Elizabeth Moon - Prędkość mroku

Здесь есть возможность читать онлайн «Elizabeth Moon - Prędkość mroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prędkość mroku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prędkość mroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prowokująca do myślenia, wzruszająca, niezapomniana PRĘDKOŚĆ MROKU to pasjonująca wyprawa w głąb umysłu osoby autystycznej, zmagającej się z fundamentalnymi kwestiami człowieczeństwa i uczuć.

Prędkość mroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prędkość mroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Chcę tego — oznajmia Bailey. Zamyka oczy i ciągnie napiętym głosem: — To rekompensata za to, że pan Crenshaw nam groził, za ryzyko utraty pracy i pogorszenia warunków. To załatwi sprawę.

Patrzę na doktor Hendricks i doktora Ransome’a; szepczą do siebie, żywo gestykulując. Podejrzewam, że już się zastanawiają, jak te dwie kuracje mogą na siebie wpłynąć.

— To zbyt niebezpieczne — mówi doktor Ransome, podnosząc wzrok. — Prawdopodobnie nie możemy przeprowadzić obu kuracji jednocześnie. — Zerka na mnie. — Lou miał rację. Nawet jeśli przejdziecie kurację odmładzającą później, nie można poddać się im obu jednocześnie.

Linda wzrusza ramionami i wbija wzrok w podłogę. Napina ramiona; zaciśnięte w pięści dłonie złożyła na kolanach. Myślę, że nie zgodzi się na leczenie bez obietnicy przedłużenia życia. Jeśli ja to zrobię, a ona nie, możemy się już więcej nie zobaczyć. Dziwnie się z tym czuję; przyszła do sekcji przede mną. Przez lata widywałem ją w każdy dzień pracy.

— Porozmawiam o tym z zarządem — mówi znacznie spokojniej pan Arakeen. — Potrzebujemy dodatkowych opinii prawnych i medycznych. Jeśli jednak dobrze zrozumiałem, niektórzy z was żądają „Dożywocia” jako elementu pakietu świadczeń, uzależniając od tego swoje przystąpienie do kuracji, zgadza się?

— Tak — odpowiada Bailey. Linda kiwa głową.

Pan Arakeen stoi przed nami, kołysząc się lekko, jakby prze-stępował z nogi na nogę. Światło odbija się od jego identyfikatora, poruszającego się zgodnie z ruchami ciała. Jeden z guzików marynarki pojawia się i znika pod pulpitem, w miarę kołysania. Wreszcie pan Arakeen nieruchomieje i gwałtownie kiwa głową.

— W porządku. Zapytam zarząd. Uważam, że się nie zgodzi, ale mimo wszystko zapytam.

— Proszę pamiętać — mówi pani Beasley — że ci pracownicy nie wyrazili zgody na poddanie się leczeniu, a jedynie zadeklarowali chęć przemyślenia takiej decyzji.

— Zgadza się. — Pan Arakeen ponownie kiwa głową, po czym znowu wykręca szyję. — Oczekuję jednak, że dotrzymacie słowa. Że naprawdę to sobie przemyślicie.

— Ja nie kłamię — oświadcza Dale. — I wy nas nie okłamujcie. — Wstaje, prostując lekko zesztywniałe ciało. — Chodźcie — mówi do pozostałych. — Praca czeka.

Nikt się nie odzywa, ani prawnicy, ani lekarze, ani pan Aldrin. Podnosimy się powoli; czuję się niepewnie, niemal dygoczę. Czy będzie dobrze tak zwyczajnie wyjść? Ale gdy zaczynam się ruszać, z każdym krokiem czuję się lepiej. Jestem wystraszony, a jednocześnie szczęśliwy. Mam wrażenie lekkości, jakby zmniejszyła się grawitacja.

Na korytarzu skręcamy w lewo, w stronę wind. Kiedy docieramy do miejsca, gdzie korytarz się rozszerza i gdzie znajdują się windy, widzimy pana Crenshawa, stojącego z kartonowym pudłem w rękach. Jest pełne przedmiotów, ale nie widzę ich wszystkich. Na samej górze spoczywa para markowych butów do biegania; pamiętam je z katalogu ze sprzętem sportowym, jaki kiedyś przeglądałem. Ciekawe, jak szybko biega pan Crenshaw. Z obu stron, za panem Crenshawem, stoi dwóch mężczyzn w błękitnych koszulach ochrony. Na nasz widok otwiera szeroko oczy.

— Co tutaj robicie? — pyta Dale’a, kroczącego na czele naszej grupy. Obraca się i robi krok w jego stronę, ale mężczyźni w mundurach natychmiast kładą mu ręce na ramionach i zatrzymują. — Do godziny czwartej powinniście przebywać w G-28; to zupełnie inny budynek.

Dale nie zwalnia; mija go bez słowa.

Pan Crenshaw kręci głową jak robot, po czym się cofa. Obrzuca mnie spojrzeniem.

— Lou! Co się tutaj dzieje?

