Kiedy Miro widział Królową poprzednio, składała jaja — jaja, z których w procesie brutalnym, okrutnym i zmysłowym narodzić się miały nowe królowe. Teraz po prostu leżała na wilgotnej ziemi tunelu i jadła to, co dostarczał jej nieskończony szereg robotnic. Gliniane naczynia wypełnione mazią amarantu z wodą. Od czasu do czasu owoc, od czasu do czasu mięso. Ani chwili przerwy, robotnica za robotnicą. Miro jeszcze nigdy nie widział, nie wyobrażał sobie, żeby ktoś mógł tyle jeść.
‹A jak myślisz, z czego się biorą jaja?›
— Bez natychmiastowych lotów nie powstrzymamy floty — oświadczył Miro. — A oni lada dzień zabiją Jane. Odłączą sieć ansibli i ona umrze. Co wtedy? Na co przydadzą się twoje statki? Flota Lusitańska przyleci i zniszczy tę planetę.
‹We wszechświecie grożą nieskończone niebezpieczeństwa. Tym szczególnym nie powinieneś się martwić.›
— O wszystko się martwię. Wszystkim się przejmuję. Poza tym wykonałem swoje zadanie. Skończyłem. Znamy już dość planet. Więcej, niż zdołamy zasiedlić. Potrzebujemy więcej statków i więcej czasu, a nie kolejnych celów.
‹Jesteś głupcem? Czy sądzisz, że Jane i ja wysyłamy cię na próżno? Nie szukasz już światów do kolonizacji.›
— Naprawdę? A kiedy nastąpiła ta zmiana rozkazów? ‹Światy zdatne do zamieszkania to tylko dodatek. Produkt uboczny. ›
— Więc po co Val i ja zabijamy się od tygodni? Val zresztą dosłownie: ta praca jest tak nudna, że nie interesuje Endera, ona się rozpada.
‹To gorsze niebezpieczeństwo niż flota. Flotę już pokonaliśmy. Rozproszyliśmy się. Czy ma znaczenie, że zginę? Moje córki mają wszystkie moje wspomnienia.›
— Widzisz, Val? — Miro obejrzał się. — Królowa Kopca wie, twoje wspomnienia to ty sama. Jeśli one przetrwają, ty przeżyjesz.
— Akurat — odparła Val cicho. — A o jakim większym niebezpieczeństwie ona mówi?
— Nie ma gorszego — oznajmił Miro. — Po prostu chce, żebym odszedł, ale ja nie odejdę. Twoje życie warte jest ocalenia, Val. I życie Jane. I Królowej Kopca, jeśli to możliwe. Skoro Jane mogła być pomostem między Enderem i królowymi, to dlaczego Ender nie mógłby zostać pomostem pomiędzy Jane a tobą?
‹Jeżeli powiem, że spróbuję, czy wrócisz do swoich zadań?›
To był problem. Ender już dawno ostrzegł Mira, że Królowa Kopca uznaje swoje zamiary za fakty — tak samo jak wspomnienia. Ale kiedy zamiary się zmieniają, to nowe intencje są nowymi faktami i nawet nie pamięta, że kiedyś planowała coś innego. Dlatego też obietnice Królowej Kopca były pisane patykiem na wodzie. Dotrzymywała tylko takich, których dotrzymanie nadal uważała za sensowne.
Mimo to lepsza taka obietnica niż żadna.
— Spróbujesz?
‹Już w tej chwili próbuję odkryć, jak można tego dokonać. Naradzam się z Człowiekiem, Korzeniakiem i innymi ojcowskimi drzewami. Naradzam się ze wszystkimi swoimi córkami. Naradzam się z Jane, która uważa to wszystko za bzdurę.›
— A czy w ogóle masz zamiar mnie zapytać o zdanie? — wtrąciła Val.
‹Ty już odpowiadasz: tak.›
Val westchnęła.
— Chyba rzeczywiście — przyznała. — Gdzieś w głębi duszy, gdzie naprawdę jestem starym mężczyzną, który ma w nosie, czy jego młoda, nowa kukiełka przeżyje, czy zginie… Sądzę, że na tym poziomie naprawdę mi nie zależy.
‹Przez cały czas mówisz: tak. Ale się boisz. Boisz się, że utracisz to, co posiadasz, nie wiedząc, kim się staniesz.›
— Trafiłaś. I nie powtarzaj mi już tych głupich kłamstw, że nie przejmujesz się śmiercią, bo twoje córki mają wszystkie twoje wspomnienia. Też nie chcesz umierać i jeśli ocalenie Jane może ci uratować życie, spróbujesz.
