Teraz rozumiem, że nigdy nie powinnam była się z tobą kontaktować, Bartanie. Nie popełniłabym tego błędu, gdyby moja przemiana została całkowicie dopełniona, ale teraz ponoszę odpowiedzialność za niebezpieczeństwo, na jakie naraziłam ciebie i twoich towarzyszy. Błagam cię, Bartanie — nie powiększaj moich wyrzutów sumienia. Możesz nakłonić swoich przyjaciół do powrotu na Overland.
— Kocham cię, Sondy, i nic nie powstrzyma mnie od tego, bym w końcu znalazł się u twego boku.
Ale to czyste szaleństwo! Nie możesz mieć nadziei, że uratujesz mnie z siłą sześciu ludzi.
— Uratujesz! — Głos Bartana stał się ostrzejszy. — Czy jesteś w niewoli?
Nikt nie może nic zrobić. Jestem zadowolona. Wracaj, Bartanie!
Toller, mimo tego niezwykłego nastroju, w jakim się znajdował, mimo tej niedbałej i sennej akceptacji cudu, słuchając wymiany zdań między Sondeweere a Bartanem był świadom narastającego gdzieś w swoim wnętrzu mętliku.
Rewelaga nakładała się na rewelację, a każda niosła z sobą wiele pytań, które domagały się odpowiedzi. Kto mieszkał na Farlandzie? Czy obcy wylądowali na Overlandzie, by porwać i uwięzić żonę Bartana? Jeżeli tak, dlaczego to zrobili? I, przede wszystkim, w jaki sposób przeciętna kobieta, do niedawna żyjąca na odległej farmie, zyskała budzącą zdumienie i grozę zdolność przenoszenia swego wizerunku i myśli przez miliony mil przestrzeni?
Szukając rozwiązania tajemnicy, Toller próbował przyjrzeć się uważnie twarzy Sondeweere i odkrył, że nie można skoncentrować się na jej jednym aspekcie. Wizja zdawała się istnieć z a jego oczami i składała się z wielu obrazów, które bez przerwy przesuwały się i nakładały, uniemożliwiając przyjrzenie się jednemu z nich. Kobieta stała kilka kroków od niego, jednocześnie była tak blisko, że mógł odróżnić pojedyncze włoski na jej skórze, a zarazem tak daleko, że przypominała jasną gwiazdę, pulsującą w harmonii z rytmem niemej mowy…
Odmawiając powrotu stawiasz mnie w niewiarygodnym położeniu. Jedyny sposób, w jaki mogę uratować cię przed pewną śmiercią w kosmosie, polega na poprowadzeniu was na pewną śmierć na Farlandzie.
— Jesteśmy w pełni odpowiedzialni za swoje życie — powiedział Toller, wiedząc, że posiada pełne poparcie swej załogi. — A niełatwo nas zabić.
Sondeweere przychodziła na statek wiele razy w ciągu dni, które nastąpiły po pierwszej wizycie, a przedmiotem jej zabiegów było głównie zmniejszenie zdumiewającej prędkości i wprowadzenie pfrprawki kursu.
Gdy Zavotle otrząsnął się z szoku, w jaki wprawiło go poznanie rzeczywistej prędkości statku, zagłębił w mechanizmy przeprowadzanych pod instrukcjami Sondeweere operacji. Nie byk to prosta kwestia zatrzymania i odwrócenia statku — należało dokonać licznych zmian kursu przez przechylanie statku i wytwarzanie odrzutu pod kątem do linii lotu. Spoglądanie za rufę nie było możliwe, tym samym po przeprowadzeniu operacji Farland zniknął z pola widzenia i załoga musiała przyjąć na wiarę, że statek nadal zmierza do punktu przeznaczenia.
Zavotle miał wiele do zapisywania w swej księdze, a szczególnie zaintrygowały go dostarczone przez dziewczynę wyjaśnienia, co było złego w planie zatrzymania statku poza zasięgiem pola grawitacyjnego Farlandu. Son-deweere wytłumaczyła mu, że promień grawitacji planety może być uważany za nieskończony, tym samym więc statek należy umieścić na orbicie, tak by zawsze spadał wokół globu, na tej samej zasadzie, na jakiej planety okrążają swoje słońce.
Toller usiłował zgłębić tą interesującą teorię, ale doszedł do wniosku, że jego normalne procesy myślowe ulegają zahamowaniu na skutek zbyt wielkiej ilości rewelacji i zagadek, a próba ich wyjaśnienia i rozwiązania niezmiennie doprowadzała do skoncentrowania się na tajemnicy samej Sondeweere.