Chcę wiedzieć, co on tutaj robi z tym pudłem w rękach i pod strażą ochrony, ale nie jestem na tyle niewychowany, by o to zapytać. Pan Aldrin powiedział, że nie powinniśmy się więcej przejmować panem Crenshawem, nie muszę więc odpowiadać na jego niegrzeczne pytanie.

— Mam mnóstwo pracy, panie Crenshaw — mówię. Porusza rękami, jakby chciał upuścić pudło i się na mnie rzucić, ale tego nie robi, a ja go mijam, idąc za Dale’em.

Po powrocie do naszego budynku Dale zaczyna powtarzać:

— Tak, tak, tak, tak, tak. — I głośniej: — TAK, TAK, TAK!

— Nie jestem zła — mówi Linda. — Nie jestem złym człowiekiem.

— Nie jesteś zła — zgadzam się. Do oczu napływają jej łzy.

— Źle jest być osobą autystyczną. Źle jest być złą, że jest się osobą autystyczną. Źle jest chcieć nie być — nie chcieć być — osobą autystyczną. Wszystko jest złe. Nie ma dobrego rozwiązania.

— To głupota — oświadcza Chuy. — Kazać nam chcieć być normalnymi, a potem kazać nam kochać siebie takimi Jakimi jesteśmy. Jeśli ludzie chcą się zmienić, to znaczy, że czegoś w sobie nie lubią. Nie ma innej możliwości.

Dale uśmiecha się szeroko. Jeszcze nie widziałem u niego takiego uśmiechu.

— Kiedy ktoś mówi coś niemożliwego, to ktoś jest w błędzie.

— Tak jest — mówię. — To błąd.

— Błąd — powtarza Dale. — Błędem jest też wiara w niemożliwe.

— Tak — zgadzam się. Czuję, że sztywnieję z obawy, że Dale zaraz powie coś o religii.

— Jeśli więc normalni ludzie każą nam zrobić coś niemożliwego, to nie musimy uważać, że wszystko, co mówią normalni ludzie, jest prawdą.

— Ale nie wszystko jest kłamstwem — zauważa Linda.

— To, że nie wszystko jest kłamstwem, nie oznacza, że wszystko jest prawdą — mówi Dale.

To oczywiste, jednak nie pomyślałem wcześniej, że to niemożliwe chcieć się zmienić, a jednocześnie być szczęśliwym z bycia sobą przed zmianą. Nie sądzę, żeby którekolwiek z nas pomyślało w ten sposób, zanim Dale i Chuy nie powiedzieli tego głośno.

— Zacząłem o tym myśleć, kiedy byłem u ciebie — wyznaje Dale. — Ale wtedy nie mogłem wszystkiego powiedzieć. Jednak pomogło.

— Jeśli coś pójdzie źle — zastanawia się Eric — to jeszcze drożej wyniesie ich to… co wyniknie. Jeśli potrwa dłużej.

— Nie wiem, co z Cameronem — mówi Linda.

— Chciał być pierwszy — przypomina Chuy.

— Byłoby lepiej, gdybyśmy mogli poddawać się leczeniu pojedynczo i obserwować, co dzieje się z pozostałymi — zauważa Eric.

— Prędkość mroku będzie mniejsza — oświadczam. Patrzą na mnie. Uświadamiam sobie, że nie mówiłem im o prędkości światła i prędkości mroku. — Prędkość światła w próżni wynosi 186 000 mil na sekundę — dodaję.

— Wiem o tym — mówi Dale.

— Zastanawia mnie jedno — odzywa się Linda. — Skoro przedmioty spadają tym szybciej, im bliżej są ziemi, co wynika z grawitacji, to czy światło biegnie szybciej w pobliżu olbrzymiej grawitacji, jak wokół czarnej dziury?

Nie wiedziałem, że Linda interesuje się prędkością światła.

— Nie wiem — odpowiadam. — Ale książki nie mówią nic na temat prędkości mroku. Pewni ludzie powiedzieli mi, że mrok nie ma prędkości, że to po prostu brak światła, że jest tam, gdzie nie ma światła, ja jednak uważam, że jakoś musiał się tam dostać.

Przez chwilę wszyscy milczą.

— Jeśli „Dożywocie” może wydłużyć nam czas, to coś innego może przyspieszyć światło — oznajmia Dale.

— Cameron chciał być pierwszy — mówi Chuy. — Jako pierwszy będzie normalny. To szybciej niż my.

— Idę na salę — oświadcza Eric. Odwraca się.

— Oblicze Lindy się ściąga, na jej czole pojawia się zmarszczka.

— Światło ma prędkość. Mrok powinien mieć prędkość. Przeciwności są takie same, mają tylko odwrotny kierunek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prędkość mroku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prędkość mroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Elizabeth Moon - Oath of Fealty
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Liar's Oath
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Surrender None
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Against the Odds
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Change of Command
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Rules of Engagement
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Once a Hero
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Winning Colors
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Oath of Gold
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Divided Allegiance
Elizabeth Moon
libcat.ru: книга без обложки
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - The Speed of Dark
Elizabeth Moon
Отзывы о книге «Prędkość mroku»

Обсуждение, отзывы о книге «Prędkość mroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x