Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąta głowa Cerbera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąta głowa Cerbera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść można porównać do tkaniny o skomplikowanym, fascynującym wzorze, misternie utkanej z wątków trzech, pozornie odrębnych, mikropowieści. Każda z nich stanowi pasjonującą lekturę, razem tworzą natomiast zupełnie nową jakość; dopiero przewróciwszy ostatnią kartkę czytelnik zaczyna sobie uświadamiać jak wielkie znaczenie miały pozornie mało istotne wzmianki rozrzucone w tekście i natychmiast zaczyna czytać książkę od nowa, by móc w pełni docenić mistrzostwo Gene Wolfe'a, jednego z najbardziej oryginalnych i fascynujących twórców współczesnej science fiction.

Piąta głowa Cerbera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąta głowa Cerbera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Marsch zerknął z ukosa na mego ojca.

— Aborygeni wyginęli. Uczeni z Sainte Anne są zgodni co do tego, że wymarli co najmniej sto lat temu.

— Nie wierzył pan w to, kiedy przyszedł pan zobaczyć się z moją ciotką.

— Nigdy nie uznałem słuszności hipotezy Veila, a próbowałem skontaktować się osobiście ze wszystkimi, którzy publikowali prace z interesującej mnie dziedziny. Wybaczcie, ale nie mam czasu słuchać tych bzdur.

— Jest pan aborygenem i nigdy nie był pan na Ziemi.

Niebawem zostałem sam na sam z ojcem.

* * *

Większą część wyroku odbywałem w obozie pracy w Poszarpanych Górach. Zazwyczaj przebywało w nim zaledwie stu pięćdziesięciu więźniów, po ostrej zimie zaś ich liczba spadała nawet do niespełna osiemdziesięciu. Ścinaliśmy drzewa, przerabialiśmy je na węgiel drzewny, który później służył nam za opał, a kiedy dobraliśmy odpowiednie gałęzie, robiliśmy z nich prymitywne narty. Podczas wypraw powyżej granicy lasu zbieraliśmy słony mech, podobno mający właściwości lecznicze, oraz układaliśmy plany na wypadek, gdyby ze zbocza zeszła kamienna lawina i zniszczyła strzegące nas maszyny, chociaż nie zdarzyło się, żeby jakiś głaz chociaż drgnął. Praca była ciężka, nasi strażnicy traktowali nas dokładnie tak, jak ich zaprogramowano, dzięki czemu nie istniał problem nadmiernej brutalności ani pobłażliwości wobec nielicznych faworytów. Tylko elegancko ubrani ludzie zasiadający przy prezydialnych stołach mogli sobie pozwolić na okrucieństwo albo łagodność.

A przynajmniej tak im się zdawało. Niekiedy godzinami opowiadałem strażnikom o panu Millionie; w kącie, w którym spałem, znalazłem raz kawałek mięsa, kiedy indziej kostkę cukru, brudną i porowatą jak zwietrzały okruch piaskowca.

Zbrodniarz nie może odnieść żadnych korzyści ze swego uczynku, sąd jednak — dowiedziałem się o tym dużo później — nie znalazł żadnych dowodów przemawiających za tym, że David był naprawdę synem mego ojca, i uczynił moją ciotkę jedyną spadkobierczynią całego majątku. Ciotka umarła wkrótce potem, ja zaś otrzymałem list od jakiegoś prawnika z informacją, że na mocy spisanego przez nią testamentu zostałem właścicielem „dużego domu w Port-Mimizon, wraz ze wszystkimi sprzętami i wyposażeniem”. Z listu dowiedziałem się również, że dom ten, „położony przy Saltimbanque Street 666, obecnie znajduje się pod opieką zrobotyzowanego strażnika”. Ponieważ zrobotyzowani strażnicy, pod których opieką ja się znajdowałem, nie zgodzili się udostępnić mi materiałów piśmiennych, list pozostał bez odpowiedzi.

Czas mijał na skrzydłach ptaków. Jesienią znajdowałem martwe skowronki u podnóża północnych urwisk, wiosną natomiast u podnóża południowych.

Dostałem list od pana Milliona. Większość dziewcząt odeszła podczas śledztwa w sprawie śmierci mego ojca, pozostałe musiał odprawić po zgonie ciotki, ponieważ stwierdził, że będąc maszyną, nie jest w stanie zdobyć sobie należnego posłuchu. David przeniósł się do stolicy, Phaedria dobrze wyszła za mąż, Marydol została sprzedana przez rodziców. Data na liście była o trzy lata późniejsza od daty mego procesu, nie miałem jednak pojęcia, ile czasu minęło od wysłania listu. Sądząc po wyglądzie koperty, wielokrotnie otwierano ją i zalepiano.

Jakiś morski ptak, chyba głuptak, wyczerpany walką z wichurą wylądował w obozie. Zabiliśmy go i zjedliśmy.

