Robert Silverberg - Tom O'Bedlam

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Tom O'Bedlam» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1994, ISBN: 1994, Издательство: Krajowa Agencja Wydawnicza, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tom O'Bedlam: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tom O'Bedlam»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Robert Silverberg, znakomity twórca ściance fiction, znany jest polskiemu czytelnikowi z wielu powieści, z których najbardziej cenione to „Człowiek z labiryntu” i „Rodząc się umieramy”.
Jego kolejna książka opowiada o chylącej się ku upadkowi cywilizacji Ziemi początku XXII wieku. Przemoc i gwałt stały się codziennością. Rozkwitają fanatyczne sekty, świat został pozbawiony nadziei. I wtedy pojawia się tytułowy bohater — zdolny do nawiązania telepatycznego kontaktu z obcymi cywilizacjami.
Czy jego dar jest wybawieniem dla ludzkości, czy też narzędziem jej ostatecznej zagłady?

Tom O'Bedlam — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tom O'Bedlam», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Musisz przestać, Tom.

Popatrzył na nią zdumiony.

— Przestać? Jak mogę przestać? O czym ty mówisz, Elszabet?

— Koniec z Przejściami, Tom. To wszystko, po prostu nie wolno ci. Zabraniam, nie pozwalam. Rozumiesz, co mówię? Jestem odpowiedzialna za tych ludzi… za wszystkich pacjentów.

Wydawało się, że nie zrozumiał.

— Czy nie chcesz, żeby byli szczęśliwi, Elszabet? Po raz pierwszy w życiu. Szczęśliwi. — Na twarzy wciąż miał ten niesamowity uśmiech. — Jak mógłbym przestać? Po to właśnie jestem na Ziemi.

— Żeby zabijać ludzi?

— Żeby uzdrawiać ludzi — odparł Tom. — Tak jak ty. Nigdy nikogo nie zabiłem, nawet Stidge’a. Ta gruba kobieta jest teraz szczęśliwa. Ed też. I Indianin. I Stidge; on też. A ty… Ciebie też uszczęśliwię, właśnie teraz — zbliżył się do niej z jeszcze bardziej promiennym uśmiechem. — Teraz wyślę ciebie, Elszabet, dobrze? Dobrze? Przecież tego chcesz. Czy mogę cię już wysłać?

— Nie zbliżaj się.

— Nie mów tak. Daj mi rękę, Elszabet, wyślę cię do Zielonego Świata. Wiem, że tam właśnie chcesz być. Wiem, że właśnie tam możesz być szczęśliwa. Tu nigdy. Tu nic dla ciebie nie ma. Do Zielonego Świata, Elszabet.

Znów wyciągnął do niej ręce, ale ona odsunęła się przerażona.

— Dlaczego się boisz? Przecież to Czas Przejścia. Tak bardzo chciałbym cię wysłać. Bo ja… ja… — zawahał się nie mogąc znaleźć słów. Wzrok wlepił w czubki butów, a na twarzy pojawił się rumieniec. W jego oczach ujrzała łzy. — Przecież nie mógłbym cię skrzywdzić — jego głos był niepewny i niewyraźny. — Zwłaszcza ciebie. Nigdy nie skrzywdziłbym nikogo, a już szczególnie ciebie. Ja… — znów się zawahał — …kocham cię, Elszabet. Pozwól mi cię wysłać. Proszę.

— Ale nie wiem… — zaczęła i przerwała w połowie zdania, gdyż ogarnęła ją potężna fala zawrotów głowy i mrowienie. Z trudem chwytała oddech. Coś się stało. Jego słowa, łzy, wiatr, deszcz, wszystko naraz spłynęło na nią. Poczuła, jakby wszystko kołysało się jak w czasie trzęsienia ziemi. Znała dobrze to uczucie gwałtownego ruchu wyrywającego świat z posad.

Przed nią otwierała się ogromna przepaść, a Tom namawiał ją do skoku. Odetchnęła głęboko i popatrzyła na niego niezdecydowana, przerażona, a zarazem pragnąca tego i przerażona swym pragnieniem.

— Proszę — powtórzył.

W uszach jej szumiało. Przejście? Odrzucić ciało? Pozwolić mu, żeby zrobił z nią to, co z Fergusonem, z April, z Nickiem? Podać mu rękę, żeby zrobił tę swoją sztuczkę i paść trupem w błoto u jego stóp z uśmiechem na ustach?

Nie, nie, nie, nie.

To idiotyczne. Te wszystkie opowieści o obcych światach, błyskawicznych podróżach. Czy mogło to być prawdą? To wysyłanie ludzi oznaczało ich śmierć. Z pewnością Tom ma niezwykłą, śmiercionośną moc. Oni umarli. Przecież nie może tego określić inaczej, nieprawdaż? Ale ona nie chce umrzeć. Nigdy tego nie chciała. Chciała żyć, rozkwitać, być szczęśliwa. Tęskniła za odrobiną spokoju w duszy, przynajmniej raz w życiu. Ale nie za śmiercią. Śmierć nie była żadnym rozwiązaniem.

A jeżeli… jeżeli to, co daje ludziom Tom, to nie śmierć, ale życie, nowe życie, nowa szansa?

Poczuła nagle nieodpartą chęć znalezienia się w Zielonym Świecie, w tym cudownym miejscu pełnym radości i piękna, miejscu tak żywym i rzeczywistym. Jak mogłoby nie być prawdziwe? Zdjęcia sondy gwiezdnej, uśmiech na twarzy Eda Fergusona, promieniujące z Toma absolutne przekonanie i wiara… A więc dlaczego nie? Dlaczego nie?

