Brian Aldiss - Wiosna Helikonii

Здесь есть возможность читать онлайн «Brian Aldiss - Wiosna Helikonii» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1989, ISBN: 1989, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiosna Helikonii: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiosna Helikonii»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwa tysiące pięćset ziemskich lat liczy helikoński rok. Zima to żywioł fagorów, lato to czas ludzi. Wiosna to wojna. Wiosna to gorączka kości.

Wiosna Helikonii — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiosna Helikonii», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Przypominasz sobie, jak mnie pytałeś, kim są arcystróże — rzekł ojciec Sifans. — Pytałeś, czy ich widujemy. Oto moja odpowiedź. — Wskazał na leżące pod nim miasto. — Ludzie tam w dole nie widzą nas. Nawet jeśli podniosą wzrok, nie zdołają nas wypatrzyć. Stoimy ponad nimi. Tak samo arcystróże stoją ponad zwyczajnymi członkami bractwa kapłanów. Wewnątrz naszej fortecy leży ukryta forteca.

— Ojcze Sifansie, pomóż mi. Czy owa, ukryta forteca jest… czy jest nam przyjazna? „Ukryte” nie zawsze znaczy „przyjazne”.

Ojciec zamrugał powiekami.

— Powinieneś raczej zapytać, czy ukryta forteca jest nam potrzebna dla przetrwania. Wtedy odpowiedź brzmi: „Tak — za wszelką cenę”. Dziwna może ci się wydawać taka odpowiedź, zwłaszcza z moich ust. Jestem za złotym środkiem we wszystkim, z wyjątkiem tego jednego. Ostateczności naszego żywota, przed którym Akha usiłuje nas bronić, wymagają ostatecznych środków. Arcystróże są stróżami Prawdy. Pismo Święte podaje, że nasz świat wycofał się tu przed ogniem Wutry. Wiele pokoleń temu lud Pannowalu ośmielił się odwrócić od Akhy i zamieszkał poza wnętrzem chroniącej nas świętej góry. Miasta podobne Vakkowi, który mamy przed sobą, budowano pod gołym niebem. Wówczas zostaliśmy pokarani pożogą zesłaną przez Wutrę i jego kohorty. Garstka tych, co przeżyli, powróciła do naszego naturalnego domu, tutaj. To nie tylko Pismo Święte, Juli. Wybacz mi bluźnierstwo owego „tylko”. To jest Pismo Święte, powinienem był rzec. I to jest też historia naszego ludu. Arcystróże w swej ukrytej fortecy stróżują przy tej historii i wielu innych rzeczach, które przetrwały do dnia dzisiejszego z okresu gołych niebios. Wierzę, że dla ich oczu odkryte jest to, co jest zakryte dla naszych.

— Dlaczego nas z Ziemi Świętej uważają za niedorosłych do poznania tych rzeczy”!

— Wystarczy, że znamy je w postaci Pisma Świętego, jako przypowieść. Moim skromnym zdaniem nagą prawdę zamyka się przed nami, po pierwsze, dlatego, że ci, którzy są u władzy, zawsze wolą kryć wiedzę dającą im władzę, a po drugie, ponieważ uważają, że uzbrojeni w takową wiedzę moglibyśmy znów pokusić się o powrót w zewnętrzny świat gołych niebios, w porze gdy Wielki Akha przegna śniegi.

Myśli Juliego wirowały jak na karuzeli. Zaskoczyła go szczerość ojca Sifansa. Skoro wiedza to władza, czym w takim razie jest religia? Przyszło mu do głowy, że zapewne poddają go próbie, i zdawał sobie sprawę, że kapłan z żywym zainteresowaniem oczekuje od niego odpowiedzi. Nie chcąc się za bardzo wychylić, podparł ją imieniem Akhy.

— Chyba Akha przeganiając śniegi zaprasza tym samym do powrotu w podniebny świat? Nie jest zgodne z naturą mężczyzn i kobiet, żeby rodzić się i umierać w ciemności.

Ojciec Sifans westchnął.

— Tak powiadasz… ale tyś urodził się pod niebem.

— I mam nadzieję, że pod niebem umrę — powiedział Juli z żarliwością, która zadziwiła jego, samego. Obawiał się, czy ta spontaniczna odpowiedź nie wzbudzi gniewu mistrza, ale staruszek położył mu tylko dłoń na ramieniu.

— Każdym z nas targają sprzeczne pragnienia… — Walczył ze sobą, czy to żeby przemówić, czy może zamilczeć, po czym rzekł łagodnie: — Chodź, wracamy, ty poprowadzisz. Zaczynasz czytać ścienne hieroglify jak mistrz.

Spuścił zasłonę na Vakk. Popatrzyli na siebie w powracającej falą nocy. Po czym zawrócili przez ciemną odnogę galerii.

Wyświęcenie Juliego na kapłana było wielkim wydarzeniem. Z zawrotami głowy po czterech długich dniach postu stawił się w Wysokim Rogu przed swoim kardynałem. Wraz z nim stawili się trzej inni młodzieńcy w wieku Juliego, którzy tak jak on mieli złożyć śluby kapłańskie, jak on mieli stać w nakrochmalonych szatach i przez dwie godziny śpiewać bez akompaniamentu muzyki, i jak on wyuczyli się całej liturgii na pamięć z tej okazji. Ich cienkie głosy w ogromnej mrocznej świątyni rozbrzmiewały głucho jak w studni.

