Greg Bear - Pieśń krwi

Здесь есть возможность читать онлайн «Greg Bear - Pieśń krwi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1992, ISBN: 1992, Издательство: Alfa, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pieśń krwi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pieśń krwi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Vergil Ulam był geniuszem przekraczającym granice biologii. Pracował nad restrukturyzacją komórek ludzkiego organizmu. Komórek myślących. Ponieważ Genotron, firma, w której pracował, skasował jego rewolucyjny program badawczy, Vergil postanowił na przekór wszystkiemu ocalić dzieło swego życia. Wybrał sposób najprostszy i najskuteczniejszy — przemycił myślące komórki we własnej krwi. Początkowo skutki działania inteligentnych limfocytów są niczym cuda w małej skali: wzrok Vergila poprawia się, a on sam staje się okazem zdrowia i seksualnej sprawności. Ale potem dzieją się rzeczy bardziej niezwykłe. Komórki mnożą się i przebudowują stopniowo „te zwykłe”, tworząc organizmy o wysokim stopniu komplikacji i wręcz społeczeństwa. Vergil Ulam staje się wszechświatem. Wszechświatem składających i eksperymentujących. Komórek, które bardzo szybko odkrywają istnienie innych ludzi i „zewnętrznego” wszechświata. Komórek, które postanowiły, że oto nastał czas przemian…

Pieśń krwi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pieśń krwi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Powietrze zapachniało słodko pokostem, owocami, kwiatami. A także, po chwili, ciepłym, świeżym chlebem. Płaszcz osłonił całą twarz Suzy, próbowała go zedrzeć paznokciami. Tarzała się po ziemi, dopóki rozbrzmiewający w uszach głos matki nie kazał jej przestać. Leżała pośrodku placyku, przez przejrzystą zasłonę patrząc w niebo. Uspokój się. Bądź cicho! To był głos matki, stanowczy choć łagodny. Byłaś bardzo upartą dziewczynką, mówił głos, odrzuciłaś wszystkie nasze prośby. Cóż, na twoim miejscu może zrobiłabym to samo. Teraz pytam po raz ostatni, decyduj szybko. Czy chcesz się do nas przyłączyć?

— Czy umrę, jeśli odmówię? — zapytała Suzy stłumionym głosem.

Nie. Ale będziesz samotna. Nikt z nas nie zostaje.

— Zabierają was?

A co mówił Cary? Słyszałaś, Kwiatuszku? To był Kenneth.

Próbowała zedrzeć płaszcz.

— Nie opuszczajcie mnie! Więc chodź z nami.

— Nie! Nie mogę!

Nie mamy czasu, Kwiatuszku. To ostatnia szansa. Niebo miało kolor głęboki, jaskrawy, pomarańczowożółty. Chmury znikły, pozostały z nich splątane, rozerwane nici.

— Mamo, czy to bezpieczne? Czy będę się bać? Zupełnie bezpieczne. Chodź z nami, Suzy.

Usta miała jak sparaliżowane, a jej mózg wydawał się pękać z trzaskiem.

NIE! pomyślała.

Głosy umilkły. Przez pewien czas widziała tylko przesuwające się błyskawicznie czerwone i zielone linie. Bolała ją głowa i czuła się tak, jakby miała zwymiotować.

Gdzieś wysoko rozbłysło powietrze. Powierzchnia placyku pod jej stopami skurczyła się, drżąc i pękając.

Przez jedną oszałamiającą chwilę Suzy znajdowała się w dwóch miejscach na raz. Była z nimi — zabrali ją, teraz, w tym momencie, rozmawiała z mamą, z braćmi, z Carym, z przyjaciółmi.

I stała na potrzaskanym placu, otoczona ruinami pagórka i wielościanu. Budowle rozpadały się jak wysychające na słońcu zamki z piasku. Uczucie rozdwojenia nagle minęło. Minął zawrót głowy. Niebo było znów błękitne, choć na jego fragmenty nie mogła patrzeć bez bólu.

Płaszcz zsunął się z Suzy i rozpadł w pył, nie do odróżnienia od pyłu pokrywającego placyk.

Wstała i otrzepała się.

Wyspa Manhattan była płaska i pusta jak tortownica. Z południa nadciągały gęste, czarne chmury. Obróciła się. Tam, gdzie stał cylinder zjedzeniem, leżały dziesiątki pudełek wypełnionych bezładnie puszkami. Na wierzchu najbliższego spoczywał otwieracz.

— Pomyślały o wszystkim — powiedziała Suzy McKenzie.

Po chwili zaczął padać deszcz.

TELOFAZA

Luty następnego roku

45

Camusfearna, Walia

Zima płonącego śniegu ciężko ugodziła Anglie. Tej nocy niebo od Anglesey do Margate zasnuły czarne jak atrament chmury przysłaniające gwiazdy, zrzucając świecące błękitne i zielone płatki na ląd i na morze. Te, które spadły do wody, znikały natychmiast, ląd okrywały jednak delikatnym błyszczącym płaszczem rozbłyskującym pod stopą niczym rozżarzone węgle, na które dmuchnie się miechem.

Elektryczne piecyki, termostaty i regulatory centralnego ogrzewania już przed miesiącem okazały się zawodne. Piecyki katalityczne, spalające czystą benzynę, cieszyły się wielką popularnością, dopóki leżały w sklepach, a później sprzedawane były po podwyższonej cenie, bowiem produkujące je maszyny też okazały się zawodne.