Spodziewał się, że Bartan Drumme będzie bardziej zaintrygowany tą tajemnicą niż pozostali członkowie załogi, lecz młodzieniec zdawał się zbyt otumaniony perspektywą połączenia z żoną, by zastanawiać się nad wypadkami, które tak drastycznie zmieniły jej życie. Toller zadecydował, że trzeba uwzględnić następujący fakt: Bartan, pogrążony w pijaństwie, długi czas żył z przeświadczeniem, iż jego żona została przeniesiona na Farland i kontaktowała się z nim z tego odległego świata, więc po prostu już przywykł i me zastanawiał się więcej nad niczym.
Poza tym Bartan znowu ostro popijał. Statek był aż nazbyt obficie wyposażony, również w brandy, toteż Toller pozwolił załodze korzystać z zapasów bez ograniczeń. Wkrótce stało się jasne, że Bartan nadużywa tego przywileju, ale Tollerowi brakowało chęci, by go skarcić. Dyscyplina, której w normalnej sytuacji rygorystycznie przestrzegał, wydawała się absurdem we wszechświecie, w którym nieprawdopodobne okazało się możliwe, a niezwykłe stało się codziennością.
Trzy dni po fazie zmniejszania prędkości patrzył przez dziobowy iluminator — który teraz wychodził na rufę — na bliźniacze punkty światła, w jakie przeobraziły się Land i Overland, żył na nich kiedyś. A teraz zostawił je za sobą. Zdawały się leżeć daleko od gwiazd, a jednak — czego się niedawno dowiedział — między Overlandem i Farlan-dem istniał związek. Jaki? Jaki?
Frustrację Tollera zwiększał fakt, że bez względu na to, jak bardzo dręczyła go ciekawość, jak bardzo pragnął wyjaśnienia różnych spraw, za każdym razem, gdy Son-deweere nawiązywała łączność, ogarniała go bierność, uległość, a dziewczyna znikała, nim mógł zadać pytanie. Było tak, jak gdyby z nie znanych mu powodów używała swej dziwnej siły do pohamowania jego ciekawości. Jeżeli tak faktycznie było, do niezliczonych zagadek dochodziła jeszcze jedna, a to wydawało się takie… nieuczciwe.
Toller rozejrzał się po górnym pokładzie i zastanowił się, czy reszta załogi podziela jego frustrację. Wraker siedział w fotelu pilota, utrzymując krzyż celownika lunety na aktualnej gwieździe przewodniej, a pozostali drzemali w swoich hamakach, najwyraźniej nie obawiając się przyszłości.
— Coś jest nie tak — wyszeptał do siebie Toller. — Należą nam się większe jvzgledy.
Zgadzam się z tobą, powiedziała Sondeweere, unosząc się na tle poszycia i zniekształcając przestrzeń wokół siebie tak, że powstała geometria przeczyła perspektywie.
Przyznaję, że zrobiłam co w mojej mocy, by otoczyć wasze umysły ochronną barierą, ale miałam na celu wyłącznie wasze bezpieczeństwo. Widzisz, telepatia — bezpośrednia łączność lonysł-umysł, w ogromnej części jest procesem wzajemnym. Tu, na Farlandzie, macie wrogów, potężnych wrogów, i musiałam być pewna, że symbonici nie odkryją waszego zbliżania się do planety. Tyle byłam w stanie zrobić, ale nadal byłoby najlepiej, gdybyście zawrócili.
— Nie możemy zawrócić — powiedział Bartan Drumme, uprzedzając odpowiedź Tollera.
— Bartan mówi w imieniu nas wszystkich — dodał Toller. — Jesteśmy gotowi stawić czoło każdemu wrogowi i umrzeć, jeśli będzie trzeba, ale tym samym mamy prawo do orientowania się w warunkach przyszłego konfliktu. Kim są symbonici i dlaczego są nam wrodzy?
Nastała chwila ciszy, w czasie której wielowymiarowy obraz Sondeweere ulegał niezliczonym przesunięciom i zmianom jasności, a potem dziewczyna zaczęła opowieść…
Symbony dryfowały w przestrzeni przez niezliczone tysiące lat, nim ślepy traf przywiódł je do mało znaczącego układu planetarnego. Składał się on z małego słońca, wokół którego krążyły jedynie trzy światy, w tym dwa tworzące położoną blisko siebie parę. Pod wpływem grawitacji słońca rozrzedzona chmura zarodników — wiele z nich było połączonych podobnymi do pajęczyny nićmi — spadała ku niemu przez stulecia.
Читать дальше