Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ciemna strona Słońca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Rebis, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ciemna strona Słońca: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ciemna strona Słońca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dom Sabalos odziedziczył ogromną fortunę i ma zamiar zostać władcą całej planety. Obsługuje go olbrzymia armia robotów, jego ojcem chrzestnym jest inteligentne ciało niebieskie, a na dodatek szef ochrony Doma jest tak skrupulatny, że sprawdza nawet siebie. Mimo to komuś udaje się zamordować Sabalosa, tyle że nie do końca…

Ciemna strona Słońca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ciemna strona Słońca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Instytut zrozumiał Cuniform c, a to jeden z ich języków.

— Język pisany to zwykły mechanizm do przekazywania informacji. Kiedy znajdzie sssię do niego klucz, ssstosssunkowo łatwo go odczytać.

— A jak znaleźli ten klucz?

— Używając poety i szalonego komputera. — Hrsh-Hgn wziął różowy sześcian, odszukał odpowiedni fragment i wyświetlił go.

W powietrzu zawisły świecące litery Testamentu jokerów:

Ty, który przed nami stoisz!
Trzymamy w dłoniach gwiazdy,
a gwiazdy płoną. Módl się, by,
ostrożnie się z nimi obchodzić.
Czekamy na naszym nowym świecie,
Jedynym
Leżącym po ciemnej stronie Słońca.

— Biały wiersz — ocenił Isaac. — Taki sobie.

— Przyznaję, że w moim języku brzmi lepiej — powiedział Hrsh-Hgn. — Co do reszty, to przypuszczam, że wiecie: już dawno przeszukano wszyssstkie, nawet niezbyt wielkie ciała assstralne, choćby zbliżone do tego opisssu, znajdujące sssię w zamieszkałej sssferze i sssporo poza nią.

— Do tego trzeba by było dodać gwiazdy i przestrzeń — zauważył Isaac. — Choć raczej uznać należy, że jak inne rasy, pochodzą z jakiejś planety.

— Popularne przekonanie głosi, że świat jokerów pełen jest cudów przekraczających wyobrażenie — dodał Hrsh-Hgn.

— Może to być planeta bez słońca, a taką naprawdę trudno znaleźć, przestrzeń jest przecież duża — zauważył Dom.

— To całkiem prawdopodobne — ocenił uprzejmie Hrsh-Hgn.

— Ale nie jestem pierwszym, który o tym pomyślał?

— Prawdę mówiąc, pomysssł powraca mniej więcej co pięć lat.

— A jeśli jest niewidzialna? — spytał Isaac. Dom parsknął śmiechem.

— Może. — Phnob wciąż był uprzejmy. — Dom, sssłyszałeśśś o Gwiazdach Duchach?

— Uhu. Są tak gęste, że nie wpuszczają nawet fal grawitacyjnych.

— To tylko teoria, ale może… teoretycznie da się wyposażyć cały system planetarny w silniki matrycowe; i umieścić go w kosmosie, jak popularnie na:zywamy międzyprzestrzeń — odezwał się Isaac.

Dom miał się powtórnie roześmiać, ale spojrzał na Hrsh-Hgna i zachował powagę.

— Tak głosi legenda o Marnotrawnym Sssłońcu — wyjaśnił phnob. — To historia nissskotemperaturowych creapii. Za pięćdziesiąt lat rzeczywiśśście będzie to możliwe przy obecnym tempie rozwoju techniki. Natomiassst praktycznie jessst to niemożliwe. Widzisz, do wyjśśścia i wejśśścia w międzyprzestrzeń nie potrzeba wielkiej energii…

Potem nastąpiły wyjaśnienia techniczne, z których wynikało, że najważniejszy jest pokładowy komputer. Ponieważ obiekt znajdujący się w kosmosie, czyli w międzyprzestrzeni, jest teoretycznie wszędzie równocześnie, gdyby wyszedł z niej w przypadkowym miejscu, mógłby się znaleźć na przykład w jądrze słońca. By tego uniknąć, niezbędny był pojemny i szybki komputer nawigacyjny, bo „wszędzie” to naprawdę duża przestrzeń, wymagająca przeliczania. Im większy obiekt, tym większa szansa błędu, a więc potrzebny większy komputer.

— Sundog rejestruje aktualny spadek mikroampów, co jessst dla niego odruchowym ćwiczeniem umysssłowym, jako że cztery piąte jego ciała, licząc od tyłu, to pierwotny umysł okreśśślający jego położenie względem konkretnego wszechśsswiata, w jakim żyjemy. Na szczęśśście pozossstaje mu wyssstarczająca objętośśść, by mógł zabrać dodatkową masssę w postaci transportowca czy innego ssstatku. Żeby przelecieć przez kosssmosss gwiazdą śśśredniej wielkośśści, potrzebny byłby komputer o mniej więcej stukrotnej jej masssie.

