Elizabeth Moon - Prędkość mroku

Здесь есть возможность читать онлайн «Elizabeth Moon - Prędkość mroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2005, ISBN: 2005, Издательство: ISA, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prędkość mroku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prędkość mroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Prowokująca do myślenia, wzruszająca, niezapomniana PRĘDKOŚĆ MROKU to pasjonująca wyprawa w głąb umysłu osoby autystycznej, zmagającej się z fundamentalnymi kwestiami człowieczeństwa i uczuć.

Prędkość mroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prędkość mroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Podnoszę rękę, a ona kiwa mi głową.

— Regulować… Czy oznacza to, że wyjmujecie część tkanki, by zrobić miejsce na nową?

— Nie fizycznie; w rzeczywistości jest to mechanizm biologiczny, resorpcja…

Cego i Clinton opisywali resorpcję w trakcie rozwoju: zapasowe neurony znikają, wchłonięte przez organizm. Jest to proces regulowany przez mechanizmy kontroli zwrotnej, wykorzystujące częściowo dane zmysłowe. Model intelektualny jest fascynujący; nie zmartwiło mnie, że tyle moich neuronów zniknęło, skoro dowiedziałem się, że to samo dzieje się u innych. Ale jeśli doktor Hendricks ma na myśli to, czego — jak sądzę — do końca nie powiedziała, to proponują wchłonięcie części neuronów, które posiadam obecnie, jako dorosły. To pewna różnica. Posiadane przeze mnie obecnie neurony robią dla mnie coś pożytecznego. Ponownie unoszę rękę.

— Tak, Lou? — Tym razem odzywa się doktor Ransome. W głosie słychać lekkie napięcie. Chyba uważa, że zadaję zbyt wiele pytań.

— Czyli… zamierzacie zniszczyć część naszych neuronów, aby zrobić miejsce dla nowego wzrostu?

— Nie do końca zniszczyć — odpowiada. — To dość skomplikowane, Lou; nie jestem pewny, czy zrozumiesz. — Doktor Hendricks zerka na niego i odwraca wzrok.

— Nie jesteśmy głupi — mruczy Bailey.

— Wiem, co znaczy resorpcja — mówi Dale. — Znaczy, że tkanka znika i jest zastępowana przez inną. Moja siostra miała raka i zaprogramowano jej ciało tak, żeby wchłonęło guza. Jeśli doprowadzicie do resorpcji neuronów, znikną.

— Przypuszczam, że możecie tak to rozumieć — przyznaje z napięciem na twarzy doktor Ransome. Obrzuca mnie wzrokiem. Podejrzewam, że ma do mnie pretensję, że zacząłem.

— Ale taka właśnie jest prawda — mówi doktor Hendricks. Nie sprawia wrażenia spiętej, tylko podekscytowanej, jak ktoś oczekujący wyjazdu na bal karnawałowy. — Wchłaniamy neurony tworzące złe połączenia i hodujemy nowe, które utworzą dobre połączenia.

— Co zniknie, to zniknie — upiera się Dale. — Taka jest prawda. Mówcie nam prawdę. — Zaczyna się denerwować; oko mruga mu bardzo szybko. — Coś zniknie, a właściwe neurony i tak mogą nie urosnąć.

— Nie! — woła głośno Linda. — Nie, nie, nie! Nie z moim mózgiem. Żadnych podziałów. Niedobrze, niedobrze. — Zwiesza głowę, odmawiając nawiązania kontaktu wzrokowego, odmawiając słuchania.

— Nie ma mowy o dzieleniu mózgu — zapewnia doktor Hendricks. — To zupełnie nie tak… Chodzi tylko o regulację: rosną nowe połączenia neuronowe. Poza tym, nic się nie zmienia.

— Tyle że przestaniemy być autystyczni — mówię. — Jeśli terapia podziała.

— Zgadza się. — Doktor Hendricks się uśmiecha, jakbym powiedział absolutnie właściwą rzecz. — Będziecie tacy sami jak teraz, tyle że nie autystyczni.

— Ale autyzm to ja — upiera się Chuy. — Nie wiem, jak to będzie stać się kimś innym, którego teraz nie ma. Muszę zacząć od początku, od dziecka, i ponownie dorosnąć, żeby stać się kimś innym.

— Cóż, nie do końca — wyjaśnia lekarz. — Nie wpływamy na dużą ilość neuronów, tylko na kilka na raz, dzięki czemu dysponujecie pozostałymi. Oczywiście, pewnych rzeczy trzeba będzie nauczyć się na nowo, konieczna będzie rekonwalescencja. Wszystko znajduje się w opracowaniu, wasz doradca wam to wyjaśni, ale cała kuracja zostanie sfinansowana przez firmę. Nie będziecie musieli za nic płacić.

— Dożywocie — rzuca Dale.

— Słucham? — pyta lekarz.

— Jeśli muszę zaczynać od początku, to chcę mieć więcej czasu, żeby być tą inną osobą. Żeby żyć. — Dale jest najstarszy z nas, dziesięć lat starszy ode mnie. Nie wygląda staro. Wciąż ma ciemne i gęste włosy. — Chcę dożywocia — mówi, a ja uświadamiam sobie, że nie chodzi mu o coś dożywotniego, lecz o kurację odmładzającą „Dożywocie”.