Bądź nam Ciemności
Strojem i strunę grzeszną trąć w nas,
Niech gra. My śpiewajmy wraz,
My kapłanów kwiat,
Akha nam światłem światłości
Orężem prawda prawd.

Pomiędzy nimi a siedzącą postacią kardynała płonęła samotna świeca. Starzec nie poruszył się przez całą uroczystość; zapewne przysnął. Lekki powiew wychylał chybotliwy płomień świecy w jego stronę. W głębi stali trzej mistrzowie, wprowadzający nowicjuszy w szeregi kapłanów. Juli widział w cieniu swojego Sifansa, jak marszczy nos niczym jędza w ekstazie i kiwa głową do taktu. Nie dostrzegł milicji ani fagorów. Na zakończenie inicjacji sztywna, starcza postać, strojna w czerń, biel i złoto łańcuchów, dźwignęła się na nogi i wysoko wzniósłszy ręce zaintonowała modlitwę nowicjuszy:

— … i racz wskazać nam, Akho Wiekuisty, drogę do coraz dalszych jaskiń myśli twojej, aż odnajdziemy w sobie tajemnice owego oceanu nieskończoności bez kresu i bez miary, który świat zowie życiem, a który dla nas nielicznych wybrańców jest Wszystkim, co jest ponad Śmierć i Życie…

Ozwały się horny, głośniejąca muzyka wypełniła i Wysoki Róg, i serce Juliego, Nazajutrz otrzymał swoje pierwsze zadanie; miał pójść między więźniów Pannowalu i wysłuchiwać ich skarg.

Świeżo wyświęceni kapłani podlegali ustalonemu porządkowi. Najpierw odbywali służbę w Karnej Kolonii, następnie przechodzili do służby bezpieczeństwa, a dopiero później wypuszczano ich do pracy wśród zwykłych obywateli. W tym procesie hartującym krzepli poprzez oderwanie od ludzi, którzy ich doprowadzili do święceń.

Karna Kolonia była pełna gwaru i płonących głowni. Była też pełna dozorców, rekrutowanych spośród milicjantów, razem z fagorami. Mieściła się w wyjątkowo wilgotnej grocie. Prawie cały czas rosił drobny deszcz. Wystarczyło popatrzeć w górę, by dostrzec lecące łukiem w dół koraliki wody, które powiew wiatru strącał ze stalaktytów uczepionych sklepienia. Dozorcy nosili buty na grubych zelówkach, którymi stukali po chodnikach. Nieodłączne białogrzywe fagory nie nosiły nic, dostatecznie wyposażone przez naturę.

Brat Juli miał pełnić służbę na zmianie jednego z trzech poruczników straży, nieokrzesanego prostaka imieniem Drawog, który chodził tak, jakby rozgniatał karaluchy, a mówił, jakby je przeżuwał. Nieustannie, z irytującym bębnieniem, uderzał się kijem po cholewach. Wszystkiemu, co dotyczyło więźniów — z samymi więźniami włącznie — towarzyszyły uderzenia. Wszelkie czynności wykonywano pod uderzenia gongów, wszelką zwłokę karano uderzeniami kija. Zgiełk był na porządku dziennym. Więźniowie stanowili złowrogą bandę. Juli musiał sankcjonować powszechną przemoc i często opatrywać jej ofiary.

Wkrótce zrodził się w nim bunt przeciwko bezrozumnej brutalności Drawoga, zaś nie słabnąca wrogość więźniów szarpała mu nerwy. Szczęśliwe były dni pod skrzydłami ojca Sifansa, nawet jeśli Juli nie zawsze to doceniał. W tym nowym surowym otoczeniu tęsknił za gęstym mrokiem, ciszą, modlitwą, a nawet za samym Sifansem, za jego nieśmiałą życzliwością. Drawog nie wiedział, co to jest życzliwość.

W skład Karnej Kolonii wchodziła znana mu wcześniej Obora. Brygady więźniów wyburzały w niej tylną ścianę, powiększając przestrzeń roboczą. Praca nie miała końca.

— To są niewolnicy i musisz ich bać, żeby się ruszali — rzekł Drawog.

Uwaga ta otworzyła Juliemu oczy na ponury fragment historii — pewnie kawał Pannowalu został otwarty w ten sposób. Wybrany gruz wywożono w ciężkich drewnianych wózkach dwukołowych, z trudem popychanych przez pary więźniów. Wózki toczyły się do skraju głębokiej przepaści, gdzieś w głębi lochów, gdzie hen w dole rwał Vakk i było dość miejsca na cały gruz świata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiosna Helikonii»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiosna Helikonii» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Brian Aldiss - Helliconia
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Non-Stop
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Helliconia Summer
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Helliconia Winter
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Helliconia Spring
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Frankenstein Unbound
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Forgotten Life
Brian Aldiss
Brian Aldiss - Dracula Unbound
Brian Aldiss
Отзывы о книге «Wiosna Helikonii»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiosna Helikonii» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x