— Och, daj spokój — odezwał się pogardliwie jeden z mężczyzn.
Tilar pokiwała z powagą głową.
— Tak, ono działa. Ale tylko pod dwoma warunkami. Po pierwsze, potencjalna ofiara musi wierzyć, że kapłan dysponuje taką mocą. I po drugie, potencjalna ofiara musi być świadoma, iż jest poddawana takim zabiegom. Tą metodą okaleczono wielu ludzi, psychicznie i fizycznie; a nawet pozbawiono Tycia. O ile tylko te dwa warunki były spełnione. Jest to wiele łatwiejsze niż sądzicie. Nawet najwięksi racjonaliści gdzieś w głębi mają zakorzenioną wiarę w siły nadprzyrodzone i w nieznane moce. Kapłani voodoo są mistrzami psychologii, a każda ich zakończona sukcesem próba, wzmacnia u innych wiarę w ich moce.
— Naturalnie, tak naprawdę to kapłan nie robi nic konkretnego — zauważył Garal. — Stwarza jedynie warunki psychologiczne, a reszty dokonuje sama ofiara. Można by powiedzieć, iż w jakimś sensie voodoo jest taką siłą magiczną, która nie gwałci znanych nam praw naukowych.
— Chcecie przez to powiedzieć, że znajdujemy się w świecie voodoo? — spytałem półżartem.
Nie docenili jednak mojego dowcipu.
— W pewnym sensie, tak — odparł mężczyzna. Tyle, że tutaj można całkowicie wyeliminować zmienne i posunąć się o wiele dalej. Jak zapewne pamiętasz, powiedziałem, że „organizmy Wardena” mogą się ze sobą komunikować, że tak się wyrażę, nawet poza ciałem, które zamieszkują. Jest to jednak łączność bierna. Komunikują się, ale nie mówią nic konkretnego. Ponieważ jednak są one częścią ciebie, mogą mówić także do ciebie… a ty, do nich. Na tym polega sztuczka. Na tym; do jakiego stopnia zapanujesz nad komunikacją pomiędzy twoimi, a innymi „organizmami Wardena”. W pewnym sensie Charon jest najwyższą formą świata voodoo, świata, gdzie niepotrzebna jest wiara i odpowiednie przygotowanie psychologiczne.
Tilar zastanawiała się przez chwilę.
— Posłuchajcie, wyraźmy to w taki sposób. Załóżmy, że jakaś osoba posiadająca moc zechce was zmienić w uhara, w jedno z tych wielkich, niebieskich stworzeń, używanych jako zwierzęta pociągowe. Jeśli posiada ona taką moc, praktykę i samokontrólę, skontaktuje się z „organizmami Wardena” w waszym mózgu, za pośrednictwem swych własnych „organizmów Wardena”. Wyśle informację: „jesteś uharem”. Nie mając żadnego doświadczenia nie posiadając niezbędnej kontroli psychicznej, ani kombinacji tych dwu rzeczy, nie dysponujecie żadną obroną, nie jesteście w stanie przekazać waszym własnym „organizmom Wardena”, że otrzymują fałszywe dane. W ten sposób ta informacja, że jesteś uharem, przedostaje się do twego mózgu, podobnie jak informacja przekazywana za pomocą psychosondy. Zmysły są oszukiwane, wszelka dochodząca do mózgu informacja potwierdza fakt, iż jesteś teraz czterometrowym, niebieskim jaszczurem… i z twojego punktu widzenia, jesteś nim.
Zalą wstrząsnął dreszcz i poczułem, że przydałoby się jakieś lepsze wyjaśnienie tych spraw.
— Mamy więc tutaj do czynienia z potężną formą hipnozy, takiej samej, jaką udaje się uzyskać za pomocą bezpośredniego kontaktu między umysłami? — spytałem.
— Mniej więcej — zgodziła się Tilar. — Jednak na tym nie koniec. Nie zapominaj, że twoje „organizmy Wardena” pozostają w stałej łączności ze wszystkimi innymi. Twoje własne postrzeganie i widzenie siebie „jest nadawane”; że się tak wyrażę, wszystkim wokół. Oznacza to, że jeśli t y sądzisz, iż jesteś uharem, tak samo będą sądzić wszyscy inni. Nawet uhar będzie cię postrzegał jako uhara, ponieważ i on także związany jest z „organizmami Wardena”. Każdy będzie się zachowywał tak, jak gdyby polecenie czy czar były czymś realnym. A ponieważ w zakresie informacji polegamy na naszych zmysłach, wszystko, co my i inni postrzegamy jako realne, realnym się staje. Im większe posiadasz doświadczenie i samokontrolę, tym lepiej będziesz chroniony i tym bardziej będą narażeni na takie niebezpieczeństwo wszyscy wokół ciebie. Takie to proste.
