Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera

Здесь есть возможность читать онлайн «Gene Wolfe - Piąta głowa Cerbera» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Piąta głowa Cerbera: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piąta głowa Cerbera»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść można porównać do tkaniny o skomplikowanym, fascynującym wzorze, misternie utkanej z wątków trzech, pozornie odrębnych, mikropowieści. Każda z nich stanowi pasjonującą lekturę, razem tworzą natomiast zupełnie nową jakość; dopiero przewróciwszy ostatnią kartkę czytelnik zaczyna sobie uświadamiać jak wielkie znaczenie miały pozornie mało istotne wzmianki rozrzucone w tekście i natychmiast zaczyna czytać książkę od nowa, by móc w pełni docenić mistrzostwo Gene Wolfe'a, jednego z najbardziej oryginalnych i fascynujących twórców współczesnej science fiction.

Piąta głowa Cerbera — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piąta głowa Cerbera», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy nadeszła noc, położył się w przeznaczonym do tego miejscu i po jakimś czasie zdołał zasnąć, mimo niemilknącego ani na chwilę ryku, lecz duch kapłana nie odwiedził go we śnie. Leżał na materacu ze splątanych gałęzi unoszącym się na płytkiej wodzie, dokoła rosły ogromne drzewa otoczone gmatwaniną przypominających węże korzeni. Miały zupełnie białą korę, jak jawory, pnie zaś wystrzeliwały na niebotyczną wysokość, by zniknąć w czarnej masie liści. Jednak we śnie Stąpający po Piasku nie musiał zadzierać głowy, by na nie spojrzeć, ponieważ zbiornik wodny, na powierzchni którego się unosił, był tak wielki, że gęsto rosnące drzewa tworzyły jedynie ciemną otoczkę na horyzoncie, zasłaniającą miejsce, gdzie niebo styka się z ziemią.

Zdawał sobie sprawę, że się zmienił, choć trudno byłoby mu powiedzieć w jaki sposób. Kończyny miał chyba dłuższe, ale słabsze, lecz nie mógł się o tym przekonać, ponieważ nimi nie poruszał. Tak długo wpatrywał się w niebo, aż w końcu zaczęło mu się wydawać, że w nie spada. Tratwa kołysała się ledwo wyczuwalnie w takt uderzeń serca.

Były to jego czternaste urodziny, więc gwiazdozbiory zajmowały na firmamencie te same miejsca co w dniu, kiedy przyszedł na świat. Rankiem słońce miało wstać w Gorączce, ale błękitny dysk bliźniaczej planety, który właśnie zaczął się wyłaniać zza drzew, całkowicie zasłaniał dwie jasne gwiazdy Dziecka Mroku. Planety były zupełnie gdzie indziej niż wtedy. Zmusił się, by zapomnieć o tym, że Śnieżna Kobieta weszła między Pięć Kwiatów, i wyobraził ją sobie na miejscu Ziarna Oczu, gdzie znajdowała się w noc jego urodzin. Szybki powinien być w Mlecznej Dolinie, Nieboszczyk tam, gdzie Utracone Życzenia… Na nocnym niebie bezgłośnie huczał Wodospad.

Tuż przy jego głowie rozległ się chlupot kroków. Wschodni Wiatr usiadł raptownie, ale dzięki długiej praktyce zrobił to w taki sposób, że tratwa prawie się nie zakołysała.

— Czego się nauczyłeś?

To był Ostatni Głos, największy z gwiezdnych wędrowców, jego nauczyciel.

— Mniej niż oczekiwałem — odparł ponuro Wschodni Wiatr. — Obawiam się, że zasnąłem. Zasłużyłem na chłostę.

— Przynajmniej jesteś szczery — zauważył Ostatni Głos.

— Często mi powtarzałeś, że ten, kto chce iść naprzód, musi przyznawać się do błędów.

— Powtarzałem ci również, że nie do oskarżonego należy wydawanie wyroków.

— A jaki będzie wyrok w tej sprawie? — zapytał Wschodni Wiatr, siląc się na obojętność.

— W zawieszeniu, mój najlepszy uczniu. Zasnąłeś.

— Ale tylko na chwilę. Przyśnił mi się dziwny sen, zresztą nie po raz pierwszy.

— Wiem.

Spokojny i władczy. Ostatni Głos pochylił się nad uczniem. Był niezwykle wysoki, a błękitny blask bliźniaczej planety wydobywał z ciemności bladą twarz, z której, jak nakazywała tradycja, codziennie wyrywano część zarostu. Skórę na bokach głowy przypalono mu w Górach Męskości rozżarzonym żelazem, w związku z czym włosy, bujniejsze od włosów niejednej kobiety, tworzyły jedynie coś w rodzaju sztywnego pióropusza biegnącego przez środek czaszki.

— Znowu śniłem, że jestem człowiekiem z gór i powędrowałem do źródeł rzeki, by wysłuchać przepowiedni w świętej grocie. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko dodać, iż przyśniło mi się, że kładę się spać w pobliżu wody. — Umilkł, lecz Ostatni Głos milczał, więc Wschodni Wiatr dodał: — Liczyłeś na to, że wędruję wśród gwiazd, ale, jak widzisz, ten sen był pozbawiony ducha.