— Ależ… to absurd — wtrąca pan Arakeen, ubiegając lekarzy. — To by ogromnie podrożyło cały projekt. — Patrzy po pozostałych przedstawicielach firmy, siedzących w rzędzie za stołem. Żaden nie odwzajemnia jego spojrzenia.

Dale mocno zaciska powieki, mimo to lewa wciąż trzepocze.

— A jeśli ta ponowna nauka zabierze więcej czasu, niż zakładacie? Może całe lata. Chcę mieć czas, by pożyć jako normalny człowiek. Tyle samo, ile żyłem jako osoba autystyczna. Więcej. — Przerywa, a twarz kurczy mu się z wysiłku. — Będzie więcej danych — mówi. — Dłuższa obserwacja. — Odpręża się i otwiera oczy. — Dorzućcie „Dożywocie” i wchodzę w to. Bez „Dożywocia” zabieram się stąd.

Rozglądam się dokoła. Wszyscy wpatrują się w Dale’a, nawet Linda. Cameron mógłby uczynić coś takiego, ale nie Dale. Już się zmienił. Wiem, że sam też już się zmieniłem. Jesteśmy autystyczni, ale się zmieniamy. Może wcale nie potrzebujemy leczenia, nawet żeby się bardziej zmienić, nawet żeby być — a nie tylko wyglądać — jak normalni.

Rozważam to wszystko, zastanawiam się też, jak długo może to potrwać, i przypominają mi się akapity z książki.

— Nie — mówię. Dale odwraca się i patrzy na mnie. Ma nieruchomą twarz. — To nie jest dobry pomysł — dodaję. — Ta kuracja wpływa na neurony, „Dożywocie” także. To metoda eksperymentalna. Nikt nie wie, czy w ogóle działa.

— My wiemy, że działa — wtrąca doktor Hendricks. — To tylko…

— Nie wiecie na pewno, jak wpływa na ludzi — rzucam, przerywając jej, choć przerywanie jest niegrzeczne. Ale to ona przerwała mi pierwsza. — Dlatego właśnie potrzebujecie nas albo ludzi nam podobnych. Próbowanie obu kuracji jednocześnie to nie jest dobry pomysł. W nauce modyfikuje się tylko jedną zmienną na raz.

Pan Arakeen oddycha z ulgą. Dale milczy, lecz pozwala opaść powiekom. Nie wiem, co myśli. Wiem, jak sam się czuję: w środku jestem cały roztrzęsiony.

— Chcę żyć dłużej — woła Linda. Jej dłoń wyskakuje naprzód, jakby obdarzona własnym życiem. — Chcę żyć dłużej i nie zmieniać się.

— Nie wiem, czy chcę żyć dłużej albo się zmienić — mówię wolno, ale nawet doktor Hendricks mi nie przerywa. — A jeśli stanę się kimś, kogo nie polubię, a będę musiał żyć dłużej? Najpierw chciałbym wiedzieć, kim zostanę, a dopiero potem postanowię, czy chcę żyć dłużej.

Dale powoli kiwa głową.

— Uważam, że powinniśmy podjąć decyzję odnośnie samego leczenia. Nie próbują nas zmuszać. Możemy to przemyśleć.

— Ale… ale… — Pan Arakeen sprawia wrażenie, jakby zakrztusił się jakimś słowem i próbuje je teraz z siebie wypluć. Wykonuje gwałtowny ruch głową i mówi dalej: — Chcecie powiedzieć, że się zastanowicie… Jak długo to potrwa?

— Tak długo, ile tylko będą chcieli — mówi pani Beasley. — Macie już jednego ochotnika do leczenia; ostrożniej będzie odczekać i zobaczyć, jak z nim poszło.

— Nie mówię, że to zrobię — uprzedza Chuy. — Ale myślałbym o tym… życzliwiej… gdyby zapewniono „Dożywocie”. Może nie jednocześnie, ale później.

— Przemyślę to — oznajmia Linda. Jest blada, a jej spojrzenie wędruje po otoczeniu.

Przemyślę to, a choć dłuższe życie uczyniłoby propozycję ciekawszą, tak naprawdę wcale tego nie chcę.

— Ja również — mówi Eric. — Nie chcę, żeby ktoś zmieniał mój mózg. Kryminaliści mają zmieniane mózgi, a ja nie jestem kryminalistą. Osoby autystyczne są inne, nie są złe. To nie zło być innym. Czasami to trudne, ale nie jest złe.

Nie odzywam się. Nie jestem pewny, co chcę powiedzieć. To wszystko dzieje się za szybko. Jak podjąć decyzję? Jak postanowić być kimś innym, kogo nie znam i nie potrafię przewidzieć? Zmiana i tak zachodzi, ale to nie moja wina, skoro nie ja o niej decydowałem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prędkość mroku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prędkość mroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Elizabeth Moon - Oath of Fealty
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Liar's Oath
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Surrender None
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Against the Odds
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Change of Command
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Rules of Engagement
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Once a Hero
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Winning Colors
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Oath of Gold
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - Divided Allegiance
Elizabeth Moon
libcat.ru: книга без обложки
Elizabeth Moon
Elizabeth Moon - The Speed of Dark
Elizabeth Moon
Отзывы о книге «Prędkość mroku»

Обсуждение, отзывы о книге «Prędkość mroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x