Elizabeth Moon - Prędkość mroku
Здесь есть возможность читать онлайн «Elizabeth Moon - Prędkość mroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Prędkość mroku
- Автор:
- Издательство:ISA
- Жанр:
- Год:2005
- Город:Warszawa
- ISBN:83-7418-065-X
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Prędkość mroku: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prędkość mroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Prędkość mroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prędkość mroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Czy potrzebuję uzdrowienia? Komu zaszkodziłoby, gdybym pozostał nieuleczony? Mnie, ale tylko wówczas, gdybym czuł się źle z sobą takim, jaki jestem obecnie, a ja się tak nie czuję, z wyjątkiem chwil, gdy inni mówią, że nie jestem jednym z nich, że nie jestem normalny. Zakłada się, że osoby autystyczne nie dbają o opinie innych na ich temat, ale to nieprawda. Mnie na tym zależy i boli mnie, gdy ludzie mnie nie lubią, ponieważ jestem autystyczny.
Nawet uchodźcom, którzy zabrali ze sobą jedynie ubranie na grzbiecie, nie odmawia się prawa do wspomnień. Choć zdezorientowani i przerażeni, mają samych siebie do porównania. Możliwe, że nigdy więcej nie skosztują ulubionych potraw, nadal jednak pamiętają ich smak. Mogą już nigdy więcej nie ujrzeć rodzinnych stron, ale mają prawo pamiętać, że tam mieszkali. Mogą osądzić, czy ich życie jest lepsze, czy gorsze, czyniąc stosowne porównania ze wspomnieniami.
Chcę wiedzieć, czy Cameron pamięta tego Camerona, którym był, oraz czy uważa, że kraj, do którego zawitał, jest lepszy od tego, który porzucił.
Po południu znowu mamy się spotkać z konsultantami. Zapytam o to.
Patrzę na zegarek. Jest 10:37:18, a ja jeszcze nic nie zdziałałem. Nie chcę robić tego projektu. To projekt sprzedawcy anchois, nie mój.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
Pan Aldrin wchodzi do naszego budynku. Puka do moich drzwi i mówi:
— Chodź, proszę. Chcę porozmawiać z wami w sali gimnastycznej.
Żołądek zawiązuje mi się w supeł. Słyszę, jak puka do pozostałych osób. Wychodzą na zewnątrz: Linda, Bailey, Chuy, Eric i pozostali, po czym wszyscy z napięciem na twarzach wkraczamy do sali gimnastycznej. Jest wystarczająco obszerna, by pomieścić nas wszystkich. Staram się nie martwić, ale czuję, że zaczynam się pocić. Czyżby zamierzali rozpocząć kurację natychmiast? Niezależnie od tego, co postanowimy?
— To bardzo skomplikowane — mówi pan Aldrin. — Ktoś inny wyjaśni wam to później, ja jednak chcę powiedzieć o tym teraz.
— Wygląda na wzburzonego i nie tak smutnego, jak kilka dni temu.
— Pamiętacie, jak na samym początku powiedziałem, że moim zdaniem to źle, że próbuje się zmuszać was do podjęcia leczenia? Kiedy do was dzwoniłem?
Pamiętam to, również fakt, że nie zrobił nic, żeby nam pomóc, a później twierdził, że powinniśmy wyrazić zgodę na kurację dla naszego dobra.
— Firma uznała, że pan Crenshaw postępował źle — oznajmia pan Aldrin. — Zarząd chce, abyście wiedzieli, że wasze stanowiska są absolutnie niezagrożone niezależnie od decyzji, jaką podejmiecie. Możecie pozostać takimi, jakimi jesteście, i pracować tutaj, korzystając z tych samych środków wsparcia, jakie macie obecnie.
Muszę zamknąć oczy; zbyt wiele do zniesienia. Na ciemnych powiekach tańczą kolorowe, radosne kształty. Nie muszę tego robić. Jeśli nie zamierzają rozpocząć leczenia, to nie muszę nawet decydować, czy tego chcę, czy nie.
— Co z Cameronem? — pyta Bailey.
— Pan Aldrin kręci głową.
— O ile wiem, już rozpoczął kurację — mówi. — Nie sądzę, żeby mogli przerwać na tym etapie. Otrzyma jednak pełną rekompensatę…
To, co powiedział, uznaję za głupie. Jak można komuś zrekompensować zmianę mózgu?
— Jeśli chodzi o was — ciągnie pan Aldrin — to gdybyście chcieli poddać się leczeniu, nadal jest dla was w pełni dostępne. Zgodnie z obietnicą.
Nic mi nie obiecywano, tylko grożono. Nie mówię tego głośno.
— W czasie trwania kuracji i rekonwalescencji będziecie otrzymywać pełne wynagrodzenie, a także wszelkie podwyżki i awanse, jakie by się wam należały, gdybyście pracowali. Macie także zapewnioną ciągłość pracy. Dział prawny firmy pozostaje w kontakcie z Pomocą Prawną współdziałającą z waszym Centrum i reprezentanci obu organizacji będą gotowi wyjaśnić wam wszystkie prawne aspekty tej sytuacji, jak również pomóc z niezbędnymi dokumentami. Na przykład: gdybyście postanowili poddać się leczeniu, musielibyście zlecić płatność rachunków bezpośrednio z waszych kont i tak dalej.