— Być może. A co powiedziały ci gwiazdy o jutrzejszym przedsięwzięciu? Czy zadmiesz w konchę?

— Stanie się wedle woli mego Mistrza.

* * *

Stąpający, po Piasku obudził się zesztywniały z zimna. Miewał już takie sny, ale zazwyczaj szybko o nich zapominał, a nawet jeśli ten zawierał jakieś przesłanie, to go nie rozumiał. Poza tym wiedział doskonale, że Ostatni Głos z pewnością nie był kapłanem, którego ducha oczekiwał. Przez kilka minut zastanawiał się, czy powinien zostać w wąwozie tak długo, aż ponownie ogarnie go senność, lecz chęć ujrzenia nieba i wspomnienie ciepłych promieni słońca na płaskowyżu odwiodły go od tego zamiaru. Zbliżało się południe, kiedy, potwornie głodny, zakończył wspinaczkę i padł na nagrzaną, pokrytą warstwą pyłu ziemię.

Godzinę później mógł już wstać i pomyśleć o polowaniu. Był dobrym myśliwym, młodym i silnym, w dodatku bardziej cierpliwym nawet od długozębnej kocicy, która czatuje rozpłaszczona na skalnej półce dzień albo dwa, myśląc o dzieciach, które coraz bardziej słabną, miauczą rozpaczliwie, czekając jej powrotu, zasypiają, znowu miauczą, aż wreszcie zjawi się z upolowaną zdobyczą. Kiedy Stąpający po Piasku był zaledwie rok lub dwa lata młodszy, byli też inni, może nie aż tak silni. Po całym dniu spędzonym na bezowocnym polowaniu wracali z pustymi rękami i brzuchami, licząc na to, że pozostawiono im resztki z posiłku, i błagając matki, by pozwoliły im possać piersi przeznaczone dla młodszych dzieci. Ci już nie żyli. Przekonali się na własnej skórze, że ten, kto ma pełen brzuch, łatwo trafia z powrotem do domu, głodny natomiast często gubi drogę, aż wreszcie nadchodzi dzień, kiedy nie wraca w ogóle.

Przez dwa dni Stąpający po Piasku polował tak, jak potrafią polować tylko ludzie z gór: widział wszystko, potrafił wywęszyć gniazdo sowomyszy, połknąć jej dzieci jak krewetki i zetrzeć w zębach na miazgę zgromadzone ziarno. Z grzywą rozwianych włosów skradał się, prawie niezauważalny, bo jego pokryta pyłem skóra przybrała barwę skał, skradał się bezszelestnie jak mgła, która wpełza na strome zbocza i daje się zauważyć dopiero wtedy, gdy dotyka policzka albo nagle oślepia.

Drugiego dnia, godzinę przed zapadnięciem całkowitej ciemności, natrafił na ślady jelenia wykleszczacza, niedużego zmiennokształtnego zwierzęcia żywiącego się krwiolubnymi stworzonkami, które z kryjówek wywabia odgłos uderzeń kopyt o skały. Stąpający ruszył jego tropem, kiedy na niebie pojawiła się bliźniacza planeta, i tropił go jeszcze, kiedy skryła się już do połowy za granią dymiących gór na zachodnim horyzoncie. Wkrótce potem usłyszał przed sobą triumfalną pieśń Dzieci Mroku i wiedział już, że jego wysiłek poszedł na marne.

We wspaniałych, dawno minionych czasach długiego snu, kiedy Bóg był królem świata, ludzie nawet nocą bez lęku przebywali w towarzystwie Dzieci Mroku, Dzieci Mroku zaś bez lęku przebywały za dnia w towarzystwie ludzi. Jednak długi sen już dawno temu odpłynął rzeką ku bagnistym łąkomorzom i śmierci. Mimo to Stąpający po Piasku uznał, iż tak wielki myśliwy (ponieważ posiadł rzadko spotykaną zdolność patrzenia na siebie oczami innych i dostrzegania własnych śmiesznostek, nie omieszkał dodać w myśli: a w dodatku głodny) może podjąć próbę wskrzeszenia dawnych obyczajów. Wszystko i tak spoczywa w ręku Boga. Być może, po zachodzie słońca Dzieci Mroku zmieniają się w bezwzględnych zabójców, jednak wyszłyby na głupców, gdyby usiłowały go zgładzić wbrew boskiej woli, wszystko jedno, w dzień czy w nocy.

Bezgłośnie, ale dumnie wyprostowany szedł przed siebie tak długo, aż wreszcie w błękitnym blasku bliźniaczej planety ujrzał miejsce, w którym, jak nietoperze zwabione zapachem krwi, Dzieci Mroku otoczyły wykleszczacza. Na długo zanim do nich dotarł, wszystkie głowy odwróciły się w jego kierunku na sowich szyjach.

— Oby świt zastał was tam, gdzie jest pod dostatkiem pożywienia — przemówił uprzejmie Stąpający po Piasku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Piąta głowa Cerbera»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piąta głowa Cerbera» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera»

Обсуждение, отзывы о книге «Piąta głowa Cerbera» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x