Krzysztof Boruń - Wehikuł Wyobraźni
Здесь есть возможность читать онлайн «Krzysztof Boruń - Wehikuł Wyobraźni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Poznań, Год выпуска: 1978, Издательство: Wydawnictwo Poznańskie, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wehikuł Wyobraźni
- Автор:
- Издательство:Wydawnictwo Poznańskie
- Жанр:
- Год:1978
- Город:Poznań
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wehikuł Wyobraźni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wehikuł Wyobraźni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wehikuł Wyobraźni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wehikuł Wyobraźni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Otrzymałeś dostateczny, ale minimalną ilością punktów — stwierdził Pat po odczytaniu wyników. — Jak on tam odpowiadał? — zwrócił się do Maxa. — Ze swego miejsca widzisz, które informacje nadchodzące z mnemotronu są zgodne z jego wypowiedziami.
— Wydaje mi się, że odpowiadał nieźle — zawyrokował Max po krótkim namyśle.
— No więc masz trzy… — powtórzył Pat.
Zoo odwrócił się nagle i wyszedł, nie żegnając się z nikim.
Następny zdawał Wiber. Po drugim pytaniu wyskoczył z kabiny.
— Przepraszam, ale nie będę zdawał w tym automacie. To niesprawiedliwe. On analizuje myśli, których nigdy bym nie wypowiedział…
— Kolego, uspokójcie się. Jesteście zdenerwowani — Pat przemawiał do Wibera tak, jak mówi się do chorego.
— Profesorze, pod pewnym względem Wiber ma rację — Max przerwał Patowi. — Podłączony do analizatora, widzę przecież jego myśli. Człowiek nie jest w stanie idealnie skupić się na temacie.
Istnieją zawsze myśli uboczne, czasem nie nadające się do publikacji ze względu na bliźnich — Max urwał i zaśmiał się skrzekliwie.
Pat spojrzał na niego, lecz cokolwiek wyrażały jego oczy pod osłoną emulsji, twarz pozostała niezmieniona. Potem odwrócił się do Wibera.
— Proszę do środka, będziemy kończyć egzamin.
— Nie będę zdawał w tym automacie.
— Kolejo, naprawdę uspokójcie się i przyjdźcie na końcu albo jutro… Kto następny? — zwrócił się do nas, kończąc tym samym dyskusję.
Wtedy wystąpił Wan. Zniknął w kabinie. Pat powiedział to, co zwykle, a potem zadał pytanie. I wtedy zaczęło się.
Światła zapłonęły, przygasły. Krzywe rozpędziły się na ekranach, zmieniając błyskawicznie kształty. Nie zdążyliśmy ochłonąć ze zdumienia, gdy zamarły w bezruchu. Odpowiedź była skończona.
Pat stał długą chwilę, wpatrując się z niedowierzaniem w ekrany, wreszcie podjął decyzję i zadał następne pytanie. Znowu pomknęły krzywe i wynik pojawił się po kilkunastu sekundach. Pat skoczył ku kabinie. Bałem się, czy Wan zdążył odłączyć się od cerebroskopu.
— Kolego, jesteście geniuszem! — zawyrokował Pat z emfazą. Wan skromnie spuścił oczy. — Nie widziałem nigdy nic podobnego ani na Syriuszu, ani na Ziemi. Nigdy nie przypuszczałem, że wśród moich studentów kryje się taki demon myśli.
Oprócz nas dwu wszyscy patrzyli na Wana ze zdumieniem pomieszanym z odrobiną lęku.
— Niewiarygodne — powtarzał Pat. — Czegoś ty dotychczas dokonał, człowieku!
— Nic… zdobywałem wiedzę.
— To prawda, że i Einstein na politechnice nie błyszczał… ale taki umysł, jak twój… Nie do wiary!
Wan zawahał się.
— Przepraszam, profesorze, to był dla mnie kolosalny wysiłek myślowy. Czy… zdałem?
— Oczywiście, bardzo dobrze. Niemal maksymalna ilość punktów.
— Czy mógłbym w takim razie odejść? Chciałbym chwilę odpocząć.
— Ależ oczywiście, idź. Należy oszczędzać tak wspaniały instrument, jakim jest twój mózg.
Wyszedłem z Wanem. W drzwiach słyszałem jeszcze słowa profesora:
— …no i widzicie. Cerebroskop może służyć również do odkrywania geniuszy.