— A planeta? — spytał Dom.

— Jeśśśli byłaby to niewielka gęsta planeta, taka jak Phnobiss czy Widderssshinsss, mogłoby sssię to udać, gdyby ją wydrążyć i wypakować komputerami. Jessst to jednak bezowocna spekulacja, bo to nie ma sssensssu. Jessstem przekonany, że śśświat joke…

Iluzja.

Ig skomlał. Dom otworzył oczy i mrugnął — był zlany potem, a lewa ręka dziwnie go bolała. Po przeciwnej stronie kabiny Hrsh-Hgn wygrzebywał się z szafki, na którą został ciśnięty.

— Isaac?

j Robot puścił poręcz biegnącą dookoła kabiny.

— Ostro było, nie? — spytał.

— Czuję się, jakby ktoś mnie łupnął czymś dużym, dajmy na to planetą — ocenił Dom. — Albo dużą asteroidą… co się stało?

— Jesteśmy w normalnej przestrzeni, w której sundog znalazł się raczej gwałtownie i niezręcznie.

Dom podleciał do okna, próbując rozwiązać zasupłany porządnie żołądek i równocześnie spacyfikować bolącą głowę.

— Frghsss… — zaklął jękliwie Hrsh-Hgn.

— Sundog?

Przeprosiny. Podróż przerwana wskutek okoliczności nie do przewidzenia: zakłócenie w międzyprzestrzennej czasowymiarowości. Musimy je ominąć w normalnej przestrzeni.

Isaaca przylepiło do ekranu czujników.

— Jest nadal o kilka milionów kilometrów, więc musi rzucać niezły cień… — ocenił. — Nie spieszy mu się… o rety, lepiej sami popatrzcie.

Na maksymalnym zbliżeniu widać było wysmukły ostrosłup, powoli i majestatycznie obracający się i połyskujący, gdy od jego gładkiej powierzchni odbijało się światło bliższych gwiazd. Była to, innymi słowy, Wieża Jokerów.

Dom dotarł do fotela pilota i poprosił sundoga, by zbliżył się do wieży. W ciągu paru minut znaleźli się o kilka kilometrów od nieruchomego obiektu, wokół którego gwiazdy krążyły niczym w planetarium na przyspieszonych obrotach.

— Instytut płaci milion standardów nagrody za lokalizację i szczegóły każdej nowej budowli jokerów — przypomniał Dom. — Chcę ją złapać.

— Przy tej prędkości? — zdziwił się Isaac. — To robota dla dwudziestu sundodów.

Właśnie.

— No, to możemy chociaż wyznaczyć jej kurs. Za to też jest nagroda, tyle że mniejsza. Możemy ją podzielić na trzech.

Czterech.

— Zgoda, czterech… — Dom urwał, z trudem łapiąc powietrze: coś złapało go jak w imadło i ścisnęło.

Wyczuł statek, a raczej skomplikowaną strukturę atomową jego kadłuba i deuter pobłyskujący w komputerze matrycy niby kula czarodziejskiego ognia. Isaac przypominał różnobarwny kłąb prądów przepływających przez zwinięty aluminiowy drut z dodatkiem zjonizowanego wodoru, co dawało niezbyt przyjemne wrażenie. Umysł sundoga miał ciemno-purpurową barwę, przez którą przelatywały jaśniejsze myśli.

Za burtą, po przeciwnej stronie Wieży, wyczuł inny statek; ktoś wiedział, że będą tu przelatywać, i czekał na nich. A raczej na niego. Metalizowany wodór wskazywał, że był w nim robot… znalazł się ponownie w umyśle sundoga… ich pola spolaryzowały się nagle z lekkim wstrząsem i Wieża zaczęła maleć w oddali. Przez moment czuł wściekłość umysłu znajdującego się na tamtym statku, po czym zniknęła ona w dali i szumie tła, gdy sundog z ulgą zanurzył się w kosmos.

A z jego umysłu coś łagodnie się wycofało. Przez moment czuł niesprawiedliwość ograniczeń narzuconych przez posiadanie tylko pięciu zmysłów… a potem nastąpiła reakcja.

Nie upadł tylko dlatego, że w nieważkości nie ma „dołu”, za to zawisł ogłupiały, słuchając zaskoczonych protestów sundoga. Isaac i Hrsh-Hgn przyglądali mu się, po czym phnob ujął go delikatnie i zaciągnął do łóżka.

— Wszystko widziałem — wymamrotał Dom. — Coś patrzyło przeze mnie… tam, za Wieżą czekał zabójca.

— Jasssne — mruknął Hrsh-Hgn. — Pewnie. f!

— Uwierz mi!

— Jasssne.

— Miał przeciwpancerny stripper!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ciemna strona Słońca»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ciemna strona Słońca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ciemna strona Słońca»

Обсуждение, отзывы о книге «Ciemna strona Słońca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x