- Wehikuł Wyobraźni

Здесь есть возможность читать онлайн «  - Wehikuł Wyobraźni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1978, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wehikuł Wyobraźni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wehikuł Wyobraźni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Antologia opowiadań fantastycznonaukowych polskich pisarzy współczesnych.

Wehikuł Wyobraźni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wehikuł Wyobraźni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Wskaźnik aktywności wskazuje zero — powiedział — ale to nie jest zwykła awaria. Wygląda na to, że ktoś rozmontował stos.

Fizyk był wyraźnie przerażony i mimo pozornie spokojnej relacji nie potrafił tego ukryć.

— Cybernetyk — zwrócił się do mnie Pierwszy — proszę wezwać Zespół Naprawczy.

I wtedy Historyk zawołał nas do siebie. Tytan był już zdjęty, mogliśmy widzieć bezpośrednio, co się dzieje przed statkiem. Automaty krzątały się koło konstrukcji, która w niczym nie przypominała Stacji. Zamiast znajomego kopulastego kształtu, wznosiły nieforemny graniastosłup. Poza tym wszystkie były na zewnątrz, a przecież oprócz Zespołu Budowniczych, reszta winna znajdować się na statku. Nie reagowały na rozkazy, pulpit sterowniczy milczał, a kontrola łączności nie wykazała uszkodzeń. To było tak niesamowite, że patrzyliśmy po sobie, nie mówiąc ani słowa.

Najbardziej boimy się zjawisk, których nie rozumiemy. Odczuwamy lęk, widząc skutki, a nie znając przyczyny. Cała nasza wiedza, cała ziemska cywilizacja opiera się na pewnych kanonach, prawach, które niekiedy można adoptować czy rozciągnąć na nowe zjawiska, ale których nie można przekreślać. To, co się działo przed naszymi oczami, było zaprzeczeniem ludzkiej wiedzy, zaprzeczeniem cybernetyki w ogóle. Automaty nie mogą przejawiać inwencji, maszyny nie mogą działać samodzielnie.

— Bunt automatów! — zawołał Fizyk. — Ziściły się marzenia autorów fantastycznych powieści! Jedno z tych bydląt musiało wejść do siłowni i rozmontować stos. Dawka promieniowania rozregulowała mu układ sterujący i już stamtąd nie wyszedł. Zresztą, na nasze szczęście.

— Niemożliwe — próbowałam zaprzeczyć. — Automaty nie mogą pracować według własnego programu.

— A to? — Fizyk pokazał ręką na budowlę. — Czy to o niczym nie świadczy?

— W każdym razie nie o buncie automatów — odpowiedział mu Pierwszy, opuszczając zasłonę na iluminator. — W żadnym wypadku — dodał — nie wolno nam stawiać hipotez w oparciu o zjawiska, których nie możemy pojąć.

— Wobec tego, jakie jest inne wytłumaczenie? — zapytał Fizyk.

— Chwilowo brak w ogóle wytłumaczenia… …Czas upływa, widzą, że Pierwszy przygotowuje do rozruchu awaryjną prądownicę. Niedługo będzie już po wszystkim. Koło mnie siedzi Ino, głaszcze mnie po policzkach, jeszcze mokrych od łez. Wstydzę się płaczu, ale łzy same płyną mi po twarzy, nikt tego nie widzi oprócz Ino. Fizyk siedzi z twarzą ukrytą w dłoniach, a Historyk, wpatrzony w punkt gdzieś za naszymi plecami, nie zauważa obecnych. Mam bardzo mało czasu..

…Kiedy dwóch kroczących weszło do sali, siedzieliśmy chyba tak samo, jak teraz. Historyk był najbliżej wejścia i może właśnie dlatego na niego padł wybór. Jeden z automatów wziął go za ramię i pociągnął za sobą. Przez chwilę siedzieliśmy jak sparaliżowani. Potem Ino zerwał się, ale drugi automat zagrodził mu przejście. Historyk nie bronił się, wyszli w zupełnej ciszy i dopiero gdy umilkł stukot kroków na korytarzu, Ino rzucił się do wyjścia. Osadził go w miejscu głaj Pierwszego:

— Zostaw! Powinniśmy wcześniej pomyśleć o obronie!

— Czym? Całe wyposażenie jest już na zewnątrz!

— Co one z nim zrobią! — zapytałam, bo to było dla mnie najważniejsze.

— Jak to co? — Fizyk wzruszył ramionami. — Rozbiorą na części, żeby zobaczyć, jak człowiek może się poruszać bez sprzęgieł, półprzewodników i akumulatorów.

I znowu była cisza, tylko Pierwszy chodził z rękami założonymi do tyłu, tam i z powrotem… Historyk wrócił po trzech godzinach, sam. Kroczący odprowadził go do wejścia, ale tym razem nie wszedł do środka Historyk nie miał nam dużo do powiedzenia. Automaty posadziły go na czymś w rodzaju fotela i siedział tak nieruchomo, podczas gdy one obsługiwały jakąś aparaturę. Nie umiał powiedzieć nic konkretnego. Rozkładał bezradnie ręce.

