Joe Haldeman - Kamuflaż

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Haldeman - Kamuflaż» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Wrocław, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Wydawnictwo Dolnośląskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kamuflaż: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kamuflaż»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Od wielu pokoleń wędrują po Ziemi dwie nikomu nieznane istoty. Obcy nie wiedzą o sobie nawzajem, ale zachowują szczątkowe wspomnienia tajemniczego zatopionego reliktu i upodobanie do morskich głębin. Jedna z istot, uzurpator, przetrwała dzięki przystosowaniu, przybierając kształty wielu różnych organizmów. Druga, kameleon, przeżyła wyłącznie dlatego, że niszczy wszystko, co jej zagraża. Teraz podniesiony wreszcie z dna morza przez biologa morskiego Russella Suttona relikt wzywa do siebie obie istoty. Przez tysiąclecia na Ziemi żyły dwa niezniszczalne stworzenia… ale kameleon uważa, że jest tam miejsce tylko dla jednego z nich.
Powieść otrzymała nagrodę Nebula w 2004 r.

Kamuflaż — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kamuflaż», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stał się rekinem młotem, który ma świetny wzrok, i popłynął parę kilometrów na południe, by odwiedzić teren prac Poseidona. Nietrudno było go znaleźć, podążając za metalicznym smakiem, różniącym się znacznie od wszystkich, które uzurpator znał dotąd. Bez trudu dotarł do miejsca, w którym z rury odprowadzającej wypływała ciepła woda, prawdopodobnie pochodząca z systemu chłodzenia reaktora jądrowego produkującego prąd.

Po minucie poszukiwań znalazł również rurę wlotową. Mogła się przydać. Gdyby ją zatkać, ile potrzeba by czasu, by reaktor zaczął się przegrzewać i wyłączył się? Albo się stopił…

Zbadał części tarczy przeciwwybuchowej, umieszczone dość głęboko pod wodą, by nie przyciągać wzroku. Długi na dziewięć stóp rekin młot na płytkiej wodzie byłby widoczny jak na dłoni. Słyszał, jak dzieci z wioski pluskają i pływają po drugiej stronie tarczy, i kusiło go, by dać im coś, o czym mogłyby opowiadać kolegom — po prostu wypłynąć na powierzchnię i uśmiechnąć się — ale nie; lepiej nie robić nic niezwykłego, nic nierekiniego.

Tak czy owak, mógł być filmowany. Lepiej było udawać skołowaną rybę, która po prostu zaplątała się zbyt blisko brzegu. Młoty są ciekawskie i nieostrożne.

Jakby w odpowiedzi na tę myśl usłyszał potężny ryk silnika mknącego w jego kierunku i pospiesznie ruszył w głąb oceanu.

Łódź była szybka. Zrównała się z nim, nim zdążył się wydostać ze stosunkowo płytkiego terenu. Nastąpiło głośne „bang!” i harpun przeszył ciało rekina na wylot nieco poniżej głowy.

Silnik natychmiast ucichł i ktoś zaczął ciągnąć zdobycz. Uzurpator pozwolił się przeciągnąć przez połowę odległości do łodzi, a potem nagle odwrócił się o 180 stopni — młoty są zwinne — i pędem popłynął w odwrotną stronę.

Na końcu liny nastąpiło nagle szarpnięcie, a po nim rozległ się wrzask i plusk. Wyłącznie dla zabawy uzurpator obrócił się ponownie i popłynął z powrotem ku łódce, tylko odrobinę spowalniany przez harpun. Mężczyzna wciąż tkwił do polowy w wodzie, gdy rekin uderzył o jego nogi, a natychmiastowa zmiana smaku wody świadczyła o tym, jak bardzo cieszy go ta rozgrywka.

Ktoś z łodzi zaczął strzelać do rekina z wielkiego pistoletu. Dwukrotnie trafił, dwukrotnie spudłował. Uzurpator zanurkował pod łódź i odgryzł spory kawał kadłuba z włókna szklanego, po czym ze swoją maksymalną prędkością ruszył ku głębokiej wodzie. Gdy był już poza zasięgiem wzroku, powstrzymał dramatyczne, lecz niepotrzebne krwawienie i na moment powiększył pierwszą ranę tak, by harpun mógł się bez trudu wyśliznąć. Potem popłynął na północ, trzymając się bezpiecznej głębi.

Zastanawiał się, czy napastnikami kierował strach, czy chciwość. Prawdopodobnie chciwość; mieli harpun i pistolet, więc pewnie po prostu wyprawili się na rekiny. Z jego płetw można było ugotować zupę wartą kilka tysięcy dolarów — to dlatego pomimo obfitości jedzenia w okolicy nie było wielu dużych rekinów.

Maska, fajka i płetwy nadal bezpiecznie spoczywały pod kamieniem. Przemiana powrotna w młodą kobietę trwała zaledwie dziesięć męczących minut, a kolejnych trzydzieści sekund zabrało wydzielanie materiału na kostium kąpielowy. Uzurpator był teraz o niedostrzegalne pól cala niższy w wyniku odniesionych ran, które spowodowały utratę substancji. Po drodze musiał złapać i wchłonąć kilka rafowych ryb.

Przeszkodzono mu w tej prostej czynności. Złapał już i schrupał dużego lucjana i powiększył sobie otwór, by go wchłonąć, gdy usłyszał ludzki głos.