Jeden ze strażników oszalał, spalił żywcem piętnastu więźniów, po czym przez całą noc toczył z pozostałymi strażnikami bitwę na miecze z białego i błękitnego światła. Na jego miejsce nie przysłano nowego.

Razem z kilkoma więźniami przeniesiono mnie do obozu położonego dalej na północ, gdzie zaglądałem w przepaści tak głębokie, że kiedy strąciłem kamień, słyszałem, jak spadając obija się o czerwonawe ściany i pociąga za sobą szybko wzbierającą lawinę, do moich uszu nigdy jednak nie dotarł odgłos uderzenia w dno skryte w nieprzeniknionej ciemności.

Wyobrażałem sobie, że są ze mną ludzie, których znałem. Kiedy kuliłem się na wietrze nad miską zupy, Phaedria siadała na sąsiedniej ławce i z uśmiechem opowiadała o przyjaciółkach. David godzinami grał w squasha na klepisku pełniącym funkcję placu apelowego, spał zaś przy ścianie w moim kącie. Marydol trzymała mnie za rękę, kiedy z piłą na ramieniu szedłem w góry.

Stopniowo wszyscy stawali się coraz mniej rzeczywiści, ale nawet w ostatnim roku odbywania kary codziennie przed zaśnięciem powtarzałem sobie, że nazajutrz z samego rana pan Million zabierze nas do biblioteki, i codziennie rano budziłem się z lękiem, że przyszedł po mnie kamerdyner ojca.

* * *

A potem mnie i trzem innym więźniom powiedziano, że mamy się przenieść do kolejnego obozu. Zabraliśmy ze sobą prowiant, lecz i tak mało nie umarliśmy z głodu i wycieńczenia. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że musimy iść jeszcze dalej, i dopiero tam, w trzecim obozie, zostaliśmy przesłuchani nie przez więźniów takich jak my, lecz przez wolnych ludzi w mundurach, którzy notowali każde nasze słowo. Następnie kazali nam się wykąpać, spalić stare ubrania, po czym dostaliśmy gęstą zupę z mięsem i kaszą.

Dopiero wtedy stopniowo zacząłem dopuszczać do siebie myśl, co to wszystko może oznaczać. Zanurzyłem w zupie kawałek chleba, wyjąłem go, ociekający tłuszczem, z przyklejonymi kawałeczkami mięsa i ziarnami kaszy, i pomyślałem o opiekanym chlebie i słodkiej kawie na targu nie jak o czymś z odległej przeszłości, tylko jak o czymś, co dopiero mnie czeka. Zaczęły mi się trząść ręce, tak że nie byłem w stanie utrzymać ani miski, ani łyżki; najchętniej rzuciłbym wszystko i z krzykiem pognał na druty.

Trzeciego dnia zapakowano nas (było nas już sześciu) na ciągnięty przez muła wózek, który tak długo jechał w dół krętymi drogami, aż po zimie konającej za naszymi plecami nie pozostał żaden ślad, znikły brzozy i świerki, natomiast na gałęziach rosnących po obu stronach drogi kasztanowców i dębów pojawiły się kwiaty.

Na ulicach Port-Mimizon roiło się od ludzi. Gdyby nie to, że pan Million wynajął dla mnie lektykę, bez wątpienia zgubiłbym się w okamgnieniu. Poleciłem, by nosiciele zatrzymali się na chwilę, i kupiłem gazetę (za pieniądze, które mi przekazał), chciałem bowiem sprawdzić, jaką mamy datę.

Otrzymałem najczęściej stosowaną w przypadkach takich jak mój karę od dwóch do pięćdziesięciu lat więzienia, i choć wiedziałem dokładnie, kiedy zacząłem ją odbywać, w obozie szybko straciłem rachubę czasu, tak samo jak współwięźniowie. Wystarczyło zachorować, by po dziesięciu dniach być pewnym, że minęły co najmniej dwa lata. Nie zapamiętałem ani jednego tytułu, żadnego fragmentu tekstu z tej gazety. Przez całą drogę do domu czytałem wciąż od nowa datę pod winietą.

Dziewięć lat.

Kiedy zamordowałem ojca, miałem lat osiemnaście, teraz więc liczyłem ich sobie dwadzieścia siedem, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że stuknęła mi już czterdziestka.

* * *

Ściany naszego domu z odpadającym płatami szarym tynkiem nic się nie zmieniły. Żelazny pies z trzema wilczymi głowami nadal stał w ogrodzie, ale fontanna milczała, a kępy mchu i paproci poprzerastały chwastami. Pan Million zapłacił nosicielom i otworzył kluczem drzwi, które za czasów mego ojca nigdy nie były zamykane, ponieważ strzegł ich ktoś ze służby; w chwili kiedy to uczynił, podbiegła do nas niebywale wysoka i koścista kobieta handlująca pralinkami na ulicy. Była to Nerissa. Miałem więc już służącego i, gdybym tylko zechciał, mogłem mieć kobietę do łóżka, choć nie byłbym w stanie jej zapłacić.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąta głowa Cerbera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąta głowa Cerbera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x