— W porządku, nie boję się — usłyszała swój własny głos.

— Więc podaj mi rękę. Nadszedł czas. Pomogę ci dokonać Przejścia, Elszabet.

Skinęła głową. To było jak we śnie. Po prostu daj mu rękę, a on wyśle cię do Zielonego Świata. Tylko poddaj się temu i ruszaj w drogę. Tak, dlaczego nie? Pomyślała o uśmiechu Eda Fergusona. Czy można było mieć wątpliwości? Tom miał tę moc. Niebo otwierało się, a wszystkie bariery znikały. Poczuła nagle bliskość milczącej czarnej otchłani, którą była przestrzeń kosmiczna, zaczynająca się tuż za niskimi, ciężkimi chmurami. Wcale jej to nie przerażało. Daj mu rękę, Elszabet, niech cię wyśle. Idź, idź. Po co zostawać na tym nędznym, zmęczonym świecie, w tym nędznym, zniszczonym miejscu? Wszystko skończone. Powiedz tylko światu „do widzenia” i idź. Zobacz, co stało się z centrum. To była twoja ostatnia świątynia, ale już jej nie ma. Nie ma już nikogo z tych, którymi się opiekowałaś.

— Wiesz, byłaś dla mnie taka dobra — mówił Tom. — Nikt nigdy nie był dla mnie tak dobry. Przyjęłaś mnie, dałaś mi dach nad głową, rozmawiałaś ze mną, słuchałaś mnie. Słuchałaś mnie. Wszyscy myślą, że jestem wariatem i to dobrze, bo ludzie zwykle zostawiają wariatów w spokoju. W ten sposób byłem bezpieczniejszy. Ale ty wiedziałaś, że nie jestem wariatem, prawda? Teraz też o tym wiesz. A ja dam ci to, czego pragniesz najbardziej. Daj mi rękę. Zrobisz to, Elszabet?

— Tak, Tak.

Wyciągnęła do niego dłoń.

W tym momencie usłyszała głos rozpaczliwie wykrzykujący jej imię:

— El-sza-bet! El-sza-bet!

Nastrój hipnotycznego skupienia prysł. Cofnęła dłoń i rozejrzała się. W jej stronę biegł Dan Robinson. Wyglądał na zupełnie wyczerpanego, jakby miał za chwilę upaść.

— Dan! — powiedziała.

Ten zaś spojrzał przelotnie na Toma, jakby wcale go nie znał, i zwrócił się do Elszabet zmienionym głosem:

— Powinniśmy byli już dawno się stąd wynieść. Zaczęła się strzelanina. Mają pistolety, lasery i Bóg wie co jeszcze. Oszaleli, odkąd zamordowano ich lidera.

— Dan…

— Wszystkie drogi są zablokowane. Zginiemy tu.

— Nie — odparła — jest jedno wyjście.

— Nie rozumiem.

Wskazała na Toma.

— Przejście — rzekła. — Tom wyśle nas do Zielonego Świata.

Robinson spojrzał na nią osłupiały.

— To miejsce jest skończone — powiedziała znów Elszabet. — Centrum, Kalifornia, Stany Zjednoczone, cały świat. Zniszczyliśmy go, Dan. Sami podstawiliśmy sobie nogę i upadliśmy na twarz. Skalaliśmy własne gniazdo. Wszystko zwariowało. Jak myślisz, ile czasu upłynie, nim znów puszczą pył? A może tym razem bomby? Ale tak dzieje się tylko tu, na Ziemi. Tam wszystko jest inaczej. Dan wciąż ciężko oddychał.

— Mówisz poważnie?

— Absolutnie, Dan.

— Nie do wiary. Myślisz, że możesz tak po prostu przejść do innego świata?

— Ferguson już to zrobił. I April, i Nick.

— To obłęd!

— Widziałeś uśmiechy na ich twarzach? To niezmącone szczęście. Ja wiem, że oni przeszli do gwiezdnych światów, Dan.

Robinson spojrzał teraz uważnie na Toma, który kiwał głową z promiennym uśmiechem.

— Ty naprawdę w to wierzysz, Elszabet! Pstryknie palcami i już lecisz w gwiazdy?

— Tak.

— A nawet jeśli to prawda? Czy możesz tak po prostu wszystko zostawić, zlekceważyć obowiązki i odpowiedzialność i pójść do Zielonego Świata? Czy mogłabyś to zrobić?

— Jaka odpowiedzialność? Centrum leży w gruzach, Dan. A jeśli tu zostaniemy, na pewno zginiemy. Sam przed chwilą to powiedziałeś, pamiętasz?

Spojrzał na nią, nie wiedząc co powiedzieć.

— Przemyślałam to — ciągnęła. — Nawet gdyby udało nam się uciec przed tym motłochem, nie chciałabym już tu zostać. Dla mnie wszystko się skończyło. Zrobiłam, co mogłam, Dan, starałam się, naprawdę się starałam, ale wszystko się rozsypało. Teraz chcę stąd odejść i zacząć od nowa gdzie indziej. Czy to nie brzmi rozsądnie? Tom wyśle nas do Zielonego Świata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tom O'Bedlam»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tom O'Bedlam» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Old Man
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Nature of the Place
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Reality Trip
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Songs of Summer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - The Secret Sharer
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Good News from the Vatican
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Tom O'Bedlam»

Обсуждение, отзывы о книге «Tom O'Bedlam» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x