Antyczne, węglowe piece i bojlery przeżywały drugą młodość. Anglia i Europa po cichutku i spokojnie cofnęły się w przeszłe, ciemniejsze wieki i nie było sensu protestować, skoro siły, które do tego doprowadziły, pozostawały niezgłębione.

W większości domów i mieszkań po prostu panował chłód. Zdumiewało tylko to, że liczba chorych i zmarłych z zimna w dalszym ciągu malała, jak w ciągu zeszłego roku. Choroby powodowane przez wirusy nie występowały. Nikt nie potrafił tego wytłumaczyć.

Przemysł alkoholowy podupadł. Piekarnie drastycznie zmieniły swą produkcję; większość z nich wypiekała teraz ciasta i niefermentowany chleb. Na całym świecie mikroskopijne organizmy zmieniły się wraz z klimatem, zawodne jak maszyny i elektryczność. We wschodniej Europie i Azji panował głód, przyczyniając się do powstania (lub potwierdzający) koncepcje „kary Boskiej”. Światowe rogi obfitości nie istniały, a wiec nie mogły sypać żywnością.

Wojna nie była żadnym rozwiązaniem. Łączność radiowa, ciężarówki i samochody, samoloty, rakiety i bomby — po prostu nie można było na nich polegać. Tylko kilka krajów Środkowego Wschodu, choć bez większego entuzjazmu, ciągle jeszcze regulowało dawne porachunki, ale pogoda zmieniła się i tam. Całymi tygodniami płonący śnieg spadał na Damaszek, Bejrut i Jerozolimę.

Określenie „zima płonącego śniegu” podsumowało wszystko, co już poszło źle i jeszcze szło źle, nie tylko pogodę.

Citroen Heinza Paulsen-Fuchsa ślizgał się po wyboistej drodze, klekocząc łańcuchami śnieżnymi. Kierowca prowadził ostrożnie, muskając gaz, hamując delikatnie na śliskich zjazdach i w ogóle próbując trzymać silnik na chodzie. Na wysokim siedzeniu pasażera stał koszyk piknikowy, a w nim wielka torba wypełniona kryminałami i mniejsza, z butelką w środku. Bardzo niewiele maszyn jeszcze funkcjonowało. Pharmek zamknięto przed sześcioma miesiącami z powodu poważnych kłopotów remontowych. Najpierw zatrudniono więcej ludzi, mających zastąpić maszyny, ale wkrótce okazało się, że fabryki nie mogą działać mając wyłącznie ludzi.

Citroen zatrzymał się przy drewnianym zamku. Paulsen-Fuchs opuścił okno, by móc go lepiej zobaczyć. Camusfearna, głosił wyrzeźbiony ręcznie napis. Dwa kilometry na wprost.

Cała Walia sprawiała wrażenie pokrytej fosforyzującą morską pianą. Z czarnego nieba sypały się galaktyki lśniących płatków śniegu, każdy z nich naładowany tajemniczym światłem. Podniósł okno i patrzył, jak padają na przednią szybę i jak rozbłyskują, zmiatane przez wycieraczki.

Nie włączył świateł, chociaż była noc. Blask śniegu wystarczał. Ogrzewanie zabulgotało groźnie. Samochód ruszył.

W piętnaście minut później skręcił w prawo, w pokrytą śniegiem żwirową drogę i zjechał nią do Camusfearna. Przy brzegu maleńkiej zatoki, wokół zamarzniętej i pokrytej nierównym lodem przystani, stały wszystkiego cztery domki, wyraźnie widoczne wśród śniegu dzięki ciepłym, żółtym, bijącym z okien światłom. Leżący za nimi ocean był tak czarny i pusty jak niebo.

„Ostatni dom po stronie północnej,” powiedział Gogarty. Paulsen-Fuchs nie zauważył zakrętu, zjechał poślizgiem po zamarzniętej darni, lecz zdołał jakoś wyjechać tyłem na drogę.

Czegoś nawet na pół tak szalonego nie zrobił od trzydziestu lat. Silnik citroena przerwał, zawarczał, zakrztusił się i stanął zaledwie dziesięć metrów od starego, wąskiego garażu. Świecący śnieg wirował i marzył.

Dom, w którym mieszkał Gogarty, był stary. Zbudowany z kamienia wybielonego przez deszcze, otynkowany na biało, kształtem przypominał piętrową, przykrytą gontem cegłę. Od północy dobudowano do niego garaż z blachy falistej na drewnianym szkielecie, pomalowany również na biało. Drzwi garażu otworzyły się, słabe, pomarańczowe światełko rozbłysło we wszechogarniającym błękitnozielonym blasku. Paulsen-Fuchs wyjął butelkę z papierowej torby, wsadził ją do kieszeni płaszcza i wysiadł z samochodu. Śnieg rozbłyskiwał jasno pod jego butami.

— Na Boga — krzyknął Gogarty, wychodząc na spotkanie. — Nic spodziewałem się, że spróbuje pan podróży w taką pogodę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pieśń krwi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pieśń krwi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pieśń krwi»

Обсуждение, отзывы о книге «Pieśń krwi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x