Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg

Здесь есть возможность читать онлайн «Alastair Reynolds - Migotliwa wstęga. Tom 1 - Pościg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2003, ISBN: 2003, Издательство: Mag, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Główny bohater książki, zawodowy morderca Tanner Mirabel przybywa do Chasm City, aby zabić swego wroga Reivicha. Obu łączy mroczny sekret i okryta tajemnicą przeszłość. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, która zakończy się śmiercią jednego z nich i odsłoni przerażającą prawdę o wydarzeniach, które miały miejsce 15 lat wcześniej, doprowadzając do straszliwego kataklizmu.

Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mgliście sobie przypomniałem, że wydarzyło się to gdzieś w pobliżu. Jednak sala pełniła nie tylko rolę kaplicy Haussmanna. We wnękach na obrzeżach znajdowały się tradycyjne maszyny do gry, stało tu też kilka stołów, przy których później z pewnością zasiądą hazardziści, choć teraz nikt tu nie grał. Z mroku dobiegało mnie tylko szuranie szczurów.

Centrum pokoju miało kształt idealnie czarnej kopuły, o średnicy przynajmniej pięciu metrów; na jej obwodzie umieszczono miękkie krzesła na skomplikowanych teleskopowych wspornikach, wznoszące się trzy metry nad podłogą. W jeden podłokietnik każdego fotela wbudowano kontrolki do gry, w drugi wmontowano zestaw urządzeń podłączonych do naczyń krwionośnych. Połowa krzeseł była zajęta, ale siedzące osoby tkwiły w nich w zupełnym bezruchu, jak martwe. Gdy wszedłem do pokoju, nawet ich nie zauważyłem. Mieli w sobie tę trudną do zdefiniowania arystokratyczność, roztaczali aurę bogactwa i nietykalności.

— Co się stało? — spytałem. — Zapomniałeś ich wyrzucić rano, gdy zamykałeś lokal?

— Skądże. Niemal tu wrośli — odparł Vasquez. — Grają przez parę miesięcy, obstawiają długofalowy wynik kampanii lądowej. Teraz z powodu deszczów panuje cisza. Jakby wojny w ogóle nie było. Ale żebyś widział, co się tu dzieje, kiedy robi się gorąco.

Coś mi się w tej sali nie podobało. Nie chodziło nawet o galerię dziejów Skya Haussmanna, choć ona z pewnością grała istotną rolę.

— Powinniśmy się chyba stąd wynosić — powiedziałem.

— A wasze drinki?

Nie zdążyłem odpowiedzieć, gdy wszedł szef kuchni, głośno dysząc przez plastikową maskę. Pchał mały wózek z napojami. Wzruszyłem ramionami i poczęstowałem się kwaśnym pisco.

— Sky Haussmann jest tu strasznie ważny. — Wskazałem na dekoracje.

— Człowieku, nawet sobie nie zdajesz sprawy jak. — Vasquez pstryknął i idealnie dotąd czarna kopuła ożywiła się i wypełniła bardzo szczegółowym obrazem połówki Skraju Nieba; od podłogi wznosił się skraj czerni, jak błona mrużna jaszczurki. Nueva Valparaiso — mrugające iskierki na widocznym przez dziury w chmurach zachodnim wybrzeżu Półwyspu. — Tak?

— Rozumiesz, ludzie są tu dość religijni. Łatwo można urazić ich uczucia, jeśli jest się nieostrożnym. Człowieku, musisz to uszanować.

— Słyszałem, że wokół Haussmanna powstał ruch religijny. Tyle wiem. — Znów wskazałem głową dekoracje. Po raz pierwszy zauważyłem przymocowany do ściany element przypominający czaszkę delfina, dziwnie skrzywiony i pofałdowany. — Co się stało? Kupiłeś ten przybytek od jakiegoś Haussmannowskiego świra?

— Nie, to nie to.

Dieterling chrząknął, ale mówiłem dalej:

— Więc co? Masz w tym udziały?

Vasquez zgasił papierosa i zaczął się szczypać w grzbiet nosa, marszcząc przy tym niskie czoło.

— Co jest, Mirabel? Chcesz mnie zdenerwować czy po prostu jesteś ciemnym palantem?

— Skądże, usiłowałem tylko nawiązać uprzejmą rozmowę.

— Akurat. A wcześniej nazwałeś mnie Czerwonym. Wymsknęło ci się, co?

— Sądziłem, że już to załatwiliśmy. — Upiłem łyk pisco. — Nie zamierzałem cię irytować, Vasquez, ale dziwię się, że jesteś tak przewrażliwiony.

Wykonał ręką ledwo zauważalny gest, jakby pstryknięcie palcami.

Moje oczy nie zdołały zarejestrować tego, co stało się potem — jakiś podprogowy ruch metalu i delikatny wietrzyk, sunący wokół sali. Po fakcie doszedłem do wniosku, że w ścianach, podłodze i suficie musiało się otworzyć kilkanaście przesłon, z których wysunęły się maszyny.

Były to automatycznie uruchomione drony-wartownicy; dryfujące w powietrzu czarne kule, które rozwierały się na równiku, a każda demonstrowała po trzy, cztery lufy pistoletów, skierowane na mnie i na Dieterlinga. Wojownicze drony krążyły powoli wokół nas, brzęcząc jak pszczoły.