Zacząłem się zastanawiać, co będzie, jeśli trzech geniuszy myśli zostanie odkrytych na jednym egzaminie. Ale odpowiadać musiałem. Nie miałem wyboru. Zresztą wypadki potoczyły się szybko. Wan ubrał mnie w „negcerebroskop” i wszedłem powtórnie do laboratorium. Stanowczo za bardzo się denerwowałem. Czułem, że moje kolana są jak z waty, w myśli nieustannie powtarzałem „drugie gniazdko, trzeci rząd, trzecie gniazdko, piąty rząd”. Niby przez mgłę słyszałem, jak zdawał Al, jak Pat bez przerwy rozwodził się nad geniuszem Wana. Wreszcie przyszła moja kolej. Wskoczyłem gwałtownie do kabiny, zatrzasnąłem właz, wyjąłem wtyczki z kieszeni i nagle zrozumiałem, że nie przypomnę sobie numerów gniazdek. Zrobiło mi się gorąco. Za chwilę padnie pierwsze pytanie. Jeszcze chwila. Nic nie mogę sobie przypomnieć. To chyba było drugie gniazdko, trzeci i rząd i trzecie gniazdko, czwarty rząd. Tak, chyba tak, zresztą nic innego nie wymyślę. Jak najszybciej włożyłem wtyczki w gniazdko, rozparłem się w fotelu i wdychając żywiczne powietrze, westchnąłem z ulgą. Teraz odpowiedź przyjdzie sama, tylko nie można o niczym myśleć.
Pat monotonnie powtarzał swoje formuły. Nie słuchałem nawet. Egzamin tak jakby już zdany. Dwa miesiące wakacji, woda, żagle… Wyobraziłem sobie jaskółki szybujące nad wodą, niemal dotykające jej powierzchni… Nagle spostrzegłem, że pali się już światełko odpowiedzi. Chyba wszystko w porządku. Automat trzaskał przełącznikami. Wtem wszystko ucichło. Przez przeźroczysty wykrój zobaczyłem, jak moi koledzy zataczają się ze śmiechu. Coś się stało. Wyskoczyłem z kabiny,
— …to, że jaskółki są kręgowcami i w jaki sposób budują gniazda, to chyba nie semantyka — perorował Max.
Jeden Pat się nie śmiał. Milczał, czerwony z gniewu.
— Chyba automat uszkodzony — powiedziałem niepewnie.
— To geniusz Wana zniszczył cerebroskop — podsunął ktoś z boku.
— Przeciążył go widocznie — dodał inny głos z głębokim przekonaniem.
— Na uszkodzonym automacie nie będziemy zdawać.
— Właściwie nie wiadomo, czy od początku dobrze działał… Ben umiał przecież zupełnie dobrze, a oblał…
Fala głosów podnosiła się z wolna. Pat stał teraz blady. Coraz więcej spojrzeń kierowało się ku niemu. Wresrcie przemówił:
— Bardzo was przepraszam. Oczywiście wszystkie oceny są anulowane. Nie można decydować o wiadomościach studentów na podstawie tak zawodnie działającego urządzenia — mówił cicho, beznamiętnie. Z jego dotychczasowej energii nie zostało nawet śladu. Stał sam na uboczu, podczas gdy studenci ze śmiechem opuszczali salę.
— Kretyński geniuszu — powitał mnie Wan — wiesz, co zrobiłeś,? Podłączyłeś się bezpośrednio do dyspozytorni cerebroskopu i sterowałeś go własnymi myślami. On wybierał informacje o zagadnieniach przez ciebie pomyślanych, a reszta szła tak, jak przewidywaliśmy. Powiedz szczerze, myślałeś o jaskółkach?
— Tak.
— To wyjaśnia wszystko. No, sądzę, że Pat nigdy nie wznowi swych prób po takiej kompromitacji — Wan zaśmiał się. — Zresztą zobaczymy.
Historia ta pozostała naszą tajemnicą. Minęło od tego czasu już parę lat i dzisiaj kończymy studia. Na Wana ciągle jeszcze patrzą podejrzliwie i pokazują go pierwszorocznym.
— To ten, który myślał szybciej niż cerebroskop…
A Pat przez ostatnie lata egzaminuje tak jak inni, ale niedawno słyszałem, że sprowadza z układu Syriusza nowy udoskonalony model cerebroskopu. Nam on w każdym razie już nie grozi. Niech się martwią przyszłe pokolenia studentów.
Dariusz Filar
Przemiana
Przypuszczenia, które przedstawiam, nie pretendują do tytułu hipotezy naukowej, nie jestem bowiem uczonym, lecz podróżnikiem i dziennikarzem, a mój udział w ekspedycji Richarda Neaketha był wynikiem zwykłego przypadku. Reportaż opatrzyłem tytułem „Przemiana”, a więc już na wstępie sugeruję, że różnice dzielące człowieka współczesnego i tajemniczą istotę, na której ślad natrafiła ekspedycja, wynikają z trwającego miliony lat procesu przekształceń, ale nie wykluczają możliwości istnienia między wspomnianą istotą i gatunkiem homo sapiens ścisłego pobratymstwa krwi. Nie będę zdziwiony, jeżeli owo pokrewieństwo zostanie z czasem dowiedzione. Oczywiście, może się stać inaczej — prawdziwie naukowe wyjaśnienie zagadki przyniosą nam badania ogromnego sztabu uczonych, który pod kierunkiem R. Neaketha kontynuuje prace zapoczątkowane przez południowoamerykańskie odkrycia tego słynnego antropologa.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wehikuł Wyobraźni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wehikuł Wyobraźni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.