George Martin - Piaseczniki
Здесь есть возможность читать онлайн «George Martin - Piaseczniki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Posnań, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Zysk i S-ka, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Piaseczniki
- Автор:
- Издательство:Zysk i S-ka
- Жанр:
- Год:1998
- Город:Posnań
- ISBN:83-7150-449-7
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Piaseczniki: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Piaseczniki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Nagrode Hugo i Locusa w 1980.
Piaseczniki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Piaseczniki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Jakis czas pózniej, po kilku szklankach wina, wrócil do salonu. Byl troche zawstydzony przerazeniem, jakie ten piasecznik w nim wzbudzil. Ale na ponowne otwieranie pojemnika nie mial najmniejszej ochoty. Od tej chwili pokrywa bedzie stale zamknieta. Musial jednak jakos ukarac pozostale zamki. Postanowil poszukac pomyslu w nastepnej szklance wina. Gdy ja skonczyl, splynelo na niego natchnienie. Usmiechnal sie, podszedl do pojemnika i wprowadzil kilka poprawek w systemie regulujacym wilgotnosc powietrza.
Zanim usnal na kanapie, sciskajac w dloni nowa szklanke wina, zamki kruszyly sie. Rozmywaly sie pod strumieniami deszczu.
Obudzilo go gniewne walenie do drzwi wejsciowych. Usiadl wciaz podpity, z czaszka trzeszczaca od bólu.
Kac po winie jest zawsze najgorszy, pomyslal. Wstal i chwiejnym krokiem poszedl do przedpokoju.
Przed drzwiami stala Cath m’Lane.
— Ty bydlaku — powiedziala. Twarz miala zapuchnieta i poznaczona sladami lez. — Plakalam przez cala noc. Ale nigdy wiecej, Simon, nigdy wiecej.
— Spokojnie — szepnal, trzymajac sie za glowe. — Mam kaca.
Klnac odepchnela go na bok i weszla do domu. Zza rogu wylazl pelzacz, jakby chcac sie dowiedziec co to za halasy. Splunela na niego i wbiegla do salonu. Kress bezskutecznie usilowal ja dogonic.
— Stan na chwile — powiedzial Kress. — Dokad … nie mozesz…
Zatrzymal sie nagle, skamienialy z przerazenia. Cath w lewym reku trzymala ciezki mlotek.
— Nie — powiedzial.
Poszla prosto ku terrarium.
— Bardzo lubisz te urocze stworzonka, Prawda Simon? To mozesz sobie z nimi mieszkac!
— Cath! — wrzasnal.
Chwyciwszy mlotek w obie dlonie, skierowala go z cala sila na sciane pojemnika. Odglos uderzenia niemal rozsadzil Kressowi czaszke. Jednak plastyk wytrzymal.
Znowu sie zamierzyla. Tym razem rozlegl sie trzask i na scianie pojawila sie siec cienkich linii.
Kress rzucil sie na nia, gdy podnosila mlotek do trzeciego uderzenia. Mocujac sie, upadli na podloge i kilkakrotnie sie przetoczyli. Cath wypuscila mlotek i zlapala Kressa za gardlo, usilujac dusic. Wywinal sie i ukasil ja do krwi w ramie.
W koncu staneli niepewnie na nogi, dyszac ciezko.
— Powinienes sie teraz zobaczyc, Simon — powiedziala ponuro. — Krew kapie ci z ust. Wygladasz jak jeden z tych twoich ulubienców. Jak ci sie podoba ten smak?
— Wynos sie — powiedzial. Zauwazyl miecz lezacy na podlodze, tam gdzie go wczoraj rzucil. Podniósl go pospiesznie. — Wynos sie — powtórzyl, wywijajac nim dla dodania wagi slowom. — Nie próbuj podchodzic do pojemnika.
Zasmiala sie.
— Nie odwazysz sie — powiedziala i schylila sie, by podniesc mlotek.
Kress wrzasnal i pchnal. Zanim w pelni uswiadomil sobie, co sie stalo, zelazne ostrze gladko przeszlo przez piers Cath. Spojrzala na niego zaskoczona, potem opuscila wzrok ku mieczowi.
Kress odskoczyl.
— Nie chcialem… — zaskomlil. — Ja chcialem tylko…
Krwawila, umierala, ale jakims cudem utrzymywala sie na nogach…
— Ty potworze — zdolala wycharczec pelnymi krwi ustami. Okrecila sie i ostatkiem sil rzucila na pojemnik. Nadwerezona sciana pekla i Cath m’Lane runela, przysypana lawina piasku, blota i odlamków plastyku.
Kress histerycznie, cieniutko zapiszczal i wskoczyl na kanape.
Z rumowiska na srodku podlogi zaczely wygrzebywac sie piaseczniki. Przechodzily po ciele Cath. Kilka z nich ruszylo na zwiad w poprzek dywanu. Za nimi poszly inne.
Kress patrzyl, jak formuje sie kolumna — zywy, falujacy prostokat. Idace w jej srodku piaseczniki cos niosly, cos oslizglego i bezksztaltnego, kawal pulsujacego, surowego miesa wielkosci ludzkiej glowy. Kolumna ruszyla naprzód, oddalajac sie od pojemnika.
Kress nie wytrzymal i uciekl.