Przez długą chwile obaj wstrzymaliśmy oddech, wreszcie Dieterling przemówił:

— Chyba padniemy trupem, jak się naprawdę wkurzysz, co Vasquez?

— Nie mylisz się, Wężu, niewiele do tego brakuje. — Podniósł głos. — Włączyć tryb zabezpieczeń. — Jak przedtem, pstryknął palcami. — Widzisz, chłopie, może ci się wydawać, że to ten sam gest co poprzednio. Ale sala odbiera to inaczej. Gdybym nie wyłączył systemu, zinterpretowałaby go jako rozkaz zabicia wszystkich z wyjątkiem mnie i tych bogatych dupków w fotelach.

— Cieszę się, że to wcześniej trenowałeś.

— Tak, Mirabel, śmiej się, śmiej. — Znów wykonał ten sam gest. — Wyglądał tak samo, co? Ale to też była zupełnie inna komenda. Drony zrozumiałyby to jako rozkaz odstrzelenia ci rąk kolejno, po jednej. Pokój jest tak zaprogramowany, że rozumie kilkanaście gestów i, zapewniam cię, po niektórych jestem przerażony rachunkiem za sprzątanie. — Wzruszył ramionami. — Wyraziłem się jasno?

— Owszem.

— Dobrze. Wyłączyć tryb zabezpieczeń. Wartownicy, wycofać się.

Jak poprzednio: plama ruchu, wietrzyk. Jakby maszyny w okamgnieniu przestały istnieć.

— Zrobiło to na tobie wrażenie? — spytał Vasquez.

— Niespecjalne — odparłem. Czułem na czole szczypanie potu. — Przy odpowiednim ustawieniu zabezpieczeń już przed tą salą przesiejesz wszystkich. Choć przypuszczam, że to przełamuje lody na przyjęciach.

— Właśnie. — Vasquez spojrzał na mnie z rozbawieniem, wyraźnie zadowolony, że osiągnął zamierzony efekt.

— A poza tym to również prowokuje pytanie, dlaczego jesteś taki przewrażliwiony.

— Na moim miejscu byłbyś znacznie bardziej przewrażliwiony. — W tym momencie zrobił coś zaskakującego: powoli wyjął dłoń z kieszeni i mogłem zobaczyć, że nie trzyma broni. — Popatrz, Mirabel.

Nie wiem właściwie, czego oczekiwałem, ale zaciśnięta pięść wyglądała zupełnie normalnie, nie była ani trochę zdeformowana. Nic szczególnie krwawego.

— Ręka jak ręka, Vasquez.

Jeszcze mocniej zacisnął dłoń i wtedy nastąpiło coś dziwnego: z pięści zaczęła się sączyć krew, najpierw powoli, potem ciekła coraz silniejszym strumieniem. Patrzyłem, jak czerwień kapie na zieloną podłogę.

— Stąd moje przezwisko. Bo krwawię z prawej ręki. Zajebiście oryginalnie, co? — Rozwarł pięść, odsłaniając krwawe źródło pośrodku dłoni. — Taka sprawa. To stygmat, jak ślad Chrystusa. — Zdrową rękę włożył do kieszeni, wyciągnął chusteczkę, zwinął ją w kłąb i przycisnął do rany, by zatamować krwotok. — Czasami mogę to zrobić niemal samą siłą woli.

— Dopadli cię wyznawcy kultu Haussmanna, co? — powiedział Dieterling. — Oni ukrzyżowali też Skya. Wbili mu gwóźdź w prawą dłoń.

— Nie rozumiem — odparłem.

— Mam mu powiedzieć?

— Bardzo proszę, Wężu. Facet potrzebuje edukacji.

Dieterling zwrócił się do mnie:

— W ciągu ostatniego stulecia wyznawcy Haussmanna podzielili się na kilka sekt. Niektórzy przejęli idee od zakonów pokutnych, usiłując narzucić sobie cierpienia, jakie przeszedł Sky. Zamykają się w ciemnicach, aż izolacja omal nie prowadzi ich do obłędu albo wywołuje wizje. Niektórzy odcinają sobie lewe ręce, inni dobrowolnie zawisają na krzyżu. Te praktyki czasami prowadzą do śmierci. — Zamilkł i spojrzał na Vasqueza, jakby prosząc o pozwolenie na kontynuowanie opowieści. — Istnieje jednak sekta, która robi jeszcze bardziej skrajne rzeczy. I na tym nie poprzestaje. Rozpowszechnia swe przesłanie, ale nie słowem, lecz za pomocą wirusa indoktrynacyjnego.

— I co dalej?

— Ktoś musiał go dla nich wykreować, najprawdopodobniej Ultrasi, a może któryś z nich wybrał się nawet w tym celu do Żonglerów, a oni manipulowali jego neurochemią. Nieważne. Najistotniejsze, że wirus jest zakaźny, przenosi się przez powietrze i zaraża prawie każdego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Alastair Reynolds - Poseidon's Wake
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - On the Steel Breeze
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - The Six Directions of Space
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - L'espace de la révélation
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Unendlichkeit
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Chasm City
Alastair Reynolds
Alastair Reynolds - Otchłań Rozgrzeszenia
Alastair Reynolds
Отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg»

Обсуждение, отзывы о книге «Migotliwa wstęga. Tom 1: Pościg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x