agenci wcale się nie liczyli. Przeszedł ciężkim krokiem przez pokój i usiadł w fotelu.

— Co ci się właściwie przytrafiło, Shep? Czemu uciekłeś?

— Jestem skażony.

— To tak jak ja — Stone zamyślił się, powracając wspomnieniem do czasu kiedy i on musiał uciekać od Fishhooka.

— Gdy skończyłem z tobą tamtą rozmowę telefoniczną, już na mnie czekali. Poszedłem z nimi, bo cóż miałem robić: Zabrali mnie do… (ROZLEGŁA MORSKA PLAŻA I OGROMNY, BIAŁY DOM POD OŚLEPIAJĄCO — AŻ DO ZAWROTU GLOWY — BŁĘKITNYM NIEBEM. WOKÓŁ WIELKIEGO, BIALEGO BUDYNKU POROZRZUCANE INNE, MNIEJSZE, LILIPUCIE NIEMAL W PORÓWNANIU Z OGROMEM GŁÓWNEJ BUDOWLI. PRZED ZABUDOWANLAMI ROZLEGLY, SOCZYŚCIE ZIELONY TRAWNIK. DALEJ BIAŁY PIASEK PLAŻY I SZMARAGDOWY OCEAN Z BIAŁYMI GRZYWAMI FAL ROZBIJAJĄCYCH SIĘ TĘCZOWĄ AUREOLĄ NA KOŃCZĄCYCH PLAŻĘ URWISTYCH, CZARNYCH SKAŁACH. NA BIAŁYM PIASKU ODCINĄJĄCE SIĘ CYGAŃSKIMI BARWAMI PARASOLE…)

— Była to, jak później odkryłem, Baja California. Absolutnie dzika okolica z ulokowanym tam kurortem… (CHORĄGIEWKI WOKOŁ POLA GOLFOWEGO TRZEPOCZĄCE W PODMUCHACH OCEANICZNEJ BRYZY, RÓWNY, BIALY PROSTOKĄT KORTU TENISOWEGO, ROZLEGLE PATIO Z GOŚĆMI, UBRANYMI W PLAŻOWE, LECZ ZARAZEM NIESŁYCHANIE WYTWORNE STROJE, SIEDZĄCYCH LENIWIE W FOTELACH, PIJĄCYCH MIENIĄCE SIĘ TĘCZOWO DRINKI, W OCZEKIWANIU NA TACE Z KANAPKAMI). Mogłeś tam zajmować się wędkarstwem, o jakim nawet nie śniłeś, mogłeś polować pośród okolicznych wzgórz i lasów, okrągły rok zażywać kąpieli w przejrzystych wodach oceanu…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas jest najprostszą rzeczą»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas jest najprostszą rzeczą» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Clifford Simak - Spacebred Generations
Clifford Simak
Clifford Simak - Shadow Of Life
Clifford Simak
Clifford Simak - The Ghost of a Model T
Clifford Simak
Clifford Simak - Skirmish
Clifford Simak
Clifford Simak - Reunion On Ganymede
Clifford Simak
Clifford Simak - Halta
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
libcat.ru: книга без обложки
Clifford Simak
Clifford Simak - A Heritage of Stars
Clifford Simak
Отзывы о книге «Czas jest najprostszą rzeczą»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas jest najprostszą rzeczą» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x