— Nie moja branża, gdyby tak któryś z was… Poczułam głupią satysfakcję. Jednak nie zrobiły mu nic złego. Czułam się za nie odpowiedzialna, to były moje automaty.

— Bardzo się bałeś? — zapytałam, żeby coś powiedzieć. Kiwnął głową.

— Bardzo. Potem zamknąłem oczy i myślałem o tych dawnych, dobrych czasach, kiedy ludzie nie uganiali się jeszcze po Kosmosie, a poruszali się po staruszce Ziemi w przyzwoitych pojazdach, takich jak na przykład karety, samochody…

Tymczasem na zewnątrz trwała gorączkowa praca. Słyszeliśmy charakterystyczny syk aparatów Collega, używanych do łączenia najbardziej precyzyjnych zestawów. Tkwiliśmy przy iluminatorach, obserwowaliśmy rozmazane przez półprzeźroczyste płyty krzemonu sylwetki poruszających się bezustannie automatów. Gdy praca ustała, statek nasz opasywała pętla z podwójnych metalowych płaskowników. Początek i koniec miała w środku owego graniastosłupa, który wzniosły automaty. Stamtąd też wybiegały przewody umieszczone na wspornikach ponad pętlą.

W pewnej chwili rozległo się dzwonienie, potem wysoki, przeraźliwy ton, zupełnie inny od otaczających nas na codzień dźwięków, wreszcie zgrzytanie, potężny łoskot i z graniastosłupa wytoczyło się sześcienne pudło aa kołach. Z przewodem biegnącym u góry połączone było skomplikowanym systemem metalowych rurek, ułożonych w kształcie rombu. W miejscu styku raz po raz pojawiał się snop wyładowań elektrycznych. Całość posuwała się po metalowych szynach, zgrzytając i piszcząc przy każdym obrocie kół. Z osłupienia wyrwał nas śmiech Historyka.

— Przecież to tramwaj! One zrobiły tramwaj!

— Co?!

— Środek lokomocji używany prawie do końca XX wieku — wyjaśnił.

— Ale po co?

— Nie wiem. I skąd ten pomysł?

— Ty im powiedziałeś! — Pierwszy miał twarz zadowoloną, tak nie pasującą do otaczającej nas rzeczywistości, że zrobiło mi się przykro. — Nieznane przestało być nieznanym — ciągnął, siadając za stołem — wszystko wiąże się w logiczną całość. Należało tylko trzymać się jednego pewnika: „Automaty nie mogą pracować bez programu”. Jeżeli więc wypowiedziały nam posłuszeństwo, nie znaczy to wcale, że uzyskały samodzielność.

Zawiesił na chwilę głos:

— Steruje nimi kto inny!

Widząc, że chcę coś powiedzieć, podniósł rękę.

— Za chwilę, jeszcze nie skończyłem. Powiedzmy, że na planecie znajduje się genialny Mózg. Ale Mózg bez organów wykonawczych. I, co najważniejsze, Mózg bez własnej koncepcji. Co przez to rozumiem? Tak jak są pisarze, którym trzeba pomysłów, tak to jest Geniusz, który może rozwinąć i opracować każdy problem, ale który sam sobie problemu postawić nie omie. Nigdy się chyba nie dowiemy, w jaki sposób opanował nasze automaty, jaką drogą przesyła im polecenia. Osobiście mam wrażenia ze dysponuje nie znanym nam rodzajem energii. Historyka wziął po prostu na przesłuchanie, zwróćcie uwagę — Historyk cały czas myślał o przeszłości. Obraz tramwaju utrwalony w zwojach kory mózgowej, sama koncepcja takiego pojazdu wystarczyła Mu na opracowanie napędu i ogólnych zasad ruchu. Traktuje nas jak rodzaj biblioteki, coś na kształt zbioru zadań i problemów.

Dziwne, ale zrobiło mi się lżej. Choć wyjaśnienia Pierwszego w niczym nie poprawiły naszej sytuacji, nie było już we mnie tego dygocącego lęku. Uznane wielkości nie ulegały dewaluacji, dwa razy dwa znowu równało się cztery.

Nie było buntu automatów.

Pierwszy popatrzył po nas:

— Pracowałeś nad teorią pola siłowego i antygrawitacji? — zwrócił się do Ino. — On to dokończy za ciebie! Ty, Dag, dostarczysz Mu nowych wspaniałych automatów. Ja zapoznam Go ogólnie z teorią rozkładu plazmy i z wyrzutniami fotonowymi. W obecnym stanie daleko im do doskonałości, ale nie wątpię, że On potrafi uczynić z tego doskonałą broń. Właśnie broń!..

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni»

Обсуждение, отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x