‹Weź moją robotnicę za rękę i wyjdźcie do światła. Lećcie do gwiazd i wykonujcie swoje zadanie. A ja tutaj postaram się uratować ci życie. Życie Jane. Życie każdego z nas.›
Jane się dąsała. Miro próbował z nią rozmawiać w drodze powrotnej do Milagre, a potem do statku. Milczała jednak, podobnie jak Val.
— Więc to ja jestem ten zły — stwierdził Miro. — Żadna z was nie próbowała palcem kiwnąć w tej sprawie, ale że ja spróbowałem coś zrobić, jestem zły, a wy zostałyście ofiarami.
Val potrząsnęła głową i milczała.
— Umierasz! — zawołał, przekrzykując szum powietrza opływającego pojazd i huk silników. — Jane mają niedługo uśmiercić! Czy to cnota, zachować bierność w tej sytuacji? Czy ktoś nie może przynajmniej spróbować?
Val powiedziała coś, czego Miro nie usłyszał.
— Co? Odwrócił głowę.
— Mówiłaś coś, więc może powtórzysz? Głos, który mu odpowiedział, nie należał do Val. To Jane przemówiła mu do ucha.
— Powiedziała: nie możesz mieć jednego i drugiego naraz.
— Co to znaczy: jednego i drugiego? — Miro zwrócił się do Val, jakby to ona powtórzyła swoje słowa. Val spojrzała na niego.
— Chcesz ocalić Jane, żeby zachowała pamięć o całym swoim życiu. Nic ci nie da, jeśli przeniesiesz ją we mnie jako nieświadome źródło woli. Musi pozostać sobą, żeby mogła wrócić, kiedy znowu uruchomią sieć ansibli. Tak więc ja muszę zniknąć. Albo ja przetrwam, przetrwają moje wspomnienia i moja osobowość. Wtedy co za różnica, czy Ender, czy Jane kierują moją wolą? Nie możesz ocalić nas obu.
— Skąd wiesz?
— A skąd ty wiesz, kiedy wypowiadasz te swoje teorie, jakby były faktami? Przecież nikt nie może mieć o nich pojęcia! — krzyknęła Val. — Rozumuję. To wydaje się logiczne. I wystarczy.
— A czy nie jest równie logiczne, że będziesz mieć swoje i jej wspomnienia?
— Wtedy będę obłąkana, prawda? Bo będę pamiętać, że byłam kobietą, która zaczęła istnieć na statku kosmicznym, której pierwszym prawdziwym wspomnieniem jest widok ciebie, jak umierasz i ożywasz. I będę też pamiętać tysiące lat życia poza tym ciałem, życia w przestrzeni… Jaki umysł może pomieścić takie wspomnienia? Pomyślałeś o tym? W jaki sposób istota ludzka może mieć w sobie Jane i wszystko, czym ona jest, co wie i co potrafi?
— Jane jest bardzo potężna — przyznał Miro. — Ale z drugiej strony nie wie, jak używać ciała. Nigdy go nie miała. Musi korzystać z twoich wspomnień. Musi cię zostawić.
— Przecież nie wiesz…
— Wiem — zapewnił. — Nie wiem skąd ani w jaki sposób, ale wiem.
— A ja myślałam, że mężczyźni są racjonalni — mruknęła z pogardą.
— Nikt nie jest racjonalny — odparł Miro. — Wszyscy działamy, ponieważ jesteśmy pewni, czego chcemy, i wierzymy, że podejmowane działania doprowadzą nas do celu. Ale nigdy niczego nie wiemy na pewno, więc wszystkie racjonalizacje są wymyślane na usprawiedliwienie tego, co i tak mieliśmy zamiar zrobić, zanim jeszcze zaczęliśmy szukać powodów.
— Jane jest racjonalna. To kolejny powód, dla którego moje ciało nie będzie się dla niej nadawać.
— Jane nie jest racjonalna. Jest taka jak my. Jak Królowa Kopca. Ponieważ jest istotą żyjącą. Komputery… tak, one są racjonalne. Podaje się im dane, a one dochodzą tylko do takich wniosków, które można z tych danych wyciągnąć. To oznacza, że zawsze są bezradnymi ofiarami danych i programów, jakie w nie wprowadzamy. My, istoty żywe i świadome, nie jesteśmy niewolnikami otrzymywanych danych. Środowisko zalewa nas potopem informacji, geny podają pewne impulsy, ale nie zawsze postępujemy zgodnie z tą informacją, nie zawsze słuchamy wrodzonych popędów. Dokonujemy przeskoków intuicyjnych. Wiemy, czego wiedzieć nie można, a potem poświęcamy życie na szukanie uzasadnienia tej wiedzy. Wiem, że to, czego próbuję dokonać, jest możliwe.
Читать дальше