Az do póznego popoludnia nie mógl zebrac dosc odwagi, by wrócic.
Uciekajac pobiegl do slizgacza i niemal chory ze strachu, polecial do najblizszego miasta, 1ezacego w odleglosci okolo 50 kilometrów. Tam wreszcie bezpieczny, wszedl do jakiejs malej restauracyjki, wypil kilka filizanek kawy zagryzajac tabletkami na kaca, zamówil dosc obfite sniadanie i stopniowo odzyskal równowage.
To byl straszliwy poranek, ale dramatyzowanie tego, co zaszlo, niczego nie zalatwialo. Zamówil jeszcze jedna kawe i z chlodnym racjonalizmem rozwazyl swoja sytuacje.
Cath m’Lane zginela z jego reki. Czy mógl o tym zameldowac, broniac sie, ze bylo to niezamierzone i przypadkowe? Raczej nie.
Ostatecznie przebil ja na wylot a poza tym tej policjantce powiedzial, zeby osobe, która wniosla zazalenie zostawila jemu. Musi pozbyc sie wszelkich obciazajacych dowodów. Mial nadzieje, ze m’Lane nie powiedziala nikomu dokad sie tego ranka wybiera.
Najprawdopodobniej nie powiedziala. Jego podarunek mógl do niej dotrzec nie wczesniej niz póznym wieczorem. Stwierdzila, ze cala noc plakala. Byla sama, gdy sie u niego zjawila. Bardzo dobrze; ma jedno cialo i jeden slizgacz, których sie bedzie musial pozbyc.
Pozostawaly jeszcze piaseczniki. One moga sprawic nieco wieksze trudnosci. Bez watpienia do tej pory wszystkie juz zdazyly uciec. Wyobrazil je sobie w calym domu, w jego lózku, w ubraniach, rojace sie w jego jedzeniu i dostal gesiej skórki. Wysilkiem woli opanowal paralizujaca odraze, przypomnial sobie, ze ich zabicie nie powinno byc takie trudne. Nie musi przeciez scigac kazdego z osobna. Tylko cztery mamki, to wszystko. Powinno sie udac. Mamki byly duze, widzial przeciez. Odnajdzie je i zabije.
Zanim polecial z powrotem do domu odwiedzil kilka sklepów. Kupil mocny, okrywajacy cale cialo kombinezon, kilka torebek uzywanej przy usuwaniu skalników trucizny w tabletkach oraz kanister z rozpylaczem zawierajacy nielegalnie silny pescyd.
Kupil równiez magnetyczne urzadzenia holownicze. Po wyladowaniu metodycznie zabral sie do rzeczy. Przede wszystkim holem magnetycznym podczepil do swego slizgacza slizgacz Cath. Przy jego przeszukiwaniu po raz pierwszy tego dnia usmiechnelo sie do niego szczescie. Na przednim siedzeniu lezal krysztal, zawierajacy zrobiony przez Idi Noreddian holograficzny zapis walki szczeniaka z piasecznikami. Ten krysztal byl jednym z powodów do zmartwienia. Gdy slizgacze byly gotowe, wlozyl kombinezon i wszedl do domu po cialo Cath.
Nie bylo go.
Starannie ponakluwal szybko wysychajacy piasek, jednak nie moglo byc watpliwosci — cialo zniknelo. Czyzby Cath jeszcze zyla i zdolala odczolgac sie gdzies w bok? Watpliwe, jednak postanowil przeszukac dom. Pobiezna inspekcja nic nie dala — nie znalazl ciala, nie znalazl równiez piaseczników. Nie mial czasu na bardziej dokladne poszukiwania, gdyz tuz przed drzwiami tkwil obciazajacy go slizgacz. Postanowil spróbowac jeszcze raz pózniej.
Okolo siedemdziesiat kilometrów na pólnoc od jego posiadlosci lezalo pasmo aktywnych wulkanów. Polecial tam, holujac slizgacz Cath. Nad najwiekszym z dymiacych stozków wylaczyl magnesy, a potem przygladal sie jak slizgacz znika w jeziorze lawy.
Zmierzchalo juz, gdy wrócil do domu. To mu pozwalalo na zrobienie przerwy. Rozwazal przez chwile mozliwosc powrotu do miasta i spedzenia tam nocy, jednak szybko z tego pomyslu zrezygnowal. Mial przed soba sporo pracy. Jeszcze nie byl bezpieczny.
Rozrzucil wokól domu trujace tabletki. Nikt nie bedzie tego uwazal za podejrzane. Kress zawsze mial problemy ze skalnikami. Gdy sie z tym uporal, odbezpieczyl kanister z trucizna i wrócil do domu.
Obszedl caly budynek, pokój po pokoju, wszedzie wlaczajac swiatla. Zatrzymal sie w salonie, by wrzucic piasek i okruchy plastyku z powrotem do rozbitego pojemnika. Tak jak sie obawial, wszystkie piaseczniki uciekly. Zamki byly skurczone i wykoslawione, rozmyte potopem, który na nie spuscil. To, co z nich zostalo wysychajac szybko sie rozpadalo.
Zmarszczyl brwi i szukal dalej, z kanistrem przyczepionym do ramion.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Piaseczniki»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Piaseczniki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Piaseczniki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.