— Nie ma chyba potrzeby dodawać, że im większe będą twoje umiejętności, tym wyżej możesz zajść w hierarchii społecznej Charona — dorzucił Garal.
Nie jestem przekonany, że którekolwiek spośród nas uwierzyło we wszystko, co nam powiedziano, jednak staraliśmy się zachować pewien spokój, tym bardziej że informacje te dotyczyły podstawowych reguł obowiązujących na co dzień w tym świecie. Ja sam, żebym uwierzył w jakąkolwiek magię, musiałbym wpierw ujrzeć jej efekty.
Jeśli jednak ta „magiczna” umiejętność wymagała ćwiczeń, warta była dokładniejszego poznania.
— W jaki sposób nabywa się i rozwija tę zdolność? — spytałem naszych gospodarzy.
— Albo się ją nabywa, albo też nie — odparł Garal. — Przede wszystkim, istnieje owa samokontrola, rodzaj psychicznych zdolności, których po prostu nauczyć się nie da. Prawdę mówiąc, większość ludzi nie radzi sobie z zachowaniem niezbędnej dyscypliny lub radzi sobie tylko w niewielkim stopniu. Nie muszę chyba dodawać, że w interesie będących u władzy nie leży, by każdy rozwijał te zdolności, nawet jeżeli przejawia konieczne do tego predyspozycje. Tak zresztą jak wszędzie. Jest kilka wilków, a wiele owiec, a jednak to wilki rządzą owcami. W Konfederacji są całe masy ludzi, prawie niezliczona ich ilość, a mimo to całe ich życie, od struktury genetycznej poczynając, a na wykonywanej pracy kończąc, zależy od niewielkiej grupki rządzących. Nie oczekujcie, że na Charonie będzie inaczej.
To przynajmniej nie wymagało komentarza. Był tutaj rząd, na czele którego stali owładnięci żądzą władzy politycy i superkryminaliści, i ten rząd kierował społeczeństwem, z którego co najmniej pięć procent było równie pozbawione skrupułów jak oni. Tacy władcy z nikim nie dzielą się z własnej woli władzą, ani nie byliby tak głupi, aby władzę uczynić łatwo dostępną. Niemniej, pomyślałem sobie, moja samodyscyplina, trening psychiczny i związane z tym umiejętności, zostały wytrenowane na poziomie o wiele powyżej normy i to, czego była w stanie dokonać jakaś Aeolia Matuze, czy osoby mniejszego od niej kalibru, na pewno leżało w moich możliwościach. Zawsze znajdował się ktoś, kto gotów był pokonać istniejący system. Gdzieś tutaj odbywały się bez wątpienia jakieś nieoficjalne szkolenia; należało je tylko znaleźć i zapłacić wymaganą cenę.
Podejrzewałem, że może to również być pewnym rodzajem testu. Przybyliśmy na Charona pozbawieni wszystkiego prócz naszej inteligencji; ci, którzy potrafią zapewnić sobie środki na takie szkolenie i ochronę i stworzyć sobie szansę na awans społeczny, na pewno to uczynią. Reszta dołączy do mas, tworzących niewyczerpany rezerwuar ofiar. Byłem przekonany, że tego rodzaju wyzwanie postawiono teraz przed nami.
Po powrocie do pokoju przedyskutowałem z Zalą wszystko, co dzisiaj usłyszeliśmy.
— Uważasz, że to wszystko prawda? — pytała. — Magia, czary, voodoo… to brzmi tak niedorzecznie! — Może i niedorzecznie, kiedy myślisz racjonalnymi kategoriami. Zauważ jednak, oni nie twierdzą, jakoby na Charonie można było dokonać czegoś, czego nie byłby w stanie zrobić dobry psycholog i psychiatra, wspomagany całą baterią urządzeń technicznych. Wierz mi, ja to wiem . — I rzeczywiście wiedziałem.
— No tak, ale to dzięki maszynom i ekspertom… Maszyn, owszem — zgodziłem się — nie oszukuj się jednak, że miejscowi eksperci są gorsi od tych z Konfederacji. Zsyła się tutaj także psychiatrów; to ludzie z wyobraźnią, tyle że częściej od innych popadają w szaleństwo. Jedyna różnica polega na tym, że tutaj każdy nosi w sobie swoją maszynę psychiczną; co prawda organiczną, ale jednak maszynę, urządzenie, gadżet.
Читать дальше