— A więc… to jest całkowicie dobrowolne? Szukacie prawdziwych ochotników? — pyta Linda, wbijając wzrok w ziemię.
— Tak. Całkowicie.
— Nie rozumiem, dlaczego pan Crenshaw zmienił zdanie — mówi.
— To nie pan Crenshaw — odpowiada pan Aldrin. — Ktoś, to znaczy pewni ludzie na wyższych stanowiskach uznali, że pan Crenshaw popełnił błąd.
— Co stanie się z panem Crenshawem? — chce wiedzieć Dale.
— Nie wiem — mówi pan Aldrin. — Nie jestem uprawniony do dyskusji o tym, co się może stać, poza tym i tak nic mi nie powiedzieli.
Uważam, że jeśli pan Crenshaw nadal będzie pracował w firmie, to znajdzie sposób, żeby narobić nam kłopotów. Skoro firma mogła dokonać takiego zwrotu w zapatrywaniach, to równie dobrze może znowu zmienić zdanie, gdy ktoś inny obejmie władzę; podobnie jak samochód może jechać w dowolnym kierunku, zgodnie z wolą kierowcy.
— W waszym popołudniowym spotkaniu z konsultantami medycznymi będą także uczestniczyć przedstawiciele działu prawnego i Pomocy Prawnej — dodaje pan Aldrin. — Oraz zapewne parę innych osób. Mimo to nie musicie natychmiast podejmować decyzji. — Uśmiecha się nagle i jest to szczery uśmiech, ustami, oczami, policzkami i czołem: wszystkie linie układają się w ten sam sposób, dowodząc, że jest naprawdę szczęśliwy. — Czuję wielką ulgę — mówi. — Cieszę się ze względu na was.
Kolejne wyrażenie, które brane dosłownie nie ma żadnego sensu. Mogę być szczęśliwy albo smutny, albo rozgniewany, nie mogę jednak odczuwać czegoś za kogoś. Tak naprawdę, wcale nie może być szczęśliwy ze względu na mnie; ja sam muszę być szczęśliwy, inaczej nie będzie to prawdziwe. Chyba że chciał powiedzieć, iż jest szczęśliwy, ponieważ uważa, że będziemy szczęśliwsi, jeśli nie poczujemy się zmuszani do poddania się leczeniu, a „Cieszę się ze względu na was” oznacza: „Cieszę się ze względu na korzystne dla was okoliczności”.
Rozlega się dźwięk sygnalizatora pana Aldrina, który przeprasza nas na moment i wychodzi. Chwilę później wsuwa głowę przez drzwi i mówi:
— Muszę lecieć. Do zobaczenia po południu.
Spotkanie zostało przeniesione do większego pomieszczenia. Pan Aldrin stoi przy drzwiach, kiedy przychodzimy, a pozostali mężczyźni i kobiety w garniturach i kostiumach znajdują się już w środku i kręcą dokoła stołu. W tej sali również ściany wyłożono boazerią, która nie wygląda na imitację, a podłogę zakryto dywanem. Krzesła są takie same, lecz tapicerka ma kolor wyblakłego złota w zielone kropki, układające się w miniaturowe stokrotki. Z przodu umieszczono wielki stół z krzesłami z obu stron, a na ścianie zawieszono olbrzymi ekran. Na stole dostrzegam dwa małe stosy folderów. Jeden tworzy pięć folderów, a w drugim znajduje się ich tyle, żeby starczyło po jednym dla każdego z nas.
Zajmujemy miejsca tak jak poprzednio; pozostali czynią to nieco wolniej. Doktora Ransome’a znam; doktora Handsela nie ma. Pojawił się inny lekarz, starsza kobieta z identyfikatorem „L. Hendricks”. To ona wstaje pierwsza. Mówi nam, że nazywa się Hendricks i że zarządza zespołem badawczym i chce jedynie prawdziwych ochotników. Siada. Wstaje mężczyzna w ciemnym garniturze, który mówi nam, że nazywa się Godfrey Arakeen, jest prawnikiem z działu prawnego firmy i że nie musimy się niczym martwić.
Na razie niczym się nie martwię.
Mówi o przepisach regulujących zatrudnianie i zwalnianie pracowników niepełnosprawnych. Nie wiedziałem, że w zamian za zatrudnienie nas firma otrzymała zwolnienie podatkowe, którego wysokość zależy od procentu niepełnosprawnych w każdym dziale i specjalności. Przedstawia sprawę w ten sposób, że stanowimy wartość dla firmy ze względu na odpis podatkowy, a nie wykonywaną pracę. Mówi, że pan Crenshaw powinien był poinformować nas o prawie do rozmowy z firmowym rzecznikiem pracowniczym. Nie wiem, kim jest rzecznik pracowniczy, jednak mówca od razu wyjaśnia znaczenie tego słowa. Przedstawia innego mężczyznę w garniturze, pana Vanagli, tak chyba brzmi jego nazwisko. Nie jestem pewien, jak je zapisać, a nie jest łatwo wychwycić wszystkie zgłoski. Pan Vanagli mówi, że jeśli niepokoi nas cokolwiek związanego z pracą, to powinniśmy przyjść z nim porozmawiać.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Prędkość mroku»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prędkość mroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Prędkość mroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.