Dziewczyna sprzedająca bilety stała na skraju rafy, w odległości jakichś stu metrów, i krzyczała coś, gestykulując. Uzurpator puścił lucjana, zmniejszył otwór do zwykłych rozmiarów i zakrył go kostiumem kąpielowym, po czym popłynął jak człowiek, powoli, na plecach, z maską przesuniętą na czoło.

— Pani Rae? — zapytała dziewczyna.

— Rae Archer — przytaknął uzurpator, stojąc w metrowej głębokości wodzie.

— Pan Wade myślał, że pani tu będzie. — Wade był właścicielem pensjonatu. — Powiedział, że ludzie z projektu dzwonili i chcą, żeby pani przyszła o jedenastej. A już prawie dziesiąta.

Czas pędzi jak szalony, gdy dobrze się bawisz.

— Dziękuję. W takim razie muszę się pospieszyć. — Uzurpator płynął w tempie wysportowanej istoty ludzkiej, po czym wyczłapał się na brzeg z przekonująca niezdarnością, pamiętając o płetwach na nogach. Mógł je zdjąć, ale wiedział, że kamyki są zbyt ostre, by człowiek mógł się swobodnie poruszać. Włożył sandały i lavalava, a potem potruchtał do pensjonatu.

Wziął zimny prysznic i szybko umył włosy, choć mógłby lepiej oczyścić się, siedząc w samotności przez dwadzieścia sekund. Włożył tropikalne ubranie biurowe i pozwolił panu Wade’owi zawieźć się do Poseidona, choć nawet idąc pieszo, zdążyłby na czas.

Gdyby jednak Rae Archer zrobiła to i nawet się nie spociła, ktoś mógłby nabrać podejrzeń.

Przed bramą Poseidona dwaj mężczyźni postawili na dwóch kozłach lekką łódź rybacką, demonstrując tłumowi gapiących się dzieciaków ukąszenie rekina w pobliżu dziobu.

Potężna, muskularna kobieta, Naomi, przywitała Rae przy wejściu, ale zamiast zaprosić ją do środka, poprowadziła w dół drogi, do domku numer 7. Zostawiły buty przy drzwiach, gdzie stały już dwie inne pary, i weszły do klimatyzowanego wnętrza.

Przy drewnianym stole siedzieli mężczyzna i kobieta w średnim wieku. Kobieta wydała się uzurpatorowi znajoma. Kilka klocków wskoczyło na swoje miejsce i szybko przypomniał sobie, że oceniał jej wypracowania na Harvardzie, w 1980 roku.

Russel Sutton podał Rae dłoń i przedstawił jej tę byłą studentkę, Jan Dagmar. Zarówno ona, jak i jej towarzysz mieli podkrążone oczy i wyglądali na podekscytowanych, jakby przez kilka nocy z rzędu pracowali na pigułkach i kawie. Ociężale klapnęli na krzesła.

— Kawy? — zapytała Naomi, a on odpowiedział: „Tak, czarnej”, i usiadł naprzeciw Jan.

— Najpierw proszę nam opowiedzieć, co pani wie o projekcie — rzekła tamta.

— To trochę potrwa — odparł. — Odrobiłam zadanie domowe.

Jan wzruszyła przyjacielsko ramionami.

Naomi podała mu kawę.

— Dzięki. Natknęliście się na ten podmorski artefakt i wydobyliście go. Szybko odkryliście, że jest zrobiony z jakiejś substancji zbyt gęstej, by figurowała w układzie okresowym. Trzy razy gęstszej od plutonu, ale nie radioaktywnej.

— Trzy razy, jeśli jest pełen — rzekł Russell. — A prawdopodobnie jest pusty w środku.

Uzurpator skinął głową.

— Jeśli pochodzi z Ziemi, powstał w wyniku jakiegoś niezrozumiałego dla nas procesu. Łagodnie mówiąc! Jeśli powstał na innej planecie, rzecz ma się podobnie. Nadal nie wiecie, jak mógł zaistnieć, ale pod względem intelektualnym łatwiej jest założyć, że pochodzi spoza Ziemi.

— I to panią zaciekawiło — rzekł Russ.

— Mnie i siedem miliardów innych osób — odparł uzurpator. — Od czasu waszego ogłoszenia mój komputer każdego ranka rozpoczyna pracę od wyszukania nowych materiałów ze słowem „Poseidon”.

Upił łyk kawy.

— Nie zdołaliście odseparować od obiektu ani cząsteczki. Próbowaliście ją stopić jakimś laserem i… nastąpił wypadek.

— Wie pani, co stało się potem?

— Nie. Widziałam obrazki w CNN i czytałam popularne spekulacje prasowe. To coś umie lewitować?

Russ uniósł brwi.

— My też widzieliśmy te obrazki.

— Ale nic na ten temat nie opublikowaliście.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kamuflaż»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kamuflaż» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joe Haldeman - The Coming
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Work Done for Hire
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Starbound
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Marsbound
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Tricentenario
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Forever Peace
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Camouflage
Joe Haldeman
Joe Haldeman - The Forever War
Joe Haldeman
Joe Haldeman - Guerra eterna
Joe Haldeman
Отзывы о книге «Kamuflaż»

Обсуждение, отзывы о книге «Kamuflaż» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x